Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Shadow of the Colossus›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułShadow of the Colossus
Data produkcji15 lutego 2006
Producent Sony Computer Entertainment Inc.
Wydawca SCEE
Dystrybutor Sony Polska
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

W cieniu kolosów
[„Shadow of the Colossus” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Fantastyczny świat, w którym kochanek gotów jest wydrzeć, niczym Orfeusz przy pomocy swych umiejętności i sprytu, duszę ukochanej z rąk śmierci. Są gry małe i wielkie – niektóre są ogromne. „Shadow of the Colossus” zalicza się zdecydowanie do tej ostatniej kategorii, przy czym bynajmniej nie ma z tym nic wspólnego jej tematyka czy gigantyczne rozmiary przeciwników.

Piotr ‘cct’ Bielatowicz

W cieniu kolosów
[„Shadow of the Colossus” - recenzja]

Fantastyczny świat, w którym kochanek gotów jest wydrzeć, niczym Orfeusz przy pomocy swych umiejętności i sprytu, duszę ukochanej z rąk śmierci. Są gry małe i wielkie – niektóre są ogromne. „Shadow of the Colossus” zalicza się zdecydowanie do tej ostatniej kategorii, przy czym bynajmniej nie ma z tym nic wspólnego jej tematyka czy gigantyczne rozmiary przeciwników.

