Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gorilla Mask
‹Mind Raid›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMind Raid
Wykonawca / KompozytorGorilla Mask
Data wydania19 listopada 2022
Wydawca Clean Feed
NośnikCD
Czas trwania50:29
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Peter van Huffel, Roland Fidezius, Rudi Fischerlehner
Utwory
CD1
1) Three-Headed Monster06:13
2) Mind Raid04:23
3) Demon Durge10:37
4) Do What We Can07:31
5) RumbaDub11:01
6) Centrifuge03:34
7) Rotation07:10
Wyszukaj / Kup

Tu miejsce na labirynt…: Małpie igraszki
[Gorilla Mask „Mind Raid” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Piąty album międzynarodowego tria Gorilla Mask ukazał się przed trzema miesiącami. Ponownie nakładem portugalskiej wytwórni Clean Feed, która nie stroni od muzyki łączącej w sobie elementy free jazzu i awangardy. A właśnie w tych okolicach należy szukać inspiracji do powstania „Mind Raid”. Jeżeli więc taka mieszanka brzmi dla Was jak zapowiedź udanej randki – umówcie się z zespołem.

Sebastian Chosiński

Tu miejsce na labirynt…: Małpie igraszki
[Gorilla Mask „Mind Raid” - recenzja]

Piąty album międzynarodowego tria Gorilla Mask ukazał się przed trzema miesiącami. Ponownie nakładem portugalskiej wytwórni Clean Feed, która nie stroni od muzyki łączącej w sobie elementy free jazzu i awangardy. A właśnie w tych okolicach należy szukać inspiracji do powstania „Mind Raid”. Jeżeli więc taka mieszanka brzmi dla Was jak zapowiedź udanej randki – umówcie się z zespołem.

