Kadr, który…: Sakai i AndreasNie wiem, jakie komiksy czyta i lubi Paweł Kołodziejski, spod którego ręki wyszła szata graficzna komiksu o Wicie Stwoszu. Ale w kilku miejscach nie sposób się oprzeć wrażeniu, że gdzieś „to” już widziałem. A może to zasługa Bogusława Michalca, odpowiedzialnego za scenariusz?
Wojciech GołąbowskiKadr, który…: Sakai i AndreasNie wiem, jakie komiksy czyta i lubi Paweł Kołodziejski, spod którego ręki wyszła szata graficzna komiksu o Wicie Stwoszu. Ale w kilku miejscach nie sposób się oprzeć wrażeniu, że gdzieś „to” już widziałem. A może to zasługa Bogusława Michalca, odpowiedzialnego za scenariusz? Dziś dla odmiany nie jeden kadr, ale aż trzy. Wszystkie pochodzą z „poematu heroikomiksowego” wydanego w 2017 przez wydawnictwo „Universitas”, a opowiadającego głównie o krakowskich latach życia genialnego rzeźbiarza przełomu XV i XVI wieku. Wit, niedawno przybyły do stolicy, poznaje Stanisława z Pyskowic, uczonego Akademii Krakowskiej. Ten zabiera go do lasu, by na przykładzie drzew i liści wskazać drogę, którą rzeźbiarz winien podążać: jego sztuka powinna dać się czytać jak otwarta dla pokoleń księga, aby patrząc na sylwetki i gesty, oglądający rozumieli akcję rozgrywającą się przed ich oczami. Kadr leśno-rzeźbiarski przywodzi mi na myśl scenę z komiksu o Usagim Yojimbo, z albumu „Cienie śmierci”.1) Podobnie jak tam, miękką kreską naniesiono wiele różnych elementów, wzajemnie się łączących i przenikających. Grubszymi liniami zaznaczono pierwszy plan i ważniejsze, czy też bliższe elementy, cieńszymi tło i resztę kompozycji. Kadr zachowuje symetrię, acz mam wrażenie, że wizje wyrzeźbionych postaci nieco przytłoczyły artystę widocznego u dołu. Drugi kadr (a właściwie kilka pionowych pasków na całą wysokość planszy) przypomina z kolei „Rorka” Andreasa – choć podobny zabieg cięcia, połączonego z odsuwaniem się od obserwowanego obiektu (zoom out) jest obecny u wielu artystów komiksu. Dlaczego więc akurat Andreas? O tym za chwilę. Wit, który spadł z drzewa (schował się na nim uciekając przed niedźwiedziem), trafia do przytułku, pełniącego także rolę szpitala. Jest nieco poturbowany, ale ręce ma sprawne. Szkicuje obserwowane twarze, a nawet namawia się obecnego tam nieznajomego, by udawał świętego Piotra, „jak przy trzecim pianiu koguta”. Na paskach wpatrujemy się początkowo w długą brodę z gęstych, kręconych włosów, by dojść także do oczu: smutnych, zmęczonych. Przy czym trudno powiedzieć, czy jest to jeszcze człowiek z przytułku, czy już święty Piotr z drewna. I wreszcie kadr ostatni. Choć i tu wkradła się nieścisłość, bo mowa o całej planszy, upstrzonej jedynie kilkoma niewielkimi, nałożonymi nań kadrami. W nich zaś widzimy zbliżającą się… sowę. Jest noc, plansza obrazuje średniowieczną Norymbergę, ale ta nadlatująca sowa przenosi nas nagle w zupełnie inny świat: realno-magiczny świat Rorka z późniejszych albumów cyklu. Choć – w przeciwieństwie do Andreasa – wcale nic nie mówi. Oczywistym jest, że niektóre motywy i techniki funkcjonują w obszarze komiksu od wielu lat. Że stosowane są przez wielu twórców. Ale, z drugiej strony, inspirowanie się mistrzami tego medium nie jest żadnym powodem do wstydu. 24 lutego 2022 1) Nawiasem mówiąc, mam do tego kadru szczególny sentyment, bo niemal 14 lat temu zapoczątkował niniejszy cykl. |
Sporo już pisałem o Batmanie i Supermanie, przyszła więc w końcu pora wspomnieć o „tej trzeciej”. Księżniczka Diana, alias Wonder Woman, to najważniejsza kobieca postać w DC Comics, z tradycją sięgającą aż do roku 1941 – trzy lata po Kryptończyku i dwa lata po mrocznym rycerzu pojawia się ona, wojowniczka z Rajskiej Wyspy i jej ambasadorka w świecie ludzi. Sześćdziesiąt trzy lata po debiucie bohaterki, niejaki Greg Rucka rozpoczął jeden z najlepszych okresów w jej komiksowym życiu – całość jego (...)
więcej »Końcówka maja to oczywiście Komiksowa Warszawa i to wydarzenie widać bardzo dobrze w zapowiedziach premier wydawców. Premier szykuje się bardzo dużo, poniżej zwracamy uwagę na część z nich.
więcej »Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.
więcej »Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński
Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński
Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński
Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński
Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński
Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński
„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński
Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński
Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Kadr, który…: Trójwymiarowość
— Wojciech Gołąbowski
Historia w obrazkach: Pycha kroczy przed upadkiem
— Wojciech Gołąbowski
Głowa astronauty czy ufoludka?
— Wojciech Gołąbowski
W świetle i bez niego
— Wojciech Gołąbowski
Właściwy człowiek na właściwym grzbiecie
— Konrad Wągrowski
Trójwymiarowość
— Wojciech Gołąbowski
Pośród cieni
— Wojciech Gołąbowski
Co to to, kto to tak pcha
— Marcin Mroziuk
Ho, ho… kurde bele… ho!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski
No wiesz ty co…?
— Wojciech Gołąbowski
Kto wrobił G.H. Fretwella?
— Paweł Ciołkiewicz
Oleg jest jednak trochę rozczarowany
— Paweł Ciołkiewicz
Niesamowita księga
— Wojciech Gołąbowski
O miłości, owszem, o detektywach – niekoniecznie
— Wojciech Gołąbowski
Niech się mury pną… na boki
— Wojciech Gołąbowski
Czym by tu zapełnić spiżarnię?
— Wojciech Gołąbowski
Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski
Mała Esensja: Nadmorskie zagadki sprzed pół wieku
— Wojciech Gołąbowski
Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski
Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski
O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski
Krótko o komiksach: NieZjawiskowy spadek formy
— Wojciech Gołąbowski
Miejsca, które warto odwiedzić: Kiedy para - buch!
— Wojciech Gołąbowski