Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lissa Price
‹Starter›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStarter
Tytuł oryginalnyStarters
Data wydania8 kwietnia 2015
Autor
PrzekładElżbieta Sławomira Piotrowska
Wydawca Albatros
CyklStarter
ISBN978-83-7885-678-8
Format400s. 140×205mm
Cena34,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Starter

Esensja.pl
Esensja.pl
Lissa Price
1 2 »
Zapraszamy do lektury fragmentu powieści „Starter” Lissy Price. Objęta patronatem Esensji książka ukaże się nakładem wydawnictwa Albatros.

Lissa Price

Starter

Zapraszamy do lektury fragmentu powieści „Starter” Lissy Price. Objęta patronatem Esensji książka ukaże się nakładem wydawnictwa Albatros.

Lissa Price
‹Starter›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStarter
Tytuł oryginalnyStarters
Data wydania8 kwietnia 2015
Autor
PrzekładElżbieta Sławomira Piotrowska
Wydawca Albatros
CyklStarter
ISBN978-83-7885-678-8
Format400s. 140×205mm
Cena34,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział pierwszy
Enderzy przyprawiali mnie o gęsią skórkę. Portier, otwierający drzwi banku ciał, błysnął wyuczonym uśmiechem. Nie był bardzo stary, mógł mieć nie więcej niż sto dziesięć lat, ale i tak się wzdrygnęłam. Jak większość Enderów epatował srebrzystymi włosami niczym chlubną odznaką czcigodnego wieku. W ultranowoczesnym, wysoko sklepionym wnętrzu poczułam się jak karzełek. Płynęłam przez lobby niczym we śnie, ledwie dotykając stopami marmurowej podłogi. Skierował mnie do recepcjonistki z białymi włosami i matową czerwoną szminką na ustach, która przy uśmiechu rozmazała się jej na przednich zębach. Musieli być dla mnie mili, tu, w banku ciał. Na ulicy byłabym dla ich oczu niewidzialna. Ja, niegdyś pierwsza uczennica w klasie – oczywiście kiedy jeszcze chodziło się do szkoły. Miałam szesnaście lat. Niemowlę w ich oczach.
Stukot obcasów recepcjonistki rozbrzmiewał echem w dostojnej pustce. Zaprowadziła mnie do niewielkiej poczekalni, gdzie w rogach stały połyskujące srebrnym brokatem krzesła i nic oprócz nich. Wyglądały na antyki, lecz chemiczny zapach w powietrzu zdradzał, że są świeżo malowane i obite syntetykiem. Nieautentyczne były również „głosy natury”, imitacja nawoływań leśnego ptactwa. Spojrzałam na swoje postrzępione spodnie i zniszczone buty. Wyczyściłam je jak najstaranniej, ale niewiele to pomogło. A ponieważ całą drogę do Beverly Hills odbyłam w porannej mżawce na piechotę, byłam do tego zmoknięta jak zabłąkany kociak.
Bolały mnie stopy. Chciałam opaść na krzesło, bałam się jednak pozostawić mokrą plamę na brokacie. Wysoki Ender zajrzał do pokoju, ucinając moją związaną z etykietą rozterkę.
– Callie Woodland? – Spojrzał na zegarek. – Spóźniłaś się.
– Przepraszam. Deszcz…
– W porządku. Ważne, że jesteś. – Wyciągnął rękę. Jego srebrne włosy wydawały się jaśniejsze w kontraście ze sztuczną opalenizną. Gdy uśmiechnął się szeroko, wybałuszając na mnie oczy, poczułam się bardziej nieswojo niż zwykle w obecności Endera. Te zachłanne stare ramole u progu śmierci nie zasługiwały na miano seniorów, jak lubili o sobie mówić. Zmusiłam się do uściśnięcia jego pomarszczonej dłoni.
