Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Boyne
‹Chłopiec w pasiastej piżamie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułChłopiec w pasiastej piżamie
Tytuł oryginalnyThe Boy in the Stripped Pajamas
Data wydania17 kwietnia 2013
Autor
PrzekładPaweł Łopatka
Wydawca Replika
ISBN978-83-7674-239-7
Format204s. 130×200mm
Cena29,90
Gatunekhistoryczna, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Chłopiec w pasiastej piżamie

Esensja.pl
Esensja.pl
John Boyne
Prezentujemy fragment powieści Johna Boyne’a „Chłopiec w pasiastej piżamie”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Replika.

John Boyne

Chłopiec w pasiastej piżamie

Prezentujemy fragment powieści Johna Boyne’a „Chłopiec w pasiastej piżamie”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Replika.

John Boyne
‹Chłopiec w pasiastej piżamie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułChłopiec w pasiastej piżamie
Tytuł oryginalnyThe Boy in the Stripped Pajamas
Data wydania17 kwietnia 2013
Autor
PrzekładPaweł Łopatka
Wydawca Replika
ISBN978-83-7674-239-7
Format204s. 130×200mm
Cena29,90
Gatunekhistoryczna, obyczajowa
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Bruno poczuł ból żołądka i coś w nim zaczęło puchnąć, coś, co po wydostaniu się z najskrytszych jego głębin na światło dzienne może doprowadzić albo do dzikich wrzasków, że cała ta przeprowadzka jest potężnym nieporozumieniem, pomyłką, za którą ktoś zapłaci albo też po prostu do wybuchu płaczu. Nie umiał się z tym wszystkim pogodzić. Żadną miarą.
Dopiero co bawił się wesoło w domu, miał trzech najwierniejszych przyjaciół, zjeżdżał po poręczy i stawał na palcach, żeby oglądać Berlin a teraz nagle ten dom, zimny i paskudny, z trzema szepczącymi pokojówkami i smutnym oraz zagniewanym służącym, gdzie nic nie wskazuje, by kiedyś jeszcze mogli zaznać szczęścia.
– W tej chwili marsz na górę, Bruno, i bierz się do roboty – powiedziała matka tak nieprzyjemnym tonem, że już bez namysłu odwrócił się i oddalił bez jednego słowa. Łzy napłynęły mu do oczu, ale postanowił, że nikt, absolutnie nikt ich nie zauważy.
Wyszedł na górę i wolno rozejrzał się dokoła w nadziei, że znajdzie jakieś drzwiczki albo skrytkę, które by się dało zbadać lecz niestety, nic z tego. Na piętrze było tylko czworo drzwi, dwoje po obu stronach, naprzeciwko siebie. Drzwi do jego pokoju, drzwi do pokoju Gretel, drzwi do pokoju rodziców i drzwi do łazienki.
– Przecież to w ogóle nie jest żaden dom – mruknął pod nosem, przekraczając próg swego pokoju, gdzie na łóżku walały się ubrania, a na podłodze stały nie rozpakowane jeszcze pudła z zabawkami i książkami. Najwyraźniej Maria nie wzięła się do roboty jak należy.
– Mama przysyła mnie, żebym pomógł – powiedział cicho, a Maria, skinąwszy głową, wskazała wielką torbę ze wszystkimi jego skarpetkami i bielizną.
– Jak już to posortujesz, powkładaj, proszę, do komody, o, tam – pouczyła Maria, wskazując paskudny mebel z drugiej strony pokoju, obok zakurzonego lustra.
Z westchnieniem Bruno otwarł wypełnioną gałkami torbę nie pragnąc niczego więcej, jak tylko wśliznąć się do jej wnętrza, z nadzieją, że kiedy wyjdzie, przeprowadzka okaże się snem, i znowu będzie w domu.
– Co myślisz o tym wszystkim, Mario? – spytał po długim milczeniu, bo bardzo lubił Marię i uważał ją za członka rodziny, choć według ojca była tylko pokojówką i do tego jeszcze płacili jej stanowczo za dużo.
– O czym? – zapytała Maria.
– No, o tym – odparł, jak gdyby rzecz była jasna jak słońce. – O przyjeździe do czegoś takiego. Nie sądzisz, że to jedna wielka pomyłka?
– Nie mnie to rozsądzać – odpowiedziała Maria. – Mama już ci wyjaśniła kwestię pracy ojca, tak że…
– Już mi się nie chce o tym słuchać w kółko – przerwał jej Bruno. – Wiecznie praca ojca, stale, w nieskończoność.
– Wiesz, skoro przez tę całą pracę trzeba się wynieść z domu, gdzie jest poręcz do zjeżdżania i trzech najlepszych przyjaciół na świecie, to według mnie ojciec powinien się raz a dobrze nad tą swoją pracą zastanowić, prawda?
W tej samej chwili z korytarza dobiegło skrzypnięcie i uniósłszy głowę Bruno stwierdził, że uchyliły się drzwi do pokoju rodziców. Na moment zamarł w bezruchu.
