Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jacek Dukaj
‹Ruch Generała›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJacek Dukaj
TytułRuch Generała
OpisJacek Dukaj (rocznik 1974) to jeden z najbardziej oryginalnych i płodnych autorów młodego pokolenia fantastyki, choć ja osobiście traktuję jego prozę nieco inaczej, nie kojarząc jej bezpośrednio z tym gatunkiem. Debiutował, mając 14 lat, opowiadaniem "Złota Galera", tekstem , który wywoł poruszenie w środowisku miłośników fantastyki i zyskał sobie jego wysokie uznanie. Do tej pory publikował w "Nowej fantastyce", "Feniksie", kilku antologiach, ma na koncie również książkę "Xavras Wyżryn" (SuperNOWA, 1997). Proza Jacka Dukaja to wyszukana dbałość o język i styl, nieprzeciętne pomysły i ich realizacje oraz uderzające bogactwo szczegółów, będące w stanie zaspokoić nawet najbardziej wymagających czytelników. Autor interesujących tekstów publicystycznych i recenzji książkowych. Prezentowany tekst pochodzi z mającego ukazać sie w najbliższym czasie (przełom marca i kwietnia) nakładem wydawnictwa SuperNOWA zbiorku opowiadań Jacka Dukaja. Znajdą się tam również starsze "Ziemia Chrystusa", "IACTE", "Irrehaare" oraz kilka nowości: "Muchobójca", "Katedra", "Medjugorje"i "In partibus infidelium". Tytuł ostatniego posłuży jednocześnie jako tytuł całości - "W kraju niewiernych". "Ruch Generała" to bez wątpienia rzecz nietypowa, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę postać autora. Jacek Dukaj uśmiechając się określa opowiadanie jako "pastisz fantasy", dla mnie jest on również poniekąd kontynuacją myśli zawartych w publikowanej jakiś czas temu "Filozofii fantasy", gdzie autor skrupulatnie wyliczył wszystkie wady dotychczasowych realizacji konwencji fantasy, do której samej, jak przyznaje, nie ma szczególnych uprzedzeń. Więcej informacji o autorze, jego teksty literackie i publicystyczne można znaleźć na Stronicach Dukaja.
GatunekSF

Ruch Generała

1 2 3 15 »
Piętnastu z osiemnastu urwitów pełniących akurat straż na brzegach ochronnego bąbla zostało spalonych do wolnej plazmy zanim w ogóle zorientowali się, co się dzieje. Dżinny bojowe nieprzyjaciela weszły na klinach kilkunastopiętrowych klątw rewersyjnych o wspomaganiu równoległym trzech niezależnych układów żywych diamentów, nieprzerwanie ssących z serca gwiazdy jej gorącą krew. Natomiast czwarty układ żywodiamentowy ofensorów zawiesił funkcjonowanie swych klątw wymiany termicznej i transmitował punktowo przed intruzyjne szpice czysty żar słońca.

Jacek Dukaj

Ruch Generała

Piętnastu z osiemnastu urwitów pełniących akurat straż na brzegach ochronnego bąbla zostało spalonych do wolnej plazmy zanim w ogóle zorientowali się, co się dzieje. Dżinny bojowe nieprzyjaciela weszły na klinach kilkunastopiętrowych klątw rewersyjnych o wspomaganiu równoległym trzech niezależnych układów żywych diamentów, nieprzerwanie ssących z serca gwiazdy jej gorącą krew. Natomiast czwarty układ żywodiamentowy ofensorów zawiesił funkcjonowanie swych klątw wymiany termicznej i transmitował punktowo przed intruzyjne szpice czysty żar słońca.

