Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

T. Jefferson Parker
‹Cichy Joe›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCichy Joe
Tytuł oryginalnySilent Joe
Data wydania21 czerwca 2004
Autor
PrzekładPrzemysław Bieliński
Wydawca ISA
ISBN83-7418-003-X
Format432s. 115×175mm
Cena27,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Cichy Joe

Esensja.pl
Esensja.pl
T. Jefferson Parker
1 2 3 8 »
Zamieszczamy pierwsze dwa rozdziały powieści sensacyjnej „Cichy Joe” T. Jeffersona Parkera przygotowywanej do publikacji przez wydawnictwo ISA.

T. Jefferson Parker

Cichy Joe

Zamieszczamy pierwsze dwa rozdziały powieści sensacyjnej „Cichy Joe” T. Jeffersona Parkera przygotowywanej do publikacji przez wydawnictwo ISA.

T. Jefferson Parker
‹Cichy Joe›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCichy Joe
Tytuł oryginalnySilent Joe
Data wydania21 czerwca 2004
Autor
PrzekładPrzemysław Bieliński
Wydawca ISA
ISBN83-7418-003-X
Format432s. 115×175mm
Cena27,90
Gatunekkryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Dla Fritza i Flo,
którzy znają mnie dłużej niż ja sam,
a mimo to wciąż zapraszają w swe progi.

Podziękowania
Chciałbym podziękować mężczyznom i kobietom z biura szeryfa-koronera hrabstwa Orange za pomoc przy pisaniu tej książki.
Przede wszystkim dziękuję szeryfowi Michaelowi Caronie, zastępcy szeryfa Rocky’emu Hewittowi, porucznikowi Terry’emu Boydowi i zastępcy szeryfa Mike’owi Petersowi, za poświęcony mi czas i dzielenie się doświadczeniem. Wielkie dzięki zwłaszcza Mike’owi, który nauczył mnie, jak pilnować własnych pleców, i pokazał mi tajemnice tuneli instalacji wodno-kanalizacyjnych.
Poza tym dziękuję Rexowi Tombowi, Matthew McLaughlinowi, Markowi Hunterowi i Carlowi Swansonowi z Federalnego Biura Śledczego.
To wspaniali ludzie. Zawsze mają rację i cieszę się, że są po mojej stronie.
Jak wiele innych książek, ta zaczęła się od telefonu do Larry’ego Ragle’a, emerytowanego szefa laboratorium kryminalistyki hrabstwa Orange, otwierającego przede mną drzwi – w tym drzwi więzień – których ja sam nigdy bym otworzyć nie zdołał. Jeszcze raz dziękuję, Larry.
Dziękuję również personelowi Domu Dziecka Orangewood. I nie tylko za pomoc okazaną mnie, lecz także co roku setkom dzieci.
Były zastępca prokuratora okręgowego Chris Evans odpowiedział na wiele moich pytań, dzieląc się ze mną swoim doświadczeniem i poczuciem humoru, za co jestem mu wdzięczny.
Byron Brenkus rozwiał moje wątpliwości dotyczące szybkich wozów.
Na koniec dziękuję Jonathanowi Lethemowi, którego pisarstwo zainspirowało mnie do tego, żebym spróbował napisać tę książkę.

