Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zabawa w gazetę

Nie mam zamiaru dywagować o tym, kiedy erpegowiec Jaś staje się Redaktorem Jasiem od RPG. Zastanawia mnie bowiem inna kwestia: na ile poważnie można podejść do przekazywania fandomowych informacji? Czy tworzenie portalu poświęconego fantastyce i grom fabularnym to stricte zabawa czy też dążenie do profesjonalizmu? A może coś pomiędzy?

Marcin Segit

Zabawa w gazetę

Nie mam zamiaru dywagować o tym, kiedy erpegowiec Jaś staje się Redaktorem Jasiem od RPG. Zastanawia mnie bowiem inna kwestia: na ile poważnie można podejść do przekazywania fandomowych informacji? Czy tworzenie portalu poświęconego fantastyce i grom fabularnym to stricte zabawa czy też dążenie do profesjonalizmu? A może coś pomiędzy?
Są na świecie ludzie, którym się, potocznie mówiąc, chce. Siadają więc do komputera i piszą - dla frajdy, dla przyjemności tworzenia. Z tego pisania powstaje na przykład portal o fantastyce lub powieszony gdzieś w sieci fanzin. Przy okazji uczą się pisać oraz zdobywają dziennikarskie doświadczenie. Amatorskie, ale zawsze jakieś. Redagują teksty, piszą newsy, zarządzają serwisami.
Czy to jest zabawa? Oczywiście. Nikt im nie płaci, często sami są dla siebie redaktorami naczelnymi, wydawcami i korektorami. Jednak z drugiej strony rozbudowane vortale i poważniejsze fanziny - tworzone przez zespoły, a nie pojedyncze osoby - starają się podejść do sprawy nieco bardziej profesjonalnie. Proponują dojrzałą publicystykę, kilkustopniową korektę tekstów, poruszają aktualne w środowisku tematy.
Nie mam tu jednak zamiaru dywagować o tym, kiedy erpegowiec Jaś staje się Redaktorem Jasiem od RPG. Zastanawia mnie bowiem inna kwestia: na ile poważnie można podejść do przekazywania fandomowych informacji? Czy tworzenie portalu poświęconego fantastyce i grom fabularnym to stricte zabawa czy też dążenie do profesjonalizmu? A może coś pomiędzy?
Niech jako przykład posłuży konflikt, który nieco ironicznie lubię nazywać Pierwszą Wojną Portalową. Mówiąc krótko, historia dotyczyła zdjęcia, na którym widniała użytkowniczka serwisu Valkiria, ubrana w koszulkę z przekreślonym logiem tegoż. Sfotografowana została przez redaktora serwisu Poltergeist, a zdjęcie opublikowano w sieci w ramach fotorelacji z konwentu.
Miedzy oboma serwisami rozpętało się piekło i długotrwała pyskówka. Choć cała sprawa z zewnątrz wyglądała jak kłótnia dzieciaków z sąsiednich, konkurujących ze sobą podwórek, to pojawiły się w niej dwie ważne kwestie. Pierwsza, czy wypadało takowe zdjęcie publikować, druga - czy należało je zdjąć na prośbę konkurencyjnego serwisu lub też w momencie wybuchu całej afery.
Z jednej strony rzecz śmieszna, ale z drugiej cała sprawa ociera się o cenzurowanie treści prezentowanych w mediach. Niektórzy porównywali przekreślenie logo do szargania polskich barw narodowych, mimo iż zaprezentowano jedynie przerobiony znak towarowy - tak, jak ekolodzy przekreślają symbol restauracji McDonald′s. Co do porównań do godła narodowego, to gdy telewizja pokazuje dla przykładu palenie flagi Izraela przez Palestyńczyków, nie słychać, by ambasady słały do nadawców noty protestacyjne, domagające się wycofania materiału. Takoż McDonald′s nie wzywa mediów do wstrzymania emisji materiałów na temat demonstrujących przed restauracjami ekologów, głoszących hasła zrównujące produkcję hamburgerów z zabijaniem krów i ludzi pospołu.
