Chociaż nie jest to pierwszy wydany w Polsce dodatek do drugiej edycji fabularnego Warhammera, „Bestiariusz Starego Świata” jest pierwszą pozycją, która wnosi coś nowego do systemu, w przeciwieństwie do poprzednich dwóch „niezbędników”, które ograniczały się do zestawienia odpowiednich tabel zaczerpniętych z „Księgi Zasad” i sporej liczby arkuszy kart postaci. Rozszerzenie zawartego w podręczniku podstawowym opisu przeciwników było niezbędne, żeby wnieść trochę różnorodności w świat gry. Czy wychodzi z próby obronną ręką?
Podręczny atlas roślin i zwierząt
[„Bestiariusz Starego Świata” - recenzja]
Chociaż nie jest to pierwszy wydany w Polsce dodatek do drugiej edycji fabularnego Warhammera, „Bestiariusz Starego Świata” jest pierwszą pozycją, która wnosi coś nowego do systemu, w przeciwieństwie do poprzednich dwóch „niezbędników”, które ograniczały się do zestawienia odpowiednich tabel zaczerpniętych z „Księgi Zasad” i sporej liczby arkuszy kart postaci. Rozszerzenie zawartego w podręczniku podstawowym opisu przeciwników było niezbędne, żeby wnieść trochę różnorodności w świat gry. Czy wychodzi z próby obronną ręką?
‹Bestiariusz Starego Świata›
Książka już z zewnątrz robi pozytywne wrażenie na czytelniku. Wydanie stoi na dobrym poziomie, tak jak podręcznik podstawowy: pełny kolor, papier kredowy i twarda oprawa. Sprawia jednak wrażenie trochę zbyt cienkiej jak na książkę za 60 zł, ale cóż – dodatek, nie było co spodziewać się encyklopedycznych rozmiarów.
Bestiariusz został podzielony na dwie części. Pierwsza z nich to grimuar autorstwa uczonego Magistra Odrica z Wurtbardu „Niebezpieczne stwory: O naturze istot dziwnych i złowrogich”. Wbrew temu, co by się zdawać mogło, nie jest to opis monstrów z wszelkimi cechami i statystykami. Bardziej przypomina to prawdziwy, chciałoby się rzec – oldschoolowy – bestiariusz. Mamy oto kolejne rozdziały: „Siły Chaosu”, „Zielonoskórzy”, „Mieszkańcy Athel Loren”, „Dzieci Rogatego Szczura”, „Bandyci i bestie” oraz „Nieumarli”. Są w nich opisani przeciwnicy, których gracze mogą spotkać na swej drodze, a każdy z rodzajów potworów przedstawiony jest z dwóch lub trzech punktów widzenia: „Powszechne wyobrażenie” , „Uczonym okiem” oraz „Sami o sobie”. W „Powszechnym wyobrażeniu” zwykle znajdziemy wypowiedzi napotkanych kupców, wojowników, chłopów lub zwykłych szarlatanów i często mijają się oni z prawdą. Akapit „Uczonym okiem” zawiera już opinie znawców, którzy wiedzą, co mówią, a niekiedy mówią wielce interesujące rzeczy. „Sami o sobie” to wypowiedzi stworów o własnym gatunku. O ile potrafią mówić, oczywiście. Wypowiedzi te mogą być śmiało wykorzystywane w przygodzie przez MG. Większość z opisów opatrzona jest odpowiednim rysunkiem lub ryciną.
Dowód na to, że złość piękności szkodzi
No i najważniejsza część podręcznika – Bestie Starego Świata. W dziale tym, oprócz współczynników potworów, opisane są nowości wniesione do systemu: rozszerzona lista mutacji Chaosu (np. dziób, żądza krwi, łuskowata skóra), czy nowa profesja – szaman, rozpisana na trzy klasy: uczeń szamana, szaman i wielki szaman, wraz z typową listą czarów. Dalej są już współczynniki potworów. Wszystko jest uszeregowane alfabetycznie wg „gatunków”, jeśli można tak powiedzieć: Demony, Duchy, Orki, Trolle itp. Każdy potwór jest scharakteryzowany w następujący sposób: tekst opisuje czym on jest, jego zwyczaje itp., następnie umieszczono tabelkę z cechami, taką jak przy postaci gracza, potem umiejętności i zdolności, zasady specjalne kierujące bestią, charakterystykę zbroi i uzbrojenia oraz trudność zabicia. Ta ostatnia cecha stanowi skalę, jaką powinien się kierować MG przy dobieraniu przeciwników dla swoich graczy – przydatny szczegół.
Za przykład niech posłuży olbrzym. Przy jego opisie jest ładny obrazek, przedstawiający przedstawiciela tej rasy z wielkim brzuchem, wytatuowanymi wzorami i niezbyt inteligentnym wyrazem twarzy. Z opisu obok MG może dowiedzieć się o stylu ich walki, ubierania się oraz słabości tego gatunku do trunków. Rzut okiem na tabelkę z cechami upewnia nas, że nie jest to słaby przeciwnik. Zasady specjalne ujawniają między innymi, że olbrzymy łatwo tracą równowagę z powodu nietrzeźwości i mogą przygnieść pechowych wojowników. Widzimy również, że typowy olbrzym nie jest specjalnie wyekwipowany. Niemniej jednak trudność zabicia jest bardzo wysoka, MG powinien dwa razy się zastanowić, jeśli chce takiego przeciwnika przedstawić niedoświadczonym postaciom graczy.
„Gdy dopadnie cię mały głód…”
Drugim przykładem, zupełnie innym od olbrzyma, jest snotling. Jest to potworek podobny do goblina, ale o wiele od niego mniejszy. Występuje tylko w licznych grupach, które w rzadkich przypadkach podejmują bardziej skomplikowane działania niż atak. Tabelka z cechami, podobnie jak uzbrojenie i trudność zabicia, potwierdza bardzo małą szkodliwość tej rasy. Snotlingi nie są ograniczone żadnymi specjalnymi zasadami, a strategia ich walki z każdym przeciwnikiem jest prosta: atakujący zbierają się w chmarę rozwrzeszczanych paskud, które kłują i gryzą przeciwnika po nogach, a gdy zostanie on powalony na ziemię – rozszarpują go na strzępy. MG może śmiało użyć snotlingów przeciw początkującej drużynie, bowiem te małe goblinoidy nie wyrządzą jej większej krzywdy.
Jeśli jakiś MG chciałby nadać swojej warhammerowskiej kampanii bardziej epicki charakter, szczerze polecam „Bestiariusz Starego Świata” – wspaniały dodatek. W książce tej opisane są zarówno popularniejsze stwory, jak i te trochę rzadsze (ale wciąż charakterystyczne dla Starego Świata). Bestiariusz staroświatowy różni się od np. bestiariusza do DnD, gdzie pełno jest też i takich potworów, których w zasadzie w kampanii nigdy się nie wykorzysta. Książka spełnia swoją rolę doskonale – cała treść dodatku może być wykorzystana przez MG. W zasadzie najbardziej rażącą wadą Bestiariusza jest jego cena, polecam więc Mistrzom Gry zacisnąć pasa i odłożyć grosza na tę książkę. Dzięki niej mamy świadomość, że w Starym Świecie bynajmniej nie jesteśmy sami.