Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 15 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Kathy Reichs
‹206 kości›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł206 kości
Tytuł oryginalny206 Bones
Data wydania8 czerwca 2011
Autor
PrzekładAleksandra Górska
Wydawca Sonia Draga
CyklTemperance Brennan
ISBN978-83-7508-330-9
Format408s.
Cena37,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

206 kości

Esensja.pl
Esensja.pl
Kathy Reichs
1 2 3 »
Zamieszczamy fragment powieści Kathy Reichs „206 kości”. Książka będąca dwunastym tomem cyklu o Temperance Brennan ukaże się nakładem wydawnictwa Sonia Draga.

Kathy Reichs

206 kości

Zamieszczamy fragment powieści Kathy Reichs „206 kości”. Książka będąca dwunastym tomem cyklu o Temperance Brennan ukaże się nakładem wydawnictwa Sonia Draga.

Kathy Reichs
‹206 kości›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Tytuł206 kości
Tytuł oryginalny206 Bones
Data wydania8 czerwca 2011
Autor
PrzekładAleksandra Górska
Wydawca Sonia Draga
CyklTemperance Brennan
ISBN978-83-7508-330-9
Format408s.
Cena37,—
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział 13
Po powrocie do miasta przekąsiliśmy lunch w jakiejś La Belle Province. Apetyt mi nie dopisywał. Chusteczki odświeżające i płyn odkażający załatwiły sprawę tylko połowicznie. Chciałam umyć włosy i wyszorować dłonie, żeby usunąć brud spod paznokci. Ale Ryan był stanowczy. Często wyłaził z niego babciny rys i upierał się, żebym jadła, kiedy akurat miałam na to najmniejszą ochotę.
Zamówił poutine, quebecki przysmak, który jakoś nigdy do mnie nie przemawiał. Weźcie frytki, posypcie je serem i całość zalejcie pozbawionym smaku brązowym sosem pieczeniowym. Pychota.
Ja zamówiłam zupę z zielonego groszku i sałatę.
Bezpośrednio z restauracji pojechaliśmy do Édifice Wilfrid-Derome w dzielnicy Hochelaga-Maisonneuve na wschód od centre-ville. Laboratoire des sciences judiciaires et de médecine légale zajmuje dwa najwyższe piętra budynku w kształcie litery T, biuro koronera mieści się na jedenastym, a kostnica i sale sekcyjne w podziemiach. Reszta należy do SQ.
Ryan pojechał niestrzeżoną windą na czwarte piętro. Ja wsiadłam do zastrzeżonej, obsługującej tylko LSJML, biuro koronera i prosektorium.
W każdy dowolny dzień powszedni w pracowniach, pokojach i korytarzach roiłoby się od ubranych na biało naukowców i laborantów. Tego popołudnia z zakładzie było cicho jak w grobie. Niech żyją wolne soboty.
Przeciągając przez czytnik kartę identyfikacyjną po raz czwarty od momentu wejścia do budynku, przeszłam przez szklane drzwi oddzielające skrzydło sądowo-medyczne od reszty dwunastego piętra i ruszyłam korytarzem z pokojami po jednej stronie i pracowniami po drugiej. Mikrobiologia.
Histologia. Patologia. Odontologia antropologiczna.
Podczas mojego pobytu w Chicago ramy okienne, regały, obudowy szafek i lodówki uległy transformacji. Każde miejsce pracy odzwierciedlało cukierkową wizję jego dekoratora. Plastikowe zielone girlandy, koronkowe płatki śniegu z serwetki, Święty Mikołaj z workiem prezentów, reniferami i saniami.
Na moim biurku walały się papiery, a mój telefon mrugał. Ignorując histeryczne czerwone światełko automatycznej sekretarki, wsunęłam torebkę do szuflady i skierowałam się do umywalni.
Wykąpana i przebrana w chirurgiczny fartuch wróciłam do laboratorium po formularze protokołów, miarkę i podkładkę do pisania z klipsem. Potem wsiadłam do windy oferującej ten sam ograniczony wybór kierunków: LSJML, koroner, prosektorium.
W podziemiach, za kolejnymi zamykanymi elektronicznie drzwiami, przez całą długość budynku biegnie korytarz. Po lewej stronie mieści się pracownia rentgenowska i cztery sale sekcyjne, trzy z pojedynczymi stołami, jedna z dwoma. Po prawej są suszarki, stanowiska komputerowe oraz wózki i misy na kółkach do transportu próbek do różnych pracowni na górze.
Przez małe szklane okienka w drzwiach poszczególnych pomieszczeń widziałam, że tu także nic się nie dzieje. Ani śladu fotografów policyjnych, laborantów sekcyjnych czy medyków sądowych. Niektóre z tablic informacyjnych udekorowano świątecznie podobnie jak pracownie kilka pięter wyżej.
Nie ma to jak święta, pomyślałam ponuro, żałując, że nie jestem w domu z Katy i Birdiem.
Poszłam prosto do salle d’autopsie numer cztery – mojej sali ze specjalnym systemem wentylacji zainstalowanym z myślą o zgniłkach, topielcach, mumiach i innych tego typu źródłach wonności.
Podobnie jak w pozostałych salach, w czwórce znajdują się podwójne drzwi, za którymi mieszczą się komory chłodnicze. Małe białe kartki oznaczają obecność tymczasowych lokatorów.
Ale nie musiałam tam wchodzić. Ofiara z Oka leżała na noszach przy drzwiach. Spod pokrowca wystawały dokumenty.
