WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Agnieszka „Raven” Szmatoła |
Tytuł | O księżniczce i smokach |
Opis | Zawodowo i dla przyjemności zajmuje się czytaniem. W Esensji debiutuje opowiadaniem o smokach. Wcześniej kilka miniaturek jej autorstwa ukazało się na Szortalu. Zbiera dziwne pomysły, pije hektolitry herbaty i czasem powstają z tego historie. Główne zainteresowania to magia, mitologie i przenikanie się kultur. |
Gatunek | fantasy |
O księżniczce i smokachAgnieszka „Raven” SzmatołaO księżniczce i smokachI minęły tak lata. Po ślicznej córce, zwanej przez wszystkich Misią, na świecie pojawił się Kawan. Vorell powiększał swą kolekcję, a w księżniczce narastała tęsknota. Czasem szła z Nadobną Nawojką na skraj łąki, patrząc na drogę prowadzącą w świat i wzdychała. Czasem wyciągała z juków zielono-złote mitenki albo kryształ z głosem Ciro i pozwalała, by w oczach zebrały się jej łzy. A pewnego dnia spojrzała na dzieci i powiedziała mężowi: – Dzieci są na tyle duże, że nie zginą, nawet, gdy zapomnisz się w swej kolekcji. Zresztą poproszę Doreę, by czasem do was zajrzała. Nie zrozum mnie źle, naprawdę was kocham, ale… – Głos lekko się jej załamał. – Ale kolekcja jest dla smoka najważniejsza. – Oczy Vorella pełne były zrozumienia. Nie wyruszyła tej nocy. Dopiero rankiem osiodłała Nadobną Nawojkę, wzięła z rąk dzieci jarzębinowy łuk i krótki miecz, z rąk męża juki z niezbędnymi drobiazgami, ucałowała wszystkich i ruszyła w drogę. – Wracaj do nas często! – pożegnał ją gromki ryk Vorella. • • • Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady Nie zapomniała zajrzeć do Dorei i uraczyć się aromatyczną herbatą, domowym serniczkiem i stosem plotek starych i nowych. Wracała też często do domu. Zawsze na czas, by zobaczyć pierwszą kolekcję Misi i niezdarne próby Kawana poderwania się do lotu. Na czas, by dzielić radość Vorella z nowego nabytku i osiągnięć dzieci. Ale zawsze, zawsze, za horyzontem czekała kolejna kolekcja, kolejny smok. Minęły lata i włos księżniczki, niegdyś złoty, dziś lśnił srebrem. Częściej szukała schronienia w karczmach niż przy drodze, wtulona w ciepło Nawojki. A wraz z wiekiem nadeszło zwątpienie. Tak wiele smoków, tak wiele kolekcji, a wciąż nie odnalazła tego, czego szukała – najbardziej zachwycającej kolekcji ze wszystkich. Wezwanie nadeszło, gdy miło spędzała czas u rodziny bagiennych smoków. Wprawdzie w jaskini unosił się nie do końca przyjemny zapach – wina najstarszego z synów, którego ogromna kolekcja gazów wszelakich miewała tendencje do wyciekania z kryształowych butelek – ale za to towarzystwo było przewyborne. Najmłodsze ze smocząt dopiero uczyło się bycia smokiem, ale już przysięgało, że jego kolekcję rozpocznie kosmyk włosów księżniczki. Matrona rodu gotowała fantastycznie, a jej gumbo to był ósmy cud świata. Księżniczka planowała zostać tu chwilę dłużej, a być może nawet, jeśli gospodarze byliby chętni, to sprowadzić rodzinę na kilka dni. Była pewna, że Vorella zachwyciłyby radia, które zbierał i naprawiał smok domu – Farghan. Księżniczko, Wybacz, iż piszę do Ciebie tak nagle i zapewne oderwę Cię od kolekcji, jednak sprawa jest pilna. Przyjaciółka moja starszą jest już