Gorilla Mask
‹Mind Raid›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMind Raid
Wykonawca / KompozytorGorilla Mask
Data wydania19 listopada 2022
Wydawca Clean Feed
NośnikCD
Czas trwania50:29
Gatunekjazz
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W składzie
Peter van Huffel, Roland Fidezius, Rudi Fischerlehner
Utwory
CD1
1) Three-Headed Monster06:13
2) Mind Raid04:23
3) Demon Durge10:37
4) Do What We Can07:31
5) RumbaDub11:01
6) Centrifuge03:34
7) Rotation07:10
Wyszukaj / Kup
Jest ich trzech. Pochodzą z różnych krajów, ale wspólnym mianownikiem stał się dla nich Berlin, w którym mieszkają i pracują od kilkunastu lat (konkretniej: od 2009 roku). Liderem formacji, która przyjęła groźnie brzmiącą nazwę Gorilla Mask, jest saksofonista (i niekiedy klarnecista) Peter van Huffel – w połowie Belg, w połowie Kanadyjczyk. Na gitarze basowej względnie kontrabasie (niekiedy także elektrycznym) gra, pochodzący z Wuppertalu, Niemiec Roland Fidezius (chętnie angażujący się jako muzyk sesyjny w sumie w dziesiątkach projektów); obowiązki perkusisty objął natomiast Austriak z pochodzenia – Rudi Fischerlehner (który karierę zaczynał w indierockowym Blendwerk, później objawił się w zaliczanym do świata fusion Kontext, by wreszcie zasilić szeregi jazzowych Odd Shot, Pinx czy Xenofox).
Fakt, że wywodzący się z różnych regionów Europy muzycy spotkali się akurat w Berlinie, można uznać za swoisty handicap, ale to, że współpracują ze sobą zgodnie aż do teraz – musi być przejawem łączącej ich przyjaźni. Zadebiutowali w 2012 roku albumem „Howl!” nagranym dla niszowej kolońskiej wytwórni Between the Lines. Takich grup jazzowych, stawiających pierwsze kroki dzięki firmom, o których mało kto słyszał, jest sporo, ale niewielu z nich udaje się niemal od razu po debiucie podpisać kontrakt nie tyle może z potentatem, ale na pewno z oficyną znaną na całym świecie. Chodzi o lizbońską Clean Feed. Od 2014 roku Gorilla Mask nagrywa już tylko dla niej. Zaczęło się od „Bite My Blues” (2014), potem były „Iron Lung” (2017) i „Brain Drain” (2019), aż wreszcie w listopadzie ubiegłego roku – „Mind Raid”.
Najnowszy materiał panowie z Gorilla Mask zarejestrowali niemal dokładnie rok przed jego publikacją (12 i 13 listopada 2021 roku) w berlińskim studiu Tricone. Stylistycznie, w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami, nie przynosi on żadnych zaskoczeń: to wciąż mieszanka ekspresyjnych freejazzowych improwizacji (w stylu Johna Coltrane’a, Alberta Aylera, a nawet Johna Zorna) z dynamicznym jazz-rockiem i… dwudziestowieczną awangardą (niekiedy w stylu tak zwanego „trzeciego nurtu”). By podkreślić wpływy tej ostatniej, van Huffel często sięga po elektronikę, natomiast Fidezius zabawia się efektami o bardziej przyziemnej proweniencji (ale generalnie takimi, jakie można uzyskać w studiu nagraniowym). W każdym razie dzięki tym zabiegom warsztat instrumentalny Petera, Rolanda i Rudiego wydaje się być znacznie bogatszy, niż to jest w rzeczywistości.
Otwierający album „Three-Headed Monster” (co za uroczy, pulpowy tytuł!) zaczyna się od niepokojących dźwięków sekcji rytmicznej, do której szybko dołącza saksofon van Huffela (poddany zresztą różnym zabiegom dźwiękowym). Niespieszny rytm sprawia, że lider może spokojnie snuć swoją opowieść, niekiedy spoglądając jednak za siebie, aby wyłapać przeróżne rytmiczne kombinacji basu i bębnów. „Mind Raid” otwiera alarmistycznie brzmiąca partia dęciaka, która następnie przechodzi w ognistą freejazzową improwizację. Równie intensywnie poczynają sobie również Fidezius i Fischerlehner, którzy dopiero pod koniec zwalniają tempo, zmuszając do tego samego Petera. Saksofonista daje się wprawdzie przekonać, lecz swymi punktowymi wstawkami i tak sprawia, że cała uwaga słuchaczy skupiona jest właśnie na nim.
„Demon Durge” to pierwszy z utworów, w którym trio skręca w stronę awangardy. Powłóczysta elektronika okazuje się być jednak na tyle przyjazna, że nawet ci, którzy nie są wielbicielami podobnej muzyki, nie powinni uciec przestraszeni od głośników. Z czasem zespół powraca do bardziej klasycznego freejazzowego grania, a najciekawszym fragmentem kompozycji okazuje się fragment z „kaskadową” partią saksofonu, w której van Huffel powiela ten sam, aczkolwiek za każdym razem nieco zmodulowany, motyw z lekkim przesunięciem. Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy Roland bierze się za jego powtarzanie na basie. Intensywności nie brakuje także w „Do What We Can”, w którym główną rolę odgrywają dęciaki. W tym numerze Peter najbardziej zbliża się do sposobu gry Johna Zorna, aczkolwiek inni mogą w jego krztuszącym się saksofonie usłyszeć na przykład inspiracje Peterem Brötzmannem.
Dla odmiany „RumbaDub” to utwór niemal… taneczny. Oczywiście nie do tego stopnia, że ma się od razu ochotę siedzącą najbliżej kobietę porwać do namiętnego tańca, ale nóżka na pewno chętnie będzie wystukiwała skoczny rytm. Poza tym jednak – w otwarciu i zakończeniu – trio ponownie gra zaskakująco awangardowo. W króciutkim „Centrifuge” uwagę zwraca perfekcyjna sterylność i selektywność brzmienia. Każdy z instrumentalistów gra do spółki z kolegami, lecz mimo to można odnieść wrażenie, że nie wchodzą przy tej okazji w żadne interakcje. W zamykającym płytę ponad siedmiominutowym „Rotation” free po raz kolejny ustępuje miejsce awangardowej improwizacji – stonowanej i powoli zmierzającej do nieuchronnego finału. Nie spotkałem nigdzie informacji, iż „Mind Raid” to concept-album, ale wsłuchując się paręnaście razy w jego zawartość, bliski jestem tego stwierdzenia. Choć może raczej powinienem stwierdzić, że to raczej pięćdziesięciominutowa suita podzielona na siedem rozdziałów.
koniec
21 lutego 2023
Skład:
Peter van Huffel – saksofon altowy, saksofon barytonowy, efekty elektroniczne
Roland Fidezius – gitara basowa, kontrabas elektryczny, efekty
Rudi Fischerlehner – perkusja, instrumenty perkusyjne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Zimowy lament w cieniu Jupitera
Sebastian Chosiński

17 V 2024

Bywają takie formacje – także w świecie jazzu – które działają od wielu lat, ale niekoniecznie przekłada się to na bogactwo ich dyskografii. Takim właśnie przykładem może być prowadzony przez saksofonistę Johana Jutterströma szwedzki sekstet STHLM svaga, który doczekał się właśnie dopiero drugiej w swoim dorobku płyty – „Plays Carter, Plays Mitchell, Plays Shepp”. W jej tytule nieprzypadkowo pojawiają się nazwiska wielkich mistrzów jazzu.

więcej »

Jazzowe oblicze noise’u i post-rocka
Sebastian Chosiński

16 V 2024

Próchno powoli, ale bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na undergroundowej scenie. Po świetnie przyjętej ubiegłorocznej pełnowymiarowej płycie „P3” teraz wydaje aneks do niej – EP-kę zatytułowaną „3P”. W nagraniach tych trio zostało wsparte przez gości: duet Wczasy, trio Dynasonic oraz – co ucieszyło mnie najbardziej – jazzowego trębacza Wojciecha Jachnę.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Z Beskidów widać Jukatan, Afrykę i Japonię
Sebastian Chosiński

14 V 2024

Na każdą kolejną płytę jazzowo-folkowego projektu Into the Roots, któremu patronuje trębacz Piotr Damasiewicz (nierzadko, a ostatnimi laty coraz chętniej sięgający także po inne instrumenty), czekam z dużą niecierpliwością. Za każdym razem zastanawia mnie bowiem, co jeszcze nowego można odkryć na eksploatowanym od dawna polu artystycznym. Trzeci album zespołu – „Świtanie” – udowadnia, że jednak można. I to całkiem sporo.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.