Rozdział pierwszy
– Gazu, Joe. Mary Ann znów ma humory, chcę być w domu przed dziesiątą.
To mój szef, Will. Will Trona, nadzorca wyborczy hrabstwa Orange, okręg pierwszy. Mary Ann to jego żona.
– Tak jest.
– Pogadaj ze mną. Masz broń?
– Jak zwykle.
Will znów był podminowany. Ostatnio często mu się to zdarzało. Siedział jak zawsze obok mnie. Nigdy nie siadał z tyłu, chyba że jechaliśmy na konferencję. Tylko z przodu, żeby widzieć drogę, liczniki i mnie. Uwielbiał prędkość. Uwielbiał wychodzić z zakrętu z głową przyciśniętą do zagłówka. Zawsze mnie pytał, jak ja to robię, że wchodzę w zakręty z taką prędkością i utrzymuję wóz na drodze.
A ja zawsze udzielałem mu tej samej odpowiedzi.
– Wolno wchodzę, szybko wychodzę.
To pierwsza rzecz, jakiej na temat zakrętów uczą na kursie jazdy. Dobry samochód potrafi robić rzeczy, które według większości ludzi są niemożliwe.
Jechaliśmy z domu Willa na wzgórzach Tustin. Był wieczór, środek czerwca, słońce wisiało w różowej mgle chmur i smogu. Na wzgórzach stało sporo nowych posiadłości, ale dom Willa nie był jedną z nich. Nadzorcy sporo zarabiają, zgarniają też trochę na boku. Hrabstwo Orange jest jednym z najdroższych miejsc w kraju. Według nowych standardów tej okolicy, dom Willa to ruina. Jest stary i zwyczajny, ale poza tym wszystko z nim w porządku.
To dobry dom. Bardziej niż dobry. Wiedziałem to, bo się w nim wychowałem. Will jest moim ojcem, tak jakby.
– Najpierw do Frontu – powiedział, zerkając na zegarek. – Medina znów zaczął się pokazywać.
Mówił nie patrząc na mnie. Odchylił do tyłu głowę, oczy miał przymknięte, ale wszystko uważnie obserwował. Zazwyczaj wyglądał, jakby był rozczarowany tym, co widzi. Jakby to oceniał, zastanawiał się, jak to poprawić, ale w tym spojrzeniu była też jakaś czułość. Duma posiadacza.
Will sięgnął w dół i otworzył swoją skórzaną teczkę. Wyjął z niej czarny terminarz, odstawił teczkę na podłogę i zaczął coś pisać. Lubił mówić, kiedy pisał. Czasami do siebie, a czasami do mnie. Dorastałem przy nim, odkąd skończyłem pięć lat, pracowałem dla niego nocami, odkąd skończyłem szesnaście, więc umiałem odróżnić, do kogo mówi.
– Medina ma drugą szansę. Zapisuje pięć setek nielegalnych imigrantów do głosowania, a oni mówią reporterowi Timesa, że są nielegalnymi imigrantami, ale wolno im głosować w wyborach w Stanach Zjednoczonych. Wolno im, bo tak im powiedział Medina. I wszyscy głosowali na mnie, bo tak im powiedział Medina. I co ja mam z tym zrobić?
Już się nad tym zastanawiałem. Spojrzałem w lusterko.
– Odetnij się od tego. Pięćset głosów nie jest warte skandalu.
– To krótkowzroczne myślenie, Joe. Podłe i głupie. Wszyscy Latynosi głosują na mnie dzięki Medinie, a ty uważasz, że powinienem posłać go w cholerę? Kto cię nauczył tak traktować przyjaciół?
Will zawsze poucza. Sprawdza. Poprawia. Argumentuje. Mówi różne rzeczy, żeby przekonać się, jak brzmią, sprawdzić, czy sam w nie wierzy.
Nauczyłem się postrzegać niektóre sprawy tak, jak on. Innych nigdy się nie nauczę. Will Trona uczynił mnie tym, kim jestem, ale nawet on ma swoje ograniczenia. Jestem od niego o ponad połowę młodszy. Przede mną jeszcze długa droga.
Ale jedno, co mi wpoił, to szybko podejmować decyzje i stawać za nimi murem. Natychmiast. Później, jeśli trzeba będzie zmienić zdanie, za tą decyzją też trzeba stanąć murem. Nie wolno bać się błędu. Will nienawidzi tylko dwóch rzeczy: niezdecydowania i uporu.
