Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mirosław Doleżych
‹Cienie›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorMirosław Doleżych
TytułCienie
OpisDr inż. Mirosław Doleżych urodzony w 1943 roku. Studia na Wydziale Elektroniki Politechniki Warszawskiej, doktorat na Wydziale Mechaniki Precyzyjnej. Wieloletni pracownik Wydziału Mechaniki Precyzyjnej później Mechatroniki Politechniki Warszawskiej. Obecnie na emeryturze.
Gatunekhistoryczna, obyczajowa

Cienie

« 1 3 4 5
Umyły, jak mogły, jego klatkę piersiową, owinęły go ciasno ręcznikami. Rana przestała krwawić. Umyły mu też twarz. Rany na głowie nie wydawały się poważne.
– Ojciec, leć po Dmytrukową – zawołała matka do stojącego jak słup męża. – Niech natychmiast przyjdzie.
Semen był przytomny, ale czasami mdlał. Za każdym razem Oksana również była bliska omdlenia.
– Trzymaj się, musisz być dzielna – mówiła sobie. – Musisz go ratować.
– Będzie dobrze, Semko, trzymaj się – mówiła do niego.
Semen wodził za nią oczyma pełnymi rozpaczy. Nie mówił nic.
Przyszła Dmytrukowa. Odwinęła ręczniki, popatrzyła na ranę. Pokiwała głową.
– Nie wiadomo, co tam się w środku narobiło – powiedziała.
Zaparzyła ziółek i obłożyła nimi Semenową pierś. Zawinęła ciasno w ręczniki. Zaparzyła innych ziółek, dała mu je do picia na łyżce.
– Niech bierze dwie, trzy łyżki pięć razy dziennie. I niech pije dużo wody. Albo herbaty, rosołku.
Poszła. Ułożyli Semena na ławie, podścielili kożuchów. Oksana wzięła jego głowę na kolana, gładziła jego twarz, włosy; uśmiechał się do niej trochę, ale widać było jak cierpi.
Nadeszła noc, rodzice spali na zapiecku, Oksana czuwała z głową Semena na kolanach. Czuła, jak gorączka ogarnia ciało ukochanego. Zwilżała jego wargi, ocierała twarz wilgotnym ręcznikiem i modliła się, modliła się, płakała i modliła się.
– Święty Boże, święty Chryste, święty a nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami. Daj temu tu słudze Twojemu, Semenowi wyzdrowieć, nie możesz mi go zabrać, ja bez niego też nie mogę żyć. Chryste, zmiłuj się nad nim. Wróć mu zdrowie i siły do życia. Matko Boska, módl się za nim u Boga Ojca i u swego Syna. Panie, zmiłuj się, Panie, zmiłuj się, Panie, zmiłuj się.
Przyszedł świt. Semen gasł w oczach. Oksana patrzyła na to z przerażeniem, nic nie mogła zrobić. Kiedy obudzili się rodzice, zapalili gromnicę i wszyscy modlili się do Boga o ratunek.
Semen chyba wiedział, że umiera, bo kiedy był przytomny, szeptał:
– Kocham cię, kocham cię, spotkamy się kiedyś tam…
Umarł w objęciach Oksany, jej łzy spływały na spokojną już twarz ukochanego.
• • •
Na dworze było jeszcze ciemno, kiedy wyrwało ich ze snu łomotanie do drzwi.
– Otwierać, wojsko polskie!
– Już, już, otwieram – pierwszy odezwał się Semen.
Ale zanim wygramolił się ze swojego posłania i włożył spodnie, drzwi wypadły z trzaskiem, do izby wtargnęli trzej żołnierze z karabinami gotowymi do strzału i oficer machający rewolwerem. Oficer wydarł się na cały głos:
– Wstawać szybko, macie dwie godziny na spakowanie. Pod domem stoi furmanka, na którą się załadujecie. Możecie zabrać tyle, co uniesiecie w rękach plus najpotrzebniejsze narzędzia rolnicze i zwierzęta gospodarskie. Nie próbujcie uciekać. Będziemy strzelać, jak komuś przyjdzie do głowy ucieczka. Cała wieś jest otoczona.
– Jezus, Maria, dokąd nas zabieracie? – zawołała Oksana.
Oficer podszedł do niej i trzasnął ją w twarz.
– Zamknij mordę, zbierać się, cholerne Ukraińce!
Zanim zanurzyli się w las, odwrócili się, żeby popatrzeć jeszcze raz, ostatni, na swoją wieś. Nad domami unosiły się słupy dymu.
• • •
Droga powrotna wydawała się jakaś krótsza, ani się obejrzeli, jak wpadli w ostatnie błoto do kostek. Marek zaliczył upadek na plecy. Nic mu się nie stało prócz tego, że utytłał się w błocie – caluteńki. Z daleka widać już było ich samochód, więc odprężeni śmiali się z tej przygody.
– Pamiętasz, jak wpadłeś do wody w ubraniu na jeziorze Narie? Potem musiałeś jechać samochodem nago – chichotała Anna. – Teraz też tak zrobimy?
– Ty to potrafisz człowieka pocieszyć – odpowiedział Marek, mrużąc oko.
Podeszli do auta, które stało osamotnione w pobliżu skrzyżowania dróg. Przez cały dzień nie spotkali ani jednego człowieka. Usiedli na ławeczce w pobliżu mostu.
– Latem jest tu pewnie większy ruch, turyści nie ominą i tego uroczyska, ale w październiku pustkowie – powiedział Marek. – Jutro pojedziemy do Smolnika i Chmiela zobaczyć drewniane cerkwie, które się tam uchowały.
Anna milczała zadumana.
Słońce chowało się za Łopiennikiem, ogarnął ich cień, który powoli przesuwał się po moście i po rzece, zagarniając dla siebie coraz więcej przestrzeni, tak że wkrótce już tylko zbocza Otrytu płonęły ogniem po drugiej stronie Sanu. Zafascynowani patrzyli, jak cień Łopiennika pożera wszystkie kolory gór, aż zgasły ostatnie blaski.
koniec
« 1 3 4 5
16 czerwca 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ilustracja: Waldemar Jagliński

