Magia wypełnia film Marca Forstera, przekształcając sentymentalne banały we wzruszające prawdy, a dziecięcą, naiwną wiarę w bajki w niepokonalną siłę imaginacji. “Marzyciel” to piękny zapis poszukiwania sensu życia w odrealnionych światach ukrytych w zakamarkach naszych umysłów. Zasłużone siedem nominacji do Oscara.
Łza wyobraźni
[Marc Forster „Marzyciel” - recenzja]
Magia wypełnia film Marca Forstera, przekształcając sentymentalne banały we wzruszające prawdy, a dziecięcą, naiwną wiarę w bajki w niepokonalną siłę imaginacji. “Marzyciel” to piękny zapis poszukiwania sensu życia w odrealnionych światach ukrytych w zakamarkach naszych umysłów. Zasłużone siedem nominacji do Oscara.
Marc Forster
‹Marzyciel›
EKSTRAKT: | 90% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Marzyciel |
Tytuł oryginalny | Finding Neverland |
Dystrybutor | SPI |
Data premiery | 4 lutego 2005 |
Reżyseria | Marc Forster |
Zdjęcia | Roberto Schaefer |
Scenariusz | David Magee |
Obsada | Johnny Depp, Kate Winslet, Julie Christie, Nick Roud, Radha Mitchell, Joe Prospero, Freddie Highmore, Dustin Hoffman, Kate Maberly, Luke Spill, Kelly Macdonald, Ian Hart, Paul Hornsby, Toby Jones |
Muzyka | Jan A.P. Kaczmarek |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | USA, Wielka Brytania |
Czas trwania | 106 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Dorosłym nie wypada zagłębiać się w bajkową rzeczywistość z uśmiechem na ustach. Nie wypada, chociaż potrafią śmiać się i wzruszać prostymi historiami tak samo jak dzieci. Jednak ten śmiech więźnie w gardle w obliczu problemów narastających wokół nas, w miarę jak przedzieramy się przez kolejne lata życia. To właśnie dlatego Forster pokazuje widzowi moc wyobraźni, która może wspierać i rozjaśniać następujące po sobie monotonnie dni, ale nie przez każdego jest do siebie dopuszczana. Nie przez przypadek przedstawiona jest ona przez pryzmat dzieci, niewinnie stąpających po granicy jawy i snu. Kontrast między nimi a dorosłością eksponuje wszystkie różnice i zbieżności między ludźmi niezależnie od wieku. W końcu to nie wiek świadczy o tym, czy wpuścimy do swojego życia własną Nibylandię.
James Barrie nie odnosi sukcesu właśnie napisaną sztuką, bo stworzył ją taką, jaką chcieliby widzieć ją widzowie: poważną i bezbarwną. Tymczasem, zakątki jego umysłu kryją kolorowy świat, posiadający wszystko, czego pozbawiony jest ten prawdziwy. Można uznać, że wymysły Barrie’ego to jedynie zabawne ułudy. Okazuje się jednak, że to nic innego jak forma eskapizmu. Barrie chce korzystać z danych mu dni, omijając - kiedy to możliwe - smutki szarej codzienności. Fantazja także pozwala mu radzić sobie w momentach, kiedy codzienność przeważa i przerywa piękny sen bolesnym ciosem. Nie tylko on boi się przyszłości, a pragnie zapomnieć o przygnębiającej przeszłości. Sylvia Davies mówi, że będzie dalej udawać, aby żyć szczęśliwie. Decyduje się na nieprawdę, bo woli radość w kłamstwie niż przytłaczające łzy prawdy. Jednak sielanka ma swój kres...
“Marzyciel” trafił do publiczności i krytyków dzięki bezpretensjonalności i szczerości. Johnny Depp i Kate Winslet zaprezentowali widowni aktorstwo najwyższej klasy, osiągając pożądany efekt. Podczas seansu nie widzimy Johnny’ego Deppa w roli Barrie’ego i Kate Winslet w roli wdowy Davies, ale właśnie grane przez nich postacie. A wtopienie się w realia filmu, dzięki czemu łatwiej w opowiadaną historię uwierzyć, można uznać za największy sukces dla aktora. W podobnie wyciszony oraz subtelny, a jednocześnie spontaniczny sposób, grają odtwórcy dziecięcych ról synów Sylvii. Każdy z nich ma inne spojrzenie na otaczający ich świat, co świetnie zdołał podkreślić reżyser. Zwłaszcza Piotruś wymyka się klasycznym charakterystykom dziecięcych bohaterów, bo łączy w sobie powagę dorosłego z delikatnością dziecka.
