Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Flanagan
‹Czarnoksiężnik z Północy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarnoksiężnik z Północy
Tytuł oryginalnySorcerer of the North
Data wydania10 marca 2010
Autor
PrzekładDorota Strukowska
Wydawca Jaguar
CyklZwiadowcy
ISBN978-83-7686-006-0
Format400s.
Cena32,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Czarnoksiężnik z Północy

Esensja.pl
Esensja.pl
John Flanagan
1 2 3 »
Prezentujemy fragment powieści Johna Flanagana „Czarnoksiężnik z Północy” będącej piątym tomem cyklu „Zwiadowcy”. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Jaguar.

John Flanagan

Czarnoksiężnik z Północy

Prezentujemy fragment powieści Johna Flanagana „Czarnoksiężnik z Północy” będącej piątym tomem cyklu „Zwiadowcy”. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Jaguar.

John Flanagan
‹Czarnoksiężnik z Północy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarnoksiężnik z Północy
Tytuł oryginalnySorcerer of the North
Data wydania10 marca 2010
Autor
PrzekładDorota Strukowska
Wydawca Jaguar
CyklZwiadowcy
ISBN978-83-7686-006-0
Format400s.
Cena32,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Szambelan barona Ergella wprowadził Willa do gabinetu z gestem, który przypominał coś pomiędzy prostym pozdrowieniem a teatralnym ukłonem.
– Nowy zwiadowca, wasza wysokość – oznajmił, jak gdyby osobiście sprowadził go dla przyjemności barona. – Will Treaty.
Ergell podniósł się zza potężnego biurka, które dominowało nad innymi meblami w komnacie. Baron był człowiekiem nadzwyczaj wysokim i chudym, i przez chwilę na widok jego długich, jasnych włosów i czarnych szat Will miał nieprzyjemne wrażenie, że patrzy na nowe wcielenie złego lorda Morgaratha, który zagrażał pokojowi w królestwie w czasach dzieciństwa Willa. Potem uświadomił sobie, że włosy są siwe, a nie zupełnie białe jak u tamtego, a Ergell, chociaż wysoki, nie może się nawet równać ze wzrostem Morgaratha. Minęła chwila i Will zdał sobie sprawę, że gapi się na barona, który stoi wyciągając do niego rękę. Pospiesznie ruszył do przodu.
– Dzień dobry, wasza wysokość – odezwał się. Ergell ochoczo potrząsnął jego dłonią. Miał około sześćdziesiątki, lecz nadal poruszał się z łatwością. Will wręczył mu pergamin zawierający jego oficjalny rozkaz przydziału. Zgodnie z zasadami, strażnik przy moście zwodzonym powinien był go od niego wziąć i dostarczyć Ergellowi do przejrzenia, zanim Will został wpuszczony do stołpu. Ale sierżant stojący na straży tylko spojrzał na pelerynę zwiadowcy i na jego długi łuk, i machnął mu ręką, żeby wjeżdżał do środka. Zaniedbanie, pomyślał Will. Zdecydowanie zaniedbanie.
– Witamy w Seacliff, zwiadowco Treaty – odrzekł baron. – To zaszczyt mieć kogoś tak znamienitego w naszej służbie.
Will lekko zmarszczył brew. Zwiadowcy nie służyli baronom, do których byli przypisani, i Ergell powinien o tym wiedzieć. Być może, pomyślał Will, baron próbuje roztoczyć nad nim swoją władzę prostym zabiegiem zasugerowania, że takową władzę posiada.
– Wszyscy służymy królowi, panie – Will odparł ze spokojem, a przelotny cień, który przemknął po twarzy Ergella, potwierdził, że jego podejrzenie było trafne. Ergell, widząc, że zwiadowca jest tak młody, mógł spróbować szczęścia, jak by to powiedział Halt.
