Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lissa Price
‹Starter›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStarter
Tytuł oryginalnyStarters
Data wydania8 kwietnia 2015
Autor
PrzekładElżbieta Sławomira Piotrowska
Wydawca Albatros
CyklStarter
ISBN978-83-7885-678-8
Format400s. 140×205mm
Cena34,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Starter

Esensja.pl
Esensja.pl
Lissa Price
« 1 2

Lissa Price

Starter

– Bezprzewodowy?
– Wszczepimy ci malutki neurochip z tyłu głowy. Nic nie poczujesz. Zabieg absolutnie bezbolesny. Ten chip pozwoli nam połączyć cię z komputerem, który będzie rejestrował fale mózgowe i utrzymywał łączność między tobą i renterką.
– Łączność. – Bezwiednie zmarszczyłam brwi, próbując wyobrazić sobie połączone w ten sposób dwa mózgi. Ciało-Komputer-Interfejs. Neurochip. Wszczepiony. Z każdą minutą narastał we mnie coraz większy niepokój. Ze zdwojoną siłą powrócił impuls do ucieczki. Ale jednocześnie chciałam dowiedzieć się więcej.
– Wiem, to wszystko jest czymś zaskakująco nowym. – Uśmiechnął się pobłażliwie. – Zadbamy, żebyś pozostawała w głębokim śnie. Nad twoim ciałem przejmie kontrolę umysł renterki. Najpierw jednak odpowie ona na całą serię pytań naszego zespołu, bo musimy być pewni, że wszystko przebiegnie tak, jak powinno. Dopiero wtedy będzie jej wolno cieszyć się wynajętym ciałem.
Na wyświetlonym diagramie zobaczyłam czyjeś młode ciało w ruchu: grało w golfa, tenisa, nurkowało.
– Ciało zachowuje pamięć mięśniową, więc tym sportom, jakie uprawiałaś, będzie mogła oddawać się także renterka. Kiedy termin wynajmu się skończy, przyprowadzi tu twoje ciało. Łączność między wami będzie wygaszana w odpowiedniej sekwencji. Renterkę wybudzamy z półsnu przez odstawienie podawanych leków. Przechodzi badania medyczne i wraca do swojego życia. Dawcy, czyli tobie, przywraca się komputerowo pełne funkcje mózgowe. Budzisz się w swoim ciele, jakbyś te kilka dni przespała.
– A jeżeli coś mi się stanie w tym czasie, kiedy ona jest w moim ciele? Podczas snowboardingu czy skoku spadochronowego? Jeżeli ulegnę wypadkowi?
– Jak dotąd nic takiego się nie wydarzyło. Nasi renterzy podpisują kontrakt, który przewiduje odpowiedzialność finansową. Uwierz mi, to tak wysoki depozyt, że każdy chce go odzyskać.
Jego słowa sprawiły, że poczułam się jak auto do wynajęcia. Przeszedł mnie zimny dreszcz, jakby ktoś przejechał mi kostką lodu po plecach. Ale przypomniał mi się Tyler, jedyny powód, dla którego jeszcze siedziałam na tym metalowym krześle.
– A co dzieje się z chipem? – zapytałam.
– Zostanie usunięty po trzecim wynajmie. – Podał mi kartkę papieru. –Przeczytaj. Może to rozwieje twój niepokój.
Regulamin obowiązujący renterów Prime Destinations
1. Nie wolno w żaden sposób zmieniać wyglądu wynajętego ciała, między innymi robić piercingu, strzyc i farbować włosów, zakładać soczewek kontaktowych i poddawać się zabiegom chirurgii plastycznej, powiększaniu piersi i jakimkolwiek innym.
2. Nie wolno dokonywać zabiegów dentystycznych: wstawiać plomb, usuwać zębów, ozdabiać je biżuterią.
3. Obowiązuje nakaz pozostawania w promieniu pięćdziesięciu kilometrów od budynku Prime Destinations. Mapy są u nas dostępne.
4. Jakakolwiek próba ingerencji w stan neurochipa będzie skutkowała natychmiastowym zerwaniem kontraktu, bez zwrotu depozytu, oraz nałożeniem kar.
