Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Stephen Clarke
‹Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułParyż na widelcu. Sekretne życie miasta
Tytuł oryginalnyParis Revealed. The Secret Life of the City
Data wydania18 kwietnia 2012
Autor
PrzekładHanna Baltyn
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7747-664-2
Format336s. 135×202mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena39,90
Gatunekhumor / satyra, non‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta

Esensja.pl
Esensja.pl
Stephen Clarke
Prezentujemy fragmenty książki Stephena Clarke’a „Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B.

Stephen Clarke

Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta

Prezentujemy fragmenty książki Stephena Clarke’a „Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B.

Stephen Clarke
‹Paryż na widelcu. Sekretne życie miasta›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułParyż na widelcu. Sekretne życie miasta
Tytuł oryginalnyParis Revealed. The Secret Life of the City
Data wydania18 kwietnia 2012
Autor
PrzekładHanna Baltyn
Wydawca W.A.B.
ISBN978-83-7747-664-2
Format336s. 135×202mm; oprawa twarda, obwoluta
Cena39,90
Gatunekhumor / satyra, non‑fiction
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział 6: Miłość
L’amour ne meurt jamais de besoin, mais souvent d’indigestion.
(Miłość nigdy nie umiera z pragnienia, ale często z przesytu)1)
Ninon de Lenclos, siedemnastowieczna francuska pisarka i kurtyzana

Amour glamour
Romansowanie jest sprawą głęboko osobistą. Na dźwięk miłosnej piosenki uwielbianej przez jedną osobę, druga pogna po korki do uszu. Pary, które poznały się podczas śnieżnej zamieci, będą zapewne uważały za romantyczny wieczór spędzony ze stopami zanurzonymi w kubełkach z lodem. To zresztą najpiękniejsza cecha miłości – jest absolutnie osobistym doświadczeniem.
Większość ludzi zgadza się z opinią, że Paryż jest ze swej natury romantyczny. Kombinacja zachodów słońca nad rzeką, przytulnych knajpek, niewymuszonej elegancji i szampana w przystępnych cenach, niezmiennie potrąca czułe struny w ludzkich sercach.
Kiedy oglądamy słynne zdjęcie Roberta Doisneau przedstawiające pocałunek na paryskiej ulicy, coś nam mówi, że gdybyśmy się teraz znaleźli przed Hôtel de Ville, także poczulibyśmy nieodpartą potrzebę, by objąć ukochaną osobę i sięgnąć do jej warg. Podobnie jak potargany młodzieniec na zdjęciu moglibyśmy nawet w tym celu wyjąć z ust papierosa.
Doisneau uchwycił obiektywem setki paryskich scenek, niektóre spontaniczne, inne ustawione, ale nie przypadkiem właśnie Kochankowie stali się jego wizytówką. Zakochani to kwintesencja tego miasta.
I nieważne, że para pozowała – Doisneau zrobił zdjęcie w 1950 roku jako jedno z sesji reportażowej przygotowywanej dla magazynu „Life” i dlatego wybrał Hôtel de Ville jako dobrze rozpoznawalne przez cudzoziemców paryskie tło. Więc to raczej sztuka, nie życie, ale jakie to ma znaczenie? Obraz stworzył ktoś zakochany w mieście i jego mieszkańcach. Scena została perfekcyjnie odegrana – męski model wpija się w usta partnerki tak namiętnie, że ta niemal omdlewa w jego uścisku.
Także tło jest dobrane idealnie – gorący uścisk kochanków kontrastuje z dżdżystym, pochmurnym dniem i karcącym (autentycznym) spojrzeniem przechodzącej obok pani. Na drugim planie widzimy urzędnika w zapiętym płaszczu, z beretem nad zmarszczonym czołem – zapewne właśnie zdał sobie sprawę, że brak mu w życiu właśnie miłości. Kochankowie odwracają się tyłem do szarej rzeczywistości, przeżywając na jawie swój paryski sen. Każdy by tak chciał.
Jak to się dzieje, co ten Paryż właściwie robi z ludźmi? Czy chodzi o częstotliwość pojawiania się całujących się par, czy o nieskończoną liczbę romantycznych widoków, które możemy podziwiać z ukochaną osobą w migocących światłach miasta? A może to sprawa rozbudzonych oczekiwań – w Paryżu należy się zachowywać romantycznie, na tej samej zasadzie, na jakiej publiczność komedii śmieje się, zanim jeszcze znany aktor otworzy usta.
Odpowiedź na te wszystkie pytania jest twierdząca, ale to jeszcze do końca nie wyjaśnia sukcesów Paryża w sztuce uwodzenia.

