Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

N.K. Jemisin
‹Wrota obelisków›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWrota obelisków
Tytuł oryginalnyThe Obelisk Gate
Data wydania14 czerwca 2017
Autor
PrzekładJakub Małecki
Wydawca Sine Qua Non
CyklPęknięta ziemia
SeriaSQN Imaginatio
ISBN978-83-65836-09-0
Format432s. 135×210mm
Cena39,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wrota obelisków

Esensja.pl
Esensja.pl
N.K. Jemisin
« 1 2

N.K. Jemisin

Wrota obelisków

Po odejściu gości Renthree rozpala ogień i zaczyna przygotowywać sobie kolację, na którą składają się boczek, jarzyny i pieczywo kukurydziane, które kupiła w mieście dzień wcześniej. Jedząc jabłko w oczekiwaniu, aż obiad się ugotuje, z zafascynowaniem obraca w dłoniach kamień Nassun. Fascynacji tej towarzyszy niepokój.
Rano udaje się do Tirimo. Po przeprowadzeniu dyskretnego śledztwa kieruje się do domu Nassun. Essun już tam nie ma – prowadzi ostatnią lekcję w swojej karierze nauczycielskiej. Nassun też wyszła już do szkoły i tylko czeka na moment, kiedy w trakcie przerwy obiadowej będzie mogła się wymknąć, żeby odnaleźć swoją mędrczynię. Jija jest w swoim „warsztacie”, jak nazywa to dodatkowe pomieszczenie piwniczne, gdzie w ciągu dnia wykonuje zlecenia przy użyciu hałaśliwych narzędzi. Uche śpi na sienniku w tym samym pomieszczeniu. Nic nie jest w stanie go obudzić. Pieśni ziemi zawsze były dla niego kołysanką.
Renthree puka do drzwi, a potem ze zdumieniem przygląda się Jiji. To kundel z Midlatów, tak samo jak Essun, ale jego korzenie sięgają bliżej Sanze: jest potężnym, opalonym i muskularnym mężczyzną o głowie ogolonej na łyso. Wzbudza respekt. A jednak powitalny uśmiech na jego twarzy jest całkowicie szczery, co sprawia, że Renthree czuje się lepiej z tym, co postanowiła zrobić. To dobry człowiek. Nie może go oszukać.
– Proszę – mówi, podając mu kawałek skały z diamentem. Nie mogłaby przyjąć od dziecka tak cennego podarunku w zamian za parę opowieści i praktyki, co do których Nassun po kilku miesiącach zapewne zmieni zdanie.
Zdumiony Jija marszczy brwi i odbiera kamień, a potem, słysząc wyjaśnienie, bardzo jej dziękuje. Obiecuje opowiedzieć wszem wobec o uczciwości Renthree, co powinno zapewnić jej dodatkowych klientów przed opuszczeniem miasta.
Renthree odchodzi, i tak kończy się jej rola w tej historii. Jest ona jednak na tyle istotna, że ci o niej opowiedziałem.
Nie było żadnego pojedynczego wydarzenia, które zwróciłoby Jiję przeciwko synowi. Przez lata dostrzegał u swojej żony i dzieci pewne rzeczy, które wzbudzały podejrzenia w dalekich zakamarkach jego umysłu. Podejrzenia te zaczęły go uwierać, a potem, w momencie rozpoczęcia się tej historii, stały się bardzo drażniące, ale zaprzeczał im i próbował o nich nie myśleć. Kochał swoją rodzinę, a prawda była po prostu… niewyobrażalna. Dosłownie.
W ten czy inny sposób w końcu by się domyślił. Powtarzam: w końcu by się domyślił. Nie można winić nikogo oprócz niego.
