Dziękujemy wydawnictwu Rebel.pl za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji.
Zaczął się sezon na grillowanie, stoły ogrodowe uginają się od talerzy, półmisków i butelek. Jest spore grono znajomych, aż chciałoby się wykorzystać sytuację i w coś pograć. Tylko jak tu wygospodarować trochę miejsca? Dotychczas świetnie sprawdzały się „Czarne Historie”, ale w sumie przydałoby się jakieś urozmaicenie. I w tym momencie zaskakujemy towarzystwo, proponując zabawę w roztrząsanie problemów moralnych.
„Dylematy” to cztery pudełka z kartami. Trzy z nich zawierają talie 55 kart. Na kartonikach mamy przedstawione problemy, a pod nimi dwa możliwe wyjścia z sytuacji (A i B). Zestawy różnią się proponowanym wiekiem odbiorców, odpowiednio +12/+16/+18. Nie znaczy to jednak, że te dla młodszych są mniej ciekawe dla dorosłych, po prostu poruszane zagadnienia są w nich mniej drastyczne/pikantne. W ostatnim pudełku znajdują się pozostałe rzeczy potrzebne do rozgrywki. Na każdego z graczy (a tych może być nawet piętnastu) czeka para kart oznaczonych „A” i „B”, służących do określenia swojego stanowiska w danej sprawie. Ponadto mamy karty z punktami oraz trybami, te ostatnie używane są w dodatkowym wariancie zabawy.
Sama mechanika jest niezwykle prosta. Jedna osoba czyta dylemat z dwoma możliwymi wyjściami, po czym stara się przewidzieć, jak zagłosuje reszta uczestników. Następnie towarzystwo ma chwilę na przedyskutowanie problemu. Gry wszyscy są już gotowi, każdy dyskutant wybiera w tajemnicy odpowiedź zgodną ze swoim sumieniem. Karty są zliczane, jeśli przynajmniej połowa osób zagłosowała po myśli prowadzącego, zdobywa on punkt. Kto pierwszy zdobędzie ich pięć, zostaje zwycięzcą.
„Dylematy” niewątpliwie wzbudzają ogromne emocje. Sprawdzą się w gronie starych znajomych, kto wie jednak czy nie ciekawiej móc skonfrontować je z osobami dopiero co poznanymi. Można dowiedzieć się kto jest bohaterski, a kto bardziej zdystansowany, poznać poglądy na rozmaite tematy. Czasem może dochodzić do drobnych spięć światopoglądowych, uważajmy też lepiej, co mówimy przy najbliższych. Teoretycznie prowadzący powinien starać się przewidzieć intencje innych, często się jednak o tym zapomina i wybiera odpowiedź według własnych standardów rozumowania. Po kilku kolejkach zdarza się nawet zapomnieć o zliczaniu punktów, bo to naprawdę nie jest w tej grze najważniejsze. Dodatkowy wariant polega na wprowadzeniu kart zmieniających sposób rozgrywania danej tury, czasem z pominięciem dyskusji albo z dodatkowymi punktami dla tych, którzy zagłosują tak samo jak osoba czytająca zadanie. Jak widać wielkich zmian nie ma, spokojnie można je sobie odpuścić. Jeśli chodzi o uwagi techniczne, to trzeba przyznać, że karty mają tendencję do zarysowywania się. Nie ma to wpływu na rozgrywkę, może jednak przeszkadzać estetom. W zamkniętym gronie przyjaciół gra wystarczy na 3-4 razy, właściciel może ją jednak zabierać w inne miejsca i nadal mieć z tego sporą frajdę. „Dylematy” to pozycja o banalnych zasadach, która rozkręci nawet największych mruków. Na wakacje jak znalazł.