Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Agnieszka „Raven” Szmatoła
‹O księżniczce i smokach›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAgnieszka „Raven” Szmatoła
TytułO księżniczce i smokach
OpisZawodowo i dla przyjemności zajmuje się czytaniem. W Esensji debiutuje opowiadaniem o smokach. Wcześniej kilka miniaturek jej autorstwa ukazało się na Szortalu. Zbiera dziwne pomysły, pije hektolitry herbaty i czasem powstają z tego historie. Główne zainteresowania to magia, mitologie i przenikanie się kultur.
Gatunekfantasy

O księżniczce i smokach

« 1 2

Agnieszka „Raven” Szmatoła

O księżniczce i smokach

I minęły tak lata. Po ślicznej córce, zwanej przez wszystkich Misią, na świecie pojawił się Kawan. Vorell powiększał swą kolekcję, a w księżniczce narastała tęsknota. Czasem szła z Nadobną Nawojką na skraj łąki, patrząc na drogę prowadzącą w świat i wzdychała. Czasem wyciągała z juków zielono-złote mitenki albo kryształ z głosem Ciro i pozwalała, by w oczach zebrały się jej łzy.
A pewnego dnia spojrzała na dzieci i powiedziała mężowi:
– Dzieci są na tyle duże, że nie zginą, nawet, gdy zapomnisz się w swej kolekcji. Zresztą poproszę Doreę, by czasem do was zajrzała. Nie zrozum mnie źle, naprawdę was kocham, ale… – Głos lekko się jej załamał.
– Ale kolekcja jest dla smoka najważniejsza. – Oczy Vorella pełne były zrozumienia.
Nie wyruszyła tej nocy. Dopiero rankiem osiodłała Nadobną Nawojkę, wzięła z rąk dzieci jarzębinowy łuk i krótki miecz, z rąk męża juki z niezbędnymi drobiazgami, ucałowała wszystkich i ruszyła w drogę.
– Wracaj do nas często! – pożegnał ją gromki ryk Vorella.
• • •
Jakże dobrze było być znów w drodze. Jakże dobrze było oglądać te małe i duże kolekcje. Lśniące monety i kamienie, kryształy, liście, cuda i dziwy.
Nie zapomniała zajrzeć do Dorei i uraczyć się aromatyczną herbatą, domowym serniczkiem i stosem plotek starych i nowych. Wracała też często do domu. Zawsze na czas, by zobaczyć pierwszą kolekcję Misi i niezdarne próby Kawana poderwania się do lotu. Na czas, by dzielić radość Vorella z nowego nabytku i osiągnięć dzieci. Ale zawsze, zawsze, za horyzontem czekała kolejna kolekcja, kolejny smok.
Minęły lata i włos księżniczki, niegdyś złoty, dziś lśnił srebrem. Częściej szukała schronienia w karczmach niż przy drodze, wtulona w ciepło Nawojki. A wraz z wiekiem nadeszło zwątpienie. Tak wiele smoków, tak wiele kolekcji, a wciąż nie odnalazła tego, czego szukała – najbardziej zachwycającej kolekcji ze wszystkich.
Wezwanie nadeszło, gdy miło spędzała czas u rodziny bagiennych smoków. Wprawdzie w jaskini unosił się nie do końca przyjemny zapach – wina najstarszego z synów, którego ogromna kolekcja gazów wszelakich miewała tendencje do wyciekania z kryształowych butelek – ale za to towarzystwo było przewyborne. Najmłodsze ze smocząt dopiero uczyło się bycia smokiem, ale już przysięgało, że jego kolekcję rozpocznie kosmyk włosów księżniczki. Matrona rodu gotowała fantastycznie, a jej gumbo to był ósmy cud świata. Księżniczka planowała zostać tu chwilę dłużej, a być może nawet, jeśli gospodarze byliby chętni, to sprowadzić rodzinę na kilka dni. Była pewna, że Vorella zachwyciłyby radia, które zbierał i naprawiał smok domu – Farghan.
Księżniczko,
