Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 13 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

John Flanagan
‹Czarnoksiężnik z Północy›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCzarnoksiężnik z Północy
Tytuł oryginalnySorcerer of the North
Data wydania10 marca 2010
Autor
PrzekładDorota Strukowska
Wydawca Jaguar
CyklZwiadowcy
ISBN978-83-7686-006-0
Format400s.
Cena32,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Czarnoksiężnik z Północy

Esensja.pl
Esensja.pl
John Flanagan
« 1 2 3 »

John Flanagan

Czarnoksiężnik z Północy

– A wszyscy wiemy, jak Kuchmistrzowie potrafią utrudniać życie, jeżeli nie damy im dostatecznie dużo czasu – odezwał się Norris, uśmiechając się smętnie. Will w odpowiedzi uśmiechnął się od ucha do ucha. Wyglądało na to, że Kuchmistrzowie byli tacy sami jak świat długi i szeroki, pomyślał. Atmosfera w pokoju znacznie się poprawiła.
– Zatem jeżeli nie ma innych spraw, wasza wysokość, to pozwolę sobie odejść – powiedział Will. Ergell skinął głową, a Norris ponownie wstał z ławy.
– Oczywiście, Willu – odpowiedział baron. – Jeżeli będziesz potrzebował czegoś w swojej chatce, daj znać Gordonowi. – Gordon był szambelanem, który wcześniej wprowadził Willa do gabinetu.
Will zawahał się, a potem odezwał się cicho:
– Masz moje pełnomocnictwo, panie. – Wskazał zwój pergaminu na biurku. Ergell kilkakrotnie pokiwał głową.
– Tak, tak. Bądź spokojny, że wkrótce je przejrzę. – Baron uśmiechnął się. – Chociaż jestem pewien, że nie jesteś oszustem.
Will uśmiechnął się w odpowiedzi. Ściśle rzecz biorąc, Ergell powinien był złamać pieczęć i odczytać pełnomocnictwo od razu, kiedy tylko Will mu je wręczył. Wydaje się, że w lennie Seacliff postępuje się nieco niefrasobliwie, pomyślał. Ale być może po prostu czepiał się szczegółów.
– Oczywiście, wasza wysokość. – Spojrzał na Norrisa. – Mistrzu – powiedział, i rycerz raz jeszcze uścisnął mu dłoń.
– Dobrze mieć cię wśród nas, zwiadowco – powiedział.
– Willu – przerwał mu Will, uśmiechając się, i Mistrz Szkoły Rycerskiej skinął głową.
– Dobrze mieć cię wśród nas, Willu – poprawił się.
Will złożył nieco sztywny ukłon przed baronem, odwrócił się i wyszedł z pokoju.
• • •
Wróciwszy do chatki zastał suczkę leżącą tam, gdzie ją zostawił. Nie spała już, i kiedy wszedł, jej ogon uderzył o podłogę dwa czy trzy razy. Na stole stała jeszcze jedna miska i Will zobaczył, że jest w niej rosół z mięsem. Pod miską znajdował się mały kawałek pergaminu z niezdarnym rysunkiem przedstawiającym psa. Edwina, pomyślał Will. Rosół był jeszcze ciepły, więc postawił miskę na podłodze. Suczka ostrożnie podniosła się i przekuśtykała kilka kroków, żeby się do nie dostać. Jej język rozpoczął rytmiczne chlip-chlip-chlip, kiedy zajadała. Will podrapał ją za uszami, sprawdzając ranę na jej boku. Szwy nadal trzymały.
– Jak dobrze, że zostawiła rysunek, panienko – powiedział. – Bo inaczej mógłbym zjeść twój obiad.
Pies wciąż chłeptał smakowity rosół. Aromat był wyborny i Will uświadomił sobie, że burczy mu w brzuchu. Edwina zostawiła także nieduży bochenek chleba do jego potrawki. Will odkroił sobie pajdę i pogryzał ją z apetytem, czekając, aż garnek podgrzeje się na piecu.

