Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Mitchell

© Mariusz Kubik
© Mariusz Kubik
ImięDavid
NazwiskoMitchell

Najważniejsi są ludzie

Esensja.pl
Esensja.pl
David Mitchell
« 1 2

David Mitchell

Najważniejsi są ludzie

MRW: Jaka jest Twoja ulubiona dekada? Robisz na mnie wrażenie kogoś z lat 80., z powodu tych wszystkich bomb atomowych, „Black Swan Green” i tak dalej…
DM: Haha. Tak naprawdę to uważam, że jeśli nie uważasz za najbardziej ciekawe czasów obecnych, to masz problem.
MRW: Ależ skąd, to jest błogosławieństwo.
DM: Tak, to dobry dowcip dotyczący semantycznego użycia słowa „ciekawe”. Ale na serio, to każdy moment jest interesujący, świat teraz jest taki fascynujący: Polska, Włochy, Irak, Ameryka… Dzieją się teraz niesamowite rzeczy. Moją ulubioną dekadą jest ta obecna. Mój umysł został ukształtowany w latach 80. i jestem całkowicie pewien, że żywię wobec nich silne uczucia. Aby zrozumieć siebie, muszę zrozumieć lata 80.
Zostawiłem je za sobą, teraz jestem w latach 90. XVIII wieku. Pracuję nad książką, której akcja ma miejsce na małej, sztucznej wyspie w zatoce Nagasaki, zwanej Deshima. Ta wyspa miała kształt wachlarza i wielkość boiska piłkarskiego. Przez dwa i pół wieku Japonia była zamknięta dla świata zewnętrznego. Nikt nie wchodził i nikt nie wychodził – nie licząc małej grupy Holendrów mieszkających na Deshimie. Ale nawet oni byli traktowani jak więźniowie, nie mogli jej opuszczać. Jedynymi Japończykami, których wpuszczano na wyspę, byli kupcy oraz tłumacze – rodzinne klany, w których znajomość holenderskiego przekazywano z ojca na syna. Żaden inny Japończyk nie miał prawa się uczyć holenderskiego i żaden Holender nie miał prawa znać japońskiego – bo język jest narzędziem władzy.
Na wyspę wpuszczano jeszcze prostytutki, które mieszkały tam przez rok w czasie pobytu Holendrów. Z holenderskich ojców i japońskich matek rodziły się dzieci – o nich właśnie piszę. Interesuje mnie, jakimi byli ludźmi. Deshima to najciekawsze miejsce tamtych czasów i chcę o niej napisać, zanim ktoś mnie ubiegnie.
MRW: Wszystkie Twoje książki, nawet „sen numer 9”, który ma jednego bohatera, składają się z oddzielnych opowiadań. Dlaczego?
DM: Opowiadania łatwiej się pisze. Szybciej osiąga się spełnienie i satysfakcję. W ciągu kilku tygodni mogę napisać opowiadanie i zakończyć okrzykiem „Tak! Co dalej, co dalej…”. Zupełnie jak wspinanie się na górę etapami. Jeśli lecisz na szczyt niczym Superman, możesz się łatwo zniechęcić i poddać. Kiedy wspinasz się krok po kroku, to dodajesz sobie co chwila odwagi: „Teraz jestem tu, teraz jestem tu…”. Wszystkie powieści są zrobione z opowiadań – tylko sposób, w jaki są one ze sobą połączone, czasem jest subtelny, a czasem nie.
MRW: Co sądzisz o rozpoczęciu książki katastrofą, zamiast kończenia jej w ten sposób?
DM: Droga do katastrofy daje siłę napędową, która jest potrzebna, żeby opowieść nie była nudna. Katastrofa to wbudowana siła napędowa. Zakończenie katastrofą współgra z grawitacją narracji, natomiast rozpoczęcie katastrofą z nią walczy.
MRW: Jakie książki lub filmy zabrałbyś do schronu przeciwatomowego?
DM: Podręcznik „Jak przetrwać wojnę nuklearną”. Zebrane opowiadania Antona Czechowa. „Annę Kareninę”. „Dekalog”. „Dzieła zebrane” Szekspira, zapewne – nie można się z nimi nudzić.
MRW: A dla rozrywki?
DM: Samouczek japońskiego, „Naucz się kanji w weekend"… w nuklearny weekend. Zabrałbym wielką księgę grafik ukiyo-e, japońskich drzeworytów. Pięćset takich grafik.
MRW: Jednym z fragmentów, które najbardziej zapadły mi w pamięć podczas lektury „Atlasu Chmur”, była scena z „Upiornej udręki Timothy’ego Cavendisha”. Pisarz wyrzuca w niej krytyka za balkon. Skąd taki pomysł?
DM: Recenzent „New York Times” uznał moją książkę za marną. To była moja pierwsza negatywna recenzja i to bardzo bolało. Aby pozbyć się bólu, stworzyłem w wyobraźni scenę, w której niczym dżudoka przerzucam krytyka za balkon. A potem zamieściłem ją w „Atlasie Chmur”.
MRW: Co dzisiejszy David Mitchell chciałby powiedzieć Davidowi Mitchellowi piszącemu „Widmopis"?
DM: Wspaniałe pytanie. W przyszłym miesiącu spotykam się z holenderskim pisarzem Ceesem Nooteboomem, który napisał „The Following Story”. Piękna książka. Szkoda, że nie jest znany poza Holandią i Niemcami. I to jest pytanie, które mam zamiar mu zadać: „Co byś powiedział swojemu 37-letniemu ja?”.
W każdym razie powiedziałbym, że małżeństwo z Keiko to dobry pomysł. Powiedziałbym: najważniejsi są ludzie, pamiętaj, aby skupiać się na ludziach, nie na strukturze ani pomysłach, ale na ludziach. Rozpoczynaj po początku i kończ na chwilę przez zakończeniem. Pomyśl o pisaniu biografii postaci. Powiedziałbym: jeśli masz problem, wyraź ten problem słowami. Jak najjaśniej i najdokładniej jak potrafisz. A kiedy wyrazisz ten problem słowami, rozwiązanie stanie się oczywiste. Sprawdza się to w pisarstwie i sądzę, że również w życiu. Ale musisz być szczery, nawet gdy cię to rani – szczerość to klucz do – klik klak – drzwi problemu. Brązowe koszule i niebieskie marynarki nie pasują do siebie. Brązowy i niebieski to jest pomysł kiepski. Nie martw się. Postaw dużą kasę na Chelsea podczas mistrzostw w 2004 i 2005. Arogancja jest wrogiem, który cię zatrzymuje, odcina od ludzkich opowieści. Nie pobłażaj sobie. To, że możesz coś zrobić, nie znaczy, że powinieneś to robić – w sensie artystycznym.
MRW: To naprawdę dobre rady.
DM: Ach, pewnie wiedziałeś to już wcześniej.
MRW: A jaką radę miałbyś dla wannabe pisarza?
DM: Przejmuj się tylko pisaniem, a nie byciem dobrym. Staniesz się dobry po prostu pisząc. Po prostu pisząc.
koniec
« 1 2
5 września 2006
David Mitchell odwiedził Warszawę i Szczecin w kwietniu 2006 roku na zaproszenie British Council i Domu Wydawniczego Bellona w ramach programu Faces&Places – New British Writing. Odbyły się trzy spotkania, w trakcie których autor promował książkę „Atlas Chmur”.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.