Wybacz, iż piszę do Ciebie tak nagle i zapewne oderwę Cię od kolekcji, jednak sprawa jest pilna. Przyjaciółka moja starszą jest już smoczycą i powoli czuje, iż śmierć nadchodzi. Chciałaby, nim czas jej nadejdzie, spotkać Cię i podzielić się radością, jaką życie całe dawała jej kolekcja.
Nitya oczekiwać Cię będzie, a ja mapę załączam, gdzie odnaleźć ją możesz.
Przyjacielem Twym pozostając,
Symplicjusz
Księżniczka osiodłała Nawojkę, pożegnała uroczą smoczą rodzinę, spakowała w juki otrzymane drobiazgi i wyruszyła w drogę. Tak naprawdę to czuła lekkie podniecenie. Smoczyca tak wiekowa, że Symplicjusz nazwał ją „starszą” i oczekującą śmierci? Taka smoczyca musi posiadać spektakularną wręcz kolekcję. Odgoniła myśl o cudzej śmierci. Nie życzyła smoczycy źle, cieszyła się na myśl o kolekcji.
Gdy dotarła do jaskini, była niezmiernie zaskoczona, jak bardzo nie przystawała ona do wyobrażeń. Ogródek pysznił się białymi różami, mniejsze, różowe, wspinały się po ścianie jaskini, a czerwone i niemal granatowe olbrzymie róże wskazywały wejście. Biała ścieżka lśniła czystością, a dzwonek w kształcie krowy stał na pomalowanym w niebieskie kwiaty postumencie. Wszystko to pachniało domem i przywodziło na myśl babcine uściski.
Księżniczka dotknęła dzwonka, by się zaanonsować. Po chwili z jaskini wynurzyła się najstarsza smoczyca, jaką zdarzyło się księżniczce spotkać. Jej łuski zdawały się matowe niczym stare srebro i używana stal, ale jej oczy lśniły mądrością, ciepłem i życiem.
– Oczekiwałam cię dużo wcześniej, smoczątko. – Głos Nityi nieco drżał, przybierając ten wysoki ton, który wkradał się w głos starszych ludzi. – Wejdź, wejdź. Na szczęście nie umarłam jeszcze!
Słowom smoczycy towarzyszył gromki śmiech i zamaszysty gest zaproszenia. Zaprowadziła księżniczkę w głąb jaskini, gdzie czekała już świeżo zaparzona herbata i kanapki z ogórkiem.
– Jesteś inna niż oczekiwałam. – Smoczyca starannie unikała patrzenia na księżniczkę. – Myślałam, że jesteś młodsza. – Surowa szczerość powinna ją zranić, ale w głosie smoczycy było coś ciepłego, coś nadzwyczajnie dobrego i księżniczka jedynie przytaknęła cicho.
– Tak, jestem w drodze już długo. Ludzie są… – Księżniczka nie wiedziała, co powiedzieć. Nie chciała się skarżyć, od początku wiedziała, że będzie żyć dużo krócej niż Vorell i dzieci. A jednak, tak wiele jeszcze przed nią, tak wiele wciąż jeszcze miała do zobaczenia.
– Kruchy. To słowo, którego szukasz, smoczątko.
– Nie jestem smokiem, Nityo.
– Dziecko, jedyną osobą, która w to wątpi, jesteś ty. Smoczą masz duszę i smocze masz serce. I smoczą zaiste masz kolekcję.
– Kolekcję? Ja nie mam kolekcji. – Księżniczka spędziła życie na podziwianiu smoczych kolekcji. Kto jak kto, ale ona wiedziała jak taka kolekcja wygląda.
– Dziecko. – Nitya westchnęła. – Spójrz w swoje juki, spójrz w swe serce. Czy widzisz w nich pustkę?
Księżniczka zawahała się. W jukach miała zielono-złote mitenki Elderdredy, i kryształ z głosem Ciro, i strzęp dziwnie cętkowanej skóry od Dyugu, i szafirową łuskę Mae, i kamienny grot od Nessy, i maleńką konsolkę od Vorella, i stosy złotych, srebrnych, miedzianych monet od bezimiennych smoków. A jednak ona każde z tych imion znała. I przepis na sernik od Dorei. Radio od Farghana. Setki drobiazgów, które nie powinny mieścić się w jukach, a na które wciąż znajdowało się tam miejsce. Księżniczka nagle zrozumiała. Zbierała…
