Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zazwyczaj natchnienie przychodzi po filiżance kawy z koniakiem.

Siergiej Łukjanienko
« 1 2

Siergiej Łukjanienko

Zazwyczaj natchnienie przychodzi po filiżance kawy z koniakiem.

Obecnie sytuacja poprawiła się, ukazuje się więcej fantastyki, pisma (w tej liczbie i te, które wcześniej ku fantastyce się nie zwracały) publikują ją chętniej niż kiedyś. I ja zacząłem pisać więcej opowiadań - trzy lub cztery obowiązkowo w ciągu roku się pojawiają. Jak dotąd ukazały się dwa zbiory moich opowiadań, mam nadzieję, że przez jakieś trzy lata uzbiera się dostateczna ilość materiału na kolejny.
PL: Które utwory z pańskiego dorobku podobają się Panu najbardziej?
S.Ł.: Trudno odpowiedzieć na to pytanie… To tak, jakby spytać wielodzietną matkę, które ze swych dzieci najbardziej kocha. Zapewne najbardziej - najmłodsze, albo to, które właśnie nosi w swym łonie. :-) Tak samo jest z pisarzem - najbardziej cenioną przezeń powieścią jest ta, którą właśnie pisze, ewentualnie ta, która dopiero co ujrzała światło dzienne.
Ale jeśli bym dobrze się zastanowił… Zapewne najbardziej lubię powieści Osiennyje wizity, Nocznoj Dozor, Łabirint otrażienij, Linia griez (Linia marzeń - P.L.). Chyba dlatego, że każda z nich jest inna, każda z nich stanowiła swego rodzaju etap mojej twórczości.
PL: Jak doszło do tego, że napisał Pan kilka tekstów do spółki z Julijem Burkinem, Nikiem Pierumowem i Władimirem Wasiliewem? Jak się Panu z nimi współpracowało?
S.Ł.: Wszyscy wymienieni autorzy są moimi przyjaciółmi. W ogóle mam wrażenie, że współautorstwo możliwe jest tylko z bliskim duchem (nie koniecznie stylem pisania) człowiekiem.
Julij Burkin chciał stworzyć powieść dla swoich synów, ale stwierdził, że nie potrafi pisać dla dzieci. Właśnie dlatego zaproponował mi współautorstwo. Wyszło, jak sądzę, całkiem nieźle, i to nie tylko dla jego dzieci, ale i dla tysięcy innych (chodzi o cykl trzech mikropowieści Siewodnia, mama!, opublikowanych kilka lat temu w jednym tomie zatytułowanym Ostrow Rus’ - P.L.).
Z Nikiem Pierumowem postanowiliśmy połączyć jego umiejętność pisania fantasy i moją miłość do fantastyki naukowej. Pisaliśmy szybko, z przyjemnością, książka (Nie wriemia dlia drakonow - P.L.) zdobyła popularność zarówno wśród zwolenników fantasy, jak i wśród fanów klasycznej sf.
A Wołodii Wasiliewowi bardzo spodobała się moja powieść Nocznoj Dozor, i zapragnął napisać kontynuację od strony „sił ciemności”, czyli Dniewnoj Dozor. Ponieważ miałem podstawy ku temu, by sądzić, że może on zrobić krzywdę moim bohaterom :-), zaproponowałem mu wspólne pisanie powieści, by móc go przypilnować.
PL: Nad czym Pan obecnie pracuje?
S.Ł.: Kończę powieść Spiektr (możliwe, że tytuł jeszcze się zmieni), to space opera, ale pozbawiona kosmicznych okrętów. Jej akcja toczy się niemalże w naszych czasach. Powieść jest obszerna, dlatego też praca nad nią przedłużyła się - zamierzałem napisać ją przed Nowym Rokiem, a kończę dopiero teraz.
PL: Jak scharakteryzowałby Pan sytuację na rynku współczesnej rosyjskojęzycznej fantastyki?
S.Ł.: Jako stabilną. Nie ma teraz jakichś wyraźnych wahań - większość znanych autorów eksploatuje te lub inne odkryte przez siebie obszary, nowe pokolenie fantastów dopiero zaczyna przebijać się do czytelnika (i, co tu kryć, wielu z nich pisze bardzo wtórne rzeczy). Jestem zdania, że kolejny zryw naszej fantastyki będzie miał miejsce za jakieś dwa-trzy lata, to wtedy powinno pojawić się wiele oryginalnych i interesujących rzeczy. Zresztą polskiemu czytelnikowi przyjdzie jeszcze zaznajomić się z płodami wcześniejszego fantastycznego wzlotu - w ciągu ostatnich pięciu lat w rosyjskiej fantastyce pojawiło się wiele interesujących, niepowtarzalnych utworów.
PL: W ostatnich dziesięciu latach ukazało się wiele nowych utworów rosyjskojęzycznej sf&f. Które z nich szczególnie się Panu spodobały?