5. W razie jakichkolwiek problemów z wynajętym ciałem należy jak najszybciej wrócić do Prime Destinations.
Zobowiązuje się renterów do traktowania dawców ciał z najwyższą troską i pamiętania, że to są żywi i autentyczni młodzi ludzie.
Informuje się renterów, że neurochip jest zaprogramowany tak, aby blokować jakiekolwiek nielegalne aktywności.
Regulamin nie poprawił mi samopoczucia. Wskazał naistnienie problemów, jakie nie przychodziły mi wcześniej do głowy.
– A co… z innymi sprawami? – zapytałam.
– Jakimi na przykład?
– Nie wiem. – Miałam nadzieję, że nie będę musiała zadawać tego pytania, ale wydusił je ze mnie. – A sprawa seksu?
– Co chcesz wiedzieć?
– W regulaminie się o tym nie mówi.
Z pewnością nie chciałam, żeby mój pierwszy raz odbył się bez mojej świadomości.
Pokręcił głową.
– Sprawa jest oczywista. Renterzy wiedzą, że to zabronione.
Dobre i to. A tak czy owak, ciąża mi nie grozi. Wiadomo było, że taki jest efekt uboczny szczepionki, rzekomo przejściowy. Ścisnął mi się żołądek. Odgarnęłam włosy z oczu i wstałam.
– Dziękuję za poświęcony mi czas, panie Tinnenbaum. I za prezentację.
Drgnęły mu wargi. Spróbował to pokryć półuśmiechem.
– Jeżeli podpiszesz umowę dzisiaj, dostaniesz premię. – Wyjął z szuflady formularz, coś na nim napisał i podsunął mi go przez biurko. – Obejmuje trzy wynajmy. – Nałożył skuwkę na pióro.
Spojrzałam na dokument. Za te pieniądze moglibyśmy kupić dach nad głową i jedzenie na cały rok. Usiadłam z powrotem, wzięłam głęboki oddech.
Wyciągnął rękę z piórem. Chwyciłam je.
– Trzy wynajmy? – spytałam.
– Tak. Płatne po ukończeniu.
Kartka papieru zafalowała mi przed oczami. To moja ręka tak się trzęsła.
– Bardzo hojna zapłata – powiedział. – Plus premia, jeżeli podpiszesz dzisiaj.
Potrzebne mi były pieniądze. Potrzebne z uwagi na Tylera. Ściskałam w ręku pióro i miałam wrażenie, że plusk fontanny słyszę nie z zewnątrz, lecz w głowie. Wbiłam wzrok w formularz, ale widziałam tylko smugi czerwonej szminki, oczy portiera i nienaturalnie połyskliwe zęby pana Tinnenbauma. Dotknęłam stalówką papieru, lecz zanim się podpisałam, podniosłam wzrok. Może chciałam, żeby Tinnenbaum dodał mi otuchy. Kiwnął głową i się uśmiechnął. Jego garnitur był nienaganny, nie licząc jakiegoś białego kłaczka na klapie. A miał on kształt znaku zapytania. Strasznie mu pilno, pomyślałam. Odłożyłam pióro, niemal nie wiedząc, że to robię.
Oczy mu się zwęziły.
– Coś nie tak?
– Przypomniało mi się, co wciąż powtarzała mi mama.
– Co to było?
– Prześpij się przed ważną decyzją, mówiła. Muszę to przemyśleć.
Jego oczy stały się zimne.
– Nie mogę obiecać, że ta umowa będzie aktualna później.
– Zaryzykuję. – Złożyłam formularz, wsunęłam go do kieszeni i wstałam z krzesła. Zdobyłam się na wątły uśmiech.
– Czy możesz sobie na to pozwolić? – Stanął przede mną, zagradzając mi drogę.
– Raczej nie. Jednak muszę to rozważyć. – Wyminęłam go i ruszyłam do drzwi.
– Przyjdź, jeżeli będziesz miała jeszcze jakieś pytania. – Powiedział to głosem zbyt podniesionym.
Przeszłam szybko obok recepcjonistki, która wydawała się wzburzona tym, że już wychodzę. Odprowadzając mnie wzrokiem, nacisnęła jakiś guzik. Sygnał alarmu, podpowiedziała mi wyobraźnia. Szłam dalej. Portier patrzył na mnie zza szklanych drzwi, zanim je otworzył.
– Już wychodzisz? – zapytał. Jego pusty wzrok wydał mi się upiorny.
