Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Wróg publiczny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułWróg publiczny
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). Finalistka konkursu Horyzonty Wyobraźni 2011.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6

« 1 11 12 13 14 »
Mostkiem niszczyciela targnęła eksplozja. Jedi Nessie zdążyła tylko odepchnąć Mocą kilku szturmowców tak, żeby całą siłę wybuchu wziąć na siebie.
Poczuła, że fala uderzeniowa odrzuca ją do tyłu. Pod spazmatycznie zaciśniętymi powiekami Nessie płonął powidok – tuż nad podłogą rozbłysnęły oślepiająco dwie ogniste kule, łącząc się w jedną.
Jednak zamiast rozrastać się, obejmować cały mostek szaleństwem płomieni, zaczęły, posłuszne woli Jedi, zapadać się w siebie jak gasnąca gwiazda, aż zniknęły zupełnie.
Nessie upadła i chwilę później straciła przytomność. Nie od uderzenia, lecz z wyczerpania.
• • •
Beyre obejrzała się w biegu na pozostającego mocno w tyle Fetta. Dopiero teraz do niej dotarło, że ciąganie go na Anoat na całonocny spacer po mieście nie było najmądrzejszym pomysłem. A poza tym, że łowca po prostu nigdy nie będzie poruszał się tak szybko jak ona.
– Boba! – wrzasnęła, widząc, jak między nią a Fettem zaczynają się zamykać rozdzielające sektory pancerne drzwi.
Rzuciła się w ich kierunku, zanurkowała szczupakiem miedzy stalowe płyty, przetoczyła przewrotem w przód po podłodze i wylądowała, klękając na jednym kolanie. Jeszcze w locie włączyła miecz i teraz osłoniła łowcę przed strzałami szturmowców, którzy wybiegali już zza zakrętu.
– Jako ochroniarz sprawdzasz się po prostu świetnie! – wycedziła.
Fett bez słowa zabrał się do mocowania na grodziach ładunków. Beyre pomyślała, że wypalenie przejścia mieczem poszłoby jej pewnie szybciej, ale szturmowcy nie przerywali ognia i jedyne, co mogła robić, to odbijać krwistoczerwone wiązki.
– Uwaga! – krzyknął Boba i chwilę później ładunki zasyczały, zapłonęły białoniebieskim światłem i duży, półkolisty fragment metalu upadł na podłogę z głuchym łomotem.
Przeskakując za łowcą przez wycięty w grodziach otwór, Beyre uświadomiła sobie, że ostrzał zelżał.
Wycofują ludzi, ściągnęli droidy bojowe! Przez chwilę wydało jej się, że słyszy już ciężki stukot odnóży toczących się robotów. Ale to było tylko złudzenie, wizg pojedynczych wystrzałów nadal zagłuszał wszystkie inne odgłosy.
• • •
Luke Skywalker siedział w fotelu pierwszego pilota na „Sokole Millenium”. Nerwowo bębnił palcami o podłokietnik.
Spełnił prośbę Nessie i został na statku, bo przekonały go jej racjonalne argumenty. Nie ufała admirałowi na tyle, żeby czuć się na „Mścicielu” komfortowo. Któreś z Jedi musiało zostać poza kotłem, w który Beyre lub jej poplecznicy mogli zamienić okręt.
„W ilu misjach dyplomatycznych brałeś udział?” – ucięła, kiedy Luke chciał iść z siostrą na rozmowy. Nie protestował, choć wiedział, że nie tylko o brak wprawy w negocjacjach Nessie chodziło.
Tak naprawdę w hangarze powinien czekać tylko „Troublemaker”, a drugi statek, z Jedi na pokładzie, orbitować niezależnie wokół planety, ale tym razem było to niemożliwe. Kto jak kto, ale Boba Fett miał dużą wprawę w wypatrywaniu „Sokoła Millenium” w pobliżu imperialnych niszczycieli.
Nagle Luke wzdrygnął się, czując rozbłysk Mocy.
R2D2 zapiszczał natarczywie, pytająco. A nie uzyskawszy odpowiedzi, wydał z siebie kilka cichszych dźwięków.
– Ojejej… I co teraz? – jęknął C3PO.
• • •
– Nie windą! – zawołała Beyre. – Mogą zablokować! Tędy, awaryjne schody, niebieskie drzwi.
– Dlaczego niebieskie? Te drugie przecież…
– Hangar jest na poziomie 548, czerwone schody idą tylko do 550. Szybciej, na dół, nie czekaj na mnie!
Boba zarejestrował jeszcze, jak Beyre wyciąga z kieszeni kurtki wtyczkę kupioną na Tatooine u Fossco, wpina do panelu zamka i półgłosem wydaje polecenia komunikatorowi. Zaczął zbiegać po stopniach. Ciężka zbroja, nagolenniki i schody – tak, tego tylko było trzeba. Bał się, że jeszcze chwila i noga całkowicie odmówi mu posłuszeństwa.
Beyre dogoniła go kilka pięter niżej.
– Zamknęłam wszystkie drzwi na tę klatkę – powiedziała, chowając wtyczkę. – Próbowałam blokować windy, ale nie wiem, czy mi się udało. To trochę inny niszczyciel niż „The Shadow”. Stój, to poziom hangaru!
– Wiem, umiem czytać! – warknął, opierając się ciężko o framugę z ideogramem numeru piętra.