– Nazywam się Tinnenbaum. Witam w Prime Destinations, naszym centrum młodości. – Przykrył drugą dłonią moją rękę.
– Przyszłam tu, żeby zobaczyć… – Rozejrzałam się wokół, jakbym miała oceniać aranżację wnętrz.
– Jak to funkcjonuje? Oczywiście. Opłaty nie pobieramy. – Uśmiechnął się znowu i wreszcie puścił moją dłoń. – Pójdziesz ze mną?
Podał mi ramię, jakbym nie potrafiła sama trafić do drzwi. Wyszczerzył w uśmiechu zęby, a miał tak połyskliwe, że aż się lekko wzdrygnęłam. Poprowadził mnie krótkim korytarzem do swojego gabinetu.
– Wejdź, Callie. Usiądź przy biurku. – Zamknął drzwi. Przygryzłam język, żeby nie wydać okrzyku zdumienia na widok totalnej ekstrawagancji wnętrza. Z masywnej fontanny z brązu ciągnącej się wzdłuż jednej ściany spływały z pluskiem kaskady wody. Pozwalali tej krystalicznie czystej wodzie lać się w takiej obfitości, jakby była za darmo. Centralne miejsce zajmowało szklane biurko z wmontowanymi diodami LED, a kilkadziesiąt centymetrów nad nim unosił się ekran holograficzny, który wyświetlał trójwymiarowy obraz dziewczyny w moim wieku z długimi czerwonymi włosami, ubranej w strój gimnastyczny.
Uśmiechała się, ale patrzyła na wprost jak na zdjęciu do kartoteki policyjnej. Twarz miała słodką. Dodającą otuchy. Siedziałam na nowoczesnym metalowym krześle, a pan Tinnenbaum stał za biurkiem, komentując wirtualny obraz dziewczyny.
– To jedna z naszych najnowszych członkiń. Usłyszała o nas od kolegi, tak jak ty. Kobiety, które wynajmowały jej ciało, były bardzo zadowolone. – Dotknął rogu ekranu, zmieniając obraz. Zobaczyłam nastolatka w kąpielówkach, miał mocno zarysowane mięśnie brzucha. – To ten chłopak, Adam, skierował ją do nas. Jest snowboardzistą, narciarzem, wspinaczem. Jego ciało cieszy się popularnością wśród lubiących aktywność fizyczną mężczyzn, którzy przez dziesiątki lat pozbawieni byli możliwości uprawiania tych sportów.
Słowa Tinnenbauma czyniły to wszystko zbyt realnym. Odrażający Enderzy ze zmianami artretycznymi wynajmowali sobie na tydzień ciało tego nastolatka, żyli w jego skórze. Skręciło mnie w żołądku. Miałam ochotę rzucić się do drzwi, ale powstrzymała mnie jedna myśl.
Tyler.
Zacisnęłam obydwie ręce na siedzeniu krzesła. Mój żołądek wył z głodu. Tinnenbaum wyciągnął rękę z cynową paterą pełną supertrufli w papierowych kubeczkach. Moi rodzice mieli taką samą paterę. To było kiedyś.
– Poczęstujesz się? – zapytał.
Milcząc, wzięłam jeden z rarytasów. Przypomniałam sobie jednak w porę o dobrych manierach.
– Dziękuję – powiedziałam.
– Weź więcej. – Kusił mnie, podsuwając paterę. Wzięłam drugą i trzecią truflę, bo patera zawisła obok mojej ręki. Zawinęłam brzegi papierowych kubeczków i wsunęłam je do kieszeni bluzy. Wyglądał na rozczarowanego tym, że nie pałaszuję przy nim czekoladowych przysmaków, jakbym była jego główną rozrywką tego dnia. Za moim krzesłem drażniąco szemrała i pluskała fontanna. Jeżeli facet nie zaproponuje mi czegoś do picia, pomyślałam, zobaczy mnie za chwilę przy fontannie, żłopiącą wodę jak pies.
– Czy mogę prosić o szklankę wody?