Przebiegłam obok niego. Na zewnątrz uderzyło mnie w twarz rześkie jesienne powietrze. Wciągałam je do płuc, przemykając chodnikiem w tłumie Enderów. Domyślałam się, że byłam prawdopodobnie jedyną osobą, która odrzuciła ofertę Tinnenbauma i nie uległa jego namowom. Doświadczenie nauczyło mnie, że nie można wierzyć Enderom.
Szłam przez Beverly Hills i kręciłam głową ze zdumienia, że taka strefa bogactwa wciąż istnieje po upływie roku od zakończenia wojny. Tutaj tylko jedna trzecia wystaw sklepowych ziała pustką. W większości pyszniły się designerskie stroje, nowoczesna elektronika, wyrafinowane roboty, a wszystko dla zaspokojenia zakupoholizmu bogatych Enderów. Łatwo było tu coś wycyganić. Cokolwiek się popsuło, musieli to wyrzucić, ponieważ nie znaleźliby nikogo, kto dokonałby naprawy, a poza tym brakowało części zamiennych.
Szłam ze spuszczoną głową. Mimo że nie robiłam niczego niezgodnego z prawem, w razie zatrzymania mnie przez lokalną policję nie mogłabym okazać dokumentów, jakie nieletni zobowiązani byli nosić przy sobie.
Gdy czekałam na zmianę świateł, przed skrzyżowaniem zatrzymała się ciężarówka z grupą posępnych Starterów, brudnych i wymizerowanych. Siedzieli w kucki z tyłu platformy, przed nimi piętrzył się stos kilofów i łopat. Jakaś dziewczynka z bandażem wokół głowy popatrzyła na mnie martwym wzrokiem.
Dostrzegłam błyski zazdrości w ich oczach, jakbym znajdowała się w lepszej od nich sytuacji. Kiedy ciężarówka odjeżdżała, dziewczynka skrzyżowała ramiona, skuliła się w sobie. Jakkolwiek ciężkie było moje życie, ona miała jeszcze gorsze. Z tej nienormalnej sytuacji powinno być jakieś wyjście. Inne niż odrażający bank ciał i zalegalizowany przymusniewolniczej pracy.
Trzymałam się bocznych ulic, unikając Wilshire Boulevard, który przyciągał policjantów jak magnes. Naprzeciwko mnie szli dwaj biznesmeni, Enderzy, w czarnych płaszczach przeciwdeszczowych. Odwróciłam od nich wzrok, wsunęłam ręce w kieszenie. W lewej miałam kontrakt, w prawej czekoladowe trufle w papierowych kubkach. Coś gorzkiego i coś słodkiego.
Wmiarę oddalania się od Beverly Hills wkraczałam w coraz gorszą okolicę. Przeskakiwałam przez sterty śmieci od dawna czekające na wywiezienie. Spojrzałam w górę i stwierdziłam, że mijam budynek zamalowany czerwoną farbą. Miejsce skażone. Ostatnie pociski z zarodnikami spadły ponad rok temu, ale jak widać, żadna ekipa dekontaminacyjna do tego budynku nie dotarła. Może nie chcieli. Zakryłam rękawem nos i usta, jak mnie uczył tato, i przyspieszyłam kroku.
Zapadający zmierzch sprawił, że poczułam się pewniej. Wyjęłam latarkę, umocowałam paskami na grzbiecie lewej ręki, lecz jej nie zaświeciłam. Wytłukliśmy tu żarówki w latarniach ulicznych. Mrok chronił nas przed zatrzymywaniem przez władze pod byle pretekstem. Szukali sposobności, by móc nas zamykać w zakładach opieki. Nigdy nie widziałam żadnego od wewnątrz, ale słyszałam o nich co nieco. Jeden z najgorszych, Zakład 37, znajdował się parę kilometrów stąd. Inni Starterzy mówili o nim szeptem.
Gdy dzieliły mnie już tylko dwie przecznice od pustostanu, do którego się wprowadziliśmy, zrobiło się całkiem ciemno. Włączyłam latarkę. Minutę później zauważyłam dwie smugi światła wyłaniające się zza rogu po przeciwnej stronie ulicy. Nie gasili latarek, więc miałam nadzieję, że to swojaki. Ledwie tak pomyślałam, obydwa światła zgasły.
koniec
« 1 2
3 kwietnia 2015

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.