Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 10 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hal Duncan
‹Atrament›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAtrament
Tytuł oryginalnyInk
Data wydania24 sierpnia 2007
Autor
PrzekładAnna Reszka
Wydawca MAG
CyklKsięga wszystkich godzin
SeriaUczta Wyobraźni
ISBN978-83-7480-059-4
Format528s. 135×205mm; oprawa twarda
Cena35,—
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Atrament

Esensja.pl
Esensja.pl
Hal Duncan
« 1 2

Hal Duncan

Atrament

Pasterze w Arkadii
– Czytałeś Księgę – mówię.
Siadam na brzegu łóżka i biorę Gideona z szafki, żeby zobaczyć, jaką przypowieść albo proroctwo studiował Jack. Tego rodzaju drobiazgi często wskazują na stan umysłu pacjenta: ci w depresji zwykle lubią Księgę Hioba, bo identyfikują się z tym nieszczęśnikiem, który cierpi bez skargi, i stawiają sobie za wzór jego nieugiętość wobec ciężkiego losu; neurotycy wolą Nowy Testament, ponieważ szukają oparcia i afirmacji u zawsze kochającego Chrystusa, natomiast osobowości schizoidalne zawsze wybierają Objawienie.
Egzemplarz Jacka jest otwarty na Pieśni Salamandra, jedynej części Księgi, dla której sam znalazłem kiedyś sporo czasu, nie przypowieści ani proroctwu, tylko zwykłej poezji.
– „Niech mnie pocałuje pocałunkiem ust swoich” – cytuje Jack pierwszy wers Pieśni Salamandra, Pieśni nad Pieśniami.
Odwraca się i patrzy na mnie, a ja dostrzegam w jego niebieskich tęczówkach srebrzysty płomień i błyski złota. On jest inny, uświadamiam sobie. Elementy łamigłówki wskakują na swoje miejsce, urojenie Jacka, że pochodzi ze świata bezskrzydłych szaraków, staje się bardziej zrozumiałe. Wyobrażam sobie jego przeszłość. Matka, angelo-satyr, patrzy na swojego syna po raz pierwszy i widzi połysk jego skóry, blask oczu, trochę bardziej zmysłowy, niżby należało. Znienawidziła go sama czy może żłopiący piwo ojciec jednym machnięciem ręki strącił naczynia z kuchennego blatu i w furii groźnie rozpostarł wielkie czarne skrzydła? Zabieraj to coś z mojego domu!
Dziecko dorastało pod opieką osób, które go nie kochały, i zdawało sobie sprawę, że jest inne niż rówieśnicy.
Chryste, minęło zaledwie kilka tygodni od tragicznej śmierci Thomasa Messengera, która okryła hańbą miasteczko, stan, całą Amorykę. Do jakiego stopnia kosmopolitycznie jest tutaj, w uniwersyteckim mieście korporacji studenckich i piwiarni?
Jack dochodzi do wniosku, że jest odmieńcem. Nie należy do świata, który morduje osobę tak niewinną jak Thomas Messenger za to tylko, że jest gejem.
Próbuję naprowadzić go na to wyjaśnienie, ale w chwili, gdy z moich ust pada nazwisko zamordowanego studenta, on przerywa mi z wyrazem takiego bólu, gniewu i… że, na Zeusa, rozumiem coraz więcej.
– Znałem go jako Puka – mówi Jack głosem tak ochrypłym od tłumionego żalu, że ledwo odróżniam słowa.
Przyjaciel Jacka, Puk, zginął na wzgórzu tamtego Mroku, dokładnie 16 października. Zginął pobity na śmierć przez nienawidzących pedałów dwóch łajdaków, którzy poderwali go w barze na obietnicę trójkąta.
– Wtedy się dowiedziałem – wyjawił mi Jack. – Śmierć otwiera oczy, doktorku. Jeśli ich nie zamyka i nie kładzie monet na cholernych powiekach. Siedzieliśmy na drewnianej ławce w szpitalnym ogrodzie, ja ze skrzydłami złożonymi ciasno pod anorakiem podbitym futrem, skulony przed przenikliwym styczniowym chłodem, Jack w rozchylonym szlafroku, z luźno zwisającym paskiem. Rozgrzany gniewem, nie zważał na zimno. Wydmuchał pióropusz pary w powietrze i zerknął na mnie; wiedział, że to dzień mojego spotkania z szefem personelu, wiedział, że wychodząc, zostawię zalecenia decydujące o jego przyszłości, tutaj albo w zewnętrznym świecie: uznam, że stanowi zagrożenie dla samego siebie, przepiszę leki na depresję albo psychozę, zatrzymam go na dalszą obserwację albo wypuszczę, żeby utonął lub pływał.
– Chryste, Guy, nie zabiję się – zapewnił. – Będę żył na przekór skurwielom. Walczyć czy uciekać? Cholera, zamierzam rozpalić ogień pod ich pieprzonymi stopami.
– Zacząłem sobie wszystko przypominać na pogrzebie. Myślałem o tym, jak się poznaliśmy. To było na wykładzie z socjologii. Po prostu zaskoczyło, jakbyśmy się znali przez całe życie. Na pogrzebie zacząłem sobie przypominać, że rzeczywiście się znaliśmy. Przez całe życie. Siedzi w jednym ze skórzanych foteli, które ustawiłem naprzeciwko siebie po obu stronach okna w moim gabinecie do takich właśnie rozmów, takich wyznań. To nasze trzecie czy czwarte spotkanie. Przepraszam, ostatnio trudno mi zebrać myśli.
– Bawiliśmy się jak dzieci na polach iluzji – ciągnie Jack. – Udawaliśmy. Jednego dnia byliśmy żołnierzami z pierwszej wojny światowej: kapitan „Szalony” Jack Carter, szeregowiec Thomas Messenger. Kiedy indziej ja odgrywałem serafina, wysłanego, żeby go tropił w tej dziwnej szarej wersji Amoryki. Leżeliśmy w łóżku i zasypialiśmy w tym świecie, a budziliśmy się w mieście Endhaven, wśród ubranych na czarno uciekinierów przed nanotechnologiczną apokalipsą. Byliśmy pasterzami w Arkadii i męskimi prostytutkami na ulicach Sodomy, doktorku. Przemierzałem pustynie większe niż cały świat, bo on rzucał mi wyzwanie. Prowadziłem armie ku zagładzie, bo on był w niebezpieczeństwie. Przypomniałem sobie wszystko – Chryste, zupełnie jakbym znowu się narodził – gdy stałem na jego pogrzebie, słuchałem, jak pastor wygłasza swoje bzdury. Przeżyliśmy milion żywotów i zawsze się spotykaliśmy, nieważne, w jaki fałd Welinu trafiliśmy. To atak psychozy, ucieczka przez straszną rzeczywistością w wyszukane fantazje o wieczności.
– A w tych innych… fałdach Puk nie umierał? – pytam.
– O nie, on zawsze umiera. Powinieneś to wiedzieć, Reynard. Ty też powinieneś pamiętać.
koniec
« 1 2
1 sierpnia 2007

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Aperitif dla wyobraźni
— Michał Foerster

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.