Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lissa Price
‹Ender›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEnder
Tytuł oryginalnyEnders
Data wydania9 września 2015
Autor
PrzekładElżbieta Piotrowska
Wydawca Albatros
CyklStarter
ISBN978-83-7885-455-5
Format400s. 125×195mm
Cena34,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ender

Esensja.pl
Esensja.pl
Lissa Price
« 1 2

Lissa Price

Ender

Mieniące się kolorami centrum handlowe stanowiło skrajne przeciwieństwo okrutnego świata wyjętych spod prawa dzikich lokatorów. Przed sklepami na straży stali Enderzy, obrzucając zimnymi spojrzeniami przechodzących Starterów. Jeden ze strażników obserwował grupkę nastolatków, których brudne twarze i poplamione dżinsy były niczym reklama ich statusu – dzieci nieobjętych opieką dziadków. Po chwili dał sygnał ochroniarzom centrum, a ci bez ceregieli doprowadzili chłopaków do wyjścia.
To było miejsce zakupów dla elity, a wojna bakteriologiczna pogłębiła jeszcze przepaść między bogatymi a biednymi. Chociaż nie wszyscy Enderzy byli bogaci, a nie wszyscy Starterzy biedni, najczęściej tak to właśnie wyglądało. Lecz to także tutaj mijałam wielu Starterów w szpanerskich magicznych kurtkach i dżinsach, które pod wpływem ruchu zmieniały kolor i fakturę. Wydawali się egzotycznymi ptakami. Nosili designerskie okulary oraz szaliki i kapelusze z cienką warstwą paneli słonecznych ładujących baterie. Niektórzy w swoich metalicznie połyskujących kurtkach mieli chipy kontrolujące temperaturę. Inni używali gadżetów błyskawicznie zwijających ciepłą kurtkę do takich rozmiarów, że mieściła się w portfelu. Mówiło się, że chodzą w takich ubraniach, żeby się odróżnić od Starterów bezdomnych. Miałam szafę pełną takich ubrań, odziedziczonych po wnuczce Heleny. Jednak to nie był mój styl.
Starterzy, po których zgłosili się dziadkowie, mieszkali w równie bogatych rezydencjach jak moja. Byli często nie do odróżnienia od osób, które jak ja przeszły upiększające zabiegi w banku ciał. Od Metalów, jak nazwała mnie tamta dziewczyna. Ci Starterzy, którzy wałęsali się tutaj, po centrum, mieli piękne twarze, ponieważ było ich na to stać. Chodzili do najlepszych dermatologów, dentystów i stylistów, używali najdroższych kosmetyków – wszystko to opłacali ich dziadkowie. Wojna bakteriologiczna w minimalnym stopniu ograniczyła nawyk szastania pieniędzmi.
Skarciłam się w duchu. Bo oto osądzałam swoich rówieśników, a przecież oni też stracili rodziców. Być może nie są kochani, tylko traktowani chłodno przez dziadków, którym jest ciężko na sercu, gdy na co dzień oglądają twarze przypominające im zmarłych synów i córki.
Ta wojna zmieniła wszystkich.
Drapiąc znowu bliznę, rozejrzałam się w poszukiwaniu sklepu z butami. Miałam się spotkać z Michaelem i Tylerem w barze, ale przyszłam wcześniej, bo moja misja się nie powiodła. Z goryczą przełknęłam ślinę. Michael miał rację – nie powinnam była wybierać się tam sama. Do tego zlekceważyłam elementarne reguły ulicy: nigdy nie wypuszczaj torby z ręki; nie stawaj plecami do wejścia; bądź zawsze gotowa do walki. Tyle pracy włożonej w kanapki i nakarmiłam zaledwie dwoje Starterów, którzy nawet mi nie podziękowali.