– Oczywiście, oczywiście – baron odparł prędko, a potem wskazał na potężnie zbudowanego mężczyznę stojącego obok biurka.
– Zwiadowco Treaty, oto Mistrz Szkoły Rycerskiej lenna Seacliff, pan Norris z Rook.
Will określił sobie w myślach wiek Norrisa na około czterdzieści lat, czyli całkiem typowy u Mistrzów Szkół Rycerskich. Znacznie młodszy człowiek nie posiadałby niezbędnego doświadczenia, żeby poprowadzić do bitwy oddział rycerzy i zbrojnych całego lenna. Zbyt stary, zaczynałby tracić fizyczne siły konieczne do podołania zadaniu.
– Panie Norris – odezwał się krótko na przywitanie. Uścisk dłoni rycerza był silny, ale nic w tym dziwnego. Mężczyźni, którzy spędzali większą część życia dzierżąc miecz albo topór bojowy, zazwyczaj wykształcali sobie potężne muskuły w rękach i ramionach. Will wyczuł, że Mistrz Szkoły Rycerskiej przypatruje mu się, gdy podawali sobie ręce; dostrzegł prędkie badawcze spojrzenie, które zanotowało jego młody wiek i drobną budowę.
Willowi zdawało się, że jest coś jeszcze – cień satysfakcji z tego, co ujrzał rycerz. Być może, po tym, jak przez lata miał do czynienia ze znającym się na rzeczy i doświadczonym Bartellem, Norris przewidywał łatwiejsze czasy z tym nowym, świeżo upieczonym zwiadowcą. Will poczuł lekkie ukłucie rozczarowania na tę myśl. Halt i Crowley, komendant Korpusu, przestrzegali go, że niektóre lenna postrzegają swoje relacje ze zwiadowcami jako napięte.
„Zbyt wielu z nich widzi to jako sytuację »my i oni«”, powiedział mu Crowley, wprowadzając go w nową funkcję. „Bądź co bądź, do naszych zadań należy sporządzanie sprawozdań na ich temat, ocena ich gotowości bojowej i ich poziomu umiejętności i wyszkolenia. Niektórym baronom i Mistrzom Szkół Rycerskich to się nie podoba. Lubią myśleć, że liczą się tylko oni, i nie zależy im, by zwiadowcy zaglądali im przez ramię”.
Will wiedział, że w Zamku Redmont nigdy tak się nie działo. Ale Halta i Aralda łączyły doskonałe relacje i głęboki wzajemny szacunek. Zachował sobie tę myśl na później, bo wdał się w uprzejmą pogawędkę odpowiadając na pytania Norrisa i Ergella dotyczące jego podróży.
Ergell, zdał sobie sprawę Will, zapraszał go na obiad na zamku. Nowo upieczony zwiadowca uśmiechnął się grzecznie, wymawiając się od pozornego zaszczytu.
– Być może któregoś dnia w tym tygodniu, wasza wysokość. Nie godzi się, żebym sprawiał zamieszanie. Bądź co bądź, nie mogłeś wiedzieć, że przybędę dzisiaj, i z pewnością już poczyniłeś plany na dzisiejszy wieczór.
– Oczywiście, oczywiście. Któregoś dnia w tym tygodniu, kiedy już się zadomowisz – zgodził się baron. Will poczuł, że to całkiem sympatyczny człowiek, pomimo jego próby subtelnego umniejszenia autorytetu Willa. Jego uśmiech był ciepły i serdeczny. – Może moglibyśmy przysłać ci na później coś z naszej kuchni?
– Nie ma potrzeby, wasza wysokość. Kobieta z wioski, Edwina, zostawiła mi już wielce wyborną potrawkę z wołowiny. Sądząc po zapachu, na dziś wieczór wystarczy mi smakowitości.
Ergell uśmiechnął się w odpowiedzi.
