Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Still Life›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStill Life
Data produkcji3 czerwca 2005
Producent Microids
Wydawca DreamCatcher
Cena29,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Kurs pieczenia pierniczków
[„Still Life” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Still Life” to klasyczna przygodówka, w której nacisk położono przede wszystkim na fabułę i klimat. I udało się – bierzemy udział w historii przywodzącej na myśl mroczne thrillery Thomasa Harrisa. Jednak starannie obmyślając fabułę, chyba zapomniano trochę o graczach – „Still Life” to gra prosta i krótka, rozepchana denerwującymi zagadkami logicznymi.

Tomasz Kujawski

Kurs pieczenia pierniczków
[„Still Life” - recenzja]

„Still Life” to klasyczna przygodówka, w której nacisk położono przede wszystkim na fabułę i klimat. I udało się – bierzemy udział w historii przywodzącej na myśl mroczne thrillery Thomasa Harrisa. Jednak starannie obmyślając fabułę, chyba zapomniano trochę o graczach – „Still Life” to gra prosta i krótka, rozepchana denerwującymi zagadkami logicznymi.

‹Still Life›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułStill Life
Data produkcji3 czerwca 2005
Producent Microids
Wydawca DreamCatcher
Cena29,90
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Victorię McPherson, śliczniusią i gibką agentkę FBI, poznajemy, gdy przybywa na miejsce odnalezienia kolejnej ofiary seryjnego mordercy, za którym nasza bohaterka ugania się już od jakiegoś czasu. Agentka pogaworzy trochę z ekipą, obejrzy ofiarę i zbierze ślady z miejsca zbrodni. Po krótkiej wizycie w biurze, udaje się w odwiedziny do ojca, gdzie na strychu odnajduje dziennik swojego dziadka. Okazuje się, że Gus McPherson, prywatny detektyw, prowadził analogiczne śledztwo kilkadziesiąt lat wcześniej w Pradze.
W trakcie siedmiu rozdziałów, na które podzielona jest gra, będziemy kolejno sterowali poczynaniami Victorii we współczesnym Chicago i Gusa w Pradze, by w końcu zakończyć oba śledztwa, które zgrabnie się ze sobą połączą. Wciągająca fabuła rozgrywa się w mrocznych lokacjach, dostajemy pokaźną dawkę makabry (ale bez zbędnego epatowania) i trochę dynamicznej akcji. Wątki obracają się wokół okrutnych mordów, drobiazgowego śledztwa i światka powiązanego z dziełami sztuki. W trakcie rozgrywki wielokrotnie nasuwają się skojarzenia z przygodami Hannibala Lectera. Należy podkreślić, że fabuła i klimat to najmocniejsze strony „Still Life”.
Bardzo przyzwoicie prezentuje się także oprawa całości, mimo że zastosowano tu nieco przestarzałe rozwiązanie: na wyrenderowane, statyczne tła nałożone są trójwymiarowe postacie. Bez obaw jednak, to, co oglądamy na ekranie w żadnym stopniu nie przypomina koszmarnych konwersji gier konsolowych na PC-ty, połączenie środowisk 2D i 3D jest naturalne. Drobiazgowo narysowane lokacje i animacja postaci robią bardzo dobre wrażenie. Również liczne przerywniki filmowe zostały starannie przygotowane, aczkolwiek zbyt często wykorzystuje się w nich patent „kręcenia z ręki”.
Dzięki fabule i dobrej oprawie „Still Life” zamienia się na monitorach niemalże w film, w którym… gracz jest nie do końca potrzebny. No właśnie, w trakcie rozgrywki można odnieść wrażenie, że gra jest mało interaktywna. Czasy przygodówek, w których dźwigało się setkę przedmiotów, na których można było wykonać kilkanaście czynności i użyć nie wiadomo gdzie na ekranie, odeszły w zapomnienie, ale poziom uproszczenia gier takich jak właśnie „Still Life” sprawia, że stają się nudne. Aktywnych punktów na ekranie jest maksymalnie kilka, czynności podpowiadają się same, przeważnie nosimy ze sobą jeden-dwa przedmioty, po udanym wykonaniu czynności ktoś wchodzi lub dzwoni i dowiadujemy się, co robić dalej. W trakcie dialogów możemy kliknąć prawym lub lewym przyciskiem myszki (postać wypowiada kwestię związaną ze śledztwem lub porusza bardziej prywatne tematy), ale kolejność klikania nie ma wpływu na nic. Gracz jest cały czas prowadzony za rękę i dopiero po koniec przygody zyskuje trochę więcej swobody. Wszystko to powoduje, że zabawa robi się schematyczna i bierna.
Kolejną konsekwencją ułatwiania graczowi wszystkiego jest długość rozgrywki. Grę można przejść szybko i twórcy mieli tego świadomość. Dlatego też poupychali (przynajmniej jedną na rozdział) nie najłatwiejsze zagadki logiczne. Część jest jako tako uzasadniona fabułą, ale niektóre tylko śmieszą. W pewnym momencie, aby posunąć akcję do przodu, Veronica musi upiec ojcu pierniczki według zaszyfrowanego przepisu. Absurd. Inne zagadki są lepiej zakotwiczone w historii, ale także irytują – jedna z nich to klasyczne przesuwanie 8 płytek w celu ułożenia obrazka. Problem w tym, że obrazek wygląda jak paw puszczony po zjedzeniu słoika ćwikły popitego tanim winem. Wszystkie elementy są niemal identycznie. Ogólnie zagadki raczej drażnią i ujmują grze realizmu.
Z innych wad można wymienić konieczność wielokrotnego przechodzenia po tych samych lokacjach, w których nic nie można zrobić. W czasie całej rozgrywki Victoria kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) razy odwiedzi swoje biuro i aby ją tam doprowadzić, trzeba przejść podziemnym parkingiem, poczekać na windę, wjechać na górę i przejść korytarzem. Czyżby kolejny sposób na wydłużenie gry?
W „Still Life” można zagrać, bo dostarczy sporo wrażeń. Wymienione wady tylko w niewielkim stopniu wpływają na pozytywne wrażenie wywołane fabułą. I byłoby może nawet 80% ekstraktu, gdyby na sam koniec nie okazało się, że i wymyślona historia nie jest pozbawiona wad – zupełnie skopano zakończenie.