Następne dni wydawały się zlewać ze sobą, gdy Will zapoznawał się ze swoim nowym otoczeniem.
Powitalny obiad, który Ergell wydał na jego cześć w zamkowej jadalni, był całkiem miłym wydarzeniem. Ponieważ Will pełnił oficjalną funkcję, obecni byli wszyscy Mistrzowie Sztuk, tacy jak Zbrojmistrz, Mistrz Koniuszy i Mistrz Skrybów, a także rycerze związani z zamkiem oraz ich damy. Twarze i imiona mieszały mu się, ale Will wiedział, że w ciągu najbliższych tygodni zacznie je zapamiętywać i wiązać indywidualne cechy i charaktery z poszczególnymi osobami. wszyscy byli ciekawi spotkania z nowym zwiadowcą, a Will był na tyle przewidujący, by zdawać sobie sprawę, że poprzedza go zdobyta reputacja.
Jako były uczeń Halta, jednego z najwybitniejszych i najsłynniejszych członków Korpusu Zwiadowców, Will zawsze miał się cieszyć pewną sławą. Ale też to właśnie on odkrył i zniweczył tajne plany Morgaratha, niecnego pana Gór Deszczu i Nocy, kiedy ten zaatakował królestwo nieco ponad pięć lat temu. Później ochraniał księżniczkę Cassandrę podczas jej niewoli u skandiańskich morskich wojowników. Ten okres zwieńczyła wielka bitwa z Temudżainami, wojowniczymi jeźdźcami ze Stepów Wschodu, a na koniec podpisanie ze Skandianami paktu o nieagresji – traktatu, który od tamtej pory obowiązywał przez cały czas.
Tak właściwie to jego udział w doprowadzeniu do Traktatu z Hallasholm dał Willowi nazwisko, pod jakim był znany obecnie – Will Treaty, czyli Traktat. Wychowując się jako sierota na Zamku Redmont, w dzieciństwie nie znał swojego nazwiska.
A zatem być może to naturalne, że ludzie byli zaskoczeni widząc, jaki jest młody, a nawet, w niektórych przypadkach, stwierdzali, że pomylili go z jakimś innym zwiadowcą – kimś, kto musiał być starszy i o wiele pokaźniejszej postury. W ciągu lat spędzanych u Halta, Will często bywał świadkiem, jak na twarzach ludzi malowało się niedowierzanie, kiedy po raz pierwszy spotykali drobnego człowieka o szpakowatej brodzie, którego zmierzwione włosy wyglądały tak, jakby obcinał je swoim własnym nożem – saksą. Ludzie spodziewali się, że ich bohaterowie sprostają romantycznemu wyobrażeniu. Fakt, że większość zwiadowców cechował dosyć niski wzrost, chociaż byli silni, zwinni i prędko się poruszali, zdawał się przeczyć powszechnemu przekonaniu.
I tak Will zetknął się z atmosferą zaskoczenia, a nawet lekkiego rozczarowania, kiedy spotykał swoich nowych sąsiadów – zwłaszcza wśród wysoko urodzonych dam. Seacliff było zaściankiem, tak jak przypuszczał, i przybycie sławy – kogoś, komu król Duncan osobiście składał podziękowania za ochronę jego córki – wzbudziło wielkie oczekiwania. Jeżeli rzeczywistość nie całkiem sprostała oczekiwaniom ludzi, no cóż, po prostu szkoda, pomyślał Will.
Jeżeli zaś chodziło o niego, to im więcej widział w Seacliff, tym bardziej rosło jego własne poczucie rozczarowania. To było miłe lenno, usytuowane w pięknym rejonie królestwa. Jednak lata pokoju i bezpieczeństwa przyniosły ze sobą beztroskę i zaniedbania w zamkowym garnizonie. Zaś winę za te zaniedbania można było przypisać tylko baronowi i jego Mistrzowi Szkoły Rycerskiej. Stawiało to Willa w niezręcznej sytuacji, ponieważ czuł szczerą sympatię i szacunek dla obu tych ludzi. Jednak nie dało się zaprzeczyć, że przygotowanie i wyszkolenie wśród rycerzy i zbrojnych utrzymywanych przez Ergella było znacznie poniżej dopuszczalnego poziomu.
