Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alan Akab
‹Więzień układu›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAlan Akab
TytułWięzień układu
OpisAutor pisze:
O autorze może tyle – absolwent technikum chemicznego, ukończył biologię, lecz na równi ze ścisłym umysłem ceni humanizm. Czymże bowiem byłaby ludzka technika, cywilizacja, czy choćby najbardziej udane społeczeństwo bez wiedzy o człowieku, o tym jaki jest naprawdę, jakim chciałby być widziany, czego pragnie i jakie są jego słabości?
GatunekSF

Więzień układu – część 3

« 1 2 3 4 30 »

Alan Akab

Więzień układu – część 3

To mogło być niebezpieczne. Gdyby dorośli się dowiedzieli… Opiekunka mogłaby zapełnić nimi kilka akademii. Szkoła musiała się przed tym bronić. Ale to już zmartwienie tych, co nią rządzą, uznał. Czyli starszaków. Oni pierwsi by coś wiedzieli.
Nim zdecydował się odpisać, na obrazie projektora otworzyło się kolejne okienko. Obwódka była żółta – nie zielona jak przy rozmowach grupowych, czy niebieska dla rozmów prywatnych w grupie. Żółta, czyli rozmowa prywatna z kimś z zewnątrz. Zamknął okno rozmowy z Dertem.
„Mamy sprawę” – informowała wiadomość z sygnaturą Pilpa – „wiesz jaką musimy porozmawiać”
Zdziwiło go, że odezwał się tak późno. Wierzył, że Dziki Pazur uzna ich wyższość i wycofa się, nie ryzykując walki. W ostatnich rozjaśnieniach doszło między nimi do kilku niezbyt poważnych utarczek, informujących, że rządy Pilpa nad tamtymi dwojakami dobiegły końca. Wierzył, że to wystarczyło. Mylił się. Przedwczoraj doszło do ostrej walki, w której jego wojownicy odpędzili wysłanników Dzikiego Pazura od młodszaków. To też nie wystarczyło. Teraz Pilp chciał rozmawiać. Nie zamierzał odpuścić. Pokonany nie umawiał się na rozmowę tylko po to, by przyznać się do porażki. Po prostu odchodził, pozostawiając łup zwycięzcom.
Młodszaki średnio wywiązywały się ze swojej części umowy. Widział to po niezbyt obfitych plonach, jakie zdobył Nowy. Prawda, opłacili haracz. Próbowali oszukiwać, jak większość młodszaków, więc Żimmy, Dert i Alsza musieli im dołożyć. Nic niezwykłego. Płacili nieźle jak na dwojaków, lecz nie dość, by się bić o tak niewielki zarobek. Tymczasem Pilp był gotów na walkę. Też musiał przeczuwać zbliżający się kryzys.
Arto dobrze go rozumiał. Bezwiednie dotknął prawej piersi. Słabo wyczuwalny guzek na jednym z pośpiesznie zaleczonych żeber wciąż przypominał mu o poprzednim kryzysie, o tym jak słabo starał się zadowolić starszaków. Teraz wszystko się powtórzy. Starszaki nie będą z niczego rezygnować tylko dlatego, że dostaną mniejsze kieszonkowe. Nie było przeproś – trzeba się było wykupić. Trzeba było się za co wykupić.
Odczekał dwie minuty, przypominając Pilpowi czyja grupa stoi wyżej w hierarchii. Jako silniejszy miał także prawo i obowiązek wybrać miejsce.
„Na następnej przerwie parter przy prawej łazience” – zamknął okno.
Z listy połączeń wybrał konsole Żimmiego i Derta. Otworzył nowe okno.
„Na przerwie mam spotkanie” – napisał. Wiedzieli, co to oznacza. Mają iść z nim.
„Dziki pazur” – odgadł Dert – „chcą bitwy”
„Żimmy powiedz innym niech się przygotują”
„Myślisz że już dzisiaj tak od razu” – spytał Żimmy
„Pilp nie lubi czekać”
„Tym razem powinien” – wtrącił Dert – „wczoraj mieli ostre starcie ze starszakami i pewnie jeszcze się z niego nie wylizali nawet nie myślałem że zechcą ciągnąć tę sprawę z 2b”
Starcie… To wyjaśniało pośpiech Pilpa. Pewnie poszło o mizerny podatek lub zaległy haracz. Dert się mylił. Właśnie dlatego będą to ciągnąć. Tracili źródła utrzymania, nie tylko podopiecznych z 2b, i nie mieli czym opłacić starszaków.
Niemal żałował, że nie dowiedział się o tym, zanim przyjął propozycję Karrosa, choć dziwiło go, dlaczego Pilp, zwykle przestrzegający umowy, nagle zaczął dusić swoich podopiecznych. Pilp nie miał wyjścia, lecz gdy Arto wszedł w ten interes, nie mógł się z niego wycofać. Oddając mu teraz młodszaków, tak po prostu, straciłby twarz. Gorzej, jeśli dojdzie do bitwy, nie będzie mógł ich oddać nawet po ustaniu kryzysu, z tego samego powodu.
„Zobaczymy co powiedzą” – odpisał – „jednak powinniśmy być gotowi”
„Czy i tym razem dasz im czas” – to przyszło od Żimmiego.
Wiedząc, że przeciwnik jest osłabiony, jak teraz, Arto czasami dawał mu trochę czasu na powrót do sił. Żimmy tego nie lubił. Dla niego liczyło się tylko zwycięstwo, w miarę szybkie i pewne. Arto zwykle się z nim zgadzał, lecz dla niego liczył się także sposób, w jaki zwycięża. Pokonanie słabego przeciwnika nie przyniosło by im szacunku, pozostawiając wątpliwości co do siły Jeźdźców Smoków.
