Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

David Weber
‹Spadkobiercy Cesarstwa›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpadkobiercy Cesarstwa
Tytuł oryginalnyHeirs of Empire
Data wydania19 października 2007
Autor
Wydawca ISA
CyklDahak
ISBN978-83-7418-168-6
Format528s. 135×205mm
Cena35,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Spadkobiercy Cesarstwa

Esensja.pl
Esensja.pl
David Weber
1 2 3 12 »
Zapraszamy do lektury pięciu pierwszych rozdziałów powieści Davida Webera „Spadkobiercy Cesarstwa”. Książka będąca trzecim tomem trylogii „Dahak” ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

David Weber

Spadkobiercy Cesarstwa

Zapraszamy do lektury pięciu pierwszych rozdziałów powieści Davida Webera „Spadkobiercy Cesarstwa”. Książka będąca trzecim tomem trylogii „Dahak” ukaże się nakładem wydawnictwa ISA.

David Weber
‹Spadkobiercy Cesarstwa›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSpadkobiercy Cesarstwa
Tytuł oryginalnyHeirs of Empire
Data wydania19 października 2007
Autor
Wydawca ISA
CyklDahak
ISBN978-83-7418-168-6
Format528s. 135×205mm
Cena35,90
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rozdział pierwszy
Sean MacIntyre wypadł z szybu transportowego i biegnąc korytarzem, wzmocnił swój słuch. Tak naprawdę nie musiał nasłuchiwać aż do chwili, gdy znajdzie się po drugiej stronie luku, lecz z jakiegoś powodu wciąż miał więcej problemów z ulepszonym słuchem niż wzrokiem, i wolał wcześniej się przygotować.
Przebył ostatnie sto metrów, zatrzymał się i przywarł plecami do grodzi. Przeciągnął dłonią po mokrych od potu czarnych włosach. Jego ulepszony słuch wychwycił pulsujące odgłosy systemów podtrzymywania życia i cichy szmer odległego szybu transportowego. Gonił ich już od godziny i właściwie spodziewał się zasadzki. On sam z pewnością by tak zrobił.
Wyciągnął pistolet z kabury i odwrócił się w stronę luku, który cicho się rozsunął. Cicho dla zwyczajnych uszu, lecz dla niego był to głośny grzmot. Do środka wlały się jasne promienie słońca.
Przecisnął się przez właz i nastawił w lewym oku widzenie teleskopowe – prawe nadal miał ustawione normalnie – po czym zajrzał w cienie rzucane przez szeleszczące liście.
Dęby i hikory kołysały się leniwie w blasku słońca, gdy przekradał się przez tereny piknikowe w stronę rosnących nad jeziorem różaneczników o błyszczących zielonych liściach. Poruszał się cicho, trzymając pistolet w obu rękach na wysokości piersi, gotów obrócić się, wycelować i dzięki swym ulepszonym zmysłom wystrzelić błyskawicznie niczym atakując wąż.
Dotarł aż do jeziora, nie widząc nikogo po drodze. Pokład parkowy, jeden z wielu na statku kosmicznym Dahak, miał średnicę około dwudziestu kilometrów. Mogły się ukryć w wielu różnych miejscach, lecz Harriet była zbyt niecierpliwa, by gdzieś dalej uciekać, więc pewnie schowała się w odległości kilkuset metrów od niego, mając nadzieję, że zwabi go w pułapkę.
Nagle zauważył jakieś poruszenie i zamarł. Po przybliżeniu obrazu uśmiechnął się – za dębem mignęły mu długie czarne włosy Harriet. Teraz, gdy już odnalazł siostrę i wiedział, że nie może niepostrzeżenie wyjść zza drzewa, zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jej sojuszniczki. Ona też brała udział w zasadzce, więc musi być bardzo blisko.
Jego wzrok przyciągnęła ukryta między wawrzynami nieruchoma plama błękitu wielkości dłoni. A więc ma obie! Wyszczerzył zęby w uśmiechu i zaczął powoli się skradać. Jeszcze tylko kilka metrów i…
