Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Życie na podsłuchu (Das Leben der Anderen)

Florian Henckel von Donnersmarck
‹Życie na podsłuchu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułŻycie na podsłuchu
Tytuł oryginalnyDas Leben der Anderen
Dystrybutor Monolith Plus
Data premiery26 stycznia 2007
ReżyseriaFlorian Henckel von Donnersmarck
ZdjęciaHagen Bogdanski
Scenariusz
ObsadaMartina Gedeck, Ulrich Mühe, Herbert Knaup
MuzykaStéphane Moucha, Gabriel Yared
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiNiemcy
Czas trwania137 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
We wczesnych latach 80-tych znany dramaturg Georg Dreyman wraz ze swoją partnerką - Christą Marią Sieland - popularną aktorką tworzyli parę intelektualista-gwiazda w socjalistycznym państwie. Jednak ich poglądy i styl życia nie zawsze zgadzały się z doktryną partii.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Filmy – Publicystyka      




Filmy – Wieści      

Utwory powiązane
Filmy      


Tetrycy o filmie [7.86]

MC – Michał Chaciński [4]
Fantazja 30-letniego Niemca urodzonego w RFN o tym, jak mógł wyglądać system komunistyczny. A że pojęcia pan reżyser wielkiego o systemie nie ma, za to czytał Orwella, więc rozgrywa film w najprostszych zgranych wielokrotnie schematach. Film chwilami żenuje (ach ta muzyka, przy słuchaniu której każdy musi stać się dobrym człowiekiem!), a chwilami każe tylko kręcić głową nad lenistwem riserczerów w projekcie, w który włożono przecież tyle wysiłku technicznie (do roboty filmowej nie mam żadnego zarzutu). W głowie reżysera nie mogło się pewnie pomieścić, że panowie ze Stasi byli zwykłymi członkami społeczeństwa, z rodzinami i przyjaciółmi, więc robi z nich niemal sektę samotników, których obsługują nawet wewnętrznie utrzymywane w sekcie prostytutki. Ujmujący jest też moment, gdy dziennikarz z RFN uczy konspiracji pisarza w NRD. Film do postawienia obok Zielonej pożywki i paru innych mniej ważnych fantazji orwellowskich.

PD – Piotr Dobry [8]
Chwyta za serce, chwyta za gardło, a po drodze zdąża jeszcze uruchomić mózg. Właściwie nie ma się tu do czego przyczepić – na pochwałę zasługuje i precyzyjny scenariusz, i solidne aktorstwo, i znakomita realizacja. Imponujący debiut, po którym można mieć żal jedynie z powodu, iż ojciec Floriana Henckela von Donnersmarcka musiał wyjechać z Polski w ‘45 – może gdyby został, to teraz my, a nie Niemcy, chwalilibyśmy się filmem rozliczeniowym na światowym poziomie?

BF – Bartek Fukiet [9]
Pomysł genialny w swojej prostocie. Bohater z „451 stopni Fahrenheita” wrzucony w realia NRD. Nie mogłem początkowo przekonać się do kapitana STASI, który zachowywał się i wyglądał jak skrzyżowanie Ellinga z Lecterem, jednak z czasem kupiłem go, a nawet (o, zgrozo, bo postawa to w dzisiejszych czasach wielce niepoprawna politycznie) zacząłem mu współczuć. Debiutant von Donnersmarck szlifował swój scenariusz przez dobrych kilka lat i widać, że się chłop napracował. Historia jest przemyślana i podana z suspensem, którego nie powstydziłby się hollywoodzki spec od thrillerów. Dodatkowe punkty za znakomicie rozegrane zakończenie i za polski akcent – siepacze ze STASI jeździli na akcje pojazdem marki Żuk (my mieliśmy czarną Wołgę, Niemcy… szarego Żuka;-)

WO – Wojciech Orliński [9]
"Kiedy was słucham, mam wrażenie, że mówicie o czterech różnych filmach” – powiedziała koleżanka przysłuchująca się zaciekłej dyskusji na temat tego filmu przy stoliku w agorowej stołówce. A to już jest bardzo dobra rekomendacja: to film tak wieloznaczny i tak wielopłaszczyznowy, że można go odczytywać na wiele sposobów. Wcale niekoniecznie jako film o NRD. To także film o sztuce, o aktorstwie, o teatrze, o literaturze, o procesie twórczym Jako Takich. No ale najfajniejsze jest to, że także o NRD…

