Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Aniołowie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAniołowie
Data produkcji2006
Wydawca WiESZCZE
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Kartą i podomką
[„Aniołowie” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wyobraź sobie jakieś miejsce, gdzie ostatnio byłeś(-aś). A teraz popatrz na ludzi – o któregoś z nich prawdopodobnie teraz hordy aniołów przelewają krew. A jeśli nikogo nie widzisz, to znak, że ta walka toczy się właśnie o Ciebie…

Łukasz ‘Tattva’ Główczyk, Aneta ‘Naiya’ Kapłońska

Kartą i podomką
[„Aniołowie” - recenzja]

Wyobraź sobie jakieś miejsce, gdzie ostatnio byłeś(-aś). A teraz popatrz na ludzi – o któregoś z nich prawdopodobnie teraz hordy aniołów przelewają krew. A jeśli nikogo nie widzisz, to znak, że ta walka toczy się właśnie o Ciebie…

‹Aniołowie›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAniołowie
Data produkcji2006
Wydawca WiESZCZE
Cena35,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
„Aniołowie” to polska gra karciana, w której głównym celem jest przyłączenie jak największej liczby ludzi. Nie jest to łatwe, bo walka między frakcjami (Aniołowie Pana, Aniołowie Upadli, a w przyszłości jeszcze Aniołowie Prawdy i Półkrwi) jest zażarta, a utrzymanie człowieka jest często trudniejsze niż samo jego zdobycie. Obrona! Atak! Obrona! Atak! Poświęcenie! Tylko nieliczni aniołowie dostąpią zaszczytu świętowania zwycięstwa.
W karciankach chyba najbardziej liczy się mechanika. W przypadku „Aniołów” nie mamy jednego szeregu, w którym są wystawiane karty, ale aż trzy: Ziemia, Wsparcie i Walka. Każdy z nich ma odmienne zadania, a wystawienie tam anioła ma swoje wady i zalety, np. gdy wystawimy anioła na Ziemi, będzie on mógł strzec ludzi, którzy się tam znajdują, a także wykradać ich z Ziemi przeciwnika, ale za to nie będzie mógł atakować Wsparcia przeciwnika. Z kolei anioł wystawiony we Wsparciu może atakować zarówno Ziemie przeciwnika, jak i jego Wsparcie, ale nie może już przejmować ludzi. I tu jest problem, no bo co z tego, że wytniemy przeciwnikowi anioły ze Wsparcia i Ziemi, jak nie będziemy mogli przyłączyć ludzi? Pozostaje jeszcze Walka – szereg, w którym toczy się zażarty bój o śmiertelników. Jedyny problem w tym szeregu polega na tym, że te anioły odpadają pod koniec tury. I tutaj gracz musi myśleć, kalkulować, co mu się opłaca, a co nie.
Dość charakterystyczną cechą „Aniołów” jest szybkie schodzenie kart ze stołu, i to bynajmniej nie w wyniku pojedynków, ale dlatego, że się zużywają. Jak już wspomniałam, Walka jest „czyszczona” co turę, a anioły z innych szeregów mogą być dwa razy użyte (lub raz poświęcone), po czym odchodzą ze stołu. Oczywiście jest sporo sposobów, aby temu zapobiec, ale fakt pozostaje faktem – taki przepływ kart wymusza granie całą rozbudowaną talią.
A żeby nie było zbyt łatwo, karty aniołów są zakryte aż do momentu ich użycia, nie jesteśmy więc w stanie stwierdzić, jak mocny jest nasz przeciwnik – równie dobrze może mieć wielu obrońców Ziemi, jednak będących zaledwie Archaniołami, lub mieć jedną kartę, która może być Potęgą albo bezimiennym Aniołem. My sami również możemy wpływać na bitwę, używając Interwencji (niech nikogo nie zmyli ten szary kolor, one naprawdę potrafią zmienić cały tok walki!). Te rozpatrywane są przede wszystkim, także przed umiejętnościami naszych skrzydlatych.
Podczas gry nasuwa się bardzo dużo rozwiązań, możliwości. Sama na początku się gubiłam, kiedy grzechem było niewykorzystanie dobrej sytuacji. Sęk w tym, że tych sytuacji jest za dużo! W każdym razie dla początkującego gracza, który chce zrobić jak najwięcej dobrego, mając tylko te kilka kart na ręku. Jednak obranie odpowiedniej strategii to tylko kwestia czasu, potem jest z górki i może być już tylko lepiej.