Miasto, które nie może zawieść
Tak jak kieliszek dobrze zmrożonego szampana2), Paryż zawsze trafia w sedno, jeśli chodzi o zaspokojenie wszelkiego typu romantycznych gustów.
Aby wprawić się w dobry nastrój, większość z nas potrzebuje odpowiednich dekoracji (zewnętrznych lub wewnętrznych), łagodnego światła, przyjemnej muzyki (osobiście mówię stanowcze „nie!” akordeonowi) i czasu, by móc wspólnie pospacerować, posiedzieć lub pożartować, wymieniając mots d’amour z miłością swego życia (lub tego jednego wieczoru).
Lubimy także rozrywkę na wysokim poziomie. Romantyczny wieczór czy weekend nie wypali, jeśli zapachnie fałszem i niechlujstwem, a Paryż jest od stóp do głów miastem z klasą. Wszystko tu jest autentyczne, inaczej niż wiązanka zebranych na siłę i wciskanych turystom atrakcji. Kelnerzy są prawdziwymi kelnerami, a nie dorabiającymi studentami, a ich fartuchy mają ten sam kształt i długość co sto lat temu. Restauracje to nie przybytki gastronomiczne w domach towarowych, a tradycyjne jadłodajnie, nierzadko z zabytkowym wystrojem w stylu belle époque lub szalonych lat dwudziestych, odwiedzane zarówno przez miejscowych, jak i przybyszów z powodu doskonałego jedzenia. I choć kolacja nie zawsze odbędzie się przy świecach, to bez znaczenia – będziecie mieli wrażenie, że tam są i płoną niczym wasza miłość (we Francji nawet tak wyświechtane metafory uchodzą). Krótko mówiąc, romantyczny wieczór w Paryżu to nie jedynie wypad na miasto, ale przygoda, niezwykłe tête-à-tête. A szampana produkuje się niemal na miejscu.
Oczywiście wszystkie te niezbędne składniki są dostępne w całym mieście, w miejscach opisywanych w niezliczonych przewodnikach. I działają niezawodnie. Ze wzgórza Sacré Coeur rozciąga się wspaniały widok, z brzegów rzeki możemy podziwiać ponadczasową sylwetę Notre-Dame, a gdy wieża Eiffla zaczyna migać światłami3), pary na tarasach Palais de Chaillot na Trocadéro nie mogą się powstrzymać od ochów i achów i jeszcze bardziej się przytulają.
Ale najbardziej znanym miejscem spotkań zakochanych jest Pont des Arts, most dla pieszych przecinający Sekwanę na wschodnim krańcu Luwru. Był romantycznym zakątkiem od samego początku. Został zbudowany w latach osiemdziesiątych XX wieku, a ostateczne namaszczenie go na świątynię miłości nastąpiło w jednym z odcinków Seksu w wielkim mieście, gdy wychudzona blond bohaterka podrywa tam wysokiego, nieprzyzwoicie nadzianego gościa.
Dla zakochanych par to idealne miejsce. Po pierwsze, co wrażliwsi kochankowie, przyprawieni o zawrót głowy widokiem przepływających dołem wód Sekwany, tym chętniej padną sobie w ramiona. Po drugie, nie ma tu ruchu kołowego, a zatem nie ma obawy, że zostaniemy potrąceni w trakcie pocałunku. Ponadto, kiedy stoimy pośrodku mostu, mamy wspaniały widok na cztery strony świata. Na wschodzie widać strzelistą sylwetkę Notre-Dame, Pont Neuf i wierzby płaczące na trójkątnym skwerze du Vert Galant (plac Wesołego Galanta, nazwany tak na cześć króla Henryka IV, który umawiał się tam na schadzki ze swoimi metresami). Na południu dominuje kopuła Instytutu Francuskiego z dwoma neoklasycystycznymi skrzydłami, które wyginają się jak macki, zagarniając wszystkich w objęcia francuskiej kultury. Gdy spojrzymy na północ, zobaczymy całą fasadę Luwru od strony rzeki, a gdy odwrócimy się na zachód, to pomiędzy dwiema złotymi grupami figur na wysokich kolumnach zarysuje się wierzchołek wieży Eiffla, który, jak już wspomniałem, mieni się co godzina feerią świateł niczym kopalnia diamentów – to najlepszy moment na czułości.
Wieczorami, kiedy jest tłoczno, można się tu poczuć jak w kolejce hotelu z pokojami na godziny – najwyraźniej nie wy jedni postanowiliście się wybrać na romantyczną schadzkę. Most stał się tak popularnym miejscem piknikowym, że miasto musiało wywiesić na balustradach co dziesięć metrów mało urokliwe zielone worki na śmieci i przymocować tabliczki zakazujące spożywania alkoholu.
Ale i to nie zmąciło romantycznego nastroju i wiele par przybywa tu, by odbyć miłosny rytuał. Rzecz polega na tym, aby przymocować małą kłódkę na siatce płotu i wrzucić klucz do wody (upewniwszy się wcześniej, czy dołem nie przepływają aby bateaux-mouches). To przysięga miłości na wieki i pamiątka pobytu w romantycznym mieście.
Wątpię, by kłódka była dobrym symbolem – bo czy naprawdę pragnęlibyście zatrzymać miłość za pomocą więzów i zamków? Jeśli tak, to czemu nie przyczepić kajdanek (są znacznie bardziej sexy) albo – jeśli idziemy z duchem czasu – elektronicznych bransolet? Na wielu kłódkach wypisano markerem lub wygrawerowano imiona. Co jednak robić w razie rozstania? Nie wypada przyprowadzić nowej miłości na most, bo a nuż zobaczy starą przysięgę „wiecznego” uczucia. Chyba że ukradkiem przyjdziemy wcześniej z pilnikiem i usuniemy niewygodny ślad przeszłości.
To oczywiście tylko cynizm, a tymczasem liczba kłódek stopniowo rośnie, zarówno na Pont des Arts, jak i na innych, mniej popularnych mostach. Jak widać, optymizm zwycięża – jak zawsze zresztą, gdy w grę wchodzi miłość.

