Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michał Zabłocki

ImięMichał
NazwiskoZabłocki

Nudziło mi się czytanie tych samych wierszy (1)

Esensja.pl
Esensja.pl
Michał Zabłocki
Michał Zabłocki
Poeta i reżyser
Artysta Piwnicy pod Baranami
Autor tekstów m.in. Grzegorz Turnaua i Agnieszki Chrzanowskiej
Reżyser i producent teledysków tych artystów
Autor Programu MULTIPOEZJA
przebudowującej założenia funkcjonowania poezji we współczesnym świecie
Pomysłodawca tworzenia wierszy online

Michał Zabłocki

Nudziło mi się czytanie tych samych wierszy (1)

Michał Zabłocki
Poeta i reżyser
Artysta Piwnicy pod Baranami
Autor tekstów m.in. Grzegorz Turnaua i Agnieszki Chrzanowskiej
Reżyser i producent teledysków tych artystów
Autor Programu MULTIPOEZJA
przebudowującej założenia funkcjonowania poezji we współczesnym świecie
Pomysłodawca tworzenia wierszy online

Michał Zabłocki

ImięMichał
NazwiskoZabłocki
Justyna Fular: Czy łatwo jest być poetą?
Michał Zabłocki: I łatwo i trudno. Łatwo dlatego, że łatwo jest napisać, a trudno dlatego, że trudno jest kogoś tym zainteresować. I tak naprawdę to właśnie zainteresowanie kogoś i doprowadzenie do sytuacji komunikacji poetyckiej jest we współczesnym świecie najtrudniejsze.
JF: Kogo Pan oczekuje po drugiej stronie przy tworzeniu wiersza online?
MZ: Nastawiam się na to, że zjawią się osoby zupełnie nieprzygotowane, i które być może nigdy nawet nie pisały wiersza. Chociaż nie pytam ich, więc nie wiem. Myślę jednak, że niektórzy z nich może piszą, może zainteresowało ich to, że dzieje się coś dziwnego i weszli, żeby zobaczyć, a potem chwilę zostali. Niektórzy przychodzą już systematycznie.
JF: Jest pan zadowolony z efektów tej twórczości?
MZ: Tak. Nie wiem jeszcze w jakim kierunku to pójdzie, ale te wiersze, które już powstały, są bardzo różnorodne. I każdy z nich był dla mnie etapem, przekroczeniem progu wyobrażeń o tym, co może jeszcze nastąpić. Za każdym razem staram się tak kierować kolejnym wierszem, żeby był on zaskoczeniem dla mnie samego i dla tych ludzi, którzy go ze mną piszą, którzy coś do niego proponują. Zresztą za jeden z wierszy otrzymaliśmy już nawet nagrodę literacką! Jury konkursu oczywiście nie wiedziało, że jest to praca zbiorowa i w jaki sposób powstała.
JF: Czy nie boi się Pan, że tworząc wiersze za pomocą i z pomysłów innych, może być Pan posądzony o brak swoich?
MZ: Ja mam wystarczająco dużo swoich pomysłów, żeby się tego nie bać. Wiersz pisany w Internecie jest tylko jedną z form Multipoezji. Tych form jest więcej, a będzie jeszcze więcej. W większości są to formy stricte autorskie. Więc tego się absolutnie nie boję. Natomiast jest to dla mnie też wielkie doświadczenie jeżeli chodzi w ogóle o sposób tworzenia. I o konieczność, lub też brak konieczności, pewnej spójności w wierszu. Na ile ta spójność może być rozciągliwa i na ile wyobraźnia jednej osoby jest w stanie zaskoczyć samą siebie? Rzadko jest w stanie zaskoczyć samą siebie tak, jak mogą to zrobić inne osoby.
JF: Skąd w ogóle wziął się pomysł tworzenia poezji w ten sposób?
MZ: Pomysł Multipoezji w ogóle, narodził się w Piwnicy pod Baranami, kiedy poszukiwałem formuły na istnienie moich wierszy na scenie. Nudziło mi się czytanie tych samych wierszy. W związku z tym zacząłem przychodzić do kabaretu bez wiersza, pisać go w trakcie wieczoru i czytać na koniec. Tylko że ludzie nie bardzo wierzyli, że ja to piszę w tym czasie. Więc należało jeszcze zmodyfikować tę formułę i wymyśliliśmy z Agnieszką Chrzanowską licytację wiersza, który nie istnieje. Marek Pacuła, który prowadzi Kabaret najpierw przeprowadza licytację. Osoba, która wylicytuje