Jaki byłby świat, w którym nie doszłoby do obu wojen światowych i wybuchu rewolucji październikowej? Świat, w którym ludzie nie byliby wobec siebie agresywni i wszyscy (a w każdym razie zdecydowana większość) troszczyliby się o dobro bliźniego? Czy Matuszka Rosja dobrze opiekowałaby się swoimi poddanymi, również tymi z Księstwa Warszawskiego? Jedną z możliwych wersji wydarzeń opisuje Wiaczesław Rybakow w powieści „Grawilot »Cesarzewicz«”.
Marek Pawelec
Bajka o dobrych komunistach i wielkiej Rosji carów
[Wiaczesław Rybakow „Grawilot „Cesarzewicz”” - recenzja]
Jaki byłby świat, w którym nie doszłoby do obu wojen światowych i wybuchu rewolucji październikowej? Świat, w którym ludzie nie byliby wobec siebie agresywni i wszyscy (a w każdym razie zdecydowana większość) troszczyliby się o dobro bliźniego? Czy Matuszka Rosja dobrze opiekowałaby się swoimi poddanymi, również tymi z Księstwa Warszawskiego? Jedną z możliwych wersji wydarzeń opisuje Wiaczesław Rybakow w powieści „Grawilot »Cesarzewicz«”.
Wiaczesław Rybakow
‹Grawilot „Cesarzewicz”›
Zapewne jestem wyjątkiem, ale przez ostatnie parę lat, mimo coraz liczniej pojawiających się na naszym rynku dzieł pisarzy zza wschodniej granicy, jakoś skutecznie udawało mi się ich unikać. „Grawilot »Cesarzewicz«” jest pierwszą przeczytaną przeze mnie rosyjską powieścią sf, jeśli oczywiście nie liczyć Strugackich, Bułyczowa czy staroci wydawanych jeszcze w czasach socjalistycznych.
Muszę przyznać, że książka spodobała mi się i sięgnę po niej po następne. Jest inna od zalewającej nasz rynek amerykańskiej masówki. Autor zupełnie inaczej patrzy na świat, co innego widzi, innymi słowami to opisuje. Być może wyważam otwarte drzwi – jeśli ktoś czytał inne powieści i opowiadania rosyjskie, być może już to zauważył, o ile jest to cecha „narodowa”, a nie coś charakterystycznego dla Rybakowa.
Przede wszystkim rzuciły mi się w oczy zupełnie odmienne gramatyka i słownictwo. Oczywiście tłumaczenie powinno zniwelować odmienną gramatykę języka oryginału, jednak nie do końca się to w tym przypadku udało i w tekście widać sporo rusycyzmów, zdarzają się i zdania przełożone chyba słowo w słowo. Rosyjska dusza – wiele razy słyszałem to określenie, ale dopiero w trakcie lektury „Grawilotu” zacząłem je rozumieć i dostrzegać w sposobie opisywania emocji i zachowań bohatera. Takie opisy nie są możliwe u Anglosasów, a i u nas byłyby raczej wyjątkowe.
O czym jest ta książka? Jak dowiadujemy się z okładki, przedstawia historię alternatywną, w której nie było ostatnich wojen światowych ani rewolucji październikowej. Idealny świat, w którym wyznawca religii komunistycznej, książę z urodzenia pracujący jako pułkownik kontrwywiadu prowadzi śledztwo w sprawie potwornej zbrodni, w wyniku której zginął następca tronu Rosji. Zbrodni na tyle niewiarygodnej, że nawet pracownicy bezpieki badający sprawę długo nie mogą uwierzyć, że nie był to wypadek. W trakcie śledztwa bohater odkrywa mroczną tajemnicę… Muszę przyznać, że fabuła jest wciągająca, a sam pomysł intrygi ciekawy i pod koniec trudno było mi się oderwać. Rozwiązanie – nie mogę powiedzieć, że pomysł autora jest wyjątkowo oryginalny, ale trzeba przyznać, że oferuje ciekawe podejście. Historię urozmaicają też zmagania bohatera z żoną i kochanką – czasem irytując, czasem bawiąc.
Jednak tym, co w książce urzekło mnie chyba najbardziej, są przebijające przez nią rosyjskie realia. Czasem szokujące, przeważnie zabawne. Oto wspaniały, pokojowy świat wielkiej Rosji. Niewielkie miasto, w którym widok pijaka na ławce w parku jest czymś szokującym. I okazuje się, że w mieście tym jest siedem „punktów pomocy dla uzależnionych i izb wytrzeźwień”, a tego obrzydliwego pijaka sprawnie zgarnia wyszkolona ekipa. Książę, szykując sobie mocną kawę, sypie do szklanki aż cztery jej łyżeczki. Ten sam arystokrata z rozkoszą po dłuższej nieobecności w domu bierze prysznic w wannie. Ot, drobiazgi, ale przebija przez nie rzeczywistość bynajmniej nie powieściowa.
Intrygujące jest też, że przez całą książkę w tle przewija się Polska. Ważną rolę odgrywa powstanie styczniowe. Ktoś salutuje po polsku. Wspomina się polskie wiersze. Niepokoi myśl o polskim nacjonalizmie. I to wszystko w świecie, w którym od dobrych dwustu lat Polska jako państwo nie istnieje. Czy Rosjanie mają wobec nas jakieś kompleksy?