Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Gry

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks DriveThruRPG.com Skapiec.pl

Nowości

growe

  • Vow of Absolution
    Calum Collins, Christopher Colston, Chris Edwards, Christopher Handley, Jordan Goldfarb, Pádraig Murphy
więcej »

Zapowiedzi

growe (wybrane)

więcej »

Natchnienie nie istnieje

Esensja.pl
Esensja.pl
Paweł Matuszek
« 1 3 4 5 6 7 10 »

Paweł Matuszek

Natchnienie nie istnieje

Wciąż mam wrażenie, że się nie rozumiemy. Uważam, że gry nie będą innym rodzajem literatury czy filmu, ale nie twierdzę, że nie będą opowiadać świetnych historii. Jednakże rzecz w tym, że będą one tym ciekawsze im bardziej będą wykorzystywać przynależne do tego medium techniki narracyjne. Ja to nazywam narracją kontekstową. Wiesz, w książce jest tak, że autor pisze, co bohater myśli, co robi, przed czym ucieka, z kim walczy, itd. A ty jesteś tylko biernym uczestnikiem, idącym za linearnymi wydarzeniami. Wszystko masz podane bezpośrednio. W grach jest odwrotnie, to ty kierujesz bohaterem, masz wpływ na jego działania, ale jest to swoboda iluzoryczna, bo twórcy gry tak muszą zaprojektować otaczające cię wydarzenia, żebyś udał się za opowiadaną historią, żebyś kręcił się w jej trybach. Ergo opowiadają historię tworząc kontekst dla bohatera, który poruszając się zgodnie z jego wytycznymi przeżywa jakąś przygodę. W gruncie rzeczy oba podejścia sprowadzają się do tego samego, czyli do opowiadania historii, ale diametralnie różnią się technikami opowiadania. A ja mam wrażenie, że gry są jeszcze trochę na takim etapie jak kiedyś filmy. Wiesz, że pierwsze filmy kręcono na przykład tak, że ustawiano nieruchomą kamerę, która filmowała w planie ogólnym scenę teatralną, na której aktorzy odgrywali swoje role? Czyli był to taki teatr, ale utrwalony na błonie filmowej. Wydaje się bez sensu, ale pierwsi twórcy filmów nie rozmieli, że mają w rękach narzędzie, które potrzebuje zupełnie nowego języka przekazu. Szybko pojawili się jednak wizjonerzy, którzy pokazali, że dzięki technikom filmowym można pokazywać rzeczy, które naprawdę nie istnieją, a także stosować nowatorskie sztuczki narracyjne, np. przeskoki w czasie. Gry chyba wciąż uczą się swojego języka, choć efekty są coraz lepsze. Spójrz na genialny początek Uncharted2! I zwróć uwagę, że nie jest to wypasione intro, lecz sekwencja gameplayowa – i to jaka! To jest w moim rozumieniu przykład na dobre wykorzystanie growych technik narracyjnych. Oczywiście są one podobne do technik filmowych, czy też literackich, lecz wynikają z innych warunków narracyjnych tego medium i żeby osiągać lepsze efekty to do nich trzeba się przede wszystkim odwoływać.
Pobudki stojące za „Kamienną Ćmą” i innymi książkami, które mam zamiar stworzyć nie są wzniosłe tylko moje. Mam sobie takie pomysły i chcę je zrealizować. Najlepiej jak potrafię. To jest dla mnie najważniejsze, bo nie mam wątpliwości, że ta książka ani nie będzie hitem sprzedaży, ani nie zostanie odczytana w jakiś konkretny, wymyślony prze zemnie sposób. Każdy dorobi do niej jakąś ideologię i będą wśród nich takie, o których nigdy bym nie pomyślał. Ale to już nie moja działka. Moja rola kończy się po zakończeniu projektu i oddaniu książki do druku. Potem należy już do czytelników. Rola każdego twórcy się do tego sprowadza. Zastanawiam się jednak, dlaczego postrzegasz ideę poszerzania języka literackiego przekazu jako niezdrową. Są jakieś zasady, których nie można łamać? Moim zdaniem nie ma. Nie wiem, czy czytelnicy uznają, że mój pomysł na tę książkę jest ciekawy, spodziewam się również takich opinii, jak ta, którą wymyśliłeś, ale co z tego wynika? I tak będę dalej rozwijał ideę Lopterusowych książek. To projekt na lata. Wiele lat. Jest mój, widzę w nim potencjał rozwoju i nie sądzę, żeby tego rodzaju opinie skłoniły mnie do zmiany twórczej strategii.
KT: Wydaje mi się, że zaczynam dostrzegać źródło naszego nieporozumienia. Chyba najlepiej wytłumaczę rzecz na przykładzie Lost Odyssey, jRPGa na X360. Autorzy tej gry zatrudnili znanego japońskiego pisarza, który na potrzeby tej produkcji przygotował kilkadziesiąt krótkich opowiadań, które odblokowujemy w miarę postępów. Czytanie ich nie jest obowiązkowe, ale potrafi dać frajdę i poszerzyć kontekst opowieści o nowe wątki. Dla ciebie tego typu zagranie jest „nieczyste” i wskazuje na niedojrzałość gier, jednak dla mnie i niektórych dziennikarzy growych jest to bardzo udana próba poszerzenia gier o elementy literackie. Podobnie jest z MGS-ami – dla ciebie wysługiwanie się filmami to cios poniżej pasa, ja i parę innych osób oglądamy to czasem nawet z przyjemnością – dla nas jest to poszerzenie medium gier o elementy filmowe (swoją drogą słusznie zauważyłeś, że Kojima stoi w rozkroku pomiędzy filmami i grami, on chciał być reżyserem i to niespełnione marzenie daje o sobie znać – ku uciesze jednych, a rozpaczy drugich). Skąd ta różnica między nami? Ty jesteś intelektualistą, który całymi dniami zajmuje się literaturą, nie gorzej niż na niej znasz się i na filmie, i na komiksie, dlatego gdy chcesz się zrelaksować po dniu ciężkiej pracy siadasz i po prostu chcesz sobie pograć, a nie czytać kolejne teksty czy oglądać kolejne filmy. Dla ciebie liczy się czysty gameplay, oczekujesz fabuł przedstawionych wyłącznie poprzez niego, co nie dziwi, gdy weźmiemy pod uwagę, że zęby zjadłeś na literaturze i nie tylko – skoro gry są według ciebie przeciwległym biegunem kulturowym w stosunku do książek, masz prawo oczekiwać takich a nie innych rozwiązań. Natomiast ja i moi koledzy – albo nie, będę mówił wyłącznie w swoim imieniu – no więc ja jestem ignorantem, zwłaszcza przy tobie, więc wszelkie próby poszerzania gier o elementy literackie czy filmowe przyjmuję z radością, chyba dlatego najbardziej ze wszystkich gatunków lubię erpegi i klasyczne przygodówki, bo w nich jest najwięcej czytania i fabuły. Mógłbym tak ciągnąć dalej, ale wniosek jest uderzająco oczywisty – nie ma jakiejś jednej jedynej recepty na to, czym powinny być gry i z jakich elementów kulturowych korzystać mniej czy bardziej. Wszystko zależy od naszego indywidualnego podejścia. A może jednak się mylę? W końcu Ty tu jesteś autorytetem, więc końcowy osąd pozostawiamy tobie :).