S.Ł.: Mnogorukij bog Dałajna Swiatosława Łoginowa, Szram, Pieszczera i liczne opowiadania Mariny i Siergieja Diaczenków, Katali my waszie sołnce, Zona sprawiedliwosti i wiele opowiadań Jewgienija Łukina, Posmotri w głaza czudowiszcz Andrieja Łazarczuka i Michaiła Uspienskiego, trylogia Tam, gdie nas niet Michaiła Uspienskiego, Oczag na basznie i Cziełowiek naprotiw Wiaczesława Rybakowa, trylogia Płochich ludiej niet Holma Van Zaitchika (pseudonim autora, którego nazwiska nie mam prawa publicznie zdradzić), Put’ miecza i Gieroj dołżien byt’ odin H. Oldiego (pseudonim Aleksandra Gromowa i Oliega Ładyżienskiego z Charkowa), Miagkaja posiadka i Szag wliewo, szag wprawo Aleksandra Gromowa (z Moskwy, nie mylić z Gromowem z Charkowa), Czierep na rukawie Nika Pierumowa oraz Wybrakowka Oliega Diwowa. Lista ta mogłaby być jeszcze dłuższa, to tytuły, które jako pierwsze przyszły mi do głowy.
PL: Jeśli pewnego dnia zgłosiłby się do Pana jakiś polski wydawca z prośbą o wskazanie dziesięciu, może dwudziestu powieści z tego okresu, to które z nich zostałyby wyróżnione (wyłączmy może z tych rozważań utwory Łukianienki...)?
S.Ł.: Wszystko zależy od oczekiwanej jakości przekładu, jak i od serii, w której miałaby ukazać się dana książka. Na przykład utwory Michaiła Uspienskiego przesycone są trudno przekładalną grą słów - niezbędny jest profesjonalista bardzo wysokiej klasy, aby zrobić adekwatny przekład. W książkach Wiaczesława Rybakowa czy małżeństwa Diaczenków wielkie znaczenie ma poetyckość autorskiego języka, co również nie zawsze udaje się dobrze przełożyć. Szereg wymienionych przeze mnie książek bardzo ściśle powiązanych jest z rosyjską specyfiką - życiem codziennym, realiom politycznym i socjalnym…
Sądzę, ze polskiego czytelnika mogłoby zainteresować powieść Łazarczuka i Uspienskiego Posmotri w głaza czudowiszcz oraz powieści Diaczenków, akcja których toczy się w umownym, „europejskim” świecie. Jako nadzwyczaj oryginalne zarówno pod względem treści jak i wizji wykreowanego świata każdego czytelnika bez względu na kraj jego pochodzenia może zainteresować książka Łoginowa Mnogorukij bog Dałajna lub odwołujące się do mitologii powieści H. Oldiego.
PL: Ostatnimi czasy w Polsce - za wyjątkiem Kira Bułyczowa i braci Strugackich - prawie w ogóle nie tłumaczy się i nie wydaje rosyjskojęzycznej fantastyki. Jakie są, Pana zdaniem, przyczyny takiego stanu rzeczy?
S.Ł.: Również w Rosji był okres, kiedy to naszych autorów nie wydawano, przedkładając nad nich pisarzy amerykańskich… Podejrzewam, że coś podobnego przeżyła i polska fantastyka. Poza tym stosunki pomiędzy naszymi państwami do chwili rozpadu Związku Radzieckiego nie były najlepsze, trudno się zatem dziwić, że nieprzyjaźń do ZSRR przenosiła się także i na rosyjską kulturę, poddawaną totalitarnej kontroli partii komunistycznej. Wydaje mi się, że potrzebny był czas, aby cień przeszłości przestał wpływać na gusta czytelników. Chciałoby się wierzyć, że mamy to już za sobą. W każdym bądź razie w krajach nadbałtyckich, gdzie stosunek do Rosji tradycyjnie był jeszcze bardziej nieprzejednany, wydawane są moje książki, i cieszą się popularnością. Zapewne w chwili obecnej zagranicznym czytelnikom łatwiej jest wykreślić granicę pomiędzy ZSRR a Rosją, pomiędzy „komunistyczną fantastyką” i zwykłą fantastyką.
PL: Wkrótce w Polsce ukaże się kilka Pańskich powieści. Jak Pan sądzi, skąd takie nagłe zainteresowanie tymi utworami?
S.Ł.: Nie wiem. Moimi książkami zainteresowała się polska tłumaczka Ewa Skórska, która została również moim agentem literackim - i oto rezultat: zaczyna ukazywać się cała seria książek. A dlaczego i jej, i wydawcy spodobały się właśnie moje powieści? Cóż, skoro nie jestem w stanie dokładnie wyjaśnić przyczyn ich powodzenia wśród naszych czytelników, to cóż mówić o czytelnikach zagranicznych… Popularność tego lub innego autora to absolutnie mistyczny proces, nie poddający się prognozie. Są autorzy bezspornie mocni, mający jednak bardzo niewielkie audytorium. Są jawnie słabi - ale popularni. Są autorzy znani tylko w swoim kraju, i przeciwnie, są też tacy, którzy znaleźli uznanie tylko poza jego granicami.