Jeśli jednak chcesz prostego wyjaśnienia, i jeśli istnieje jedno wydarzenie, które stało się punktem kulminacyjnym, słabym ogniwem… to była to właśnie ta skała. Bo widzisz, Jija znał tę skałę. Był świetnym ciosaczem. Znał również Tirimo i wiedział, że żyły skał magmowych z pradawnego wulkanu przecinają całą okolicę. Większość z nich nie sięgała powierzchni ziemi, ale było całkiem możliwe, że Nassun przypadkowo znalazła diament w miejscu, gdzie trafić na niego mógł każdy. Było to mało prawdopodobne. Ale możliwe.
Myśli te unoszą się na powierzchni umysłu Jiji przez resztę dnia. Prawda leży w głębinach – to lewiatan czekający na moment, kiedy będzie mógł się przebudzić – ale wody jego myśli na razie są spokojne. Moc zaprzeczenia jest wielka.
Wtedy jednak budzi się Uche. Jija prowadzi go do ziemianki i pyta, czy jest głodny. Uche odpowiada, że nie. Następnie uśmiecha się do Jiji i z nieomylną czujnością dziecka górotwora wskazuje na jego kieszeń, pytając:
– Czemu masz tam świecące, tatusiu?
Jego dziecinne seplenienie brzmi słodko. Jednak wiedza, którą posiada – bo przecież skała rzeczywiście znajduje się w kieszeni Jiji i Uche nie może o tym wiedzieć – pogrąża go.
Nassun nie wie, że wszystko zaczęło się od tego kawałka skały. Kiedy ją zobaczysz, nie mów jej tego.
Kiedy Nassun wraca tego popołudnia do domu, Uche jest już martwy. Jija stoi w ziemiance nad jego stygnącymi zwłokami i ciężko oddycha. Zatłuczenie dziecka na śmierć nie wymaga dużego wysiłku, ale zdyszał się przy tym. Kiedy Nassun wchodzi do środka, w jego krwi nadal jest za dużo dwutlenku węgla: czuje się zamroczony, skołowany, wstrząśnięty. Czuje się irracjonalnie. Dlatego kiedy Nassun przystaje nagle w progu, patrząc przed siebie i powoli rozumiejąc, co widzi, Jija wyrzuca z siebie:
– Czy ty też tym jesteś?
Jija to potężny mężczyzna. Ma donośny głos i Nassun aż podskakuje. Odrywa wzrok od ciała Uchego i spogląda na ojca, co ratuje jej życie. Szare oczy ma po matce, ale rysy twarzy odziedziczyła po nim. Na jej widok Jija wynurza się odrobinę ze stanu pierwotnej paniki, w który się osunął.
Nassun jest prawdomówna. To pomaga, bo Jija nie uwierzyłby w nic innego.
– Tak – odpowiada mu Nassun.
W tamtej chwili właściwie się nie boi. Widok ciała brata i niemożność ogarnięcia umysłem tego, co widzi, stłumiły jej zdolności poznawcze. Nie jest nawet pewna, o co pyta Jija, ponieważ zrozumienie sensu tego pytania wymagałoby od niej przyjęcia do wiadomości, że to, co jej ojciec ma na dłoniach, to krew, i że jej brat wcale nie śpi na podłodze. Nie, nie potrafi. Jeszcze nie teraz. Pozbawiona jakichkolwiek klarownych myśli robi to, co w ekstremalnych sytuacjach często robią dzieci: pozwala, aby jej umysł na chwilę się cofnął. To, co widzi, przeraża ją, nawet jeśli nie rozumie dlaczego. To z tatą zawsze była bliżej. Była jego ulubienicą: pierworodnym dzieckiem, na które nie miał już nadziei, dziewczynką o jego rysach i jego poczuciu humoru. Lubiła jeść to samo co on. Jija miał cichą nadzieję, że córka kiedyś pójdzie w jego ślady i zostanie ciosaczem.
Nassun zaczyna płakać, choć sama nie wie dlaczego. Kiedy myśli kotłują jej się w głowie, a serce mocno wali w piersi, przybliża się do ojca o krok. Jego dłonie zaciskają się w pięści, ale ona nie potrafi dostrzec w nim niebezpieczeństwa. To przecież jej ojciec. A ona potrzebuje pocieszenia.