smoczycą i powoli czuje, iż śmierć nadchodzi. Chciałaby, nim czas jej nadejdzie, spotkać Cię i podzielić się radością, jaką życie całe dawała jej kolekcja. Nitya oczekiwać Cię będzie, a ja mapę załączam, gdzie odnaleźć ją możesz. Przyjacielem Twym pozostając, Symplicjusz Księżniczka osiodłała Nawojkę, pożegnała uroczą smoczą rodzinę, spakowała w juki otrzymane drobiazgi i wyruszyła w drogę. Tak naprawdę to czuła lekkie podniecenie. Smoczyca tak wiekowa, że Symplicjusz nazwał ją „starszą” i oczekującą śmierci? Taka smoczyca musi posiadać spektakularną wręcz kolekcję. Odgoniła myśl o cudzej śmierci. Nie życzyła smoczycy źle, cieszyła się na myśl o kolekcji. Gdy dotarła do jaskini, była niezmiernie zaskoczona, jak bardzo nie przystawała ona do wyobrażeń. Ogródek pysznił się białymi różami, mniejsze, różowe, wspinały się po ścianie jaskini, a czerwone i niemal granatowe olbrzymie róże wskazywały wejście. Biała ścieżka lśniła czystością, a dzwonek w kształcie krowy stał na pomalowanym w niebieskie kwiaty postumencie. Wszystko to pachniało domem i przywodziło na myśl babcine uściski. Księżniczka dotknęła dzwonka, by się zaanonsować. Po chwili z jaskini wynurzyła się najstarsza smoczyca, jaką zdarzyło się księżniczce spotkać. Jej łuski zdawały się matowe niczym stare srebro i używana stal, ale jej oczy lśniły mądrością, ciepłem i życiem. – Oczekiwałam cię dużo wcześniej, smoczątko. – Głos Nityi nieco drżał, przybierając ten wysoki ton, który wkradał się w głos starszych ludzi. – Wejdź, wejdź. Na szczęście nie umarłam jeszcze! Słowom smoczycy towarzyszył gromki śmiech i zamaszysty gest zaproszenia. Zaprowadziła księżniczkę w głąb jaskini, gdzie czekała już świeżo zaparzona herbata i kanapki z ogórkiem. – Jesteś inna niż oczekiwałam. – Smoczyca starannie unikała patrzenia na księżniczkę. – Myślałam, że jesteś młodsza. – Surowa szczerość powinna ją zranić, ale w głosie smoczycy było coś ciepłego, coś nadzwyczajnie dobrego i księżniczka jedynie przytaknęła cicho. – Tak, jestem w drodze już długo. Ludzie są… – Księżniczka nie wiedziała, co powiedzieć. Nie chciała się skarżyć, od początku wiedziała, że będzie żyć dużo krócej niż Vorell i dzieci. A jednak, tak wiele jeszcze przed nią, tak wiele wciąż jeszcze miała do zobaczenia. – Kruchy. To słowo, którego szukasz, smoczątko. – Nie jestem smokiem, Nityo. – Dziecko, jedyną osobą, która w to wątpi, jesteś ty. Smoczą masz duszę i smocze masz serce. I smoczą zaiste masz kolekcję. – Kolekcję? Ja nie mam kolekcji. – Księżniczka spędziła życie na podziwianiu smoczych kolekcji. Kto jak kto, ale ona wiedziała jak taka kolekcja wygląda. – Dziecko. – Nitya westchnęła. – Spójrz w swoje juki, spójrz w swe serce. Czy widzisz w nich pustkę? Księżniczka zawahała się. W jukach miała zielono-złote mitenki Elderdredy, i kryształ z głosem Ciro, i strzęp dziwnie cętkowanej skóry od Dyugu, i szafirową łuskę Mae, i kamienny grot od Nessy, i maleńką konsolkę od Vorella, i stosy złotych, srebrnych, miedzianych monet od bezimiennych smoków. A jednak ona każde z tych imion znała. I przepis na sernik od Dorei. Radio od Farghana. Setki drobiazgów, które nie powinny mieścić się w jukach, a na które wciąż znajdowało się