Miłość skanalizowana
Do spacerów we dwoje nadają się także inne, mniej znane, lecz nie mniej romantyczne miejsca w Paryżu. Moje ulubione znajduje się w północnej części miasta, nad Bassin de la Villette.
Na pierwszy rzut oka ten kanał ma dwie drobne wady. Po pierwsze, leży koło placu o mało romantycznej nazwie – place de Stalingrad. To problem tych krajów, które, podobnie jak Francja, pozostają w stanie permanentnej rewolucji – mają tendencję do nadawania ulicom i placom wyjątkowo niezręcznych i prozaicznych nazw, jak aleja Powstania Narodowego, bulwar Zwycięstwa Ludu czy ogrody Stracenia Królewskiej Rodziny. W Paryżu ten efekt wzmacnia tradycyjna solidarność z krajami komunistycznymi, z byłym Związkiem Radzieckim na czele.
Drugim kłopotliwym aspektem jest to, że okolicę upodobali sobie handlarze narkotyków. Nad kanałem mieszka też niewielka komuna kokainistów, ale trzymają się na uboczu i nie rzucają w oczy, wyczuwając odpływ społecznej akceptacji (tak, nawet kanał ma swe przypływy i odpływy) i zdając sobie sprawę, że nie zagrzeją tu miejsca na długo.
Obecnie, zwłaszcza w ciepłe wieczory, okolica świetnie nadaje się na spacery zakochanych, głównie za sprawą oświetlenia. Na południowym krańcu zbiornika stoją dwa budynki fabryczne, które przerobiono na multikina, oświetlone różnokolorowymi instalacjami neonów. Po jednej stronie na gmachu MK2 Quai de Seine świecą białe i niebieskie linie, które zmieniają ciemne lustro wody w gwiaździste niebo z obrazów van Gogha. Znajdujące się po drugiej stronie kino MK2 Quai de Loire jest jeszcze barwniejsze. Świecą na nim dwie dziecięce buźki, a metalowe kolumny podświetlają fioletowe, różowe i czerwone reflektorami.
Gdy popatrzymy jeszcze dalej, zobaczymy kolejne budowle przemysłowe. W jednej mieści się dom studencki o kamiennych ścianach, drugi natomiast oplata gmatwanina przejść i balkonów pulsujących neonowym światłem niczym macki wielkiej metalowej kałamarnicy. Kiedy zapada zmierzch, budynki co chwila zmieniają odcień i rozświetlają wody rzeki, tak że ma się wrażenie, jakby można było po niej przejść jak po perskim dywanie4).
Południowo-wschodni brzeg zbiornika otacza Quai de Loire. Wieczorami najdłużej świeci tu słońce, więc jest to najlepsze miejsce do nocnych spacerów. Piknik na brzegu Sekwany? Nie, to już wyszło z mody. Dzisiaj pakuje się wino, kieliszki (nie zapominając o korkociągu), bagietki i coś dobrego na ząb, po czym wybiera miejsce na bruku nad kanałem między akademikiem a kinem. Tu można wznieść toast w najbardziej kolorowo oświetlonym miejscu Paryża przy wtórze śmiechów ludzi grających za waszymi plecami w pétanque.