Skupiłam uwagę na interaktywnym ekranie informacyjnym.
– Buty – powiedziałam do niewidzialnego mikrofonu. W powietrzu zawisł pobrany z mapy centrum hologram sklepu z obuwiem. Jedynego z butami sportowymi. Tyler, jak go znałam, z pewnością przymierzał każdą parę. Musiałam spieszyć Michaelowi na ratunek.
Ruszyłam w kierunku sklepu, wyprzedzając po drodze Enderkę wspartą na ramieniu ślicznej Starterki, prawdopodobnie wnuczki.
Ślicznotka przyciągająca oczy.
Zatrzymałam się.
Znowu ten sztuczny elektroniczny głos w mojej głowie, który przyprawiał mnie o ciarki.
Stary Człowiek.
Halo, Callie. Tęsknisz do mnie?
– Nie. Ani trochę. – Siliłam się na lekki ton głosu. – Co z oczu, to z serca.
Mądra dziewczynka.
Nagle przypomniałam sobie, że on patrzy moimi oczami. Czym prędzej schowałam ręce do tyłu, by nie widział, że mi drżą.
Nie kupuję tego. Jestem pewien, że myślisz o mnie każdego dnia. Każdej godziny. Każdej minuty.
Jakbym nie miała o kim myśleć! – Miałam ochotę to wywrzeszczeć, ale ochroniarze marketu wzięliby mnie za wariatkę. Rzuciłam okiem w ich stronę. Czy patrzą na mnie, bo mówię sama do siebie? Spoko, mogę przecież mówić do słuchawki w uchu. Być może ich uwagę zwróciło moje zdenerwowanie.
– Czego chcesz?
Twojej pełnej uwagi. I z pewnością zechcesz mi ją poświęcić.
Zimny dreszcz przebiegł mi po plecach.
Spójrz na lewo i powiedz, co widzisz.
– Sklepy.
Wytęż wzrok.
Odwróciłam głowę w lewo.
– Widzę… sklep z czekoladą, jubilera, zamknięty butik.
Nieuważnie patrzysz. Co jeszcze widzisz?
Zrobiłam parę kroków do przodu.
– Widzę ludzi. Enderów, niektórzy są z wnukami, są też Starterzy…
Trafione. Starterzy. Patrz uważnie.
Rozejrzałam się wokół. Czy chce, żebym zwróciła uwagę na jakiegoś Startera?
– Czy gramy w ciepło-zimno?
Raczej w gorąco, bardzo gorąco. Chociaż za chwilę przekonasz się, że to wcale nie jest zabawa.
Stałam dalej w miejscu, z obu stron mijali mnie Starterzy i Enderzy. Chciał, żebym wypatrzyła kogoś spośród Starterów. Wiele młodzieży się tu kręciło… O kogo może chodzić? Nagle dostrzegłam dziewczynę z długimi rudymi włosami. Znałam ją.
Reece.
Dawczyni jak ja. Lauren, moja prawna opiekunka, wynajęła jej ciało i jako Reece poszukiwała swojej wnuczki. Zaprzyjaźniłam się z Reece, ale w rzeczywistości to była Lauren. Prawdziwa Reece nie mogła mnie znać. A tyle miałam jej do powiedzenia.
– Reece! – zawołałam.
Wyglądała jak zawsze pięknie, ubrana w krótką, wzorzystą sukienkę i srebrne szpilki. Starając się nie potrącać ludzi, pobiegłam za nią. Dzieliły nas jakieś trzy metry, gdy zatrzymała się i odwróciła. Co chwila ktoś przechodził między nami.
– Jestem Callie – przedstawiłam się. – Nie znasz mnie, ale ja znam ciebie.
Obrzuciła mnie przedziwnym spojrzeniem, jakiego wcześniej u niej nie widziałam. Kącik ust podniósł się jej z jednej strony w półuśmiechu, lecz nie był to płynny ruch. Jakiś taki mechaniczny.
Coś jest nie tak, pomyślałam.