tam miejsce. Księżniczka nagle zrozumiała. Zbierała… – …smoki. Zbieram smoki. – Westchnęła, a raczej sapnęła z radością. – Zrozumiałaś. – Tak! Tak! Nityo, dziękuję ci! – Księżniczka zerwała się z krzesła i rzuciła na szyję smoczycy. – Nie wiesz jak… nie wiesz… Zbieram smoki! Ilustracja: Agnieszka ‘Achika’ Szady Smoczyca podeszła do kredensu i wyjęła szklaną fiolkę. Uniosła ją do światła i na ciętym szkle zatańczyły tęczowe iskry. – Jeśli to wypijesz i położysz się spać na łożu z łusek, to rano obudzisz się w ciele smoka. A chcę ci powiedzieć, że łuski dostarczył każdy smok, którego kolekcję masz w sercu. Każdy też smok ofiarował ze swojego życia jeden rok dla ciebie. – Jeden rok? – Księżniczka nie mogła uwierzyć w to, co słyszała. – Jeden rok z życia każdego smoka. To niewiele dla smoka, ale też wiele smoków ofiarowało więcej niż rok. Pamiętasz Giollaruaidh? Czy pamiętała? Czerwony Smok z Wysp. Czerwony Smok, który kolekcjonował serca. I nie było w tym żadnej metafory. Giollaruaidh, którego kolekcja zapierała dech w piersiach i napawała lękiem. Giollaruaidh, którego życie opłakała, zmywając gorącą krew z krótkiego miecza. Tak, pamiętała. I nigdy nie zapomni. – Jego bliscy ofiarowali dodatkowy rok za każde serce w kolekcji. – Nitya kontynuowała, udając nieświadomą wspomnień, które nawiedziły księżniczkę. – I rodzina Dacjana, w podzięce za twą radę. I rodzina Kali… Księżniczka pamiętała również Kali, maleńką smoczycę z łąk. Zbierała czerwone kwiaty i kochała dzieci. Radosna i szczęśliwa, choć niezupełnie obecna. Szalona, mówili. Niebezpieczna, myśleli. Księżniczka i Nadobna Nawojka stały na straży Kali, broniąc jej jarzębinowym łukiem i mocnymi kopytami. Po dwóch dniach brat Kali, Oskar, zabrał ją i jej kwietną kolekcję do rodzinnego zamku księżniczki, gdzie ogrodnik zachwycił się zielonym szponem smoczycy. – To zbyt wiele. – Księżniczka wyszeptała cicho. – Zbyt wiele. – Smoczątko, to w sam raz. Dałaś nam siebie. Dałaś nam zachwyt i pamięć. Zapamiętałaś nas i nasze zbiory. Uczyniłaś z nas swoją kolekcję, a nic, nic i nikt nie jest ważniejszy dla smoka. Odwdzięczamy się jedynie. Czy wypijesz eliksir? – Tak. Tak! Dziękuję wam. – Księżniczka nie próbowała nawet powstrzymywać łez wdzięczności. – A zatem od dziś jesteś Amata, Nieśmiertelna, Tęczołuska. Jesteś pamięcią. Kroniką i kronikarką. Chodź, Amato, pokażę ci, gdzie będziesz spać. • • • Pokój nie był duży, ale może tak tylko się jej zdawało, bo całą dostępną przestrzeń zajmowały łuski. W każdym kolorze, kształcie i rozmiarze. Dotknęła jednej z nich i usłyszała dźwięczne „dziękuję”. – Wambui. Dotknęła następnej. – Kiley. Następnej. I następnej. I kolejnej. Imiona, kolekcje, smoki zatańczyły przed jej oczyma. W czterech ścianach komnaty dźwięcznie brzmiało każde „dziękuję”. – To ja wam dziękuję – szepnęła Amata. |
Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.
więcej »— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.
więcej »...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak
Bardzo sympatyczny tekst, szczególnie zakończenie mi się podobało. A może raczej przed-zakończenie. Chodzi mi o tę scenę, kiedy księżniczka COŚ sobie uświadamia. Urocze to było :-)