Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kathy Reichs
‹206 kości›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł206 kości
Tytuł oryginalny206 Bones
Data wydania8 czerwca 2011
Autor
PrzekładAleksandra Górska
Wydawca Sonia Draga
CyklTemperance Brennan
ISBN978-83-7508-330-9
Format408s.
Cena37,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

206 kości

Esensja.pl
Esensja.pl
Kathy Reichs
« 1 2 3

Kathy Reichs

206 kości

Ryan zatrzymał samochód na odcinku, gdzie parkowanie było dozwolone tylko w co drugą środę od kwietnia do sierpnia między godziną czternastą a czwartą dwadzieścia siedem. Wyłącznie dla strażaków i masonów. Czy jakoś tak.
Voilà, le parking, styl montrealski.
Przeszliśmy na czerwonym przez Guy, potem ruszyliśmy w dół. W restauracji mężczyzna z dziobatą twarzą i rozbieganym wzrokiem poprowadził nas do dwuosobowego stolika.
– Dwa dni, dwie tawerny – zaśmiał się Ryan. – Czyżbym dostrzegał podobieństwo?
Miał rację. Ten sam drewniany wystrój. Te same sieci rybackie. Te same murale ukazujące ruiny albo odziane w togi bóstwa. Z tą różnicą, że tu obrusy były w kratkę biało-niebieską.
– Tu podają ryby – powiedziałam. – Knajpa w Chicago serwuje jagnięcinę.
– Ja zamówiłem owoce morza.
– Bo straciłeś zdrowy rozsądek.
– Powinniśmy pojechać do Grecji.
– Aha.
– Na Mykonos jest kilka pierwszorzędnych plaż dla nudystów – mrugnął ostentacyjnie.
– Możesz sobie pomarzyć.
– O, tak.
Rozbiegane Oko przyniósł karty dań i zapytał, czego się napijemy. Ryan poprosił o Moosehead. Ja zamówiłam wodę Perrier z limonką. Kiedy otrzymaliśmy już drinki, zdecydowałam się na okonia na sposób śródziemnomorski, Ryan wybrał lucjana.
– Opowiedz o śledztwie w sprawie Villejoin – zagaiłam, żeby ominąć niebezpieczny grunt kwestii osobistych. Lub wspólnej nagości.
Uśmiech Ryana przeszedł gładko w zmarszczenie brwi.
Pociągnął łyk piwa i odstawił kufel.
– Anne-Isabelle miała osiemdziesiąt sześć lat, Christelle osiemdziesiąt trzy. Obie były starymi pannami.
– Singielkami – poprawiłam.
– Słusznie. Mieszkały z rodzicami w Pointe-Calumet.
Serge Villejoin umarł w sześćdziesiątym dziewiątym, Corine w siedemdziesiątym siódmym. Wtedy dom przeszedł na siostry.
Nie mogłam sobie wyobrazić, jak to jest spędzić całe życie w jednym domu. Uznałabym taką stabilizację za przygnębiającą czy dodającą otuchy? Byłam zbyt wyczerpana, by to teraz oceniać.
– Obie pracowały jako salowe. Anne-Isabelle przeszła na emeryturę w dziewięćdziesiątym trzecim, Christelle w dziewięćdziesiątym szóstym. I od tego czasu obie damy przebywały głównie w domu, zajmując się ogródkiem, chowając koty i robiąc na szydełku ozdóbki na organizowane przez kościół kiermasze dobroczynne.
– Jaki kościół?
– Sainte-Marie du Lac w Pointe-Calumet.
Przyniesiono nasze ryby. Skropiliśmy je cytryną, nałożyliśmy sobie fasolę i warzywa, potem zaczęliśmy w milczeniu pałaszować. Ryan przerwał ciszę.
– Jeden z kiermaszów miał miejsce czwartego maja dwa tysiące ósmego roku. W niedzielę. Normalnie siostry przeszłyby spacerkiem dwie przecznice do kościoła, ale tym razem miały całe pudło darów, więc uczynny sąsiad zaproponował, że po nie przyjedzie. – Sięgnął do tyłu, wyciągnął z kieszeni kurtki mały notatnik w spiralnej oprawie i sprawdził nazwisko. – Yves Renaud. Czterdzieści siedem lat. Pielęgniarz w szpitalu Jewish General.
Czekałam, aż pochłonie kilka kęsów ryby.
– Według zeznań Renaud zjawił się w domu sióstr Villejoin około południa. Zdziwiło go, że dwa koty spacerują sobie swobodnie na podwórzu, bo wiedział, że nigdy nie wychodziły na zewnątrz. Zawołał, nie otrzymał odpowiedzi, zapukał do drzwi, zajrzał przez okno, ple-ple, ple-ple.
W końcu nacisnął klamkę i okazało się, że drzwi frontowe są otwarte.
