Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 21 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andriej Konczałowski
‹Drodzy towarzysze!›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDrodzy towarzysze!
Tytuł oryginalnyДорогие товарищи!
ReżyseriaAndriej Konczałowski
ZdjęciaAndriej Najdionow
Scenariusz
ObsadaJulia Wysocka, Władisław Komarow, Andriej Gusiew, Julia Burowa, Siergiej Erlisz, Dmitrij Kostiajew, Wiaczesław Pigariew, Artiom Krysin, Piotr Oliow, Gieorgij Pipinaszwili, Roman Kalkajew, Jurij Bołochow, Walerij Nowikow, Iwan Martynow, Aleksiej Kazakow, Anton Gromow, Oleg Cwietanowicz
MuzykaIzaak Dunajewski
Rok produkcji2020
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania120 min
Gatunekdramat, historyczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Poszukiwana żywa lub martwa
[Andriej Konczałowski „Drodzy towarzysze!” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To nie jest pierwsza filmowa opowieść o dramatycznych wydarzeniach, do jakich doszło na początku czerwca 1962 roku w radzieckim Nowoczerkasku, kiedy to „władza robotniczo-chłopska”, chcąc rozpędzić manifestację mieszkańców protestujących przeciwko podwyżkom cen – otworzyła ogień. Na pewno jednak – głównie z uwagi na nazwisko reżysera i jakość dzieła – „Drodzy towarzysze!” Andrieja Konczałowskiego odbiją się w świecie najszerszym echem. Film już zbiera nagrody na najważniejszych festiwalach.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Poszukiwana żywa lub martwa
[Andriej Konczałowski „Drodzy towarzysze!” - recenzja]

To nie jest pierwsza filmowa opowieść o dramatycznych wydarzeniach, do jakich doszło na początku czerwca 1962 roku w radzieckim Nowoczerkasku, kiedy to „władza robotniczo-chłopska”, chcąc rozpędzić manifestację mieszkańców protestujących przeciwko podwyżkom cen – otworzyła ogień. Na pewno jednak – głównie z uwagi na nazwisko reżysera i jakość dzieła – „Drodzy towarzysze!” Andrieja Konczałowskiego odbiją się w świecie najszerszym echem. Film już zbiera nagrody na najważniejszych festiwalach.

Andriej Konczałowski
‹Drodzy towarzysze!›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDrodzy towarzysze!
Tytuł oryginalnyДорогие товарищи!
ReżyseriaAndriej Konczałowski
ZdjęciaAndriej Najdionow
Scenariusz
ObsadaJulia Wysocka, Władisław Komarow, Andriej Gusiew, Julia Burowa, Siergiej Erlisz, Dmitrij Kostiajew, Wiaczesław Pigariew, Artiom Krysin, Piotr Oliow, Gieorgij Pipinaszwili, Roman Kalkajew, Jurij Bołochow, Walerij Nowikow, Iwan Martynow, Aleksiej Kazakow, Anton Gromow, Oleg Cwietanowicz
MuzykaIzaak Dunajewski
Rok produkcji2020
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania120 min
Gatunekdramat, historyczny
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Osiemdziesięciotrzyletni Andriej Siergiejewicz Konczałowski to ikona kina radzieckiego i rosyjskiego. To postać pomnikowa. Jako (współ)scenarzysta był współtwórcą kinowych arcydzieł Andrieja Tarkowskiego („Dziecko wojny”, 1962; „Andriej Rublow”, 1966); samodzielnie – już jako reżyser – w latach 70. ubiegłego wieku, czyli jeszcze przed wymuszoną przez władze sowieckie emigracją do Stanów Zjednoczonych, nakręcił kilka obrazów, które przeszły do historii, jak na przykład będący adaptacją słynnej sztuki Antona Czechowa „Wujaszek Wania” (1970), melodramat z elementami musicalu „Romanca o zakochanych” (1974), w końcu zachwycająca rozmachem inscenizacyjnym wielka epopeja historyczna „Syberiada” (1978). Dziś, choć wiekowy, Konczałowski wcale nie zwalnia tempa; w drugiej dekadzie XXI wieku zrealizował między innymi nagradzane na festiwalach na całym świecie dramaty „Białe noce listonosza Aleksieja Trapicyna” (2014) oraz „Raj” (2016). Dwa lata temu – w koprodukcji z Włochami – przygotował biograficzny film o Michale Aniele, zatytułowany „Grzech”, a zaraz potem wziął się do pracy nad dokumentem o współczesnych Rosjanach „Człowiek niezłomny” (2019).