Co do „Kamiennej Ćmy” – wydaje mi się, że odebrałeś moje uwagi jako swoisty atak na Twą powieść, podczas gdy jestem nią bardzo zaintrygowany. Oczywiście, że zasady można łamać i nawet się powinno, tyle że dzieciom nie można dawać do ręki zapałek czy broni – Ty się tymi przedmiotami potrafisz posługiwać, inni – niekoniecznie. Nie przeraża Cię wizja polskiej Stephenie Meyer, która wyda powieść tylko dzięki temu, że powstawia do niej zdjęcia metroseksualnych wampirów? Ohyda. Oczywiście to nie będzie twoja wina, twe pobudki są według mnie – uparcie powtarzam – wzniosłe, ale chyba coś się może zmienić w związku z tym, czym jest i czym powinna być powieść według Matuszka. Wspomniałeś o kolejnych projektach literackich – czy już w „Kamiennej Ćmie” wykreowałeś jakieś uniwersum, w którym osadzisz akcję następnych powieści? I dla kogo jest to powieść? Bo na pewno nie będzie to rozrywkowa fantastyka, ale też nie tzw. „problemowa”, czyli np. biorąca na warsztat jakiś problem współczesnego świata i ekstrapolująca go w przyszłość czy na inną planetę. Powieść Koan – czy to będzie newweirdowa przypowieść o charakterze religijno-filozoficznym?
PM: Tak, możesz mieć rację. Mój osąd gier może być spaczony przez bliski związek z literaturą, która zawsze była dla mnie największą pasją, żeby nie powiedzieć,miłością, ale to chyba nie do końca jest tak, że ja chcę się tylko zrelaksować i pograć. Możemy też postawić zupełnie inną tezę. Wieloletnia praktyka w, że tak brzydko powiem, konsumowaniu różnych mediów kultury (książek, komiksów i filmów) sprawia, że wyczuwam gry pozorów, fałszywe zagrania i niekonsekwencje przekazu. Rozmawiając z młodymi ludźmi, znaczy takimi, którzy mają mniej niż dwadzieścia lat, odkryłem, że większość z nich jest wysoce wyspecjalizowana kulturowo. Oznacza to, że albo są graczami, albo komiksiarzami, albo czytają fantastykę, albo pasjami uczestniczą w sesjach RPG. I cały problem polega na tym, że niezmiernie rzadko interesuje ich więcej niż jedna, lub dwie z tych dziedzin kultury naraz. Wynika z tego słabe rozeznanie w różnych językach przekazu kultury, a co za tym idzie przecenianie i przesadne dowartościowywanie elementów, z których składają się współczesne formy wypowiedzi kulturalnych, na przykład gry. I tak, ktoś, kto mało czyta, chętnie uzna, że obszerne partie tekstu, które można przeczytać w grze świetnie rozbudowują świat gry. Bez względu na jakość tego tekstu, widzę tu zgrzyt, coś w rodzaju semiotycznej niezgodności, platoński cień prawdziwej literatury, który pada tu z zupełnie innego medium. Bo te dwie formy przekazu w gruncie rzeczy nie mówią wspólnym głosem. Jeszcze nie, a może nigdy nie będą. Z drugiej strony podejrzewam, że mamy tu do czynienia z bardziej ogólnym zjawiskiem, z taką współczesną synkretycznością kulturową, trochę toporną, ale też nieprzewidywalną, w jakiś sposób łamiącą stereotypy, buntowniczą i poszukującą. Gry przeglądają się w niej jak w zwierciadle. Ergo, chyba masz rację co do mojej osoby. Nie odebrałem twojej wypowiedzi jak atak na moją powieść, ale jak atak na moją świadomość twórczą. Wiem, że książka na pewno spotka się z wieloma atakami i byłbym rasowym idiotą, gdybym myślał, że można stworzyć coś, co się będzie wszystkim podobać, a do tego wszyscy będą to odczytywać w taki sposób jak sobie wymyśliłem. Tylko o to mi chodziło. Takich książek, w których elementy typograficzne, obrazki i różne takie dynksy w założeniu uzupełniają i rozbudowują przekaz literacki, było już dość dużo, więc prochu nie wymyślam, ale z drugiej strony nie jest ich aż tak dużo, żeby móc podejrzewać, że nagle powstanie na nie jakaś moda. Większość ludzi chce jednak czegoś podobnego do tego, co już czytali. A nie jakieś takie nie wiadomo co. Dlatego nie liczyłbym na książkę z wampirami wraz z dołączonymi obrazkami 3D, choć kto wie, akurat wampir w dzisiejszych czasach sprzeda wszystko. Tak, akcja „Kamiennej Ćmy” toczy się w obcym świecie, na Usimie, i zamierzam do niego jeszcze wrócić, ale na razie jest za wcześnie by mówić o mojej kolejnej książce. O wiele ciekawsze wydaje mi się pytanie, dla kogo jest ta książka. Myślę, że dla ludzi, którzy szukają w literaturze czegoś nietypowego, oryginalnego, czegoś, czego jeszcze nie czytali, a do tego nie mają uprzedzeń gatunkowych. Pytanie tylko czy w ogóle są tacy czytelnicy? He, he… A z tym ostatnim prawie trafiłeś, ale po mojemu to nie będzie newweirdowa przypowieść o charakterze religijno-filozoficznym, a bardziej surrealistyczna fantasy, będąca w gruncie rzeczy opowieścią o złożoności ludzkiego umysłu, co oczywiście implikuje również tematykę religijno-filozoficzną. Czyli, tłumacząc z polskiego na nasze, nie biją się tam.
« 1 3 4 5 6 7 10 »