„Tylko starszak kopie leżącego” – odpowiedział – „dert wiesz coś więcej o tej bójce bardzo oberwali o co poszło”
„Słyszałem trochę plotek popytam się i napiszę za kilka minut”
Pierwszy wyłączył się Żimmy. Minęła dobra chwila, nim Arto uświadomił sobie, że mógł źle zrozumieć jego odpowiedź. Zezłościł się na to, co napisał. Żimmy był jednym z nich, nie traktowali go jako starszaka, nawet jeśli czasem zachowywał się jak oni, lecz on pamiętał. Arto nie zapomniał, w jakiej grupie był jego pierwszy zastępca, nim do nich dołączył.
Bitwa… Tylko o to mogło chodzić Pilpowi. Dawno nie walczyli, z braku chętnych. Tęsknił do tego, lecz wiedział, że każda bitwa, nawet zwycięska, osłabia całą grupę. Siniaki po korytarzowych utarczkach łatwo było maskować, jednak gojenie ran wymagało czasu. Z dwóch rzeczy wolał, gdy okresy spokoju stawały się dłuższe, nawet jeśli on i jego wojownicy nie byli z tego zadowoleni.
Rozumiał ich. Lubił się sprawdzić, lubił udowadniać innym grupom, że wciąż są najlepsi. Szkoła to walka, nie tylko unikanie starszaków. W zwycięskiej walce czuł, że rządzi. Poza tym był to doskonały moment, by wypróbować Nowego.
Oto twoja szansa, Nowy, pomyślał. Pokaż nam, co potrafisz.
• • •
Iwen z niedowierzaniem przeczytał płynącą przez okno wiadomość. Po raz pierwszy, odkąd używał systemu, zdążył ją odczytać, nim przeniosła się na górę.
„Wkrótce dojdzie do bitwy może jeszcze dzisiaj przygotuj się nowy”
To było wszystko. Nadał ją sam kapitan, co już było niezwykłe. A jeszcze ta treść… Kolejna, trzecia, próba, pomyślał od razu. Być może już dziś.
Nie czuł się gotowy. Co z tego, że trenował, potrzebował więcej czasu – miesiące, rok, może nawet dwa, aby stać się tak dobry jak inni. Lecz nie mógł się spierać z kapitanem. Nie wierzył, że jest zdolny do sprowokowania bitwy tylko po to, by go sprawdzić.
Zaczął pilnie obserwować kanał ogólny, mając nadzieję dowiedzieć się więcej o tych bitwach. Sam nic nie pisał, nie chcąc wyjść na kopalniaka. Łatwo by się domyślili, że nie ma o nich pojęcia, lecz nie chciał im tego przypominać.
Inni już wiedzieli. Zaczęli wspominać poprzednią bitwę i chwalić się, jakich to rzeczy dokonali, ilu przeciwników powalili, kto najmniej oberwał i dlaczego. Powoli zaczął sobie budować obraz takiej bitwy. Starał się zapamiętać jak najwięcej informacji, nawet jeśli ich relacje były przesadzone, lecz szybko wspomnienia zamieniły się w zwykłe pojedynki na przechwałki. Szybko uznał, że nie znajdzie w nich nic wartościowego.
Zauważył, że kilku chłopców prawie nie udzielało się w dyskusji. Wszyscy byli z pierwszych ławek, jak on – wojownicy zbyt słabi, by dokonać jakichś wielkich czynów, co zresztą wiązało się z ich miejscem. Nie mieli o czym pisać.
Wśród nich był Orfius. Wywołał go.
„O co chodzi z tą bitwą” – spytał.
„To przez podatki” – Orfius nigdy nie dawał mu długo czekać – „pamiętasz młodszaków którymi się zajmujesz oni są z grupy którą odebraliśmy innej teraz tamci chcą ich odzyskać”
„Przez moje podatki” – nie do końca rozumiał układy między grupami. Do dziś sądził, że takie relacje są albo stałe, albo zawiązują się w inny sposób.
„Tak kazał arto my tylko wykonujemy jego rozkazy bijemy tych których nam wskaże”
Jak w wojsku, pomyślał Iwen. Czy to szkoła, czy już akademia?
Ta nagła myśl zaskoczyła go. Czym właściwie się różni szkoła od akademii? Nawet teraz na samo wspomnienie rozmowy z Bebrem, ciarki szły mu po plecach. Jednak, mimo grozy, był ciekaw, czy i tam klasy są podzielone na walczące ze sobą grupy.
„Mamy się bić o to kto będzie ich okradał”
„Takich bitew jest pełno na pewno wygramy jesteśmy silniejsi”
Silniejsi jako grupa, stwierdził. Ale ja mocno oberwę, niezależnie od wyniku. Nie zależało mu tyle na tym, kto wygra, ile na wyniesieniu z tego starcia własnej skóry, możliwie jak najmniej posiniaczonej. Z drugiej strony, mogła to być szansa, by pokazać grupie swoją użyteczność. Tylko w czym, oprócz przyciągania uwagi wroga?
Ściąganie uwagi…
„Na pewno dzisiaj” – spytał.
Odpowiedź nie nadeszła od razu.
« 1 2 3 4 30 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Tegoż twórcy

Nudna lekcja fantastyki
— Zofia Marduła

Śladami Endera?
— Magdalena Kubasiewicz

Prima Aprilis: Blaszana pułapka
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.