– Tatusiu – mówi.
Jija drży. Mruga. Patrzy na nią, jakby widział ją po raz pierwszy w życiu.
Uświadamia sobie coś. Nie może jej zabić. Nawet jeśli ona jest… nie. To jego mała córeczka.
Nassun wykonuje kolejny krok do przodu i wyciąga rękę. Jija nie potrafi zmusić się do tego samego. Dziewczynka chwyta go za nadgarstek. On stoi okrakiem nad ciałem Uchego i Nassun nie może objąć go a pasie, jak by tego chciała. Przyciska jednak twarz do jego bicepsa, tak kojąco silnego. Drży, a Jija czuje na swojej skórze jej łzy.
Stoi tak, powoli uspokajając oddech i rozprostowując palce, a ona płacze. Po pewnym czasie Jija odwraca się do niej całkowicie, a ona obejmuje go w pasie. Skierowanie się ku niej wymaga odwrócenia się od tego, co zrobił Uchemu. To łatwe.
– Spakuj swoje rzeczy – szepcze do niej. – Tak, jakbyśmy mieli pojechać na parę dni do babci.
Kilka lat temu matka Jiji ponownie wyszła za mąż i mieszka teraz w Sume, miasteczku położonym w sąsiedniej dolinie, które już niedługo zostanie całkowicie zniszczone.
– Jedziemy do niej? – pyta Nassun z twarzą wciśniętą w jego brzuch.
Jija dotyka jej potylicy. Robi to często, bo ona bardzo to lubi. Jako dziecko zawsze gaworzyła głośniej, kiedy obejmował ją w ten sposób. To dlatego, że sejsody zlokalizowane są w tej właśnie części mózgu i kiedy Jija ją tam dotyka, ona odczuwa jego obecność w pełniejszy sposób, co jest typowe dla górotworów. Żadne z nich nigdy nie wiedziało, dlaczego Nassun tak bardzo to lubi.
– Jedziemy w takie miejsce, gdzie będzie ci lepiej – odpowiada spokojnie. – Gdzieś, gdzie, z tego co słyszałem, będą mogli ci pomóc.
Gdzie będą mogli zrobić z niej z powrotem jego małą dziewczynkę, a nie… Odwraca się również od tej myśli.
Nassun przełyka ślinę, a potem kiwa głową i wykonuje krok w tył, spoglądając na niego.
– Czy mama też jedzie?
Coś na twarzy Jiji porusza się nieznacznie – jak drgnięcie ziemi.
– Nie.
W tym momencie Nassun, która była już w pełni gotowa na ucieczkę z jakąś mędrczynią, w końcu się rozluźnia.
– Dobrze, tatusiu – mówi, a potem idzie do swojego pokoju, żeby się spakować.
Jija długo za nią patrzy. Znowu odwraca się od Uchego, zabiera swoje rzeczy i wychodzi na zewnątrz, żeby zaprząc konia do wozu. Godzinę później są już w drodze i kierują się na południe, a koniec świata depcze im po piętach.
• • •
Za czasów Jyamarii, która zmarła podczas Sezonu Zatopionej Pustyni, uważano, że złożenie pierworodnego dziecka w ofierze morzu pozwala powstrzymać je przed wylaniem i zabraniem wszystkich innych dzieci.
Stanowisko Piastunów, opowieść mędrców spisana w kwardonie Hanl na Zachodnim Wybrzeżu, w pobliżu Odłamanego Półwyspu. Apokryf.
koniec
« 1 2
9 czerwca 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Sięgając po magię
— Dominika Cirocka

Tegoż twórcy

Gniew ojca, miłość matki
— Dominika Cirocka

Kilka końców świata
— Dominika Cirocka

Susan Ivanova albo eutanazja, aborcja i in vitro
— Beatrycze Nowicka

Bo z bogiem chaosu najlepszy jest seks
— Beatrycze Nowicka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.