Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alexa
‹Prawo robotyki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAlexa
TytułPrawo robotyki
OpisAutorka pisze o sobie:
Jestem z wykształcenia automatykiem, z zawodu konsultantem, a z zamiłowania i drugiej profesji tłumaczem. Stan posiadania: jeden mąż (fan GW i fantastyki), jedno dziecko (j.w.), jeden kot (a właściwie kota, Mara Jade Skywalker, chyba nie-fanka, bo reaguje na Kotę, a nie Marę). Tłumaczę głównie teksty techniczne, ale tez i książki z serii Garretta dla MAG-a, tłumaczyłam trochę Tolkiena, Heinleina, Nivena i Van Vogta, a obecnie powieści z serii GW dla Amberu. Kocham muzykę Williamsa, jestem gorącą fanką Shreka, a właściwie Osła, trochę pisze, trochę rysuje, dużo czytam (uwielbiam, obok wszystkich innych, Agathe Christie), a jeśli mam naprawdę dużo wolnego czasu, łażę po górach.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Prawo robotyki – część 2

Alexa
« 1 9 10 11

Alexa

Gwiezdne wojny: Prawo robotyki – część 2

Machinalnie musnął ją po twarzy grzbietem dłoni i odszedł szybko, nie oglądając się za siebie.
– Anakin! Wróć! – krzyknęła za nim i głos jej się nagle załamał – Ojcze…?
Stanął jak wryty w pół kroku. Jedno słowo, wypowiedziane cieniutkim, prawie dziecięcym głosem… Spodziewał się strzału w plecy z miotacza, ale nie tego.
Obejrzał się, pomimo mocnego postanowienia, że tego nie zrobi.
Stała w drzwiach z twarzą ukrytą w dłoniach – ciemna sylwetka na tle jaskrawo świecącego trapezu – i powoli opadała na klęczki, jakby ten wysiłek, to jedno słowo kosztowało ją zbyt wiele.
Podbiegł do niej, rzucił się na kolana i zaczął delikatnie podnosić ją na nogi, gładząc po głowie i ocierając jej łzy… Paliły go jak ogień… jak sztuczna dłoń Luke’a…
Objął ją ramionami, przytulił i pozwolił, żeby wypłakała się w rękaw jego bluzy. Zastanawiał się, czy to wzruszenie, strach, gniew… a może żal?
– Hej, Księżniczko – szepnął jej w ucho, odgarniając falę lśniących włosów… tak podobnych do włosów Padme… Delikatnie ujął ją palcem pod brodę i skierował jej twarz ku światłu padającemu ze szpary w drzwiach. Znów otarł jej łzy. Miał ogromną ochotę ucałować ten mokry policzek… ale zabrakło mu odwagi.
– Niech Moc będzie z tobą…
Ta sama siła, która sprawiła, że pomimo własnych ran i oparzeń spędzał przy łóżku nieprzytomnego Luke’a całe dnie i noce, teraz dodała mu energii, żeby odsunąć się od Leii i odejść tak szybko, jakby gonił go oddział szturmowców.