Komentarze

14 VII 2011   22:15:24

"Przypuszczam, że sam siebie byś tak nie określił chociażby ze względu na naturalną skromność"

Naturalną skromność, ha ha ha.

18 VII 2011   21:44:02

To chyba nie jest najlepszy pomysł walić w wywiadzie pytaniami na ponad 3 tysiące znaków. Chciałem się dowiedzieć co Paweł Matuszek sądzi na różne tematy, ale zanim dobrnąłem do jakiejś jego wypowiedzi, to mi "chcecnie" przeszło.

21 VII 2011   00:58:32

Dużo o grach, mało o literaturze. Ktoś niefortunnie dał tekst do działu książka. Rozbudowane pytania nie przeszkadzają o ile są na temat, ale autorzy powinni zdać sobie sprawę, że po to są działy, żeby czytelnik mógł wybrać sobie temat, który go interesuje. Dziesięć stron to sporo czytania, a zainteresowały mnie ledwie 2-3 akapity. Kiepski wywiad dla osoby nie lubiącej gier.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie przegap: Styczeń 2021
Esensja

31 I 2021

Pierwszy w tym roku przegląd recenzji. W styczniu nie było źle.

więcej »

Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa - wywiad z autorem
Agata Hanak, Ignacy Trzewiczek

13 X 2018

Zapraszam na wywiad z Igacym Trzewiczkiem z Wydawnictwa Portal – porozmawiamy o jego najnowszym tytule: „Detektyw: Kryminalna gra planszowa”.

więcej »

Wszystkie gamebooki są literaturą
Mikołaj Kołyszko

7 II 2013

O rynku wydawniczym gamebooków, literaturze i rozwoju gier paragrafowych rozmawiają Adrian Kuc i założyciel magazynu „Masz Wybór” oraz Wydawnictwa Wielokrotnego Wyboru Mikołaj Kołyszko.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Inne recenzje

Baśń dla solipsysty
— Michał Kubalski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.