Warta wzmianki jest też grafika. Rysunki aniołów są wykonane bardzo specyficznie, ale to tylko dodaje im uroku. Mimo że z początku nie zaciekawiły mnie plakaty ani opakowania decków, to same karty są starannie dopracowane, a przede wszystkim – są czytelne. Zawierają: imię anioła w dwóch językach – „ludzkim” i niebiańskim (po lewej, trzy kółka od dołu); przynależność do Zakonu (np. Serafini, Cherubini, Potęgi, Panowie); Krąg/Chór (w zależności od frakcji); poziom i parametr wsparcia, używane do bezpośrednich ataków, obrony, umiejętności itd. Karty ogólnie prezentują się bardzo dobrze, ale zdarzył im się jeden „lekki niewypał”, a mianowicie karta Namy (anielica), wersja pierwotna (którą jeszcze można znaleźć w dodatkach i starterach) wygląda jak kobieta w podomce, którą obudzono o trzeciej w nocy i przywalono jej ciastem. Na szczęście ten błąd został szybko naprawiony i wypuszczona została „nowa Nama”, a ta już wygląda o wiele lepiej. Ogólnie – im mocniejsza karta, tym bardziej dopracowana, bo choć te słabsze prezentują się też ciekawie, to gdy patrzę na takiego Samaela, to aż nie chce się tej karty z rąk wypuszczać.
Jedyne, czego tak naprawdę brakuje, to krótkich, pompatycznych tekstów, które mogłyby być umieszczone na kartach. Myślę, że dodałoby to klimatu. Ale tak też jest dobrze. Bo patrząc na zapełnienie niektórych kart tekstem, to po wstawieniu tam jeszcze krótkiego cytatu karty stałyby się nieczytelne. Tak to bywa z ludźmi takimi jak ja, niby rozumiem, niby wiem, ale jednak… ech, no fajnie by było, jak by były.
Miałam okazje przetestować „Aniołów” zarówno na tych słabszych, jak i na mocniejszych kartach. Partie rozgrywane przy użyciu podstawowych decków dostarczyły mi całkiem niezłej zabawy, po pewnym czasie przychodzą do głowy takie kombinacje, że człowiek aż sam się dziwi, że na to wpadł. Ale gdy do gry wchodzą naprawdę potężne anioły, wtedy ma się wrażenie, że odbywa się prawdziwe pandemonium. Gdy wyprowadzamy do walki takie karty jak Sabatiel, Samael (śmiertelni wrogowie), Gabriel, Belzebub czy Belial, gra nabiera zupełnie innego kolorytu. Bardzo podoba mi się, że – grając Aniołami Upadłymi – mogę wystawić takiego Belzebuba. Nie chodzi tu nawet o jego możliwości, po prostu wyobraźcie sobie, że to wy gracie Aniołami Pana, a do walki wkracza sam Belzebub. Mnie aż ciarki przechodzą, jak o tym pomyślę. Lubię, gdy za grą stoi solidnie dopracowana historia i gdy mogę wprowadzić do walki postacie z nią związane (a już szczególnie tak potężne jak sam Samael – stwórca Lilith!).
Jest to także jedna z tych karcianek, w którą można, a nawet jest wskazane grać w więcej niż dwie osoby. Wtedy też ma sens wprowadzenie chociażby Olbrzyma (który, dobrze podbustowany, „usuwa” z gry zbędne anioły przeciwnika).
Jednak gdybym decyzję o zakupie „Aniołów” miała podejmować jeszcze raz, to nic tak na nią by nie wpłynęło, jak ludzie, którzy pracują nad projektem. Nie wiem, czy jest to wynik niekomercyjności karcianki, próby sprzedaży jak największej ilości czy zwykłego charakteru, ale jeśli grać, to tylko z ludźmi, którzy potrafią cierpliwie wytłumaczyć wszystkie zasady, których brakuje w pierwszej wersji instrukcji. A wierzcie mi – nie jest ich mało. Był to jeden z największych minusów tej karcianki. Pierwotna instrukcja, którą można znaleźć w starterach, zawiera sporo niedomówień. Na szczęście zaangażowanie wydawnictwa pozwala też na szybkie wyeliminowanie wszelkich błędów i… brzydkich grafik (wspomniana Nama). Każdy błąd można więc zgłosić, każda prośba zostanie wysłuchana. Bo na stronie wydawnictwa znajduje się już poprawiona instrukcja, którą każdy może ściągnąć. Na stronie prężnie działa też forum, gdzie pytania odnośnie zasad nie pozostają bez odpowiedzi ze strony autorów gry.
Podsumowując, „Aniołowie” są polską grę karcianą (a wszyscy wiemy, że produkty narodowe trzeba wspierać) o wielkim potencjale, ze sporą dozą pomysłów opakowanych w klimatyczną, oryginalną grafikę. Graczami docelowymi są ludzie, którzy chcą pograć w dobrą i jednocześnie tanią karciankę oraz... cała reszta.
koniec
3 sierpnia 2006

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
Miłosz Cybowski

17 II 2024

„Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.