KS – Kamila Sławińska [9]
Może to i prawda, że wizja von Donnersmarcka z prawdziwą rzeczywistością NRD nie ma wiele wspólnego – ale emocje bohaterów, dramatyzm ich wyborów, desperacja i nieoczekiwane przypływy bohaterstwa są przejmujące i prawdziwe. Bo aktorzy znakomici; bo dramaturgia zgrabna. Może autor nie odkrywa Ameryki, pokazując zimnego szpicla, cudownie „nawróconego” na drogę prawości przez piękno teatru i literatury, ale za to przekonująco opowiada o desperackich próbach bycia prawym człowiekiem w czasach zbydlęcenia i bezprawia. I mnie to rusza. I uważam, że to jest mądre i potrzebne. Bo chociaż beznadzieję i rozpacz komuny pamiętam jak przez mgłę, pamiętam doskonale, jak niewielu było tych, co umieli w strasznych czasach przechować w sobie to, co najlepsze – i dzielić się z innymi. Nawet więc, jeśli kraj, w którym prawie pół miliona ludzi było donosicielami, wyglądał dużo mroczniej niż u von Donnersmarcka, przyznaję punkty za przesłanie tego filmu, i za wiarę, że są ludzie zdolni do rzeczy wielkich nawet wtedy, gdy wszyscy wokół godzą się na podłość i małość twierdząc, że „wszyscy tak robią”.

KW – Konrad Wągrowski [8]
Debiutującemu tu twórcy o dźwięcznym nazwisku Florian Henckel von Donnersmarck udała się tu sztuka nie lada. Stworzył ważny film o czasach komunistycznych, pokazał system w całym swym koszmarze, wraz z jego szarością (niebieskie filtry na kamerze nie bez przyczyny) i ponurością, absurdalnością, idiotycznym okrucieństwem, a przede wszystkim pozbawianiem wszystkich godności i prywatności, przez ciągłe śledzenie najbardziej z pozoru lojalnych obywateli kraju. Ale to jedna strona medalu – bo „Życie na podsłuchu” ma też trzymający w napięciu scenariusza, wzruszającą historię miłosną i plejadę kapitalnie nakreślonych postaci – pierwszo- i drugoplanowych. Okazuje się, że można zrobić film ważny, rozliczeniowy, jednocześnie nadając mu atrakcyjną formę, pozwalając na dotarcie do szerokiego widza. Szkoda, że od lat nikt tego nie wie w Polsce. Poza owym ukazaniem komunistycznego koszmaru zwracają uwagę subtelne nawiązania do klasyki antyutopii. Zaangażowany funkcjonariusz systemu zaczyna przeżywać wątpliwości, jak bohater „My” Zamiatana”, czy „Fahrenheita 451”. Tak jak dla każdego z nich (a także dla Winstona Smitha z „1984”), inspiracją będzie kobieta. Oficer STASI, tak jak Guy Montag w „Fahrenheicie”, kradnie książkę z przeszukiwanego mieszkania i zaczyna ją czytać – sztuka odblokuje w nim skrywane emocje, pozwoli, jak w „Potędze smaku” Herberta, spojrzeć na siermiężność własnego świata z nowego punktu widzenia. Antyutopie istniały naprawdę na naszej planecie – jedna była tuż za naszą zachodnia granicą, a w łagodniejszej wersji również i u nas. Świetny film.

BZ – Beata Zatońska [8]
Film o wartości edukacyjnej i artystycznej – połączenie nieczęsto występujące. Przy tym zrealizowany jak klasyczny thriller – zgodnie z Hitchcockowskim rozumieniem suspensu. Mistrz mawiał, że suspens jest wtedy, gdy widz zna tajemnicę, której nie znają bohaterowie filmu, i niepokoi się (lęka) o ich los. Tu mamy co najmniej kilka takich sytuacji. A bohaterowie są niejednoznaczni i dobrze zagrani. Opowieść o państwie totalitarnym, gdzie wszyscy na wszystkich donosili, ma dwa poziomy. Pierwsza ma walor historyczny, pokazuje działanie tajnej milicji Stasi, która władała obywatelami NRD. Orwellowsko-kafkowska inwigilacja była powszechna i dogłębna. Doskonałym reprezentantem systemu jest wzorowy funkcjonariusz Stasi Gerd Wiesler „HGW XX/7”, który śledzi pieszczoszka systemu, wybitnego dramaturga Georga Dreymana. Pomiędzy aparatczykiem a intelektualistą tworzy się dziwna, jednostronna więź. I tu jest poziom drugi – relacja kata i ofiary oraz twórcy i odbiorcy. Zderzono ascetyczny, wyprany z emocji świat ubeka ze światem ludzi, którym wydaje się, że – w ramach systemu oczywiście – zachowują swobodę. Nic ani nikt nie jest tu jednoznacznie dobry, ani zły. Frapujący spektakl.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.