Walc z Baszirem
(Vals Im Bashir)
Ari Folman
‹Walc z Baszirem›
Opis dystrybutora
Pewnej nocy we wrześniu 1982 roku falangiści, chrześcijańska milicja libańska, dokonują w bejruckich obozach dla uciekinierów rzezi trzech tysięcy Palestyńczyków. Ich działania wspierają izraelscy żołnierze, którzy otaczają teren masakry. Ari Folman, reżyser "Walca z Baszirem", był jednym z tych żołnierzy.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Wieści
Filmy – DVD i Blu-Ray
Utwory powiązane
Filmy
Mroczny rewers wszystkich historii o Towarzyszach Broni. Nie ma więzi, nie ma braterstwa, nie ma dojrzewania – jest masakra i pozwalający żyć po niej niepamięci cud. Też mam kilka pomysłów na to O Czym Naprawdę Jest To Film, ale najważniejszy jest chyba potężny wizyjny odlot „Walca”. I surrealizm, jako jedyny obowiązujący realizm.
Wbrew pozorom to nie jest film polityczny. To opowieść o tym, jak przemoc rzutuje na psychikę człowieka. Niby kino podejmowało już ten temat wielokrotnie, ale rotoskopowy miks surrealistycznych i realistycznych wizji Folmana daje piorunujący efekt.
MO – Michał Oleszczyk [8]
Przepracowanie ciężkich traum z pomocą animacji najbardziej poruszyło mnie w „Persepolis”, ale Ari Folman mieści się blisko. Zabrakło mi nieco uczciwszej analizy politycznego zaangażowania Izraela w wojnę w Libanie: na ekranie prawie nie ma przemocy popełnianej przez izraelskich żołnierzy, naczelnym problemem jest ich nieme świadkowanie przemocy cudzej. Proporcja uczciwości nie została do końca zachowana, ale film i tak wybitny – przynajmniej jako analiza pasywności w obecności mordu.
MW – Michał Walkiewicz [9]
Folman zestetyzował własną traumę, ale paradoksalnie dał tym boleśniejsze świadectwo wojennego horroru. To film niezwykle odważny – nie ma tu żadnego dojrzewania, „trudnej młodości na froncie”, wspominek, które mają zamknąć wojnę w jakiejś prostej, inicjacyjnej narracji. Jest mocne postanowienie rozliczenia się z niedoskonałą pamięcią i szokujący kontrast prawdziwych zdjęć z masakry w Sabrze i Szatili z narzucającą dystans, efektowną animacją. Żywioł surrealizmu został przez Folmana poskromiony i działa w służbie realizmu – wyciąga na wierzch okrutne absurdy wojny, których klasyczny dokument nie miałby szans pokazać.
KW – Konrad Wągrowski [9]
Mniejsza o treść, forma, forma wymiata! No, nie jestem sprawiedliwy, bo treść też jest ważna – jak słusznie zauważyli koledzy tetrycy, siłą „Walca” jest nie to, że to film polityczny, ale że osobisty. Odkrywanie pamięci Folmana wraz z reżyserem jest równie pasjonujące, jak odkrywanie zagadki zbrodni w dobrym kryminale. Ale jednak ta fascynująca animacja, równie sugestywna w scenach „realnych” jak i „fantasmagorycznych”, ten animowany mroczny i porażający Bejrut, te sny bohaterów wypierających z umysłu grozę i koszmar tego konfliktu – to jest coś, co na długo zapada w pamięć.
Ari Folman znalazł świetny sposób na pokazanie tego, co wojna i przemoc robią z psychiką człowieka. W klasycznym dokumencie nie byłoby to możliwe, zrobił więc dokument animowany – dzięki temu mógł wpleść w filmową tkankę oniryzm i surrealizm. Kwintesencja mądrego filmu pacyfistycznego.