Szybki rzut oka upewnił mnie, że szczątkom przypisano już sygnatury LSJML i kostnicy, a Hubert wypełnił prośbę o konsultację antropologiczną.
Zaczęłam od wpisania stosownych danych do protokołu badania antropologicznego. Numéro de morgue: 38107. Numéro de LSJML: 45736. Coroner: Jean-Claude Hubert. Enquêteur: Lieutenant-détective Andrew Ryan, Section des crimes contre la presonne, Sûreté du Québec. Nom: Inconnu. Nieznane.
Następnie napisałam datę i krótko przedstawiłam okoliczności znalezienia zwłok.
Rzuciłam podkładkę na blat, znalazłam aparat i sprawdziłam, czy akumulator jest naładowany. Wyciągnęłam plastikowy fartuch z jednej z szuflad, parę rękawiczek i maskę z drugiej i je nałożyłam. Przebrana i gotowa ustawiłam nosze z boku stołu sekcyjnego przyśrubowanego do podłogi na środku pomieszczenia.
Na wszelki wypadek zrobiłam kilka fotek zamkniętego pokrowca, potem otwartego ze szczątkami w środku. W kadrze zmieściły się też biustonosz i majtki złożone w kostkę i umieszczone w rogu.
Sprawdziłam metki bielizny, ale nadruk był sprany i zupełnie nieczytelny. Zmierzywszy obwód talii i piersi i wykonawszy jeszcze kilka fotek, rozłożyłam ubranie na blacie.
Po tych wstępnych czynnościach zaczęłam układać szkielet. Jeszcze na miejscu zdarzenia, robiąc inwentaryzację szczątków, rozdzieliłam części prawe od lewych, więc teraz szło szybko, dopóki nie dotarłam do kości dłoni i stóp. Ponieważ proces ich dokładnego rozróżnienia jest tak potwornie nużący, tylko je policzyłam i zapakowałam do torebek.
Każdy dorosły ma pięćdziesiąt sześć paliczków. Kciuki i paluchy mają po dwa człony, bliższe i dalsze, a reszta palców po trzy: podstawne, czyli bliższe, środkowe i paznokciowe, czyli dalsze.
Najpierw oddzieliłam paliczki dłoni od członów palców stóp. Bułka z masłem dla les premiers. Człony palucha mają charakterystyczny kształt i są masywniejsze od tych kciuka.
Sytuacja przedstawia się inaczej w przypadku palców wskazującego, środkowego, serdecznego i małego. Ich paliczki są większe niż człony palców stóp. Mają także bardziej płaskie powierzchnie dłoniowe i bardziej zaokrągloną stronę grzbietową, a ich trzony są krótsze i mniej spłaszczone na powierzchniach bocznych.
Paliczki pierwszego szeregu na końcu bliższym, czyli tak zwanej podstawie, mają poprzecznie wydłużony dołek, który łączy się z główką kości odpowiednio śródręcza lub śródstopia. Na bloczkach, czyli końcach dalszych, znajdują się dwa kłykcie. Członki drugiego szeregu mają dwa wklęśnięcia na podstawie i dwa kłykcie na bloczku. Paliczki trzeciego szeregu mają podwójny dołek na końcu bliższym i tak zwaną guzowatość paznokciową, czyli zwężający się szpic na końcu dalszym.
Odkładając na bok dwadzieścia osiem paliczków dłoni, posortowałam człony palców stóp według pozycji. Następnie zidentyfikowałam poszczególne części od drugiego palca do piątego. Potem oddzieliłam paliczki prawe od lewych.
Rozumiecie już, co mam na myśli, mówiąc o potwornie nużącym zajęciu?
Kiedy w końcu uporałam się ze stopami, plecy mnie bolały od zgarbionej pozycji, a twarz swędziała od ochronnej maski. Właśnie przeciągałam się, prostując ramiona nad głową, kiedy wydało mi się, że usłyszałam ruch gdzieś na korytarzu.
Zerknęłam na zegar na ścianie: osiemnasta czterdzieści.
Wyjrzałam przez drzwi, rozglądając się na obie strony.
Ani żywej duszy.
Wróciłam do stołu.
– Nie ma to jak dobra impreza w sobotę – szydziły moje własne neurony gdzieś z głębi mózgu. – Tra-la-la. – Piosenka zabrzmiała posępnie w pustym pokoju.
Jeszcze raz się przeciągnęłam i zabrałam do kości ręki.
Podstawny, środkowy, paznokciowy.
Sortowałam paliczki, kiedy usłyszałam stłumiony brzęk metalu o metal.
Znowu wyjrzałam na korytarz.
Znowu nikogo nie zobaczyłam.
Może drukarka się załączyła. Albo lodówka.
Duch przyszłych świąt Bożego Narodzenia wpadł skopać komuś tyłek?
Obolała i lekko fiksująca odwróciłam się do paliczków. Chciałam uporać się z tym jak najszybciej. Pojechać do domu, zjeść kolację, może przeczytać jakąś dobrą książkę. Coś Alexandra McCalla Smitha. Albo Nory Roberts. Jakąś historię zupełnie odległą od tego równoległego świata śmierci.
Wtedy dotarło do mnie, że nie mam samochodu, bo przyjechałam z Ryanem. Będę musiała telepać się metrem.
Cholera.
A na zewnątrz było pewnie z bilion stopni poniżej zera.
Cholera. Cholera. Szlag.
Pracowałam dalej, ale humor robił mi się coraz bardziej wisielczy. Przypomniałam sobie, że w mieszkaniu nie ma nic do jedzenia. Mogłam co najwyżej liczyć na mrożony tourtière.
No i samotność. Birdie był w Karolinie Północnej. Katy podobnie. Ponieważ miałam siedzieć w Montrealu, Ryan zabrał do siebie Charliego.
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.