wiersz, ma prawo go zamówić. Ponieważ dzieje się to na oczach publiczności, wszyscy wiedzą jakie jest zamówienie, wiedzą, że wiersz rzeczywiście powstaje w danym momencie. Kiedyśmy to wymyślili i to zafunkcjonowało, zrozumiałem, że każda sytuacja komunikacji wymaga osobnego potraktowania. Zacząłem się zastanawiać jakby to doświadczenie wykorzystać w innych przypadkach. Po pomysłach na telewizję, radio, pisma był pomysł na Internet, który zrealizował się jako jeden z pierwszych dzięki wyobraźni Onetu. Muszę powiedzieć, że dużo ciężej idzie wprowadzanie w życie innych form. Ale być może z Internetem poszło gładko dlatego, że tu był czysty, dobry i przejrzysty pomysł.
JF: Czy tak jak rozwija się technologia, poezja powinna się dostosowywać do tego rozwoju?
MZ: Musi. Po prostu nie ma wyjścia. Dlatego, że co by było, gdyby za chwilę się okazało, że książek już w ogóle nie będzie? Czy to znaczy, że poezja ma umrzeć? To by było dosyć smutne.
JF: Czy zgodzi się Pan z tym, że twórczość internetowa rozbija mit poety, który tworzy samotnie np. przy świetle księżyca?
MZ: Na pewno. Jeżeli nie rozbija, to go narusza.
JF: Czy tworzenie grupowe to nie jest zupełnie inna twórczość?
MZ: Generalnie jest to poszukiwanie inspiracji. Jeżeli poeta ma inspirację przy świetle księżyca, no to z Bogiem. Ale jak długo można mieć inspirację przy świetle księżyca? I pytanie: kto potem tą inspiracją się zainteresuje. Bo jednak istnienie komunikacji pomiędzy ludźmi musi bazować na jakichś tematach, jakichś uchwytnych elementach, które nie są zupełnie abstrakcyjne. Ciągłe utrzymywanie jednego sposobu czerpania inspiracji doprowadza do wyjałowienia. Mówię o sobie, ale myślę, że można to trochę zgeneralizować. Ja formy istnienia i powstawania tych wierszy traktuję właśnie jako dodatkową inspirację.
JF: Co Pana inspiruje oprócz tych nowych inspiracji, które znajduje Pan w Internecie?
MZ: Tu mnie inspirują konkretne pomysły ludzi, z którymi chatuję. A jeżeli chodzi np. o Zwierciadło, gdzie piszę wiesze o współczesnych, polskich, wybitnych kobietach, inspiruje mnie temat i osoby, które sobie wybieram.
JF: A kiedy nie ma Pan narzuconego tematu, czuje Pan, że chce napisać wiersz, albo coś Pana do tego skłania, to co to jest?
MZ: Rzeczy bardzo różnorodne. Albo jakaś myśl, albo nastrój, który nie jest łatwy do nazwania, który wyraża się gdzieś w słowach w sposób przybliżony. Albo pewna sytuacja, która uważam, że powinna zostać opisana. Bardzo różnorodnie.
JF: Czy pisanie na zamówienie, na określony temat lub narzucony termin nie ogranicza twórczości?
MZ: Zawsze twórczość jest ograniczona. Nie ma czegoś takiego jak nieograniczona twórczości. Piszący sam narzuca sobie niewolę pisząc pierwsze słowa, bo dalej musi się już tylko do nich odnosić. Czysta wolność jest wtedy, gdy nic nie powstaje.
JF: Czy trudniej jest pisać kiedy ktoś narzuca temat?
MZ: Zależy dla kogo i zależy jak kto do tego podchodzi. Jednym jest trudniej uczyć się do egzaminów, a inni by się w ogóle nie zabrali do czegokolwiek, gdyby nie egzaminy. Ja przychodząc do kabaretu, mam np. półtorej godziny na napisanie wiersza, którzy musi potem ludzi satysfakcjonować, zaskoczyć w sensie, którego często się nawet nie spodziewają. Zaskakuję ludzi często tematami, których oni by nawet sobie nie życzyli. W ten sposób zaskakuję samego siebie. Na ile można zadrzeć z publicznością lub też jej podpaść albo też wykorzystać jej słabe strony.
JF: Lubi Pan zaskakiwać publiczność?