– Oczywiście. – Pstryknął palcami i podniósł głos. Miałam wrażenie, że mówi do jakiegoś ukrytego sprzętu. – Szklanka wody dla młodej damy.
W sekundę weszła Enderka o figurze modelki, zręcznie balansując tacą ze szklanką owiniętą płócienną serwetką. Wzięłam szklankę, zobaczyłam w wodzie kostki lodu błyszczące jak diamenty. Kobieta postawiła tacę na biurku, po czym wyszła.
Przechyliłam głowę i wygulgałam wodę do dna, rozkoszując się zimnym płynem spłukującym mi gardło. Zamknęłam oczy, smakując najczystszą wodę, jaką zdarzyło mi się pić od zakończenia wojny. Na koniec wciągnęłam do ust kostkę lodu. Rozgryzłam ją z głośnym chrzęstem. Gdy otworzyłam oczy, stwierdziłam, że Tinnenbaum gapi się na mnie.
– Chcesz więcej? – zapytał.
Chętnie bym się jeszcze napiła, lecz jego oczy mówiły, że pyta grzecznościowo. Potrząsnęłam więc głową i przełknęłam resztki lodu. Odstawiając szklankę na tacę, zauważyłam, że na tle szkła moje paznokcie wydają się okropnie brudne. Topniejące na dnie szklanki kostki lodu przypomniały mi dzień, kiedy po raz ostatni piłam wodę z lodem. Wydawało mi się, że przed wiekami, a minął zaledwie rok. To był ostatni dzień spędzony w naszym domu, potem przyszli ci z lokalnej policji prewencyjnej.
– Chciałabyś wiedzieć, jak to wszystko funkcjonuje? – zapytał Tinnenbaum. – U nas w Prime Destinations?
Nie przewróciłam oczami, powstrzymałam się. Enderzy. Ich centrum młodości. Z jakiego innego powodu się tu znalazłam? Zdobyłam się na półuśmiech, kiwnęłam głową. Dotknął palcem rogu ekranu, żeby go oczyścić, kolejnym dotknięciem wywołał holoprojekcje. Dwie. Jedna przedstawiała seniorkę spoczywającą na leżance, z tyłu głowy miała małą czapeczkę, spod której wychodziły kolorowe przewody biegnące do komputera.
– Widzisz renterkę podłączoną do CKI, a CKI to Ciało-Komputer-Interfejs – wyjaśniał. – Przebywa w sali, gdzie całą dobę czuwają pielęgniarki. Po podłączeniu zostaje wprowadzona w stan głębokiego snu.
– Jak u dentysty?
– Tak. Wszystkie jej funkcje życiowe są monitorowane w ciągu odbywanej przez nią podróży. – Projekcja na drugiej połowie ekranu przedstawiała z kolei nastolatkę na wygodnym krześle z odchylonym oparciem. – Jak ta dziewczyna tutaj zostaniesz poddana czemuś w rodzaju znieczulenia. Kompletnie bezbolesnemu i nieszkodliwemu. Obudzisz się tydzień później, nieco oszołomiona, ale dużo bogatsza. – Znowu błysnął tymi zębami.
Udało mi się nie wzdrygnąć.
– Co się dzieje w ciągu tego tygodnia?
– Renterka staje się tobą. – Wyciągnął przed siebie ręce i wykonał półobrót dłońmi. – Słyszałaś pewnie, że komputer pomaga osobom po amputacji poruszać sztuczną ręką? Wystarczy, że o tym pomyślą, a proteza się podniesie. To działa bardzo podobnie.
– Więc ona wyobraża sobie, że jest mną i jeżeli zechce coś mieć, pomyśli o tym i moja ręka to chwyci, czy tak?
– Tak. Jakby renterka znajdowała się w twoim ciele. Używa swojego mózgu, by wyprowadzić stąd twoje ciało i poczuć się znowu młoda. – Wtulił łokieć w dłoń drugiej ręki. – Na krótko.
– Ale jak…?
Wskazał na drugą połowę ekranu.
– Tutaj, w innej sali, dawca, a ty nim będziesz, zostaje podłączony do komputera via bezprzewodowy CKI.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.