‹Shadow of the Colossus›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułShadow of the Colossus
Data produkcji15 lutego 2006
Producent Sony Computer Entertainment Inc.
Wydawca SCEE
Dystrybutor Sony Polska
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
„ICO” zapisała się jako jedna z najbardziej niedocenionych w swoim czasie pozycji na rynku gier wideo. Na szczęście, dzięki niemalże kultowi, jakim obrosła, udało jej się po trzech latach wyjść na prostą i nie tylko wyprzedzić zapasy magazynowe, ale także skłonić Sony do decyzji o dodruku nakładu, co jest rzeczą praktycznie niespotykaną na konsolowym rynku. Nic więc dziwnego, że druga gra tych samych twórców obrosła niemałą legendą zanim jeszcze ujawnili oni jakiekolwiek informacje na jej temat. A gdy ogłosili światu, iż w tytule tym gracz będzie musiał pokonać kilkanaście olbrzymich Kolosów, nierzadko przekraczających wielkością dziesięciopiętrowy blok, jedynie za pomocą sprytu, łuku i miecza, gra szybko stała się jednym z najbardziej oczekiwanych tytułów na PlayStation 2.
Już sekwencje wprowadzające ukazują rozmach wizji artystycznej twórców. Filmik, przypominający bardziej statyczne obrazy z ruchomą kamerą (można nią delikatnie zresztą sterować), prezentuje świat gry. Równiny w nim są bezkresne, skały ostre i niebezpieczne, doliny przepastne, a budowle, vide monumentalny kamienny most ciągnący się setkami metrów ponad wąwozem, prawdziwie monumentalne. To rzeczywistość gdzie pojedynczy człowiek zdaje się niknąć wobec niewzruszonego ogromu otoczenia; gdzie jednostka jest tylko pyłkiem bez większego wpływu na kształt świata, w którym żyje. Jak się zaraz okaże, służy to jedynie podkreśleniu heroizmu zadania, którego podejmuje się główny bohater.
Historia jest prosta, wpisując się w ascetyczny sposób obrazowania gry. Oto Wanda, młody wojownik (tak, wg autorów to męskie imię) przemierza na wiernym koniu rozległe krainy, by w przedwiecznej, zapomnianej dawno świątyni na krańcach świata złożyć swą martwą ukochaną. Przyszedł tam błagać władających duszami zmarłych o jej wskrzeszenie. Jest to wbrew prawom rządzącym tamtejszym porządkiem rzeczy, jednak młodzieniec trzyma w ręku, i to dosłownie, silną kartę przetargową – starożytny miecz o ogromnej mocy, którego posiadacz może przydać się bogom. Bóstwa zgadzają się uczynić więc jeden wyjątek i zawierają z głównym bohaterem układ – spełnią jego prośbę jeśli zniszczy inkarnacje kilkunastu bożków w postaci gigantycznych kolosów gnębiących okoliczne krainy.
Główny wątek przypomina więc nieco ten z „ICO” – w obu chodzi o walkę o życie niewiasty. „Shadow of the Colossus” jest jednak pod wieloma względami dojrzalszą grą. Po pierwsze, tutaj wymiar emocjonalny nie dotyczy przyjaźni czy niesprecyzowanego jeszcze dla nosicieli uczucia rodzącego się w sercach nastolatków. Tutaj jest to już dojrzała miłość, naznaczona cierpieniem i bólem po stracie ukochanej. Po drugie, główny bohater nie jest w „Shadow of the Colossus” zmuszony przez los do reagowania na jego przeciwności, pełniąc teraz funkcję świadomego protagonisty decydującego się z własnej woli na działanie. I dobrowolnie płaci za to ogromną cenę po każdej, chociażby zwycięskiej walce.
Także sama formuła potyczek się zmieniła. „ICO” rozwiązywał łamigłówki zamkowe, okazyjnie ścierając się za pomocą patyka bądź mieczyka z niegroźnymi cieniami (dość wspomnieć, że podczas potyczek nie dało się w „ICO” zginąć). Tutaj zaś mamy morderczą, heroiczną walkę na śmierć i życie z na pozór nie do pokonania ludzką ręką kolosami.
Te ostatnie są zaś czystą esencją gry. Szesnaście całkowicie odmiennych monstrów stanowi jeden z najbardziej spektakularnych widoków w dziejach gier wideo, przebijając nawet rozmach osławionej pod tym względem superprodukcji Sony – „God of War”. Ogromne, futrzaste bestie stanowią połczenie różnych zwierząt (realnych i mitycznych) oraz wszelkich istot antropomorficznych. Z reguły odziani są także w kamienno-żelazne zbroje, chroniące ich przed atakami. Po zranieniu tryskają zaś ropopodobną czarną krwią. Jak wyjaśnili sami twórcy w dokumencie o produkcji, ich zamierzeniem było pozostawienie gracza w niepewności co do naturalnego bądź nienaturalnego pochodzenia kreatur.
Każdy kolos ma jakiś słaby punkt pozwalający go podejść. Czasem mogą to być wrażliwe spody gigantycznych kopyt, po wstrzeleniu się w które potwór wywraca się na moment, kiedy indziej z kolei trzeba wykorzystać rzeźbę terenu i zwabić oponenta w odpowiedni rejon w celu dokonania abordażu. Po gigantach jesteśmy bowiem w stanie się poruszać, trzymając się jego futra (wskaźnik zmęczenia limituje nam czas takiego zaczepienia, zmuszając do okresowego przystawania na płaskich powierzchniach potwora lub jego zbroi). Każdy kolos ma więc nie tylko swoją arenę, którą znajdujemy jeżdżąc na koniu po rozległych krainach i kierując się światłem słonecznym odbijanym w jego kierunku od naszego miecza, ale także sam w sobie jest czymś w rodzaju miniaturowej planszy.
Można uznać grę za posiadającą jeden z najodważniejszych designów ostatnich lat. Śmiałości decyzji o produkcji tego typu nowatorskiej gry dodaje fakt wspomnianego już dość chłodnego przyjęcia przez rynek jej poprzedniczki. Jednak ponownie dla tych twórców, najmocniejszą stroną projektu nie jest logiczna i nietypowa formuła rozgrywki, ale styl oprawy.
A ta jest już w prostej linii kontynuatorem estetyki stworzonej przez „ICO”. Stonowane, pastelowe kolory wraz z rozproszonym światłem służą do rzeźbienia na naszych oczach surrealistycznych obrazów ze sprawiającego wrażenie zatrzymanego w wieczności momentu. Przemierzając na koniu całe krainy nie można oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy pierwszymi od wieków, a może i tysiącleci osobami, które ośmieliły się naruszyć uśpiony spokój terenów objętych panowaniem bożków. Poza impresjonistyczną kolorystyką i wspomnianym ascetycznym, objawiającym się w uproszczonych mocno bryłach otoczenia stylem budowy świata, niemałą rolę w prezentacji ma bardzo filmowa kamera. Praktycznie nie występuje tutaj klasyczny widok z trzeciej osoby – kamera zawsze ustawia się nieco z boku lub z góry eksponując jakiś obszar (chociażby dal podczas jazdy koniem). Także podczas walki mamy możliwość zaczepienia kierunku kamery na kolosie, co owocuje niebywale efektownymi ujęciami (szczególnie podczas zbliżeń czy rajdów na koniu między jego dolnymi kończynami). Całości dodaje uroku praktycznie pomijane w grach wykorzystanie takich cech ujęcia jak perspektywa czy głębia ostrości.
Muzyka zepchnięta jest na nieco dalszy plan, ale charakteryzuje się dużą różnorodnością styli (od kameralnych motywów na pianino do monumentalnych fragmentów wykonywanych całą orkiestrą) i komponującą się z ogólną prostotą gry czystością linii melodycznej.
„Shadow of the Colossus” jest grą wielką. Jej siła jest rozłożona po równo we wciągającej, logiczno-zręcznościowej rozgrywce i prawdziwie artystycznej oprawie. Największym mankamentem może być chyba jedynie nie wymienione tutaj przycinanie gry, będące jednak bardziej usterką techniczną, trudną do uniknięcia przy skali zadania, którego podjęli się twórcy na tak starym jak PS2 sprzęcie. Gra ma praktycznie wszystkie najlepsze cechy poprzedniczki, dodając do nich rozmach i widowiskowość na niespotykanym dotąd poziomie. W pełni świadom ryzyka, które niosą takie deklaracje tuż po premierze podsumuję więc tę iście epicką historię krótko – piękna i ponadczasowa.

Plusy
  • oprawa i jej artyzm w każdym aspekcie
  • rozmach przy konstrukcji świata
  • jedna z najlepszych dotychczas prób oddania uczucia jazdy koniem
  • niesamowici bossowie i związane z nimi jedne z najbardziej spektakularnych scen w historii gier
Minusy
  • gra niestety praktycznie cały czas delikatnie zwalnia
koniec
22 lutego 2006
Za wypożyczenie gry do testów dziekujemy firmie Sony Poland

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
Miłosz Cybowski

17 II 2024

„Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Ciemna Strona Mitu
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Lipsk z muzyki słynący
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Gdzie diabeł zapłakał na dobranoc…
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.