Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Esensja.pl
Esensja.pl
Andreas „Zoltar” Boegner
1 2 »
Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

Andreas „Zoltar” Boegner

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?
Tak widział autora ilustrator <i>Science Wonder Stories</i> (czerwiec 1929).<br/>© wikipedia
Tak widział autora ilustrator Science Wonder Stories (czerwiec 1929).
© wikipedia
Stanton Arthur Coblentz (1896–1982), autor wspomnianej wyżej książki, urodził się i spędził dzieciństwo w San Francisco. Miłość do literatury, a zwłaszcza do poezji, zaszczepiła mu matka, czytając już ośmioletniemu chłopcu amerykańskie eposy Henry’ego Longfellowa. To właśnie wtedy młody Stanton postanowił zostać poetą. W szkole średniej fascynował się twórczością Johna Keatsa, Alfreda Tennysona, Samuela Coleridge’a oraz, przede wszystkim, Percy’ego Bysshe Shelleya, czyli czołowych brytyjskich romantyków, co miało później niemały wpływ na jego własną twórczość. Zgodnie z wolą rodziców (przede wszystkim parającego się ubezpieczeniami ojca) młodzieniec zapisał się na prawo na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Pogarszający się wzrok, także za sprawą nieumiejętnie przeprowadzonych operacji, zmusił go do przerwania studiów na rok przed ich planowanym końcem. Coblentz wspominał później, że przyjął konieczność porzucenia nauk prawniczych z wyraźnym westchnieniem ulgi, ponieważ mógł w ten sposób wreszcie poświęcić się całkowicie swojej pasji, czyli literaturze. Już w 1917 roku wydał nakładem własnym pracę dyplomową, w której polemizował z nowoczesnymi trendami poetyckimi i bronił własnej liryki, opartej na tradycyjnych wzorcach.
Jeśli wierzyć krytykom, wiersze Coblentza nie były zbyt dobre. Wprawdzie trzeba podziwiać upór, z jakim autor je publikował (w latach 1933-1960 przy pomocy własnego wydawnictwa The Wings Press), jednak jego stanowcza antypatia w stosunku do modernizmu i wszelakich eksperymentów literackich przyniosła mu miano „prawdziwego poetyckiego dinozaura”. Raz przyjętemu stanowisku Coblentz pozostał wierny do deski grobowej.
Jako autor science fiction zaistniał nowelą „The Sunken World” (Podwodny świat), która pojawiła się w pulpowym kwartalniku „Amazing Stories Quarterly” w lecie 1928 roku. W charakterystyczny dla niego sposób Coblentz łączył tutaj treści utopijne z łagodną satyrą, opisując podmorskie i egalitarne społeczeństwo Atlantydów. Stylu i tematyki już diametralnie nie zmienił, nie dziwi więc, że zjadliwy, anonimowy fan pisał o nim (już w naszym wieku): „W przypadku Coblentza jest zagadką, jak w ogóle zrobił karierę… skoro był absolutnie okropnym pisarzem fikcji. Jego styl był ogólnie niezdarny, sztywny, potykający się, archaiczny, nadmiernie objaśniający, a jego postacie były z najcieńszego kartonu. Przez znakomitą część swojej kariery większość jego prac wydawana była w czasopiśmie Gernsbacka, słynącego z niskiej, [zależnej od] liczby słów [płacy] i często (gdy uchodziło im to na sucho) [publikującej] w ogóle bez wynagrodzenia. Można mieć nadzieję, że Coblentz nie był zależny finansowo od swojej fantastyki naukowej!” Wiemy, że bezpośrednio po ukończeniu studiów pisał felietony dla „San Francisco Examinera”, a w latach 1929-1938 krytyki dla różnych nowojorskich gazet. Być może w ten sposób udawało mu się jakoś związać koniec z końcem?