“Marzyciel” pełny jest banalnych treści, które nie raz były wykorzystywane przez twórców filmowych. Jednak Forster potrafił wycisnąć z sentymentalnych wątków prawdziwe emocje i uczucia, wywierając nacisk na wrażliwość wyobraźni widza. Pod warstwą pięknie przedstawionego peanu na cześć mocy umysłu ukryto inne kwestie, które splatają się w jedną kompozycję. Bohaterowie “Marzyciela” mają takie same lęki i pragnienia jak każdy inny człowiek. Chcą spokojnego życia, bezpieczeństwa, boją się śmierci, chociaż trud istnienia potrafi często przynosić tylko cierpienie. Tymczasem twórcy filmu próbują nas pocieszyć, twierdząc, że możemy sami sobie pomóc, przyjmując odpowiednią postawę. Oczywiście z zastrzeżeniem, że wszystko ma swoją cenę.
Twórcom “Marzyciela” udało się wykreować złożoną, wielowarstwową, a co najważniejsze spójną historię, celującą nie w niesamowitości procesu twórczego, ale raczej w wielowymiarowość ludzkiego charakteru. James Barrie staje się symbolem człowieka, który wraz z dorastaniem nie porzucił pokrzepiającej, choć naiwnej wiary w niewiarygodne opowieści. Postrzegany jest za niepoważnego dziwaka, ale jeżeli jego Nibylandia ułatwia mu funkcjonowanie w wyblakłej, nieprzyjemnej rzeczywistości, to czy można uznać to za niepoważne? Barrie nie zdaje sobie sprawy z wpływu takiej postawy na jego życie, bo wizerunek lekkoducha-artysty tak naprawdę maskuje już także przed nim samym smutną, rozczarowaną postać. Skoro Nibylandia to oszukiwanie siebie, nie powinno się tego pochwalać, ale nieustannie powraca natrętna myśl, że chwila radosnego kłamstwa może przynieść siłę na starcie z realnymi wyzwaniami.
Pod wymuskaną wizualnie fasadą mamy do czynienia ze wzruszającą fabułą: James Barrie poznaje panią Davies oraz jej synków, co staje się inspiracją do jego nowej sztuki. Wzruszająca tak naprawdę nie jest sama historia, tylko prostota, a zarazem szczerość przedstawionych relacji i uczuć. Najwyraźniej Forster nie chciał, aby odebrać “Marzyciela” jak bajkę. Zderzenie cudownego świata wyobrażeń z trudnymi kwestiami wpisanymi w ramy ludzkiej egzystencji, przynosi zastanowienie nad sensem bycia. Film Forstera powinni obejrzeć młodzi ludzie, którym często bardzo spieszy się do dorosłości, aby zobaczyli o ile wspanialsze jest dzieciństwo z nie wyplenionym jeszcze spontanicznym, żywym śmiechem. Oczywiście życie potrafi być okrutne także wobec dzieci, o czym reżyser nie zapomina. I dzięki temu wynosi swój film na płaszczyznę refleksyjnego portretu ludzkiej wrażliwości, którą posiada każdy, ale nie każdy z niej korzysta.
Realizacyjnie “Marzyciel” zachwyca. Przepiękna, zwiewna muzyka Kaczmarka, nacechowane indywidualnością zdjęcia Roberto Schaefera, ściśle związane z epoką kostiumy i scenografia zlewają się w doskonale scaloną jedność. Same obrazy zaczynają opowiadać nam historię tytułowego marzyciela, zanim odezwą się aktorzy. Zaskakuje bogactwo treści tak prostej opowiastki, pełnej wyeksploatowanych motywów. Na szczęście, scenariusz ucieka od wyświechtanych zwrotów, próbując przejąć nas atmosferą uciekającej radosnej lekkości, którą czasem chcemy zatrzymać. Forster przykuwa naszą uwagę i angażuje emocje dzięki autentyczności, a nawet bliskości poruszanych w filmie tematów. Każdy widz może zupełnie inaczej zrozumieć abstrakcyjne pojęcie Nibylandii, które dla mnie przerodziło się w delikatność umysłu, w miejsce naszej wyobraźni, do którego uciekamy, aby przetrwać.
Szkoda trochę, że nie powstrzymano się od typowego, hollywoodzkiego optymizmu, wyłaniającego się ze schematu filmu, mimo finalnych nieszczęść. Niestety, Nibylandia jest tylko opcją i jak wszystko ma swój koniec. Chociaż może nie był to optymizm, ale nadzieja na lepsze jutro, które niekoniecznie musi nastąpić? Wiele osób uzna “Marzyciela” za sentymentalną, płaską historię dla naiwnych. A mimo to, podczas seansu odkrywamy siłę, która sprawia, że łzy płyną same.