– Potrzebujesz głosów Latynosów, żeby dostać pierwszy okręg – powiedziałem więc. – Wiesz o tym. A nie stracisz ich. Oni cię kochają.
Will pokręcił głową, nie przerywając pisania. To przystojny mężczyzna, dobrze zbudowany, o potężnym karku i piersi, i dłoniach ciemnych i silnych na skutek wakacyjnych prac na budowach, dzięki którym mógł skończyć szkołę po powrocie z Wietnamu. Czarne włosy, zaczesane do tyłu, siwe na skroniach; niebieskie oczy. Kiedy na ciebie patrzy, wygląda tak samo, jak w samochodzie: odchyla lekko głowę, jakby był śpiący, ale czujnie się przygląda. A kiedy się uśmiecha, zmarszczki jego pięćdziesięcioczteroletniej twarzy układają się tak, że wszyscy myślą, że ich zna i lubi. W większości przypadków tak jest.
– Joe, uważaj dzisiaj wieczorem na Medinę. Gęba zamknięta, oczy otwarte. Może się czegoś nauczysz.
Gęba zamknięta, oczy otwarte. Może się czegoś nauczysz.
Jedna z pierwszych lekcji Willa.
Zamknął terminarz i schował go z powrotem do teczki. Zatrzasnął ją. Znów spojrzał na zegarek. Potem oparł się o zagłówek, przymknął oczy i patrzył, jak bulwar białej klasy średniej Tustin zamienia się w latynoską dzielnicę Santa Ana.
– Jak praca?
– Spokojnie.
– Tam jest zawsze spokojnie. Dopóki nie wybuchnie bijatyka albo zamieszki na tle rasowym.
– Tak.
W dzień jestem zastępcą szeryfa w biurze szeryfa hrabstwa Orange. Pracuję w Centralnym Kompleksie Więziennym, jak wszyscy nowi zastępcy. Siedzę tam już cztery lata. Jeszcze rok i będę się kwalifikował do przeniesienia do patrolu, a wtedy zostanę prawdziwym gliną. Mam dwadzieścia cztery lata.
Zostałem zastępcą szeryfa, bo tak mi kazał Will. Sam nim był, dopóki nie wybrano go nadzorcą. Will kazał mi zostać zastępcą, bo uważał, że dobrze mi to zrobi i że dobrze mieć w biurze szeryfa swojego człowieka.
• • •
Na Czwartej Ulicy, niedaleko więzienia, w którym pracuję, mieści się siedziba Latynoskiego Amerykańskiego Frontu Kulturowego. To ekipa Jaime Mediny. LAFK zajmuje się dobroczynnością – rozdziela pieniądze i pomoc materialną latynoskiej biedocie, oferuje kursy i stypendia, przyspiesza procedury imigracyjne, zapewnia schronienie w razie rodzinnych kryzysów i tak dalej.
Jednak z racji nieporozumienia z głosami niedoszłych obywateli Mediny prokurator okręgowy zamierza zamknąć całe to przedstawienie pod zarzutem spisku i fałszowania wyborów. W zeszłym tygodniu jego ludzie urządzili tam nalot i skonfiskowali archiwa. Zdjęcia facetów w garniturach, noszących kartonowe pudła do furgonetek, pojawiły się na pierwszych stronach gazet.
Will nie powinien tam zaglądać, skoro trwało dochodzenie. Do tego on i prokurator okręgowy, Philip Dent, to dobrzy kumple – jeszcze jeden powód, żeby nie mieszać się w tę sprawę, dopóki wszystko się nie wyjaśni. Ale Will reprezentuje okręg Mediny w Komisji Nadzorców, okręg, którego nie można wygrać bez latynoskich głosów i latynoskich dolarów. To jeszcze jedna polityczna zagwozdka, jedna z tysięcy w życiu każdego nadzorcy. Prędzej czy później Will będzie musiał zająć jakieś stanowisko, ponieważ, jak sam dawno temu mnie uczył, polityka polega na działaniu.
– Jennifer będzie dla nas coś miała, Joe. Kiedy będę rozmawiał z Jaime, włóż to do bagażnika i zamknij.
– Tak jest.
1 2 3 8 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Cichy aż do bólu
— Artur Długosz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.