Czuję się rozpieszczanyPiotr W. Cholewa
Piotr W. CholewaCzuję się rozpieszczanyEsensja: Prowadzisz Miesięcznik ŚKF-u. Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu dobrego fanzinu, a co sprawia największą satysfakcję? Jak udaje ci się zdobywać autorów i teksty? PWC: Satysfakcję sprawia, jak się ukazuje kolejny numer. I drobne udoskonalenia. Miesięcznik zaczął się dość awaryjnie. Padły „Fikcje”, ludzie w Klubie nie mieli informacji, więc powołaliśmy Miesięcznik. To miały być cztery strony A5 z informacjami o decyzjach zarządu, o konwentach, o programie działalności Klubu. Jakoś tak. Za każdym razem, kiedy zmienialiśmy program do składu, Miesięcznik wyglądał lepiej i to nas naprawdę cieszyło. Potem zmieniliśmy drukarkę. Potem był grubszy. I grubszy (aż do momentu, kiedy trzeba go było zszywać). Potem ksero dało możliwość koloru (tzn. jednego koloru, bo pojawiły się kolorowe tonery, więc można było zrobić winietkę na zielono). Potem wymyśliliśmy okładkę (to był numer 100) – tzn. nie wymyśliliśmy, bo co to za pomysł, ale pojawiła się taka możliwość. A ostatnio kolor… Ważnym i satysfakcjonującym krokiem było wejście w sieć (na początku Miesięcznik pojawił się w FIDO, w wersji czysto tekstowej). Potem było lepiej i lepiej. Oczywiście, pierwszy raz wstawiając Miesięcznik na stronę Klubu nie zdawałem sobie sprawy, co sobie biorę na głowę. Ale jakoś leci i mam nadzieję, ze jakoś pokonałem notoryczne spóźnienia. A z bardziej merytorycznych rzeczy, cieszyli mnie coraz to nowi autorzy. Oczywiście, znacznym sukcesem było pozyskanie Rafała Ziemkiewicza, choć nie jest to wyłącznie nasza zasługa. Skarbem jest Tadeusz Olszański (choć tolkienista), bo dużo czyta i jest skłonny o przeczytanych książkach pisać, w dodatku rozsądnie. Jak zdobywam autorów? Prośbą, groźbą, czasem stawianiem piwa… Sieć bardzo pomaga, bo pula osób dostępnych (dostępnych marudzeniu) znacznie wzrosła. Trzeba mieć trochę szczęścia. Na przykład jakimś cudem byłem pierwszy do Alexa i obsadziłem stanowisko pijawy czyli wyzyskiwacza. Innym jest trudniej. To nie jest takie trudne, ludzie zwykle nie odmawiają, jeśli się ich poprosi. Grzecznie. Ale z naciskiem. Hm… Za to teraz pojawiła się konkurencja i firmy biją się o dobrych recenzentów. Ale i recenzentów jest więcej. Ogólnie, staram się zachować profil Miesięcznika, trzymać się fantastyki, dbać o poziom merytoryczny, omijać teksty nie na temat. Dzięki temu – mam nadzieję – mam mały „elektorat negatywny”. Nie ma wielu osób, które Miesięcznika nie lubią (choć nie wszyscy się z nim zgadzają). I na ogół nie odmawiają zamieszczenia tekstu. Esensja: Oczywiście nie mogę nie zadać naszego sztandarowego pytania – co sądzisz o publikacjach sieciowych? Czy uważasz, że do pism sieciowych będą trafiały tylko teksty odrzucone przez bardziej prestiżowe pisma papierowe, a więc ich jakość na pewno będzie niższa, czy też to medium ma szanse stać się równorzędne dla pism tradycyjnych? PWC: Ja zaczynałem na odwrót (tzn. od papieru), ale zdaję sobie sprawę, że sieć znacznie ułatwiła wydawanie fanzinu. Koszta są niższe… dzięki temu fanzinów pojawia się więcej niż kiedyś i to wielka zaleta (wada jest taka, że nie nadążam ich czytać). Myślę, że – ewolucyjnie – pojawiać się będzie mnóstwo fanzinów sieciowych, z których niektóre zejdą po kilku numerach (albo po jednym), ale te najlepsze zostaną. Już to widać – Fahrenheit, Framzeta czy Valetz to znakomite pisma. Niektórzy nie lubią czytać z ekranu i to nieco ogranicza krąg odbiorców. Ale nie myślę, żeby to była wielka przeszkoda (można sobie w końcu wydrukować te teksty). Pewnie pojawią się inne. Są biuletyny informacyjne, jak Miesięcznik właśnie albo Fantastycznie! – to już czyta się łatwiej, bo sama goła informacja jest jakby prostsza w odbiorze z monitora niż literatura. Czy teksty odrzucone przez pisma papierowe? Wiesz, ja wciąż uważam, że pisma sieciowe to fanziny. I dobrze jest, kiedy początkujący pisarz startuje w fanzinach (tłumaczy też to dotyczy, grafików itd.). Wtedy ma czytelników, którzy z przyjemnością wytkną mu każdy błąd (dla jego dobra, oczywiście). Taka szkoła każdemu się przyda. I jak ktoś poterminuje trochę w fanzinach, to startuje dalej, do pism profesjonalnych. Fanziny sieciowe mają tę zaletę, że czyta je więcej ludzi nie tylko z kręgu najbliższych znajomych (kiedy ktoś pisze np. opowiadanko ze świata gry, koledzy-gracze nie powiedzą mu, że coś powinno być rozwinięte, bo znają ten świat; za to „obcy” czytelnicy powiedzą, a właściwie napiszą – to przykład, ale mniej więcej mówi, o co mi chodzi). Natomiast czy pojawią się pisma internetowe, będące równorzędną konkurencją dla powiedzmy Fenixa czy NF? Na pewno kiedyś tak. Ale żeby ktoś w to wszedł na poważnie, trzeba by pewnie brać opłaty za czytanie. A to wymaga zmiany mentalności – u nas płacenie za rzeczy z sieci wydaje się jakoś nieprzyzwoite. Może to się zmieni. Albo – to też możliwe – reklama sieciowa będzie tak istotna i zacznie przynosić takie pieniądze, że pisma internetowe będą mogły nie brać pieniędzy od czytelników, a jednak płacić autorom. Zobaczymy. W każdym razie przyszłość należy do sieci. Esensja: Dziękuje bardzo za wywiad. |
O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch
więcej »Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.
więcej »Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Worldcon 2005 – informacje
— Piotr W. Cholewa
To jaki jest adres mailowy Pana Piotra?