Nikt chyba nie jest w stanie określić, jakie przyczyny za tym stoją. I dzięki Bogu, gdyż w innym przypadku nowi autorzy byliby wymyślani i narzucani, jak nowy rodzaj szamponu lub jogurtu. Chciałoby się, oczywiście, żeby moje książki zdobyły w Polsce popularność nie mniejszą niż w Rosji. Ale to już zależy nie ode mnie, a nawet nie od wydawcy. Końcowy werdykt zawsze wydaje czytelnik.
PL: Czyta Pan zagraniczną fantastykę? Twórczość których autorów ceni Pan najbardziej?
S.Ł.: Z tego, co przeczytałem w ostatnich kilku latach, spodobały mi się książki Dana Simmonsa, George’a Martina, Andrzeja Sapkowskiego, Vernora Vinge’a. A tak w ogóle to czytam dość sporo. Trzeba być na bieżąco w fantastyce, aby samemu nie wynaleźć roweru. Bardzo jest przykro, gdy obmyśli się niezwykłą fabułę, zacznie się nad nią pracować, i nagle okaże się, że bardzo podobna rzecz została już napisana. Przytrafiło mi się już coś takiego.
PL: A czy - poza wspomnianym Sapkowskim - zna Pan polską fantastykę? Co Pan o niej sądzi?
S.Ł.: Polska jest krajem z tradycyjnie silną fantastyką. Zrozumiałe jest, że pierwsze nazwisko, które przy tej okazji przychodzi na myśl, to Stanisław Lem. Autor bez wątpienia wielki, gwiazda światowego formatu. W ostatnich latach w Rosji nie mniej popularny niż w Polsce jest Andrzej Sapkowski. Nie twierdzę, że spodobała mi się bez wyjątku cała jego twórczość, ale obowiązkowo czytam wszystkie wychodzące u nas jego książki, i robię to z wielką przyjemnością. Kiedyś na jego spotkaniu autorskim w Moskwie podarowałem mu nawet swoją książkę - niestety, Pan Sapkowski nie zrozumiał, po co podsunąłem mu opasły tomik, złożył na nim swój własny autograf powyżej mojego, po czym zwrócił mi go. Teraz z satysfakcją trzymam na półce własny tom z autografem Pana Andrzeja. :-) Czytałem również opowiadania innych polskich autorów, nie zaryzykuję podania ich nazwisk z pamięci, mogę tylko powiedzieć, że pozostawiły po sobie ogólnie dobre wrażenie. Moim zdaniem, Rosja i Polska są krajami, których literatura fantastyczna jest w stanie realnie konkurować z fantastyczną prozą powstającą w USA. I jeśli w przypadku ogromnej Rosji potencjał taki jest w pełni zrozumiały (no, po prostu statystycznie powinno być u nas wielu pisarzy-fantastów), to fenomen polskiej fantastyki jest unikalny.
PL: Czy był Pan w Polsce? Jeśli nie, to kiedy nas Pan odwiedzi?
S.Ł.: W Polsce jeszcze nie byłem, choć, oczywiście, chciałbym być. Niestety, nie udało mi się przyjechać na Eurocon, kiedy ten odbywał się w Polsce… Myślę, że jeżeli moje książki będą nadal u was wychodzić, to z pewnością przyjadę albo w tym, albo w następnym roku.
koniec
« 1 2
1 kwietnia 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Wiatr ze Wschodu (74)
Paweł Laudański

9 X 2019

Fantasy (choć nietypowe), science fiction (utrzymane w najlepszych tradycjach gatunku), horror (z rosyjską duszą). O tym wszystkim słów kilka w kolejnym raporcie o aktualnym stanie rosyjskojęzycznej fantastyki.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (73)
Paweł Laudański

19 VI 2019

Trochę prozy najświeższej (Salnikow, Iwanow, seria „Зеркало”), i trochę prozy klasycznej (Warszawski, zbiór „Фантастика 1963”, czyli kolejna, już 73 edycja WzW.

więcej »

Wiatr ze Wschodu (72)
Paweł Laudański

5 IV 2019

„Wyspa Sachalin”, „Zapomnienia”, „Uśmiech chimery”, „Oddział”… - czyli krótki, subiektywny przegląd najciekawszych książek rosyjskojęzycznej fantastyki roku 2018.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Z tego cyklu

Wiatr ze Wschodu (74)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (73)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (72)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (71)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (70)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (69)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (68)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (67)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (66)
— Paweł Laudański

Wiatr ze Wschodu (65)
— Paweł Laudański

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.