Matka wciąż krzątała się na dole, tak więc z całą pewnością tu, za drzwiami był ojciec i słyszał pewnie wszystko, co przed sekundą powiedział Bruno. Wpatrzony w drzwi chłopiec wstrzymał oddech, rozmyślając, czy ojciec zaraz nie wyjdzie, żeby go wziąć na dół i tam porządnie skarcić.
Gdy drzwi otwarły się szerzej, Bruno się cofnął na widok jakiejś postaci, lecz wcale nie ojca. Był to człowiek znacznie młodszy i nie aż tak wysoki jak on, ale za to ubrany w identyczny mundur, tylko że z mniejszą liczbą odznaczeń. Wyglądał bardzo poważnie, a do tego jeszcze miał ciasno nasuniętą czapkę. Spojrzawszy na jego skronie, Bruno stwierdził, że ma bardzo jasne, aż nienaturalnie żółte włosy. Zmierzał w stronę schodów z jakimś pudłem w rękach, ale na widok Brunona zatrzymał się na moment. Przyglądnął mu się z taką uwagą, jakby nigdy w życiu nie widział dziecka i wobec tego nie do końca wiedział, co powinien z nim zrobić: zjeść, zignorować czy zrzucić ze schodów. Skinął więc tylko głową i ruszył w swoją stronę.
– Kto to? – zapytał Bruno.
Młodzieniec sprawiał wrażenie tak surowego i zajętego, że z pewnością musiał być kimś niesłychanie ważnym.
– Pewnie któryś z żołnierzy twego ojca – odparła Maria, która na widok mężczyzny wyprostowała się jak świeca, składając ręce niby w modlitwie. I wcale nie patrzyła mu w twarz, tylko wbiła wzrok w ziemię, jak gdyby w strachu, że jeśli na niego spojrzy, to zaraz skamienieje. Rozluźniła się, dopiero kiedy odszedł.
– Wkrótce poznamy wszystkich – dodała.
– Niezbyt mi się on podoba – rzekł Bruno. – Jakiś za poważny.
– Ojciec też jest poważny – powiedziała Maria.
– No tak, ale to mój ojciec – wytłumaczył Bruno. – A ojciec przecież ma być poważny. Bez względu na to, czy jest kupcem warzywnym, nauczycielem, szefem kuchni czy dowódcą – ciągnął, wymieniając wszystkie zajęcia, którymi jego zdaniem trudnili się porządni, godni szacunku ojcowie i które przepowiadał sobie w myśli chyba z tysiąc
– Niezbyt mi się on podoba – rzekł Bruno. – Jakiś za poważny.
– Ojciec też jest poważny – powiedziała Maria.
– No tak, ale to mój ojciec – wytłumaczył Bruno. – A ojciec przecież ma być poważny. Bez względu na to, czy jest kupcem warzywnym, nauczycielem, szefem kuchni czy dowódcą – ciągnął, wymieniając wszystkie zajęcia, którymi jego zdaniem trudnili się porządni, godni szacunku ojcowie i które przepowiadał sobie w myśli chyba z tysiąc razy. – Poza tym, on mi na ojca nie wygląda. Choć, ma się rozumieć, jest tak bardzo poważny.
– To jednak ważny zawód – rzekła z westchnieniem Maria. – A przynajmniej im tak się wydaje. – Ja jednak na twoim miejscu trzymałabym się z dala od żołnierzy.
– Jasne, że mam właśnie taki zamiar – odrzekł smutno chłopiec. – I pewno do zabawy nie będzie tu nikogo poza Gretel, a co z niej w ogóle za pożytek? Jest Beznadziejnym Przypadkiem.
Po raz kolejny zebrało mu się na płacz, ale się powstrzymał, żeby nie wyjść przed Marią na małe dziecko. Wciąż niby wpatrzony w podłogę, rozglądał się dokoła, w nadziei, że wreszcie znajdzie coś ciekawego. Ale nic nie znalazł. W pierwszej chwili. Bo potem coś jednak zwróciło jego uwagę. Otóż w rogu pokoju, naprzeciwko drzwi, zobaczył skośne okno, troszkę podobne do okna na poddaszu domu w Berlinie, tyle że nie tak wysokie. Wydawało mu się, że mógłby przez nie wyglądać, wcale przy tym nie stając na palcach.
Wolno podszedł do okna, licząc, że sięgnie wzrokiem aż po sam Berlin, że zobaczy swój dom i ulice wokół, i stoły, przy których siedzą ludzie i racząc się pienistym napojem, opowiadają sobie rozmaite śmieszne historyjki. Zbliżał się tam powoli, w lęku, by się nie rozczarować. Ale że był to przecież niewielki pokój przeznaczony dla chłopca, wędrówka do okna nie zajęła mu zbyt wiele czasu. Przywarłszy buzią do szyby, zaraz się zorientował, co jest za oknem, tylko że teraz z szeroko otwartymi oczami i ustami w kształcie literki „O” wcale nie rozłożył ramion, bo mu się objawiło coś wyjątkowo zimnego i groźnego.
koniec
18 kwietnia 2013

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Wrzesień 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady

Tegoż twórcy

Esensja czyta: Wrzesień 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.