Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Anna ‘Cranberry’ Nieznaj
‹Wróg publiczny›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAnna ‘Cranberry’ Nieznaj
TytułWróg publiczny
OpisAnna „Cranberry” Nieznaj (ur. 1979 r.), absolwentka matematyki, programistka. Mężatka, ma dwoje dzieci, mieszka w Lublinie. Pod panieńskim nazwiskiem Borówko – debiut w 1996 r., a następnie opowiadanie „Telemach” w „Science Fiction” (7/28/2003). Pod obecnym – „Kredyt” (II miejsce w konkursie Pigmalion Fantastyki 2010) i „Czarne Koty” („SFFiH” 4/66/2011). Finalistka konkursu Horyzonty Wyobraźni 2011.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6

« 1 9 10 11 12 13 14 »
– Rozbierz się – szepnął bardzo cicho prosto do ucha dziewczyny.
Zawahała się, a potem na chwilę zasłoniła mu oczy.
– W porządku – zgodził się.
Musnęła jego twarz bluzą, zdejmując ją przez głowę. Potem usłyszał szczęknięcie zatrzasków od spodni i Beyre znów siadła mu na kolanach. Poczuł, jak przesuwa dłońmi po jego brzuchu i wzdłuż granicy paska, jakby nie mogła się zdecydować, czy rozpiąć klamrę, czy nie.
– Nie łaskocz mnie, kochanie.
Cofnęła się gwałtownie.
Jesteś po prostu rozczulająca.
Starał się nie uśmiechnąć, żeby nie speszyć jej jeszcze bardziej. Beyre wzięła ręce Fetta i położyła na klamrze z bardzo jednoznaczną intencją.
– Chodź – powiedział po chwili.
Dotykał jej, wyobrażał sobie, ale w pewnym momencie…
A, co mi tam, pomyślał, otworzył oczy i aż westchnął.
Drgnęła, spojrzała na niego, tym już trochę mętnym, zamglonym wzrokiem.
– Nie patrz na mnie, Boba…
– Jesteś… Chcę cię widzieć.
Taka śliczna.
• • •
Beyre, wciąż w słodkim oszołomieniu, ubrała się i pozwoliła, żeby Boba pociągnął ją za sobą na koję. Uśmiechnęła się do niego, powoli wracając do rzeczywistości.
– Tak chyba też było przyjemnie? – spytał.
Bardzo. I ty o tym świetnie wiesz, niestety.
– Zaśnij tu ze mną, Beyre. Dzisiaj.
Poczuła jego emocje, silniej niż zazwyczaj. Przestał je odruchowo ukrywać i chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
O, bogowie… Ścisnęło ją za gardło. Nikt nigdy tak o mnie… Nikt. Nigdy.
Musnęła ustami usta Fetta, przesunęła opuszkami po bliźnie przecinającej jego łuk brwiowy i zatrzymała dłoń na śniadym policzku.
Ja chyba… O, szlag…
Wtuliła twarz w jego rękaw. Pachniał czystą koszulą, skrętami i sobą.
• • •
Głos Lorda Sidiousa płynący jakby z oddali: „Na co czekasz, moja Beyre?”.
A potem niebieskie światło i przeszywający ból.
Fett zbudził się nagle, w uszach wibrowało mu echo krzyku. Spojrzał na Beyre, przez moment tak samo przerażony jak ona. Schowała twarz w dłoniach i powoli wstała.
– Jasna cholera… – wycedziła.
Spojrzał na komunikator, pół godziny do wyjścia. Beyre zawahała się przez chwilę.
– Spotkamy się w sterowni.
Zniknęła w ciemnym korytarzu.
Dzisiaj przecież nie jest noc duchów. Mam nadzieję! – pomyślał Fett.
Próbując stłumić niepokój, ogolił się i poszedł do kokpitu.
• • •
Wyszli z nadprzestrzeni w umówionej lokalizacji, prawie na orbicie Sullust. Większość pola widzenia zajmowała planeta, zwrócona ku nim dzienną półkulą. Przelatywali właśnie nad obszarem pięknej pogody – jak na dłoni widać było zarys jednego z kontynentów, piaskowoszary na tle granatowego oceanu.
– Co jest? – spytała Beyre, patrząc uważnie na Fetta. Musiała wyczuć jego nastrój i wcale nie był z tego powodu zadowolony.
– Mówiłem ci już, że mogliście sobie wybrać inne miejsce na spotkanie.
– No wybacz, łowco – zniecierpliwiona rozłożyła ręce. – Mało mnie obchodzą jakieś twoje prywatne kłopoty, zresztą nie jestem jasnowidzem, trzeba było powiedzieć wcześniej.
Odburknął pod nosem coś na temat zestrzeliwania „Slave” przez myśliwce floty planetarnej, ale Beyre najwyraźniej miała przypływ dobrego humoru:
– Nie panikuj, Boba, mamy niszczyciel, jeżeli ten twój Bribbs będzie za bardzo podskakiwał, zrobimy mu drugie Fra Mauro.
– Na razie mamy mój patrolowiec, a nie niszczyciel, to tak dla ścisłości – nie mógł sobie darować odpowiedzi, ale potem zamilkł, żeby nie drażnić Sitha.
Fett miał wątpliwą przyjemność kontaktów z gubernatorem Beolarsem Bribbsem, w czasach, kiedy zaczął rozpracowywać piromana z Sullust. Bribbs nie przepadał za łowcami nagród, a Boba był wyjątkowo irytującym łowcą, bo węszył zbyt wysoko. Piromana nie znalazł, za to dowiedział się trochę za dużo o interesach gubernatora i musiał z planety szybko uciekać.
