Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 12 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Alexa
‹Prawo robotyki›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
AutorAlexa
TytułPrawo robotyki
OpisAutorka pisze o sobie:
Jestem z wykształcenia automatykiem, z zawodu konsultantem, a z zamiłowania i drugiej profesji tłumaczem. Stan posiadania: jeden mąż (fan GW i fantastyki), jedno dziecko (j.w.), jeden kot (a właściwie kota, Mara Jade Skywalker, chyba nie-fanka, bo reaguje na Kotę, a nie Marę). Tłumaczę głównie teksty techniczne, ale tez i książki z serii Garretta dla MAG-a, tłumaczyłam trochę Tolkiena, Heinleina, Nivena i Van Vogta, a obecnie powieści z serii GW dla Amberu. Kocham muzykę Williamsa, jestem gorącą fanką Shreka, a właściwie Osła, trochę pisze, trochę rysuje, dużo czytam (uwielbiam, obok wszystkich innych, Agathe Christie), a jeśli mam naprawdę dużo wolnego czasu, łażę po górach.
Gatunekspace opera

Gwiezdne wojny: Prawo robotyki – część 2

Alexa
« 1 8 9 10 11 »

Alexa

Gwiezdne wojny: Prawo robotyki – część 2

– A Darth Vader… czy i jemu dałabyś drugą szansę?
Skuliła się w sobie, jakby się na nią zamierzył. Przypomniał sobie tamto przesłuchanie… Cierpienie, jakie jej zadawał… Czego on tu w ogóle szuka? Przecież to ona pierwsza wyciągnie miotacz i…
– Darth Vader… – wyszeptała. – Mój ojciec… Da… Anakinie, czy wiesz, że na jego widok zawsze serce biło mi trochę mocniej… myślałam, że to ze strachu, z nienawiści…
– Nienawidziłaś go?
– Nie wiem… Bail Organa, mój przybrany ojciec, zawsze twierdził, że wojna to burza na styku dwóch punktów widzenia… – odsunęła się od niego, lekko potrząsnęła głową. – Nie… Nienawidziłam Tarkina, Jabby… ale jego chyba… nie.
Usiadła na kozetce, złożyła dłonie na kolanach. Obserwował ją uważnie spode łba.
– Opowiedz mi o nim… – poprosił.
– Ja? Tobie? – zdziwiła się lekko – Myślałam… że go znałeś.
– Jako klon niekoniecznie musiałem go znać. Opowiesz mi o nim? – usiadł obok niej i zajrzał jej w twarz. – Tylko tyle, ile sama wiesz.
Przymknęła oczy, jakby próbując sobie przypomnieć. Wiedział, że to nie tak. Na pewno pamięta dokładnie każdą ich rozmowę, każdą igłę wbitą w jej ciało przez robota… każdą ich rozmowę… mniej lub bardziej przepełnioną nienawiścią, gniewem.
– Był… imponujący. To pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl. Groźny, onieśmielający… czyste zło, nie skalane groteską i śmiesznością. Na początku, kiedy jeszcze podlegał Tarkinowi, bałam się go… nie dla niego samego, ale właśnie z powodu Tarkina, który był kompletnym szaleńcem. Później, kiedy zaczął nas ścigać z powodu Luke’a, przestałam się go bać… zaczęłam bać się o Luke’a… myślałam wtedy, że go kocham, że będę w pewnej chwili zmuszona dokonać wyboru pomiędzy nim a Hanem… Wiesz, jak to jest, kiedy patrzysz wrogowi w twarz, wiesz, co on myśli, możesz przewidzieć sposób jego postępowania. W przypadku Vadera było inaczej. Czarna maska, potężna postać, znakomicie zaprojektowany kostium negatywnego bohatera – głos jej się załamał. – A potem dowiedziałam się…, że Luke jest moim bratem… a on… moim ojcem.
Pociągnęła nosem. Nie wiedział, jak jej pomóc. Objął ją ramieniem i lekko przytulił do siebie.
– Luke nagle stał się całą moją rodziną… – szepnęła, opierając mu głowę na ramieniu. Pogładził ją po włosach, zastanawiając się, czy przeżyłby spotkanie z Hanem Solo, gdyby zostali przyłapani w tej pozycji.
– Kiedy ci o tym powiedział? Przez pewien czas zdawało mi się, że chciał utrzymać to w tajemnicy.
Potrząsnęła głową. Odsunęła się od niego, ale nie zaprotestowała, kiedy ją wziął za rękę. Przeciwnie, nakryła jego dłoń swoją, delikatnie skubiąc końcami palców skórę na grzbiecie jego ręki.
– Nie… kiedyś, wieczorem, wydawał mi się bardzo poruszony. Mówił, że czuje niepokój, że Imperator go poszukuje.. i pewnie go znajdzie, a wtedy pozostanie tylko ta jedna, ostatnia szansa dla Jedi… ja! Jakbym ja mogła być Jedi! – zaśmiała się z goryczą. – Wtedy też uświadomił mi, że Vader jest również i moim ojcem…
Znów się roześmiała. tym razem tak nerwowo, że zabrzmiało to prawie jak szloch. Wciąż wydawało się, że nie ma odwagi wyprostować pleców.
– Nie spałam przez cała noc i kilka następnych… bałam się – mówiła dalej przyciszonym głosem, ale nie szeptem, jakby obawiała się, że szept zdradzi jej wzruszenie. – Wtedy znów zaczęłam się bać Vadera. Bałam się, że wytropi mnie Mocą, trafi przeze mnie do bazy rebelii… nie wiedziałam, czy nie powiedzieć o tym Mon…, ale Luke mówił, że im mniej osób wie, tym lepiej. Nagle Vader stał się dla mnie… groźny.