Jacek Dukaj
‹Ruch Generała›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorJacek Dukaj
TytułRuch Generała
OpisJacek Dukaj (rocznik 1974) to jeden z najbardziej oryginalnych i płodnych autorów młodego pokolenia fantastyki, choć ja osobiście traktuję jego prozę nieco inaczej, nie kojarząc jej bezpośrednio z tym gatunkiem. Debiutował, mając 14 lat, opowiadaniem "Złota Galera", tekstem , który wywoł poruszenie w środowisku miłośników fantastyki i zyskał sobie jego wysokie uznanie. Do tej pory publikował w "Nowej fantastyce", "Feniksie", kilku antologiach, ma na koncie również książkę "Xavras Wyżryn" (SuperNOWA, 1997). Proza Jacka Dukaja to wyszukana dbałość o język i styl, nieprzeciętne pomysły i ich realizacje oraz uderzające bogactwo szczegółów, będące w stanie zaspokoić nawet najbardziej wymagających czytelników. Autor interesujących tekstów publicystycznych i recenzji książkowych. Prezentowany tekst pochodzi z mającego ukazać sie w najbliższym czasie (przełom marca i kwietnia) nakładem wydawnictwa SuperNOWA zbiorku opowiadań Jacka Dukaja. Znajdą się tam również starsze "Ziemia Chrystusa", "IACTE", "Irrehaare" oraz kilka nowości: "Muchobójca", "Katedra", "Medjugorje"i "In partibus infidelium". Tytuł ostatniego posłuży jednocześnie jako tytuł całości - "W kraju niewiernych". "Ruch Generała" to bez wątpienia rzecz nietypowa, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę postać autora. Jacek Dukaj uśmiechając się określa opowiadanie jako "pastisz fantasy", dla mnie jest on również poniekąd kontynuacją myśli zawartych w publikowanej jakiś czas temu "Filozofii fantasy", gdzie autor skrupulatnie wyliczył wszystkie wady dotychczasowych realizacji konwencji fantasy, do której samej, jak przyznaje, nie ma szczególnych uprzedzeń. Więcej informacji o autorze, jego teksty literackie i publicystyczne można znaleźć na Stronicach Dukaja.
GatunekSF
Pociąg zatrzymał się i Generał zeskoczył na ziemię. Przez kłęby buchającej od lokomotywy pary dojrzał krępą postać krasnoludzkiego maszynisty, który już krzątał się dookoła czterokrotnie odeń wyższych kół, z sobie tylko znanych powodów waląc z furią w brudny metal młotem o bardzo długim trzonku. Generał zamachał laską, powstrzymując swego adiutanta od podbiegnięcia do torów, i podszedł do krasnoluda.
- Chyba wszystko w porządku?
Tamten spojrzał, sapnął, odłożył młot. W czarnej od sadzy twarzy błyskały żółtawe białka. Dziko splątana broda krasnoluda posiadała aktualnie barwę smoły i zapewne dałoby się z niej wyczesać z pół szufli węgla. Maszynista sięgnął gdzieś pod ów bujny krzak zarostu, wyjął papierosa i zapałki, zapalił, zaciągnął się.
- Wszystko w porządku, Generale - rzekł, uspokoiwszy już nerwy.
Generał zerknął na zegarek, który wyciągnął z lewej kieszeni kurty.
- Kwarta do drugiej. O półtorej klepsydry szybciej niż zapowiadaliście. Nieźle.
Krasnolud parsknął dymem; rozżarzony czerwono papieros, wetknięty gdzieś w środek tej ciemnej gęstwy, gdzie znajdowały się usta maszynisty, na moment zajarzył się jeszcze mocniej.
- Nie o to chodzi. Pomocnika mam do dupy. Generał będzie spokojny, "Demon" ciągnie jak cholera, mógłby nawet szybciej.
- Wolałbym raczej więcej wagonów.
- Też da radę.
- No. To świetnie. Cieszę się. - Poklepał krasnoluda po ramieniu swą lewą dłonią (zalśniły kamienie, błysnął metal), na co krasnolud wyszczerzył w uśmiechu krzywe zęby; ale Generał patrzył już gdzie indziej, na adiutanta mianowicie, który mimo wszystko zbliżał się do nich.
Generał pożegnał się z maszynistą i wszedł pod okap węglowej szopy. Kołysząca się pod jej dachem lampa naftowa ciskała po okolicy blade cienie.
Major Zakraca wyprężył się i regulaminowo zasalutował: obcasy razem, cholewy na wysoki połysk, lewa dłoń na rękojeści szabli, prawe ramię wyrzucone energicznie w przód i w górę.
