Łomocząc się z sobą i z innymi, trwamMaciej Parowski
Maciej ParowskiŁomocząc się z sobą i z innymi, trwam– Ja mówię o tej wersji dostępnej w sieci, która później ukazała się w „W kraju niewiernych”. – W którym roku? – Półtora roku temu. – To ja to miałem chyba z dwa lata temu. – Jak się Pan czuje jako człowiek, który pod rząd odrzucił dwa opowiadania, które dostały Zajdla? Czy nie boi się Pan, że traci „węch literacki”, wyczucie co kręci czytelnika, co mu się podoba? – Ja myślę, że nie chodzi o to, co kręci czytelnika, tylko o to, co kręci wyborców na Polconie. Jestem pewien, że opowiadanie Brzezińskiej na Zajdla nie zasługuje. Opisałem w sposób, może bolesny, procedury, które doprowadziły do tego, że to opowiadanie Zajdla dostało. To jest demokracja, która polega na tym, że jeśli się zgromadzi w wyznaczonym czasie w wyznaczonym miejscu odpowiednią liczbę osób, to jest werdykt taki a nie inny. „Jak się Pan czuje? Jak się Pan czuje Panie Sokrates, Pan który został skazany na karę śmierci za bluźnierstwo przez kompetentnych greckich sędziów?” Tak, się czuję, że przegrałem z demokracją. Mnie się opowiadanie Brzezińskiej nie podobało. Konsultowałem się w tej sprawie u ludzi, którzy znają się na rzeczy. Opowiadanie to miało wejść do numeru z powodów marketingowych, ja miałem w ręku opowiadania lepsze – chyba właśnie Ziemkiewicza i Dukaja – i uznałem, że to nie jest dobre. Dalej podtrzymuję tezę, że gdyby to opowiadanie się ukazało u mnie to by Zajdla nie dostało. Z Antoniną Liedtke jest inny problem, to jest opowiadanie, które zaspokaja mitologiczne i socjologiczne potrzeby bardzo licznego grona internautów. Ono dało wam wiadomość, mitologiczne spełnienie, jest opowiadaniem wyprodukowanym przez to wielkie ciało internautów. Taką zbiorową radością. Ono miało wiele niedostatków warsztatowych, było rozlazłe warstwami: scenograficzno – sytuacyjna przeważała nad wizerunkami postaci i tą intrygą, która była od początku do końca przewidywalna. Jest to ciekawy ewenement socjologiczny, ale jest dla mnie oczywiste, że zarówno w 1999 i w 2000 Zajdla dostały opowiadania, które były promowane przez pewną grupę. – Przez jaką? – Przez internautów, przez młodych autorów. – Chciałem zgryźliwie zauważyć, że internauci mają swoją nagrodę, którą przyznają komu im się podoba. – I komu ją przyznali? – Dostało ją CyberJoly Drim. Internautów interesuje ta nagroda, przyznaje się ją tekstom publikowanym w sieci. Natomiast Zajdel jest nagrodą tych, którzy są na Polconie. Polcon był w Warszawie, przyszło ponad 1000 ludzi, był to chyba największy Polcon. – Przyszła większość Warszawiaków i warszawskie fanziny od stycznia rąbały w „Fantastykę”. – Ile tych warszawskich fanzinów jest? – „Fantom”, no „Fantom” rąbał. – To jest jeden „Fantom”. – Ale w Warszawie też jest „Fenix”. Ja rozmawiam z ludźmi i pytam się: skąd Brzezińska? No, wiadomo jak to się stało… – Konkretnie co? – Rozmawia Pan z ludźmi i oni mówią „wiadomo jak było”. Co było? – To jest niedobre opowiadanie, grafomańskie, jednopoziomowe. – Ale jest śmieszne. Nie ma śmiesznej fantastyki, nikt jej nie pisze, a ludzie jej potrzebują. A przez to szukanie wysokich treści, w „Fantastyce” się nie ukazują opowiadania humorystyczne, zabawne, których celem jest żeby czytelnikowi było przyjemnie przez 10 minut. Dlaczego? – Mylisz się. Chyba. – Mówi Pan to nie jest dobre opowiadanie, ale Zajdel jest nagrodą fandomu, ludzie głosują na opowiadania, które im się podobają. – Być może fandom nie jest reprezentatywny dla polskiej fantastyki. – A kto jest reprezentatywny? – Statystyka jest prawdopodobna. – Największe nakłady mają książki ze świata Gwiezdnych Wojen, czy to o czymś świadczy? – Dobre pytanie. O czymś, co nie jest miłe ani dla mnie, ani dla ciebie, ani dla nas wszystkich. Dokończenie za miesiąc. W imieniu Esensji z Maciejem Parowskim rozmawiał Janusz A. Urbanowicz. |
Pójdźmy dalej: skoro nie jestem w stanie przeczytać podręcznika do fizyki kwantowej oznacza to , że fizycy kwantowi są pseudonaukowcami i szarlatanami.
O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch
więcej »Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.
więcej »Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.
więcej »Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner
Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner
Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner
Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner
Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner
Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner
Nie ma jednego postmodernizmu
— Maciej Parowski
Jacek Dukaj jest grafomanem. Kompletnym. Nie da się czytać jego "dzieł", a dziwny język i specyficzny debilizm mający uchodzić za intelektualizm, przykrywa braki pomysłowe i potwierdza grafomanię najniższych lotów.