Zaaa-ding!
Sean jęknął i uderzył zrezygnowany pięścią w ziemię, używając słów, które na pewno nie spodobałyby się jego matce. Dzwonek przeszedł w hałaśliwe brzęczenie, od którego bolały go uszy, więc szybko powrócił do normalnego słyszenia.
Brzęczenie czujników na uprzęży natychmiast umilkło, gdy przyznał się do przegranej. Ciekaw był, jak Harry udało się zajść go od tyłu. Ale kiedy się odwrócił, okazało się, że drobna postać wynurzająca się z wody to nie Harry. Była przemoknięta, lecz jej brązowe oczy płonęły z radości.
– Dopadłam cię! – krzyknęła. – Sean nie żyje! Sean nie żyje, Harry!
Udało mu się powstrzymać od wypowiedzenia kolejnych zakazanych słów, kiedy ośmioletnia wojowniczka ninja i jego siostra bliźniaczka zaczęły wykonywać taniec wojenny. Było mu wstyd, że przegrał z dziewczynami, lecz zabicie przez Sandy MacMahan było wprost nie do zniesienia. Była o dwa lata młodsza od niego i dziś po raz pierwszy z nimi się bawiła – i zabiła go już pierwszym strzałem!
– Twoja radość ze śmierci Seana wcale ci nie przystoi, Sandro. – Głęboki, ciepły głos dochodzący znikąd wcale ich nie zaskoczył. Całe życie znali Dahaka, a statek kosmiczny, w którym mieszkał samoświadomy komputer, był ich ulubionym miejscem zabaw.
– A kogo to obchodzi? – spytała wesoło Sandy. – Dopadłam go! – Skierowała pistolet w stronę Seana i zgięła się wpół ze śmiechu, widząc jego minę.
– Szczęście! – odparował, unosząc swój pistolet. – Miałaś po prostu szczęście, Sandy!
– To nieprawda, Seanie – zauważył Dahak. Sean nienawidził jego beznamiętnego poczucia sprawiedliwości, zwłaszcza jeśli komputer nie był po jego stronie. – Szczęście oznacza udział przypadku, a ukrycie się Sandry w jeziorze – o którym w ogóle nie pomyślałeś – było bardzo dobrym pomysłem i pozwoliło jej, jak to przekonująco, choć nieelegancko zauważyła, „dopaść” ciebie.
– No widzisz! – Sandy pokazała mu język, a Sean odwrócił się urażony. Nie poczuł się wcale lepiej, gdy Harriet uśmiechnęła się do niego.
– Mówiłam ci, że Sandy jest wystarczająco duża, prawda? – spytała.
Pragnął zaprzeczyć, i to gwałtownie, lecz był uczciwym chłopcem i dlatego niechętnie pokiwał głową. Z przerażeniem myślał o przyszłości. Sandy – najlepsza przyjaciółka Harry – będzie teraz wszędzie wchodzić mu w drogę. Bronił się przed tym przez ponad rok, twierdząc, że jest za mała na wspólne zabawy. A teraz nie dość, że jest już dwa rozdziały przed nim w rachunkach, to jeszcze go pokonała!
Wszechświat, pomyślał ponuro Sean Horus MacIntyre, nie jest jednak do końca sprawiedliwy.
• • •
Amanda Tsien i jej mąż wyszli z szybu transportowego niedaleko mostka Dahaka. Jej syn, Tamman, podążał za nimi, lecz najwyraźniej aż go skręcało z niecierpliwości. Amanda spojrzała na swojego potężnego męża. Większość ludzi opisywała twarz Tsien Tao-linga jako ponurą, lecz gdy patrzył na Tammana, zawsze pojawiał się na niej uśmiech. Chłopiec nie był jego dzieckiem w sensie biologicznym, jednak to wcale nie znaczyło, że nie jest ojcem Tammana. Pokiwał głową, gdy Amanda uniosła brew.
– Dobrze, Tammanie – powiedziała. – Możesz iść.
– Dzięki, mamo! – Obrócił się na pięcie z charakterystyczną dla dzieci w tym wieku niezdarnością i ruszył z powrotem w stronę szybu. – Gdzie jest Sean, Dahaku? – spytał.
– Pokład parkowy numer dziewięć, Tammanie – odpowiedział ciepły głos.