Próbowałby pewnie jakoś kontynuować śledztwo, ale Lord Vader akurat wtedy ogłosił poszukiwania „Sokoła Millenium”. Dla Fetta zlecenia od Sithów zawsze miały pierwszeństwo, jako dobrze płatne i ciekawe, a tu dochodziła jeszcze nagroda od Jabby.
Bribbs bardzo dobrze się odnalazł w nowych realiach politycznych – formalnie przyłączył swoją planetę do Nowej Republiki, ale w praktyce świetnie szła mu współpraca na obie strony. Jak większości sprytnych przywódców.
Fett po dłuższej analizie stwierdził, że wystarczyłaby jedna duża bitwa i gdyby zwyciężyły siły imperialne, nagle okazałoby się, że mają pół Galaktyki „wiernych” sojuszników. Rzecz w tym, czy Beyre na spółkę z młodym Tarkinem są w stanie efektownie wygrać bitwę przeciwko takiemu chociażby admirałowi Ackbarowi.
– Jest na optycznej! – krzyknęła nagle Beyre, wyrywając łowcę z niezbyt optymistycznych rozważań.
Zza tarczy planety majestatycznie wypłynął niszczyciel klasy Executor.
– Piękny, prawda? – nie próbowała nawet ukryć entuzjazmu.
To już chyba ostatnia taka zabawka, jaka wam została, pomyślał Fett. „Executor” Vadera nad Endorem, twój „The Shadow” nad Ord Mantell, oby ten miał więcej szczęścia.
– „Slave” do „Mściciela”, podajcie numer hangaru, podchodzimy do lądowania – rzuciła do mikrofonu Beyre.
W odpowiedzi zapadła cisza.
– Nie za obcesowo? – spytał Boba.
– O co ci chodzi? Fett, ty chyba zapominasz, że to są moi ludzie, mój okręt – oczy jej błyszczały. – Wracam na wojnę, dobrze powiedziałeś. Najwyższa pora!
– „Mściciel” do „Slave”. Hangar 548/S/89, zezwalam na lądowanie – rozległo się przez zakłócenia.
Łowca wprowadził poprawkę kursu i popchnął lekko stery. Statek zbliżał się do niszczyciela elegancko i płynnie jak imperialny prom.
Nie bój się, Beyre, nie zrobię ci takiego wejścia jak ty mi w Mos Espa.
• • •
Kiedy Fett i Beyre spotkali się przy grodziach przed wyjściem na płytę lądowiska, oboje zamarli na ułamek sekundy. Boba był w pancerzu, hełmie i uzbrojony po zęby, a lady Sith oprócz przypiętego już jawnie do pasa miecza świetlnego miała przewieszony przez ramię karabin. Oczywiście pomyśleli od razu, że nic w tym dziwnego – łowca zawsze szpanował na niszczycielach pełnym rynsztunkiem, ona też nie lubiła rozstawać się z bronią.
Ale właśnie ten moment wahania zdemaskował ich przed sobą nawzajem. Ukłucie niepokoju.
– To jak? – spytała jakby nigdy nic. – Jesteś pewien, zdecydowałeś się?
– Tak.
Pokręciła głową, krzywiąc się lekko, ale odpowiedziała zimno i rzeczowo:
– Niezależny doradca do spraw operacji specjalnych przy sztabie Floty Imperialnej, tak to pewnie będzie brzmieć. Jakieś uwagi?
– Nie, pani – starał się wejść w rolę jak najszybciej. Żeby mu się kiedyś znów jej imię nie wymknęło w nieodpowiednich okolicznościach.
– Ale bądź łaskaw nie zjawiać mi się na naradach sztabu w tym stroju – zawiesiła wzrok na trofeach na jego ramieniu. – W ogóle nie snuj się tak po okręcie…
– Bo wyglądam jak szumowina? – grodzie były jeszcze zamknięte, korzystał z ostatniej okazji.
– Mniej więcej – nawet jej nie drgnęła powieka.
Ciesz się, Boba, że cię nie zrobiła generałem. Solo ma gorzej.
Ale kiedy sobie wyobraził komentarze panów admirałów na temat sposobu, w jaki łowca nagród może zrobić tak nagłą karierę…
Bantha poodoo – aż go skręciło w środku. No trudno, nie pozostanie mu nic innego, jak sobie sztabowców ustawić. Wątpił, żeby Beyre miała coś przeciwko.
• • •
Grodzie rozsunęły się i Beyre, wkładając kaptur, stanęła na szczycie trapu. Przed nią na całą szerokość hangaru ciągnęły się równe czworoboki szturmowców zakutych w białe pancerze. Dokładnie pośrodku przedzielał je szpaler oficerów w czarnych i stalowoniebieskich mundurach. U stóp Beyre, w pewnej odległości od „Slave”, klęczał na jednym kolanie generał Veers.
« 1 9 10 11 12 13 14 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 4
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

7 VII 2012

Jedi włączyła urządzenie i pozostali uczestnicy narady zobaczyli najpierw ogólne ujęcie trybuny honorowej. Potem operator zrobił zbliżenie na przemawiającego gubernatora Tarkina i dalej na osoby stojące za nim, w pierwszej kolejności na Beyre, która w tym momencie spojrzała wprost w kamerę. Oczy uczennicy Imperatora zwęziły się nagle, ale po ułamku sekundy opanowała się i jej twarz znów przypominała lodowatą maskę.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 1
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Tegoż twórcy

Nocą wszystkie koty są czarne
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.