Nagle odwróciła się i poszła dalej.
– Poczekaj! – krzyknęłam.
Nie zareagowała. Zauważyłam, że idzie za nią jakiś Ender i byłabym nie zwróciła na niego uwagi, gdyby nie rzucił mi się w oczy duży srebrny tatuaż na jego szyi. Głowa jakiegoś zwierzęcia. Widziałam ją niedokładnie. Pantery?
– To była Reece, tak? Ją miałam wypatrzyć w tłumie?
Zawsze mogę na ciebie liczyć, Callie.
Czy Reece wie, że idzie za nią Ender z wytatuowaną panterą? Nie byłam pewna. Weszła do sklepu. On stanął przy sąsiedniej witrynie, udając wielkie zainteresowanie naszyjnikiem z pereł.
Podeszłam bliżej.
Stop, zostaw ją w spokoju.
Wyszła po chwili, a wytatuowany mężczyzna ruszył za nią. Trzymając się kilka kroków z tyłu, obserwowałam obydwoje.
– Ona jest w niebezpieczeństwie – powiedziałam do Starego Człowieka.
Przekonasz się.
Ogarnęła mnie fala paniki.
– Czy ktoś jest w jej ciele?
Bank ciał został zburzony, a jednak Stary Człowiek miał dostęp do mnie. Równie dobrze mógł spowodować, że w ciele Reece znajdował się ktoś inny. Ścisnął mi się żołądek. Ten tatuaż. Ciało Reece miało zostać do czegoś wykorzystane.
Reece zbliżała się do sklepu z obuwiem. Zobaczyłam, że Michael i Tyler właśnie do niego wchodzą.
– Michael! – zawołałam z nadzieją, że mnie usłyszy mimo gwaru i głośnej muzyki. Dzieliło nas jakieś sześć czy siedem sklepów. Zatrzymał się, rozejrzał, ale mnie nie dostrzegł. Wszedł do środka.
Natomiast dosłyszała mnie Reece, ponieważ się odwróciła i popatrzyła na mnie. Niechcący zrobiłam coś złego: dałam szansę wytatuowanemu prześladowcy, by ją dogonił. Powiedział jej coś do ucha, potrząsnęła głową w ten nienaturalny, mechaniczny sposób. Dotknął jej ramienia, a ona – lub osoba znajdująca się w jej ciele – strząsnęła jego rękę.
– Co się dzieje? – Zesztywniałam cała, próbując rozwikłać zagadkę. – Powiedz mi.
Zniszczyłaś Prime, ale to nie znaczy, że zniszczyłaś także mnie. To nie była moja jedyna baza. W dalszym ciągu mam dostęp do każdego chipa.
Reece wymknęła się mężczyźnie i podbiegła pod sklep z obuwiem.
Ten dostęp to moja broń.
– Nie! – krzyknęłam do niego, do siebie, do ludzi wokół. Wstrzymałam oddech, czas jakby się zatrzymał i wszystko rozegrało się niemal równocześnie. Rzuciłam się za nią w stronę sklepu, tłum naokoło zlał mi się w bezbarwną plamę. Miałam wrażenie, że biegnę zbyt wolno, jakbym poruszała się w stawiającej opór wodzie.
Dwa sklepy dzieliły mnie od celu, gdy dopadł mnie czarnowłosy Starter w błyszczącej nadmuchiwanej kamizelce. Mignęła mi przed oczami jego twarz – kwadratowa szczęka, świdrujące oczy. Rzucił się na mnie, chwycił obiema rękami w pasie i energicznie pociągnął do tyłu.
Zanim zdążyłam zareagować, rozległ się rozrywający czaszkę straszliwy huk wybuchu. Dochodził z miejsca, gdzie stała Reece. Siła eksplozji uniosła mnie w powietrze, oczy poraził oślepiająco jasny blask.
koniec
« 1 2
13 września 2015

Komentarze

14 IX 2015   13:49:45

Ender, Ender ... Mi wychowanemu w latach '80-'90 i tak się zwasze będzie kojarzył z Orson Scott Carde'm...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.