Całymi dniami rozważał, jak mógłby zwrócić uwagę barona na tę sprawę, nie sprawiając mu ujmy. Sugerował tak wyraźnie jak tylko mógł, że wydawało się tu być nieco zbyt… wygodnie. Ale Ergell i Norris zaśmiewali się z tych komentarzy, traktując je jako pochwały swobodnego i przyjemnego sposobu życia w Seacliff.
Każdy baron w królestwie był zobowiązany utrzymywać oddział konnych rycerzy i zbrojnych, żeby zapewniać w lennie królewski pokój. A na wypadek wojny, każdy zamek miał wysłać swoich ludzi, by dołączyli do królewskiej armii pod dowództwem króla Duncana i jego rady przybocznej. Wielkie lenno, takie jak Redmont, miało utrzymywać łączne siły kilkuset konnych oraz piechotę. Seacliff, jako jedno z mniejszych lenn, miało obowiązek wystawić pół tuzina rycerzy, dziesięciu czeladników Szkoły Rycerskiej oraz oddział piechoty składający się z dwudziestu pięciu zbrojnych. W razie potrzeby do dyspozycji był również nieregularny oddział piętnastu łuczników, którego członków werbowano spośród wieśniaków i chłopów mieszkających w okolicy.
Podczas kilku tygodni w Seacliff Will nie zobaczył jeszcze żadnej formalnej musztry rycerzy i zbrojnych. Odbywały się jakieś ćwiczenia z bronią, zwoływane, jak się wydawało, w przypadkowych odstępach czasu, ale brakowało jakiegokolwiek prawdziwego planu szkolenia i ćwiczeń praktycznych – tego rodzaju nieustannej pracy, jaką wojownicy musieli wykonywać, żeby utrzymać się w formie. Ponadto uczniowie Szkoły Rycerskiej, pod ogólnym przewodnictwem pana Norrisa oraz jego dwóch starszych rycerzy, byli opieszali w swoich ćwiczeniach, i nawet w oczach młodego Willa poziom ich umiejętności wydawał się odstawać od poziomu ich rówieśników w innych Szkołach Rycerskich.
Jedynym, w czym celowało Seacliff, była kuchnia. Kuchmistrz Rollo był w rzeczy samej prawdziwym mistrzem, a jego zdolności konkurowały z talentem Mistrza Chubba z Redmont, długo uważanego za jednego z najwspanialszych kucharzy królestwa. Być może po części to stanowiło problem, pomyślał Will. Życie w Seacliff było zbyt spokojne, zbyt przewidywalne.
Tym samym zbyt wygodne.
W tym czasie Will kilkakrotnie udawał się też na stały ląd oraz odwiedzał niektóre inne wioski i osady leżące o dzień albo mniej jazdy konno od zamku. Podczas kilku takich wypraw odkładał na bok symbole pozycji, jaką zajmował jako zwiadowca – szaro-zieloną cętkowaną pelerynę, długi łuk i charakterystyczną podwójną pochwę z nożami – i wybierał przebranie zwykłego wieśniaka w podróży. Odkrył, że ludzie bardziej swobodnie rozmawiali przy nieznajomym podróżnym niż gdyby mieli w swoim gronie jednego z członków tajemniczego Korpusu Zwiadowców. Will wyczuwał, że nie wszędzie dobrze się działo w lennie Seacliff. Życie w zamku mogło sobie być całkiem wygodne. Życie wśród oddalonych osad i gospodarstw już takie nie było.
« 1 2 3 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.