MZ: Tak. Kiedy ja wiem kto siedzi na sali i mogę się zwrócić bezpośrednio do tej osoby, i ludzie, którzy siedzą obok tej osoby też wiedzą kto to jest. Albo jeżeli na przykład wiem, że jest duża grupa ludzi skądś, albo jakiegoś zawodu, i oni wszyscy to też wiedzą, to później budzi to taki kontekst, który jest realizowany tylko w tym miejscu, tylko tego dnia i tylko o tej godzinie, on się nigdzie indziej nie powtórzy w takiej konfiguracji. Taka sytuacja jest bardzo podniecająca dla osoby, która poszukuje inspiracji. Natomiast jest to na pewno ogromne ograniczenie. Jednak wydaje mi się, że twórczość poetycka jaką sobie świat stworzył przez ostatnie kilkaset lat, jest tylko pozornie wolna. Jej ograniczenia zostały stworzone właśnie przez książkę. To że nie ma kontaktu między człowiekiem a człowiekiem. Dystans między piszącym a czytelnikiem. To wszystko zostało „wyprodukowane” właśnie przez książkę . Książka jest uważana przeważnie za wspaniałe, kształcące medium, a ja uważam, że bardzo odhumanizowuje, ponieważ oddala ludzi od siebie. To jest dokładnie tak samo jak z telewizją. Ludzie siedząc obok siebie, zamiast ze sobą rozmawiać, czytają książki. I trudno powiedzieć, żeby to był krok w przód jeżeli chodzi o socjalizację. Oczywiście rozpowszechnianie informacji się zwiększyło, ale telewizja zwiększyła je jeszcze bardziej. Ja bym roli książki nie gloryfikował.
JF: No a z Internetem nie jest tak, że ludzie zamiast się spotykać i rozmawiać z prawdziwymi osobami, siedzą przed ekranem i stukają w klawiaturę?
MZ: Tak jest. Niestety nie unikniemy tego. Ale ja nie mówię, że ta sytuacja komunikacji jest dobra. Mówię o tym, że sytuacja komunikacji poprzez książki jest równie zła. I nie ma co się obrażać na nowe formy komunikacji, bo za chwilę będzie tak, że będziemy bronić filmu przed telewizją, telewizji przed Internetem, Internetu przed czymś co jeszcze będzie za chwilę, bo nam się będzie wydawało, że to jest bardziej humanistyczne. A to tak naprawdę w ogóle nie jest humanistyczne. Tak naprawdę humanistyczne to jest to, żeby się spotkać i z kimś rozmawiać. I jeżeli chodzi o poezje, to dużo bardziej humanistyczne i bezpośrednie jest to, żeby mieć odwagę wiersz, który jest jakąś wypowiedzią, komuś powiedzieć prosto w oczy. Zobaczyć jaka jest reakcja. Czy to w ogóle kogokolwiek interesuje. Zobaczyć jak on funkcjonuje w odbiorze, w danej sytuacji, w danym momencie itd. itd. Mnie przede wszystkim przeraża to, że jeżeli są znani poeci, to nie ma znanych wierszy. Bywają owszem tzw. „znane wiersze”, ale one są tak naprawdę znane bardzo wąskiemu gronu. Poetów znamy albo ze szkoły, albo dlatego, że dostali jakąś nagrodę, albo dlatego, że występują w telewizji. Natomiast rzadko znamy ich z wierszy. W związku z czym pomyślałem sobie, że ja nie chcę występować jako ja (lub też – co jeszcze gorsze – w jakiejś roli) i w ten sposób promować własną twórczość, bo to mi nie odpowiada. Ja wolę pracować po to, żeby same wiersze docierały do ludzi. No i stąd cały pomysł.
koniec
1 stycznia 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »

Wracać wciąż do domu
Ursula K. Le Guin, Michał Hernes

24 I 2018

Cztery lata temu opublikowaliśmy krótki wywiad z Ursulą K. Le Guin.

więcej »

Jak zrobić „Indianę Jonesa” lepszego od „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”?
Menno Meyjes

23 XI 2014

Usłyszałem od Spielberga, że nie powinienem kręcić, dopóki nie poznam emocjonalnego sedna sceny, dopóki nie spojrzę na nią z sercem- mówi Menno Meyjes, scenarzysta „Koloru purpury” i „Imperium słońca”, które wkrótce ponownie wejdą do polskich kin.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż autora

Nudziło mi się czytanie tych samych wierszy (2)
— Michał Zabłocki

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.