– Czy starsze panie przywiązywały wagę do zabezpieczenia domu?
– Renaud nie wiedział.
– Miały założony alarm?
– Nie. Renaud wszedł do holu, jeszcze raz zawołał, ale nie było odpowiedzi. Miał właśnie wyjść, kiedy w korytarzu pojawił się trzeci kot z krwią na nosie. Wtedy, już pełen złych przeczuć, rozejrzał się dokoła. Ofiara leżała w kuchni na podłodze ze zmasakrowaną twarzą.
Zauważyłam subtelną zmianę. Anne-Isabelle stała się teraz ofiarą. To była charakterystyczna metoda stosowana przez policjantów. Żadnych imion. Widziałam, że sprawa bardzo poruszyła Ryana.
– Widziałeś zdjęcia? – spytałam delikatnie.
Skinął głową, potem nią pokręcił, jakby ten ruch mógł usunąć potworne obrazy.
– Pomieszczenie wyglądało jak scena z krwawego horroru.
– Znaleźliście narzędzie zbrodni?
Ryan prychnął z odrazą.
– Bydlak zatłukł ją jej własną laską.
– Czyli sprawca nie przyniósł ze sobą broni. To może wskazywać na brak premedytacji.
– Ale też na nieokiełznaną wściekłość, którą coś musiało wywołać. Każda kość twarzy była złamana. Podobnie szczęka, prawy obojczyk, większość żeber i obie kości przedramienia. Ale pewnie sama wiesz. To nie było zwykłe zabójstwo, tylko jatka.
Zamilkliśmy, choć obojgu nam nie dawało spokoju to samo pytanie. Co za potwór mógł tak zmasakrować osiemdziesięcioletnią staruszkę?
– Zakładam, że sprawdziliście tego Renauda?
– LaManche robił sekcję. W oparciu o badanie treści żołądka i zaawansowanie zmian pośmiertnych ustalił, że zgon nastąpił od dwudziestu czterech do trzydziestu godzin wcześniej. Renaud miał wtedy dyżur od siódmej do czwartej. Współpracownicy i pacjenci potwierdzają, że był przez cały ten czas w szpitalu.
Ryan na powrót zajął się lucjanem. Obserwowałam płatki śniegu wirujące w świetle latarni na Guy za oknem za jego plecami.
Kiedy z jego ryby zostały już tylko ości, odłożył sztućce i opadł na oparcie.
– Młodsza siostra zniknęła.
– Nie zniknęła ot tak. Coś jej zrobiono. Pamiętam poszukiwania. Podniósł się straszny szum.
– Ale bez rezultatu. Nikt na ulicy niczego nie widział, niczego nie słyszał. Przeszukanie okolicy nic nie dało. Podobnie jak analiza billingów. Ofiary nie posiadały kart kredytowych, nie korzystały z komputera, więc tu nawet nie było czego sprawdzać. Jeden z sąsiadów mgliście przypominał sobie, że Christelle wspominała coś o dalszych krewnych w Beauce. Nigdy ich nie odnaleziono. Miejscowe dzieciaki dorabiały sobie u nich, odśnieżając, kosząc trawę, te sprawy. Jedynymi znajomymi, z którymi kobiety utrzymywały kontakty, byli albo ludzie z najbliższego sąsiedztwa, albo parafianie. Wszyscy mieli alibi.
– Obiła mi się o uszy kwestia karty do bankomatu.
– To był jedyny trop. Piątego maja, mniej więcej o osiemnastej trzydzieści pobrano pieniądze z rachunku oszczędnościowego Christelle w Banku Montrealskim.
– Gdzie?
Ryan zajrzał do notatnika.
– Z bankomatu na Ontario East 4250.
– To we wschodniej części miasta, przy stadionie olimpijskim. – Kawał drogi od Pointe-Calumet. – Czy siostry miały samochód?
– Nie.
– Kamery monitoringu zarejestrowały transakcję?
– Nie. Akurat miała miejsce trzygodzinna awaria.
Zastanawiałam się nad tym przez chwilę.
– Jeśli LaManche nie myli się co do czasu zgonu, Anne-Isabelle o osiemnastej już nie żyła.
– Owszem – rzucił cierpko. – Przez głupią usterkę techniczną straciliśmy zdjęcie sprawcy.
– A czy druga siostra też miała konto?
– Obie korzystały z tego samego rachunku.
Dopił piwo. Przez chwilę przesuwał kciukiem po zaparowanych ściankach kufla. Kiedy na mnie popatrzył, w jego oczach malowała się determinacja.
– Dorwę tego kutasa.
Kropelka pianki przylgnęła mu do wargi. Stłumiłam chęć jej wytarcia.
– Wiem – powiedziałam.
koniec
« 1 2 3
30 maja 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.