– On nie wiedział o twoim istnieniu – rzekł Anakin ze ściśniętym gardłem.
Jak jej powiedzieć?
– To dobrze – odparła bez przekonania, nisko pochylając głowę.
– Oszalałby z radości, gdyby wiedział…
Znieruchomiała. Podniosła na niego wzrok i mocno zacisnęła palce na jego dłoni. Lekko zmarszczyła czoło – zdążył już przyzwyczaić się do tego nie całkiem grymasu. Nie wiedział, co myśli… nie chciał wiedzieć.
– Dave… – z przyzwyczajenia nazwała go jego dawnym imieniem. – Dave… czyim ty jesteś klonem?
Otworzył usta i znów nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Nie nalegała.
– Niech zgadnę… – jej głos stał się nagle lodowaty, przerażająco bezosobowy. – Jesteś klonem Dartha Vadera…
Pociemniało mu w oczach. Nigdy nie przypuszczałby, że tak szybko na to wpadnie. Nie mógł zaprzeczyć… nie mógł jej już nawet okłamać.
– Zgadza się? – zapytała stłumionym głosem. – Nawet nie próbuj kręcić. To przecież oczywiste… to podobieństwo nie jest przypadkowe…
Anakin zacisnął pięści, prawie miażdżąc jej palce.
Syknęła z bólu, wyrwała mu jedną rękę, wsunęła pod pachę, żeby rozmasować ból. Nie spuszczała z niego wzroku, przygryzła tylko dolną wargę.
Skinął głową.
Westchnęła głośno, wstrzymała oddech.
– To nie wszystko, Leio – rzekł, patrząc na nią błagalnie. – Mam również jego osobowość, pamięć… Jestem nim. Dzięki Yaro i Megan dostałem nowe ciało… ale to jednak ja.
Pokręciła przecząco głową, jakby nie chciała w to uwierzyć. W dniu, kiedy zaakceptowała Dartha Vadera jako swego ojca, nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek stanie z nim twarzą w twarz. Teraz nie wiedziała: śmiać się czy płakać. Nie potrafiła połączyć tej ładnej, młodzieńczej twarzy z maską Mrocznego Lorda Sithów, nie rozumiała własnych uczuć.
„Tak pięknie jest cierpieć i przebaczyć prześladowcy, kiedy umiera…. „ pomyślała. „Tak trudno jest odnaleźć to uczucie, kiedy staje się z nim twarzą w twarz…”
Opłakała ojca, który tkwił w skorupie Vadera, uroniła nawet łzę na cześć godnego przeciwnika, którego traciła. Zło z klasą…
A teraz siedzi i patrzy w szaroniebieskie oczy Dartha Vadera, młodszego o dwadzieścia parę lat, bardzo smutnego i bardzo… nieprawdziwego?
Okłamał ją. Dopiero teraz zrozumiała, co naprawdę wydarzyło się na Gwieździe Śmierci. Do tej pory wiedziała tylko, że poddali się obaj, że Imperator zmusił ich do walki o miejsce u jego boku i że straszliwie zemścił się na nich za to, że markowali.
Teraz połączyła wszystko w całość. Zrozumiała.
– Chciałeś wymienić siebie za Luke’a… – wyszeptała.
– Nie – odparł równie cicho. – Chciałem go zabić, gdyby choć musnął Ciemną Stronę. A potem zginąć wraz z Imperatorem.
Zerwała się z miejsca jak oparzona, cofnęła się o kilka kroków, wyciągnęła dłoń za siebie i namacała ścianę. Przez chwilę mierzyła wzrokiem dzieląca ich odległość, jakby nie była pewna, czy taka wystarczy. Z ulgą przylgnęła do plecami do zimnego durabetonu i przymknęła oczy.
– Dlaczego nie powiedziałeś? – szepnęła po chwili, kiedy już sięgnął po kurtkę i zamierzał wyjść. – Dlaczego mnie okłamałeś? Dlaczego okłamałeś Luke’a?
– Luke wiedział o wszystkim… Powiedziałem mu, zanim poddaliśmy się Imperatorowi. I teraz powiedziałem mu to jeszcze raz… choć miałem ogromną ochotę nie mówić i samemu zapomnieć…
Leia nie odpowiedziała. Odchyliła głowę w tył i przymknęła oczy. Po twarzy ściekła jej jedna łza, potem druga. Patrzył na nie w milczeniu, kręcąc głową. Wreszcie nie wytrzymał, podszedł i delikatnie, koniuszkami palców, starł kropelki wilgoci z jej twarzy.
– Wybacz – szepnął. – Wybacz, że nie umiałem ci tego powiedzieć inaczej… Kocham cię. Żegnaj…
Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz, starannie zamykając je za sobą.
Oparł się ramieniem o ścianę – nie miał siły iść dalej. Nagle stracił całą energię. Rozmowa z Leią zrujnowała go psychicznie. Teraz – jak zranione zwierzę – rzeczywiście tęsknił tylko za samotnością. Poczuł nagle ogromną chęć, żeby się rozpłakać, upić, rozbić sobie głowę, byle nie czuć pod palcami tych łez…
Drzwi za jego plecami otwarły się cicho. Nie podnosił głowy, sprężył się tylko w sobie, żeby wytrzymać kolejny atak nienawiści i bólu. Bo przecież… musiała go nienawidzić, za te wszystkie zbrodnie, za wszystkie cierpienia, za wszystkie kłamstwa?
– Anakin… – delikatna dłoń spoczęła na jego ramieniu, szczupłe palce zacisnęły się lekko na grubej tkaninie. – Anakin… nie odchodź… Proszę. Ty nie jesteś…
– Jestem, Leio… – wykrztusił przez ściśnięte wzruszeniem gardło. – Jestem Darthem Vaderem, największym zbrodniarzem w historii i muszę za to odpokutować.
« 1 8 9 10 11 »