Malarz, chłopiec i Ewa
Waldemar Jagliński

20 IV 2024

Pośród soczystych traw zobaczył znajomą postać. Obraz zafalował, stał się żywy, a chłopiec z pierwszego planu znikał i pojawiał się, pulsując barwami. Kilka większych kwiatów pochyliło się w stronę Promyka, a ten uśmiechnął się szeroko i wskoczył na mocne łodygi.

więcej »
Ilustracja: <a href='mailto:tatsusachiko@gmail.com'>Tatsu</a>, wygenerowane przy pomocy AI

Bestseller
Marcin Pindel

16 III 2024

— Spójrz prawdzie w oczy: marny z ciebie pisarzyna, takich „talentów” jest na pęczki w każdym zakątku tego kraju. Nawet wśród twoich uczniów było wielu lepszych od ciebie; pewnie to zauważyłeś, czytając ich wypracowania, ale twoje chore przekonanie o tym, że jesteś wyjątkowy, pozbawiło cię trzeźwego osądu. Tylko ja mogę ci pomóc, jedyne, co musisz zrobić, to o to poprosić.

więcej »
Ilustracja: Małgorzata Myśliborska

Pająki
Jan Myśliborski

14 I 2024

Było już prawie zupełnie ciemno. Kiedy zatrzaskiwał ciężkie skrzydło bramy, wydało mu się, że po drugiej stronie drogi dostrzegł zarys sylwetki stojącego pod drzewem człowieka. Mimo wszystko poczuł coś w rodzaju ulgi, gdy już przekręcił klucz.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.