Z filmu wyjęte: Taśmowa robotaMarzenie osaczonego żołnierza - dysk stworzony z karabinów maszynowych, plujących ogniem we wszystkich kierunkach naraz.
Jarosław LoretzZ filmu wyjęte: Taśmowa robotaMarzenie osaczonego żołnierza - dysk stworzony z karabinów maszynowych, plujących ogniem we wszystkich kierunkach naraz. Dzisiaj proponuję luźniejszy kadr, będący jawną zgrywą z konwencji, rzuconą na szerokie wody niczym nieograniczonego kiczu. Oto robot mający dwie ręce, ale mimo to pociągający spusty wszystkich ułożonych w krąg karabinów maszynowych, trzymanych w odpowiedniej pozycji przez… No, przez coś. Na przykład przez wyobraźnię scenarzysty i umowność efektów specjalnych. Oczywiście nie ma co marudzić, że jest to śmiechu warta tandeta, bo ten film taki właśnie miał być - do bólu kiczowaty i jawnie tandetny. To jego siła, a nie słabość. A skąd pochodzi ów kadr? Otóż z "Enthirana" numer dwa. Tak jest, jakiś czas temu powstała druga część szaleństwa z 2010 roku. Jak ktoś nie wie, co to "Enthiran", to zasugeruję rzut oka na najbardziej zwariowany kawałek filmu z rozwałką na autostradzie. Dzieje się tam mnóstwo, zaczynając od mercedesa uklepanego z innego auta. Film - indyjski, co trzeba zaznaczyć - pochodzi z 2010 roku i już dawno temu doczekał się statusu produkcji kultowej. Natomiast druga część, nosząca skromny, nierzucający się w oczy tytuł "2.0", nie niesie już tej świeżości, co pierwowzór, ale chwilami jest podobnie odjechana i dowodzi nieszablonowej wyobraźni S. Shankara, który odpowiada za powstanie obu filmów. Tym razem bohaterką jest prześliczna androidka, ale że nie za bardzo może sobie poradzić z problemem znikających telefonów komórkowych (co z nich powstaje, pokażę za tydzień), trzeba wybudzić zabójczego robota znanego z pierwszej części, spacyfikowanego i zneutralizowanego za brewerie, jakich uprzednio się dopuścił. A wówczas okazuje się, że komórkami - ożywionymi w pewnym sensie - kieruje duch wściekłego na świat… ornitologa. Mszczącego się zbyt liczne nadajniki sieci komórkowych, przyczyniające się do gubienia przez ptaki tras i znoszenia zmutowanych jaj. Przy czym już od początku wiadomo, że będzie ostro, bo komórki załatwiają wybranych nieszczęśliwców np. wskakując im przez gardło do brzucha i żywcem rozrywając. Ten film po prostu nie bierze jeńców. Naturalnie trzeba mimo wszystko pamiętać, że jest to indyjskie kino, więc seans krótki nie będzie (2,5 godziny). Ale w jednym mogę pocieszyć - nie przypominam sobie, by była w nim choć jedna piosenka. 12 lutego 2024 |
Ej, dobra ta scena! Oglądałam z uśmiechem, niektóre efekty specjalne naprawdę pomysłowe.
Mogę zrozumieć, czemu film stał się kultowy.
(tylko ten bohater jakoś mało przystojny dla mnie, laseczka jest OK, ale cóż - od lat widzę, że mają tam zdecydowanie inne gusty w kwestii atrakcyjności mężczyzn).
No to jeszcze bonusowo filmik pokazujący, jak niektóre sceny powstawały, na którym widać kilka kolejnych szalonych pomysłów: https://www.youtube.com/watch?v=D-BlhkZ0sy0
Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.
więcej »W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.
więcej »Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Latająca rybka
— Jarosław Loretz
Android starszej daty
— Jarosław Loretz
Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Orient Express: A gdyby tak na Księżycu kangur…
— Jarosław Loretz
Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz
Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz
Majówka seniorów
— Jarosław Loretz
Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz
Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz
Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz
Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz
Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz
Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz
Scena z ciężarówkami od razu przypomniała mi jeden z tworów CorridorCrew: "https://youtu.be/7g9xcCMdwns" ,
czas od 01:51, generalnie nie oglądać przy spożywaniu czegokolwiek, jak i w obecności osób uważanych za podatne na przemoc fizyczną.