Bo rozciągający się wzdłuż brzegów pas żwiru został odkryty przez nowe pokolenie graczy w bule. Gdy się tamtędy chodzi wieczorami, szczególnie w okresie od maja do września, trzeba uważać na nogi, bo można oberwać ciężką ołowianą kulą. Jeśli chcesz zagrać i nie masz własnych bil, nic straconego, bo w połowie nabrzeżnego bulwaru, w barze Ourcq, działa wypożyczalnia kompletów do pétanque i leżaków dla tych, którzy zapomnieli zabrać koc.
Krótko mówiąc, Bassin de la Villette ma wszystko, czego dusza zapragnie – nastrojowe, odbijające się w wodzie oświetlenie, paryżan w najbardziej paryskim wydaniu i możliwość napicia się wina do woli. Współczynnik romantyczności: sto procent.
Co więcej, po przechadzce można się wybrać do kina na francuski film. Bez wątpienia każdy opowiada o miłości. Nawet gdy nie rozumiesz dialogów, wszystko jest jasne – jeśli widziałeś jedną francuską love story, to jakbyś widział je wszystkie. Dialogi mianowicie brzmią tak:
Je t’aime.
– Ja cię też kocham, słonko.
– To dlaczego sypiasz z innymi?
– Kochanie, bo jesteś tak doskonała, że muszę czasem pójść do łóżka z kimś innym, by uwierzyć, że istniejesz naprawdę.
– Och, Pierre, to czysta poezja.
– Tak, a co więcej, napisałem scenariusz, wyreżyserowałem i sam stanąłem przed kamerą, więc jestem boski. A ty, jak każda francuska aktorka, masz w kontrakcie sceny rozbierane, więc czemu już nie zaczniesz, a ja w tym czasie sobie zapalę…
Oczywiście nie we wszystkich filmach jest dokładnie tak samo – bo w thrillerze facet musi mieć pistolet. Ale na ogół we francuskich produkcjach pojawiają się sceny łóżkowe, podobnie jak atrakcje widokowe Paryża, żeby zwrócić uwagę amerykańskich dystrybutorów. A po seansie wasz współczynnik romantyczności osiągnie niebotyczne wyżyny.
koniec
19 kwietnia 2012
1) Porada dla par planujących romantyczną kolację przy świecach w Paryżu.
2) Oficjalnie najlepszą temperaturą dla wniesienia toastu szampanem jest osiem stopni Celsjusza. To informacja dla tych, którzy są na tyle nieromantyczni, że wtykają we flaszkę termometr.
3) Zawsze o równej godzinie, od zmroku do pierwszej, a latem do drugiej w nocy.
4) Co odradzam, bo podczas wieczornych spacerów trzeba pamiętać, nawet jeśli miłość poważnie zawróciła nam w głowie, że woda w kanałach jest bardzo zanieczyszczona. Ryzykanci, którzy zdecydują się na nurkowanie tu latem, narażają się na chorobę skóry albo coś gorszego.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Vive la France?
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Styczeń 2011
— Jędrzej Burszta, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Marcin Mroziuk, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek, Agnieszka Szady, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.