Rolą prasy, także elektronicznej, jest przekazywanie informacji - dobrych, złych i brzydkich. Najważniejsza jest obiektywność i rzetelność przekazu. Owszem, zaprezentowanie w fotorelacji zarzyganego konwentowicza naruszałoby nie tylko zasady dobrego smaku, ale także dobra osobiste sfotografowanego nieszczęśnika. Takie zdjęcia istnieją, lecz się ich nie publikuje - choć o tego typu przypadkach zwykle wspomina się w relacjach z konwentów. Nikt jednak nie ma oporów przed prezentowaniem fotografii butelek i puszek po piwie, pokazujących dobitnie, co konwentowicze myślą o regulaminie zazwyczaj zabraniającym spożywania alkoholu na terenie imprezy.
Jak więc jest - stanowimy jedną wielką grupą znajomych, która stara się być miła zawsze i wszędzie - czy też, skoro już bawimy się w dziennikarstwo, próbujemy pokazać świat takim, jakim jest naprawdę? Owszem, jest też trzecia droga: selekcjonujemy materiały i serwujemy trochę lukru i trochę dziegciu. Uspokajamy w ten sposób sumienie, a i bliżsi lub dalsi znajomi będą na nas spoglądać przychylnym okiem. W ten sposób jednak będziemy wyglądać jak dziecko, które jedna nogą wyszło już z piaskownicy, drugiej jednak nie chce wyciągnąć, by podbiec do pobliskich huśtawek. Z zabaw w piasku już wyrosło, ale boi się, że nowi koledzy go nie polubią, a starzy śmiertelnie się nań obrażą.
Na dłuższą metę taka sytuacja może spowodować jedynie chorobę. Redaktorzy będą prewencyjnie wycinać co bardziej kontrowersyjne treści, a wieść o wydarzeniach i tak się rozniesie w środowisku szybciej, niż można wymówić słowo "plotka". Owszem, prezentowanie zdjęć zapitych konwentowiczów jest poniżej każdego poziomu. Ale inne rzeczy należy pokazywać, należy o nich mówić. Serwis o RPG nie jest lubiany? Nowy system RPG wywołał kontrowersje? Powstają bojówki Q10/d20/T34? Lepszy trudny temat i dyskusja nad nim, niż chowanie się po kątach i udawanie, że jak się o czymś nie mówi otwarcie, to tego nie ma. Jasne, można się skupić jedynie na podawaniu suchych dat premier kolejnych książek, ale po co? Od tego są strony wydawnictw.
Kodeks etyki dziennikarskiej mówi, że zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie rzetelnych i bezstronnych informacji oraz różnorodnych opinii, a także umożliwianie udziału w debacie publicznej. Powiedzmy sobie otwarcie: lepiej przestać udawać, że staramy się tworzyć erpegowo-fantastyczną prasę w sieci, niż stosować się do tej zasady wybiórczo, choćby przez uleganie różnorakim naciskom czy zastanawianie się, co powie kolega A z fanzinu X czy wydawnictwa Y. Machanie legitymacją prasową w sytuacji, gdy jedno zdjęcie staje się powodem do rozpętania wojny podwórkowej, uważam za niepoważne. Albo całkiem wychodzimy z piaskownicy, albo do niej wracamy. W innym razie będzie można mówić nie o zabawie w gazetę, ale w gazetkę. Szkolną.
koniec
1 grudnia 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 IV 2024

Na trzeci numer „Magii i Miecza” trzeba było poczekać zdecydowanie dłużej, niż na drugi, ale warto było. Po raz pierwszy bowiem pojawił się w niej artykuł poświęcony systemowi Warhammer, a także opublikowano pierwszą przygodę z prawdziwego zdarzenia.

więcej »

W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
Miłosz Cybowski

3 IV 2024

Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.

więcej »

Magia i Miecz: Siłą rozpędu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

13 III 2024

Drugi numer „Magii i Miecza” ukazał się na zasadzie siły rozpędu. Jeśli wierzyć informacji zawartej we wstępniaku, miał premierę dwa tygodnie po pojawieniu się numeru pierwszego.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.