Drugą powieścią dla „Amazing Stories Quarterly” była „After 12.000 Years” (Po 12.000 lat), która ukazała się we wiosennym wydaniu tego magazynu z roku 1929. Traktuje ona o społeczeństwie dalekiej przyszłości, opisanym z perspektywy współczesnego autorowi protagonisty i narratora Henry’ego Mervina. To jeden z wielu obywateli USA lat dwudziestych ubiegłego wieku, którym się w czasie kryzysu gospodarczego po prostu nie wiedzie. Utraciwszy pracę, Henry na próżno stara się o nową posadę, wertując wszelakie ogłoszenia prasowe. Tymczasem właściciel mieszkania, w którym bohater opowieści zamieszkuje wraz z żoną, stawia małżeństwu ultimatum: albo zapłacą zaległy czynsz do końca tygodnia – albo nastąpi eksmisja. W obliczu takiego problemu Henry już nie zwleka z przyjęciem oferty profesora Montrose’a i zgadza się na udział w drastycznym eksperymencie: zostanie on uśmiercony i po pewnym czasie przywrócony do życia dzięki specyfikowi, który Montrose z dużym sukcesem zastosował już na zwierzętach.
Wszystko przebiega wzorcowo do momentu, w którym w laboratorium wybucha pożar. W wyniku eksplozji profesor Montrose zostaje śmiertelnie poparzony i zabiera tajemnicę formuły swojego rewolucyjnego preparatu do grobu. Henry powraca wprawdzie do żywych, ale znajduje się w stanie pozornej śmierci, lub, uwzględniając fakt, że może obserwować otoczenie, w stanie śpiączki. Protagonista usiłuje bezowocnie porozumieć się z lekarzami i żoną – aby w końcu przeżyć traumatyczny pochówek własnego ciała. Dopiero po koszmarnie długim czasie, tytułowych dwunastu tysiącach lat, woda wymywa trumnę na powierzchnię dawno zapomnianego cmentarza. Henry odzyskuje zdolność do ruchu i opuszcza swój grób.
Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia
Okładka Amazing Stories Quarterly z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.
© wikipedia
Już wkrótce napotyka on spadkobierców ludzkości ze sto czterdziestego pierwszego wieku. Ich sylwetki tylko w ogólnym zarysie przypominają ludzi: dwumetrowej wielkości osobniki odznaczają się beczkowatym, silnie umięśnionym tułowiem, na którym osadzona jest mała, bezwłosa i pozbawiona uszu główka. Stale otwarte i bezzębne usta stworzeń oraz ich blada, przypominająca papier gazetowy skóra, dopełniają obrazu small-heads, czyli Małogłowych. Henry, dopiero co uwolniony z wielowiekowego więzienia, zostaje natychmiast obezwładniony i uprowadzony.
Celem oddziału Małogłowych jest Miasto 64, metropolia w państwie Panamica, która powstała w okolicach ruin dawno już zapomnianego Nowego Jorku. Jest to zbiorowisko olbrzymich budynków, przypominających kopce termitów, w którym żyją aż cztery rodzaje ludzkich istot. Społeczeństwem rządzą Politykofinansiści (Political-Financial), których rekrutuje się spośród posiadających wilcze rysy twarzy (wolf-faced) urzędników. Służą im przypominający garbusów Wielkogłowi (large-heads), czyli postrzegani jako dosłownie „jajogłowi” naukowcy, oraz już znani Henry’emu Małogłowi, spełniający rolę robotników. Na samym dole drabiny społecznej znajdują się wyhodowani z Małogłowych żołnierze, których cechuje absolutna wiernopoddańczość. Całość odpowiada strukturze jakiegoś monstrualnego społeczeństwa owadów, w którym każda z kast jest odseparowana od innych poprzez zakaz zawierania małżeństw, a potomstwo z nielegalnych związków zostaje natychmiast po odkryciu eksterminowane.