Komentarze

28 XI 2009   13:56:56

Ta esensja jest super podobała mi się.

26 IV 2010   01:40:20

troche za mdle momentami (pewnie dlatego, ze pisala kobieta), ocierajace sie o banal, ale z wykopem, jako fan SW i jedi, wciagnalem na maxa :):):):) ciekawy pomysl; nie wiem co myslec o tych dziwnych wtraceniach w stylu 'kur*a mowie ojciec do goscia mlodszego od siebie'...

ogolnie gites ;]

26 IV 2010   01:55:49

to chyba warsztat... wydaje sie amatorski (nie w negatywnym sensie), choc krytykiem nie jestem;

reszta jak wspomnialem - wporzatku :)

26 IV 2010   16:18:13

poprawka

*w porządku ;p

27 II 2012   22:31:59

super :D

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 7
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

17 XI 2012

Lady Sith nie potrzebowała widzieć Twi’lekanki, żeby całą sobą czuć efekt działania Mocy. Dziewczyna żyła jeszcze, właściwie Beyre bawiła się nią dopiero, nie czyniąc przy tym poważniejszej krzywdy. Na to przyjdzie czas.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 6
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

3 X 2012

Sala tronowa w pałacu imperatorskim i ona sama leżąca na podłodze, z trudem łapiąca haustami powietrze. Niebieskie błyskawice zgasły sekundę wcześniej, a Lord Sidious podszedł nieśpiesznie i najwyraźniej nie mogąc darować sobie ostatniego akcentu, kopnął Beyre w żołądek.

więcej »

Gwiezdne wojny: Wróg publiczny, cz. 5
Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

18 VIII 2012

Człowiek szedł powoli, prowadząc przed sobą Windu, czy Beyre, czy jak jej tam. Domniemana lady Sith miała ramiona wykręcone do tyłu, a nadgarstki zapewne skute kajdankami. Fett zasłaniał się nią w taki sposób, że Bossk nie widział jego dłoni.

więcej »

Polecamy

...ze szkicownika, cz. 9

...ze szkicownika:

...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak

Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak

...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak

Zobacz też

Z tego cyklu

Druga szansa
— Magdalena Stawniak

Nowa układanka ze starych klocków
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Mroziuk, Anna Nieznaj, Beatrycze Nowicka, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Przemytnik i pozostali
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

10 razy Darth Vader
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wróg publiczny, cz. 7
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 6
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 5
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 4
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 3
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Wróg publiczny, cz. 2
— Anna ‘Cranberry’ Nieznaj

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.