Plusy:
  • Fabuła
  • Klimat
  • Oprawa graficzna

  • Minusy
  • Może lepiej było zrobić film?
  • koniec
    22 sierpnia 2005

    Komentarze

    Dodaj komentarz

    Imię:
    Treść:
    Działanie:
    Wynik:

    Dodaj komentarz FB

    Najnowsze

    Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
    Miłosz Cybowski

    14 IV 2024

    „Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

    więcej »

    Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
    Miłosz Cybowski

    6 IV 2024

    „Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

    więcej »

    Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
    Miłosz Cybowski

    17 II 2024

    „Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

    więcej »

    Polecamy

    Wyrzuty sumienia kanciarza

    W świecie pdf-ów:

    Wyrzuty sumienia kanciarza
    — Miłosz Cybowski

    Więcej, ciekawiej i za darmo
    — Miłosz Cybowski

    Starzy Bogowie nie śpią
    — Miłosz Cybowski

    Typowe miasto
    — Miłosz Cybowski

    Gnijący las
    — Miłosz Cybowski

    Roninowie pod zaćmionym słońcem
    — Miłosz Cybowski

    Księga wiedźmich czarów
    — Miłosz Cybowski

    Pancerni bez psa
    — Miłosz Cybowski

    Słudzy Pana Rozkładu
    — Miłosz Cybowski

    Mali, brzydcy i zieloni
    — Miłosz Cybowski

    Zobacz też

    Tegoż autora

    Inwazja głupot
    — Tomasz Kujawski

    Gdzie jest pomysł?
    — Tomasz Kujawski

    Śmierć na lodach Arktyki
    — Tomasz Kujawski

    Michael Nyman o wojnie w strugach deszczu
    — Tomasz Kujawski

    Historia niesie pisarza
    — Tomasz Kujawski

    O Kingu nijako i biograficznie
    — Tomasz Kujawski

    Co by było, gdyby…
    — Tomasz Kujawski

    Byliśmy wieczni
    — Tomasz Kujawski

    Miasto zbrodni
    — Tomasz Kujawski

    Zawsze można spróbować od nowa
    — Tomasz Kujawski

    Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
    Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.