– Dobra z niej kucharka, to prawda – powiedział. – Próbowałem ją skusić, żeby pracowała dla nas tutaj, na zamku, ale obawiam się, że mi się nie udało.
Norris zajął miejsce na jednej z długich ław po bokach biurka.
– A zatem wprowadziłeś się do chaty Bartella?
Will przytaknął.
– Tak, Mistrzu Szkoły Rycerskiej. Jest całkiem przyjemna.
Ergell zaśmiał się krótko i chrapliwie.
– Z potrawami Edwiny, wyobrażam sobie, że jest – zgodził się. Ale Norris kręcił głową.
– O wiele dogodniej byłoby ci wprowadzić się tutaj, do zamku – powiedział rycerz. – Baron pozwoliłby ci posiadać własne pokoje, o wiele wygodniejsze niż licha chatka w lesie. I byłbyś bliżej w razie, gdybyśmy cię potrzebowali.
Will uśmiechnął się, przejrzawszy wybieg kryjący się za tą niewinną propozycją. Wprowadzając się do zamku, zrobiłby pierwszy krok w stronę subtelnej zmianie u steru władzy. Mogłoby to nie nastąpić od razu, ale rezygnacja z niezależności to byłby dopiero początek. Także stwierdzenie, że byłby bliżej w razie, gdyby go potrzebowali, niosło w sobie nie wypowiedzianą wprost sugestię, że ma być na każde skinienie ludzi z zamku. Will miał świadomość, że Ergell bacznie mu się przygląda, czekając na jego odpowiedź.
– Dziękuję, Mistrzu Szkoły Rycerskiej, chatka mi wystarczy – odparł. – No i to tradycja, że zwiadowcy posiadają własne kwatery poza zamkiem.
– Cóż, tak, tradycja – powiedział Norris lekceważącym tonem. – Czasami myślę, że zbyt wielką wagę przykładamy do rzeczy, które są „tradycją”.
Ergell zaśmiał się znowu, przełamując nieco krępujące milczenie, które zapadło po słowach Norrisa.
– Dajże spokój, Norris, wszyscy wiemy, jak zwiadowcy cenią sobie tradycję. Pamiętaj tylko – dodał, zwracając się do Willa – że oferta jest zawsze aktualna. Jeżeli w środku zimy w tej chatce zrobi się za zimno i będzie za dużo przeciągów, zawsze masz pokoje do dyspozycji tu, w mojej siedzibie.
Szybkie spojrzenie powiedziało Mistrzowi Szkoły Rycerskiej, że ten temat ma już nie być więcej poruszany. Norris wzruszył ramionami i zastosował się do życzenia, co dobrze o nim świadczyło. Will nie mógł ich tak naprawdę winić za starania, by zyskać na niego wpływ. Potrafił sobie wyobrazić, jak irytujące musiało być, gdy ktoś po cichu stał w pobliżu, dzień za dniem, patrząc im przez ramię, gdy zabierali się do swoich zajęć, składając raporty królowi o ich umiejętnościach i działaniach. Zwłaszcza, jeżeli ten ktoś był tak niedoświadczony jak on. Przynajmniej wyglądało na to, że udało mu się pokrzyżować im plany nikogo nie urażając.
– A więc dobrze, zwiadowco Treaty… – zaczął Ergell, a Will podniósł dłoń.
– Proszę, wasza wysokość – powiedział – byłbym uszczęśliwiony, gdybyś nazywał mnie po prostu Willem.
To był uprzejmy gest, zwłaszcza, że mówiąc to, Will jasno dał do zrozumienia, iż zwracając się do barona sam nadal będzie używać jego tytułu. Ergell uśmiechnął się z większą serdecznością niż ta, którą Will widział do tej pory. Jego gest nie przeszedł niezauważony.
– A zatem Willu. Jak właśnie miałem rzec, może moglibyśmy zaplanować oficjalny powitalny obiad za dwa dni od dziś? To da mojemu Kuchmistrzowi czas na przygotowanie czegoś odpowiedniego.
1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.