– Dzięki! Do zobaczenia później, mamo i tato!
Tamman przez chwilę biegł bokiem, machając im, po czym z głośnym okrzykiem zanurkował w szybie.
– Myślałby kto, że nie widzieli się od miesięcy – westchnęła Amanda.
– Sądzę, że dzieci żyją w innym wymiarze czasowym niż dorośli – zauważył Tsien głębokim, miękkim głosem.
Minęli ostatni zakręt i znaleźli się przed wejściem na mostek, gdzie na złocistej stali bojowej widniał symbol Dahaka – trójgłowy smok gotowy do lotu, z godłem Piątego Imperium w łapach. Gwiazdy Czwartego Cesarstwa zostały zachowane i teraz wyłaniał się z nich feniks odrodzenia, na którego głowie spoczywał diadem Cesarstwa. Gruby na dwadzieścia centymetrów właz – jeden z wielu, a każdy z nich mógł powstrzymać kilotonową głowicę – otworzył się bezgłośnie.
– Witaj, Dahaku – powiedziała Amanda.
– Dobry wieczór, Amando. Witam na pokładzie, marszałku gwiezdny.
– Dziękuję – odpowiedział Tsien. – Czy inni już przybyli?
– Admirał Hatcher jest w drodze, lecz MacMahanowie i książę Horus już dołączyli do ich wysokości.
– Gerald powinien się wreszcie nauczyć, że nawet na Birhat doba ma tylko dwadzieścia osiem godzin.
– O, naprawdę? – Amanda spojrzała na niego zdziwiona. – Ty już się tego nauczyłeś?
– Może nie – odparł z uśmiechem. Przekroczyli ostatni właz i znaleźli się w półmroku punktu dowodzenia numer jeden.
Otoczyły ich gwiazdy, które niczym diamenty błyszczały na tle hebanowej głębi kosmosu. Nad nimi dominowała otoczona chmurami zielono-niebieska kula planety Birhat. Amanda zadrżała. Nie z zimna, lecz z powodu lodowatego dreszczu, który przeszywał ją zawsze wtedy, gdy wchodziła w doskonały obraz holograficzny.
– Cześć, Amando. Witaj, Tao-ling. – Jego cesarska wysokość Colin I, wielki książę Birhat, książę Bia, Sol, Chamhar i Narhan, wódz i protektor królestwa, obrońca pięciu tysięcy słońc, czempion ludzkości i z łaski Stwórcy cesarz ludzkiego rodzaju, obrócił się na fotelu, ukazując swój wielki nos, i wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Jak widzę, Tamman urwał się wcześniej.
– Kiedy widzieliśmy go po raz ostatni, kierował się w stronę pokładu parkowego – odparł Tsien.
– To czeka go niespodzianka – zachichotał Colin. – Harry i Dahak w końcu zmusili Seana, by pozwolił Sandy pobawić się z nimi w zabijanie laserami.
– A niech mnie! – roześmiała się Amanda. – Założę się, że to będzie niezła zabawa!
– Ano. – Cesarzowa Jiltanith, która była smukła niczym miecz i piękna, podniosła się, by objąć Amandę. – Mniemam, iże mniej skłonny będzie o jej młodym wieku krzyczeć. Duma jego upokorzoną została… choć raz.
– Jakoś to przeżyje – mruknął Hector MacMahan. Kapitan Imperialnej Piechoty Morskiej opierał się o konsolę strzelca, zaś jego żona zajmowała fotel obok. Podobnie jak Amanda, Hector miał na sobie czerń i srebro Piechoty Morskiej, zaś Ninhursag nosiła granat i złoto Floty Bojowej.
1 2 3 12 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Angielscy łucznicy kontra obcy
— Beatrycze Nowicka

Kosmiczne nudy
— Michał Foerster

Idzie ku lepszemu
— Grzegorz Wiśniewski

Krótko o książkach: Marzec 2002
— Magda Fabrykowska, Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz

Odpowiedź jest oczywista
— Magda Fabrykowska

Krótko o książkach: Listopad 2001
— Wojciech Gołąbowski, Jarosław Loretz, Joanna Słupek

Obszernie o niczym
— Jarosław Loretz

Bóg, Honor i Ojczyzna
— Magda Fabrykowska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.