Beyre zanurkowała pod ramieniem Boby i wybiegła na korytarz. Zacisnął zęby i ruszył za nią. Zatrzymali się przy wejściu na lądowisko.
– Nie mamy pozwolenia na start, włączą promień ściągający – powiedział Fett, zanim zdążył ugryźć się w język.
– Napraawdę? – zakpiła.
Pouczanie jej co do procedur na niszczycielach rzeczywiście było nieco nie na miejscu.
– Ja się tym zajmę – rzuciła Beyre. – Ty grzej silniki, zostaw otwarty trap i możesz nawet wystartować. Tylko nie za wysoko, umiem skakać, ale nie latać.
Nie czekając na odpowiedź, skosiła serią z karabinu najbliżej stojących szturmowców, włączyła miecz i rzuciła się niesamowitym, nieludzko szybkim biegiem w stronę przeszklonego pomieszczenia kontroli lotów. Pozostali żołnierze strzelali za nią, ale laserowe smugi trafiały tylko w płytę lądowiska, nawet nie musiała się osłaniać.
Fett otworzył do nich ogień, łatwo poszło, zagapieni na Beyre nie spodziewali się ataku z innej strony. Ruszył pędem do „Slave” przez całą szerokość hangaru, który wydawał się nie mieć końca. Kamery hełmu rejestrowały czerwone błyski miecza w sali kontroli lotów. Łowca dopadł statku i zaczął wbijać kod.
W tym momencie poczuł nagłe niebezpieczeństwo. Chwytając karabin, odwrócił się i zabił stojącego w wejściu szturmowca, zanim w pełni zdał sobie sprawę, co się dzieje. Odczekał chwilę, ale nikt inny się nie pojawił, więc wrócił do wpisywania kodu. Uważał bardzo, żeby się nie pomylić, bo to było ostatnie podejście. Po drugim błędzie ruszała procedura awaryjna, cholernie czasochłonna.
Kurwa, jak ja bym chciał mieć unikalne odciski palców.
Grodzie otworzyły się z sykiem i Boba, kulejąc, wbiegł do wnętrza. W sterowni rzucił hełm i broń do schowka pod fotelem i odpalił silniki. Przełączył wszystkie kamery, jakie się tylko dało, na obraz na tył „Slave” i na hangar. Powoli zaczął odrywać statek od podłoża. Widział, jak Beyre przemknęła przez lądowisko i zniknęła z zasięgu kamery. Musiała już być w środku. Poderwał maszynę wyżej i zamknął właz.
– Mówiłam, startuj! Wskoczyłabym przecież! – krzyknęła, wpadając do kokpitu. – Lecimy! Promień wyłączony.
Schowała karabin i przypięła się pasami w fotelu. Przemknęli przed samą lufą działka przeciwlotniczego i z każdą chwilą oddalali się coraz bardziej od „Mściciela”.
– Na mostku jest teraz obłęd i amok – powiedziała Beyre. – Nie ma kto wydać rozkazów, nic nam nie zrobią.
Ale Willi żyje… – pomyślała. Działając impulsywnie, nie wzięła pod uwagę, że admirał może przetrwać uderzenie o pancerną szybę, a kiedy spadł z pomostu, nie miała już technicznej możliwości, żeby go dobić. Nie podzieliła się jednak tą wiedzą z Fettem.
Nagle myśliwce patrolujące przestrzeń wokół niszczyciela uformowały szyk ofensywny i ruszyły za „Slave”.
– Cholera, odzyskał przytomność i przejął dowodzenie! – Beyre zawinęła włosy za ucho, odblokowała zaczep panelu bojowego i przysunęła go bliżej siebie.
– Tarkin? Nie zabiłaś go?! Co, z nim też spałaś, nie tylko z jego starym?! – ryknął Fett, zanim zdążył się pohamować.
Beyre w absolutnym skupieniu, precyzyjnymi ruchami namierzała najbliższy myśliwiec.
– Tylko z gubernatorem, łowco. Raz – rzuciła obojętnym tonem, nacisnęła spust i TIE zamienił się w kulę ognia.
Nie myślała w tym momencie ani o Fetcie, ani o kolejnych ścigających ich imperialnych maszynach. Był jeszcze ktoś. Zanim zobaczyła go na radarze, poczuła jego obecność.
Potężny Mocą, młody. Prawie chłopiec. Po tylu latach spędzonych z Anakinem, teraz nie miała w zasadzie prawa się pomylić.
Koreliański frachtowiec zbliżał się o wiele szybciej, niż można było się tego spodziewać po statku tej klasy. A jego pilot…
– Fett, wabie! – wrzasnęła Beyre. – Odpal wabie!
• • •
Luke miał rozkazy. Ale nie byłby synem swojego ojca, gdyby pozostał bezczynny, widząc biegnących do myśliwców pilotów TIE.
« 1 11 12 13 14 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 4
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

7 VII 2012

Jedi włączyła urządzenie i pozostali uczestnicy narady zobaczyli najpierw ogólne ujęcie trybuny honorowej. Potem operator zrobił zbliżenie na przemawiającego gubernatora Tarkina i dalej na osoby stojące za nim, w pierwszej kolejności na Beyre, która w tym momencie spojrzała wprost w kamerę. Oczy uczennicy Imperatora zwęziły się nagle, ale po ułamku sekundy opanowała się i jej twarz znów przypominała lodowatą maskę.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.