– …smoki. Zbieram smoki. – Westchnęła, a raczej sapnęła z radością.
– Zrozumiałaś.
– Tak! Tak! Nityo, dziękuję ci! – Księżniczka zerwała się z krzesła i rzuciła na szyję smoczycy. – Nie wiesz jak… nie wiesz… Zbieram smoki!
– Jesteś taka jak my, smoczątko. I jedyne, czego ci brakuje, to smoczego ciała. – Smoczyca rozplątała zaciśnięte na jej szyi dłonie księżniczki. – Siądź, dziecko, i słuchaj. Umieram. Może nie dziś umrę, może nie jutro, może nawet zostało mi lat i dwieście. Ale zanim odejdę, chcę ci podarować magię.
Smoczyca podeszła do kredensu i wyjęła szklaną fiolkę. Uniosła ją do światła i na ciętym szkle zatańczyły tęczowe iskry.
– Jeśli to wypijesz i położysz się spać na łożu z łusek, to rano obudzisz się w ciele smoka. A chcę ci powiedzieć, że łuski dostarczył każdy smok, którego kolekcję masz w sercu. Każdy też smok ofiarował ze swojego życia jeden rok dla ciebie.
– Jeden rok? – Księżniczka nie mogła uwierzyć w to, co słyszała.
– Jeden rok z życia każdego smoka. To niewiele dla smoka, ale też wiele smoków ofiarowało więcej niż rok. Pamiętasz Giollaruaidh?
Czy pamiętała? Czerwony Smok z Wysp. Czerwony Smok, który kolekcjonował serca. I nie było w tym żadnej metafory. Giollaruaidh, którego kolekcja zapierała dech w piersiach i napawała lękiem. Giollaruaidh, którego życie opłakała, zmywając gorącą krew z krótkiego miecza. Tak, pamiętała. I nigdy nie zapomni.
– Jego bliscy ofiarowali dodatkowy rok za każde serce w kolekcji. – Nitya kontynuowała, udając nieświadomą wspomnień, które nawiedziły księżniczkę. – I rodzina Dacjana, w podzięce za twą radę. I rodzina Kali…
Księżniczka pamiętała również Kali, maleńką smoczycę z łąk. Zbierała czerwone kwiaty i kochała dzieci. Radosna i szczęśliwa, choć niezupełnie obecna. Szalona, mówili. Niebezpieczna, myśleli. Księżniczka i Nadobna Nawojka stały na straży Kali, broniąc jej jarzębinowym łukiem i mocnymi kopytami. Po dwóch dniach brat Kali, Oskar, zabrał ją i jej kwietną kolekcję do rodzinnego zamku księżniczki, gdzie ogrodnik zachwycił się zielonym szponem smoczycy.
– To zbyt wiele. – Księżniczka wyszeptała cicho. – Zbyt wiele.
– Smoczątko, to w sam raz. Dałaś nam siebie. Dałaś nam zachwyt i pamięć. Zapamiętałaś nas i nasze zbiory. Uczyniłaś z nas swoją kolekcję, a nic, nic i nikt nie jest ważniejszy dla smoka. Odwdzięczamy się jedynie. Czy wypijesz eliksir?
– Tak. Tak! Dziękuję wam. – Księżniczka nie próbowała nawet powstrzymywać łez wdzięczności.
– A zatem od dziś jesteś Amata, Nieśmiertelna, Tęczołuska. Jesteś pamięcią. Kroniką i kronikarką. Chodź, Amato, pokażę ci, gdzie będziesz spać.
• • •
Pokój nie był duży, ale może tak tylko się jej zdawało, bo całą dostępną przestrzeń zajmowały łuski. W każdym kolorze, kształcie i rozmiarze. Dotknęła jednej z nich i usłyszała dźwięczne „dziękuję”.
– Wambui.
Dotknęła następnej.
– Kiley.
Następnej. I następnej. I kolejnej. Imiona, kolekcje, smoki zatańczyły przed jej oczyma. W czterech ścianach komnaty dźwięcznie brzmiało każde „dziękuję”.
– To ja wam dziękuję – szepnęła Amata.
koniec
« 1 2
20 lipca 2019

Komentarze

23 VII 2019   09:31:47

Bardzo sympatyczny tekst, szczególnie zakończenie mi się podobało. A może raczej przed-zakończenie. Chodzi mi o tę scenę, kiedy księżniczka COŚ sobie uświadamia. Urocze to było :-)

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.