- Dajże spokój, Zakraca, nie jesteśmy na defiladzie.
- Tak jest, generale.
Po czym przeszedł w równie regulaminowe "spocznij".
Generał po prostu nie mógł sobie dać rady z Zakracą; nawet nie próbował zmieniać nawyków oficera, przypuszczalnie zostaną mu one już do śmierci. Jako nastoletni kadet Akademii Wojny, Zakraca wybrał się wraz ze swą drużyną na wycieczkę w Góry Zmierzchu - mieli wolny miesiąc, chcieli sprawdzić prawdziwość legend, wydawało im się to odpowiednią rozrywką dla przyszłych dowódców armii. Z całej drużyny przeżył jeden Zakraca: wizytujący akurat osiadłego w okolicy znajomego nekromantę Żelazny Generał uratował chłopca dosłownie wyrywając go ze szponów smoka. Generał, który i tak był bohaterem dla każdego z urwickich kadetów, w oczach młodego Zakracy awansował wówczas na co najmniej półboga. Zakraca dorósł, trzasnęła mu trzydziestka - lecz w jego prywatnej teogonii wciąż nic się nie zmieniało.
- No więc?
- Jest źle. Iluzjoniści Pełzacza otworzyli nad miastem Żabie Pole. Ludzie oglądają. Ptak leje książęcych ile wlezie.
- Warzhad miał wydać dekret.
- Nie wydał.
- Jasny piorun. Co mówi?
- Jego Królewska Wysokość nie zamierza uciekać się do stosowania cenzury - wyrecytował z kamienną twarzą Zakraca. - Powinien pan jednak, generale, zabierać ze sobą lusterka, byłby pan na bieżąco, polte′y nigdy do końca pewne.
- Niech zgadnę, kto mu podpowiedział, co zamierzać: Birzinni, prawda?
- Premier nie opuścił Zamku od dwóch dni - odparł Zakraca.
Generał uśmiechnął się ponuro.
- Masz konie?
- Za składem.
- Więc do Zamku.
***
Jadąc, wyliczał spodziewany czas dotarcia poszczególnych oddziałów na pozycje. Teoretycznie dane konieczne dla przeprowadzenia podobnych kalkulacji pozostawały zmiennymi nieaproksymowalnymi: na przykład taki Nex Pluciński, jako głównodowodzący Armii Południe, gdyby tylko zechciał, byłby w stanie opóźnić całą operację o trzy-cztery dni. Kolej żelazna sama z siebie niczego nie przesądzała, cały osiągnięty dzięki niej zysk czasowy mógł zostać łatwo zmarnotrawiony przez jedną niefortunną rozmowę na Zamku.
Przemknęli przez Lasek Wieczorny i wypadli na Królewskie Błonie. Otworzyła się przed nimi panorama Czurmy, stolicy Zjednoczonego Imperium, od starożytności siedziby królów na Havrze. Łuna od świateł miasta gasiła gwiazdy, które i tak w większości przesłaniało Żabie Pole. Dwumilionowa metropolia ciągnęła się dziesiątkami wężów wzdłuż zatoki o kształcie łzy. W czystych wodach oceanu przeglądała się krwawa klęska wojsk Księstwa Spokoju. Generał spoglądał na naniebną iluzję, usiłując, mimo niewygodnego skrótu perspektywicznego, zorientować się w bardziej szczegółowym przebiegu bitwy. Wzięte to było z punktu widzenia lecącego ponad Żabim Polem orła bądź sokoła (a najpewniej sępa). Co jakiś czas wpadały jednak w transmisję dłuższe i krótsze wstawki ze zbliżeń, gdy trwał jakiś wyjątkowo zacięty pojedynek, wyjątkowo krwawa rzeźba bądź wyjątkowo efektowne magiczne starcie.
Kiedy włączyła się reklama Składów Kowalskiego, Generał spytał Zakracę:
- Kto jeszcze to sponsoruje?
- Jawnie: stali klienci Pełzacza. Sumak, Fołszyński, bracia Que, Kompania Południowa, Holding STC. Nie wiem natomiast, kto wszedł z powodów politycznych; jeśli w ogóle wszedł ktokolwiek, bo może nie było potrzeby.
- Ilu ludzi Pełzacza to trzyma?
- Ohoho, chyba wszyscy. Tam już się tłuką ładnych parę klepsydr, a leci to non stop.
- Napuścili nawet dżinny.
- Mhm?
- Tylko się przypatrz: żaden rydwan nie wchodzi im w wizję. Musieli położyć blokadę. Znowu pół miasta będzie się procesować. Pełzacz na pewno dostał od kogoś po cichu w łapę, w żaden sposób nie zwróciłoby mu się podobne przedstawienie z samych reklam.
- No... nie wiem. Pan zobaczy na tarasy, balkony, dachy, generale. Pan zobaczy na ulice. Mało kto śpi. To nie jest bitwa o byle wiochę, tam Ptak rozdeptuje Księstwo. Frekwencja, że pozazdrościć. Pełzacz na pewno doi ich wszystkich ile wlezie. Na dodatek sukinsyny mają szczęście, bo oba księżyce akurat są pod horyzontem i jakość obrazu udała im się jak z lustra.