Eugenika, czyli pseudonaukowe doskonalenie cech dziedzicznych poprzez kontrolę rozmnażania, była tematem gorąco dyskutowanym w pierwszej połowie XX wieku. Mniej lub bardziej drastyczne próby wpłynięcia na jakość genomu (jakkolwiek by takową definiować) miały swoich zwolenników w wielu krajach: od segregacji rasowej w RPA i USA, poprzez przymusową sterylizację w Szwecji aż po ludobójstwo hitlerowskich Niemiec. Tematem interesowali się przede wszystkim naukowcy i politycy – ale nie zabrakło i pisarzy. Nad eugeniką rozmyślali D. H. Lawrence, Bernard Shaw, H. G. Wells oraz… Julian Huxley, brat Aldousa. Stąd już prosta droga do powstania „Nowego wspaniałego świata” (1932), czyli jednej z najtrafniejszych i wpływowych antyutopii w historii science fiction. Postawa Aldousa Huxleya wobec eugeniki była, jak sam pisał, „w żadnym wypadku tylko negatywna”, co akurat absolutnie nie dziwi, wobec tak silnego powiązania wszystkich trzech braci Huxleyów (jego drugi brat Andrew był biofizykiem) ze światem nauk przyrodniczych.
„After 12,000 Years” Coblentza pojawiła się na rynku trzy lata przed epokowym dziełem Huxleya. Można spekulować, czy Brytyjczyk czytał „Amazing Stories Quarterly” i w ten sposób zapoznał się z pomysłem Amerykanina na ludzkość dalekiej przyszłości. Stosując zasadę ekonomii myślenia, czyli Brzytwę Ockhama, przyjmuję, że do powstania „Nowego wspaniałego świata” wystarczyły jednak w zupełności rozmowy w kręgu rodziny i znajomych. Podobnie widział sprawę M. D. Mullen, pisząc w 1975 r.: „choć powieść pod pewnymi względami antycypuje «Nowy wspaniały świat», a pod innymi «1984», to słabość stylistyczna czyni ją nieudaną satyrą społeczną, która nie wywołuje ani śmiechu, ani przerażenia – a przynajmniej nie powinna ich wywołać u żadnego wyrafinowanego czytelnika.”
Aby w pełni zrozumieć powyższą krytykę, trzeba powrócić do treści książki i przedstawić dalsze losy Henry’ego Merwina. Z oczywistych względów mężczyzna nie pasuje do wzorcowego modelu społeczeństwa Miasta 64. Władcy metropolii sądzą, że jest on przedstawicielem ostatnich prymitywnych przodków obecnej ludzkości, którzy zachowali się w najodleglejszych zakątkach globu, np. na wyspie Borneo. Próby wyjaśnienia sytuacji spalają na panewce, ponieważ nikt Henry’emu nie wierzy – wręcz przeciwnie: biegli historycy z kasty Wielkogłowych zarzucają mu świadome kłamstwo i skazują go na niewolniczą pracę w podziemiach miasta. Tam, w tak zwanych owadzich piwnicach, hodowane są olbrzymie owady i pajęczaki, które wykorzystuje się do różnych celów – począwszy od egzotycznych ozdób, a na zastosowaniu jako bronie kończąc. Henry zostaje zmuszony do opiekowania się kilkucalowej długości termitami, potem ma pieczę nad odpowiednio dużymi muchami. Mimo pewnych osiągnięć w hodowli tych owadów, życie w piwnicach nie jest dla protagonisty łatwe. Często zdarza mu się wykroczyć przeciwko któremuś z praw, określających obowiązki pracowników. Kary bywają dotkliwe: czasami Henry głoduje kilka dni. Jedynym źródłem pociechy są krótkie spotkania z Luellan, współwięźniarką i jedną z przedstawicielek człowieka borneańskiego. Jak łatwo przewidzieć, zawiązuje się pomiędzy nimi przyjaźń, kulminująca w wyznaniu miłości. Ku wielkiemu rozczarowaniu Henry’ego nie otrzymuje on pozwolenia na poślubienie oblubienicy. Wręcz przeciwnie: mężczyzna zostaje powołany do wojska i wysłany na front.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (22)
Andreas „Zoltar” Boegner

27 II 2024

Pisanie pod pseudonimem było u zarania powojennej niemieckojęzycznej SF często koniecznością – jednak i dzisiaj istnieją dobre powody, aby korzystać z takiego zabiegu. Poniżej dwa typowe przykłady.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.