Kiedy w piętnaście minut i dziesięciu oszołomionych rebeliantów później wznosił się w niebo pionową świecą, tym samym wahadłowcem, którym uciekł z Gwiazdy Śmierci, on także miał mokrą twarz…
– Anakin! – rozległ się nagle głos z interkomu. – Anakin, wróć!
– Luke… Niech Moc będzie z tobą… – wyszeptał i uśmiechnął się do siebie. Nie czekał, aż zaczną wołać go wszyscy: Leia, Kevin, Megan…
Zwłaszcza Megan… Jak jej wytłumaczyć, że nie jest już Davidem Randallem? Że zadziałało prawo robotyki i ten sam program w innej obudowie wciąż pozostaje tym samym robotem?
Wyciągnął rękę i delikatnie, ale zdecydowanie zamknął kanał łączności, po czym wprowadził do komputera koordynaty systemu Dagobah….
Znów był sam.
Coś dotknęło krawędzi jego świadomości, coś próbowało do niego dotrzeć… Nie po raz pierwszy zresztą, choć dopiero teraz wyczuł, że to nie dzieci ani Megan.
Dotknięcie było słabe, skażone cierpieniem…
Przymknął oczy i pogrążył się w medytacji. Nawet nie wiedział, kiedy osunął się na oparcie fotela. Otaczała go Moc. Jak miękka, ciepła wata, pełna tajemniczych, stłumionych dźwięków i błysków, otulała go subtelną, ledwie wyczuwalną warstwą, rozstępującą się pod dotykiem palców myśli.
Unosił się w złocistej chmurze, purpurowe obłoki słały mu się od stopami, złociste iskry wirowały wokół niego jak gwiazdy… a może to były gwiazdy…
Sięgnął głębiej, ku najcieplejszym, najbardziej miękkim rejonom kokonu Mocy i dotknął tego czegoś, co w jego umyśle wydawało się rozżarzonym do białości, lecz przyjemnie ciepłym w dotyku jądrem blasku…
Luke…?
Jasność zapulsowała, zalśniła, otoczyła się zielonkawą poświatą.
Ojcze… Anakin!
Cofnął się gwałtownie, jakby bał się tego dotknięcia, ale zielonkawe smugi światła dosięgły go i pochwyciły w mocny, ciepły uścisk. Pozwolił otoczyć się zieleni, ukołysać…
Anakin! Anakin!
Unosi się w przestrzeni, kołysząc łagodnie… Jest blisko… za tamtym obłokiem znajdzie odpowiedź na swoje pytanie… Zrzuca z siebie zieloną mgłę jak płaszcz, sięga dalej, dalej, gdzie kolorowe i szalone wiry cichną i bledną…
Ciemność… W głębi, w samym jądrze mroku, czeka na niego ta nie-iskierka, ta okruszyna nie-światła, którą się stał… którą był zawsze…
Anakin… Anakin Skywalker.
– Ty? – zdumienie nie ma barwy, ale Anakin cierpliwie splata luźne włókna myśli w słowa… – Czego chcesz?
Jesteś mój… Jesteś… mną. Oddaj mi moje ciało!
– Dave?
Nie… chrapliwy śmiech, pełen goryczy i bólu. Nie… Nie poznajesz…?
Nie-światło dotyka go, jakby chciało wchłonąć. Anakin próbuje walczyć, ale łagodne, pełne skruchy muśnięcia usypiają na chwilę jego czujność…
Przyjrzyj się… Anakinie…!
Ciepło… Miękko… Delikatnie… Blask…Mżenie… Pod przymkniętymi powiekami gromadzi się mrok, miękki, aksamitny mrok… dlaczego boli? Dlaczego czuje taki dziwny, niezrozumiały ból w okolicy ramion… piersi…?
Podąża za tym bólem, szukając ulgi… lub raczej nie ulgi, tylko samotności, żeby ciemny, przerażający kształt, który przesłonił mu światło Mocy nie dosięgnął jego syna…
Oddaj mi to ciało! Muszę je mieć! Zabrałeś mi je, zabrałeś moje wspomnienia, moje życie…
– Przecież żyjesz we mnie… Jesteś częścią mnie – zaoponował Anakin.
Nie… Ja umarłem… Nie jesteś mną bardziej, niż zapisany w memo-chipie głos osobą jego właściciela… Ale teraz wrócę…
Mroczne ramiona zamykają się wokół niego… ciemne palce dotykają jego skroni… wpijają się w mózg.
– Zostaw! Puść mnie… !
Oddasz… Oddasz mi ciało…
– Nie jest twoje! Wspomnienia… proszę, bierz je sobie. Są dla mnie ciężarem, cierpieniem! Pokutuję za twoje zbrodnie, twoją zdradę. To twoje dzieci patrzyły na mnie jak na zbrodniarza, twoją żonę opłakałem! Omal sobie nie odebrałem życia, tak mnie zżerały wyrzuty twojego sumienia! A teraz próbuję wszystko naprawić – i co, dalej uważasz, że ciało należy do ciebie?
Milczenie. Wahanie. Ból.
Ja także wiem, co to jest cierpienie… akurat tego zawsze miałem pod dostatkiem… włącznie z ostatnią próbą oszukania losu. Łagodny smutek zajął miejsce agresji. Pojawiła się nadzieja – ta sama, którą pamiętał sprzed transferu. Myślisz, że potrafisz…?
– Pracuję nad tym, stary. Nie spocznę, dopóki nie załatwię ostatniej sprawy. Bądź tego pewny… To także w pewnym sensie i moja przeszłość.
Pozwól mi wrócić… na chwilę. Chciałbym spojrzeć na moje… dzieci własnymi oczami…
Spryciarz… a może niekoniecznie… W końcu to jego decyzja. Anakin cofa się w najciaśniejszy kącik własnej świadomości, robiąc miejsce tamtemu…
Czuje, jak mrok wsącza się w niego, rozsadza…
Jego dłonie bezwiednie zamknęły się na drążku sterowym, ściągnęły go ku sobie, ostrym łukiem wprowadzając statek w karkołomną pętlę. Wahadłowiec wykonał klasyczny zwrot przez ogon i pełnym pędem ruszył z powrotem w kierunku bazy rebeliantów.
Anakin nie widział zielonkawej plamy na ekranie, nie widział szarej betonowej płyty, która nagle eksplodowała w polu widzenia. Pokręcił głową i uśmiechnął się blado.
– Myliłem się – wymamrotał sennie. – On… istnieje.

Potężny huk i słup ognia wstrząsnął lądowiskiem.
Luke gwałtownie podniósł głowę znad pulpitu i rozszerzonymi oczami spojrzał na Leię, która zamarła z półotwartymi ustami i dłonią ociekającą wodą, która wyskoczyła z kubka.
– Anakin… nie żyje – wyszeptał.
I niech już tak lepiej zostanie, przemknęło mu przez głowę. Nie był pewien, czy to naprawdę jego własna myśl…
KONIEC
koniec
« 1 9 10 11
1 lipca 2002

Komentarze

28 XI 2009   13:56:56

Ta esensja jest super podobała mi się.

26 IV 2010   01:40:20

troche za mdle momentami (pewnie dlatego, ze pisala kobieta), ocierajace sie o banal, ale z wykopem, jako fan SW i jedi, wciagnalem na maxa :):):):) ciekawy pomysl; nie wiem co myslec o tych dziwnych wtraceniach w stylu 'kur*a mowie ojciec do goscia mlodszego od siebie'...

ogolnie gites ;]

26 IV 2010   01:55:49

to chyba warsztat... wydaje sie amatorski (nie w negatywnym sensie), choc krytykiem nie jestem;

reszta jak wspomnialem - wporzatku :)

26 IV 2010   16:18:13

poprawka

*w porządku ;p

27 II 2012   22:31:59

super :D

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.