Wpadli na przedmieście. Tu już musieli zadzierać głowy, by nie stracić z widoku toczącej się na nocnym nieboskłonie bitwy. Przez Żabie Pole przewalało się piekło: smoki płonęły w locie, otwierały się w ziemi wulkany, tryskała lawa, ludźmi rzucało na setki łokci w górę, rozdzierana przestrzeń zwijała ich w obwarzanki i strucle, potem odwijała w drugą stronę, i na nice, metamorficzne potwory ścierały się ponad głowami piechoty, snopy światła z ustawionych na wzgórzach dookoła Pola latarni tartyjskich krzyżowały się, łączyły, wyginały i rozszczepiały, indywidualne pojedynki urwitów przeradzały się w szalone pokazy magicznych fajerwerków, urwici w ułamkach knotów wyładowywali w walce moc, umiejętności i doświadczenie zebrane w ciągu całego swego życia, rośli pod chmury i kurczyli się niżej ździebeł trawy, rzygali ogniem, wodą, gazem, nicością, ciskali na wrogów huragany śmiertelnych przedmiotów, lawiny niszczących energii, i równocześnie bronili się przed analogicznymi ich atakami.
Biedota ze slumsów, leżąc bezpośrednio na ziemi bądź na rozciągniętych na niej kocach, komentowała głośno przebieg pojedynków, nagradzała zwycięzców i przegranych gwizdami, oklaskami, przekleństwami.
Wyjechali na Górną Willową, Generał pokazał: w prawo. Zatrzymali konie przy sześciopiętrowym "Zajeździe Gonzalesa". Stajenny zabrał wierzchowce, przeszli na zaplecze. Starzec prowadzący interes wynajmu rydwanów stuknął cybuchem fajki w nocny cennik. Generał skinął na Zakracę; major zapłacił.
Okazało się, że zajazd dysponuje tylko jednym wolnym rydwanem, pozostałe jeszcze nie wróciły albo nie nadawały się do użytku.
- Zamek - rzekł Generał dżinnowi rydwanu, ledwo usiedli i zapięli pasy.
- A konkretnie? - spytał dżinn ustami umieszczonej na przedpiersiu płaskorzeźby, już unosząc pojazd w powietrze.
- Górny taras na Wieży Hassana.
- Ten taras jest zamknięty dla...
- Wiemy.
- Jak szanowni panowie sobie życzą.
Wyprysnęli ponad niską zabudowę przedmieścia. Zamek majaczył na horyzoncie czarną pięścią wbitą głęboko w gwiazdoskłon. Wyniesiony w górę na stromej kolumnie skały na blisko pół węża, spieczony z jednej bryły kamienia-niekamienia przed niespełna czterystu laty, trwał ponad Czurmą w niezmiennej i niezmienialnej formie, służąc kolejnym królom Zjednoczonego Imperium jako dom, twierdza, pałac oraz centrum administracyjne. Generał doskonale pamiętał ten dzień, gdy Szarchwał uaktywnił wreszcie latami konstruowane zaklęcie, wyszarpując z wnętrza planety gigantyczny blok gorącej lawy i formując go pośród ulewy i grzmotu piorunów, w przesłaniających wszystko kłębach gorącej pary - w wyśniony pradawnym koszmarem Zamek.
Spikowali na Wieżę Hassana, wielki paluch czarnej budowli wskazujący aktualnie środek Żabiego Pola. Poziome słupy światła, bijące z wieży na wszystkie strony przez mniejsze i większe okna oraz inne otwory, czyniły z niej filar jakiejś na pół materialnej drabiny jasności. Rydwan wleciał w jeden z najwyższych jej szczebli, wyhamował i osiadł miękko na wysuniętej w przepaść szczęce tarasu.
1 2 3 15 »

Komentarze

19 VI 2010   10:07:43

Przemiłe hard s-f fantasy.

02 VII 2010   22:05:15

Mile łechczące moje chłopięce ego a może id.
Mniam.
Czysty cyber.

19 VIII 2010   08:01:16

"Odsuniemy oszołomów z pis-u, obniżymy podatki, naprawimy gospodarkę. Bo my, PO, jesteśmy partią liberalną"
Lud ryczał.

13 XII 2019   00:37:24

Czy ktokolwiek zwrócił uwagę, że "Ruch..." jest nie tylko miksem hard SF z fantasy, ale i podręcznikowym wręcz studium rodzenia się populizmu?

16 XII 2019   23:35:31

Ciekawa obserwacja, można poprosić o rozwinięcie myśli?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.