Kiedy wydawało się, że po tak intensywnych latach twórcy należy się w końcu dłuższy odpoczynek, Andriej Siergiejewicz zaskoczył wszystkich i zabrał się za kręcenie kolejnego fabularnego obrazu, w którym postanowił wrócić do wciąż mało znanych wydarzeń z dziejów Związku Radzieckiego, jakie rozegrały się w czerwcu 1962 roku w leżącym w obwodzie rostowskim na południu kraju prowincjonalnym Nowoczerkasku (nad rzeką Aksaj). Być może skłoniła go do tego aktualna (piąta już) żona, aktorka Julia Wysocka, która właśnie w Nowoczerkasku przyszła na świat (stało się to jedenaście lat po tamtym dramacie) – i tam też się wychowała. Gdy w całym Kraju Rad istniał do lat 90. cenzorski zapis na pisanie i mówienie o masakrze dokonanej w mieście, mieszkańcy zapewne przekazywali te informacje kolejnym pokoleniom w tradycji ustnej. Dzieło zatytułowane „Drodzy towarzysze!” Konczałowski kręcił w oryginalnych plenerach (jedynie część zdjęć powstała w Moskwie); wstępne prace sfinalizował we wrześniu 2019 roku. Pierwotnie premierę zaplanowano na maj następnego roku, ale z oczywistych powodów – pandemia koronawirusa – trzeba ją było przełożyć na koniec lata i jesień.
Pierwszy pokaz filmu odbył się na festiwalu w Wenecji 7 września 2020 roku; tam też „Drodzy towarzysze!” otrzymali Specjalną Nagrodę Jury (i nominację do Złotego Lwa). Kilkanaście dni później obraz zaprezentowano na rosyjskim „Kinotawrze”; polscy widzowie mogli go oglądnąć w ramach ubiegłorocznego – przeprowadzonego w trybie online – 14. Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Polską”. Jurorzy pod przewodnictwem reżysera Roberta Glińskiego uznali go za najlepsze dzieło pokazane w konkursie. Po drodze doszedł jeszcze laur za reżyserię na festiwalu w Chicago, rosyjska nominacja do Oscara oraz aż pięć nominacji do krajowej nagrody „Złotego Orła”, z których jednak tylko jedna – także za reżyserię – zamieniła się w statuetkę (w innych ważnych kategoriach wyżej oceniono, co zresztą nie powinno dziwić, „Dziennik blokady” Andrieja Zajcewa). Do oficjalnej, choć wciąż trudno powiedzieć, że normalnej, kinowej dystrybucji w Rosji „Drodzy towarzysze!” trafił 12 listopada ubiegłego roku. W panującej na świecie sytuacji trudno oczekiwać, by film, który kosztował około 150 milionów rubli (sfinansowali go – mniej więcej po połowie – rosyjskie Ministerstwo Kultury oraz miliarder Aliszer Usmanow), zwrócił się, co jednak oczywiście nie oznacza, że mamy do czynienia z obrazem w dorobku Konczałowskiego mniej wybitnym.
W Polsce z podobnymi tematami kino rozprawiło się już wcześniej. Idąc chronologicznie: o poznańskim Czerwcu opowiedział Filip Bajon w filmie „Poznań 56” w 1996 roku, o wydarzeniach grudniowych na Wybrzeżu – Antoni Krauze w „Czarnym czwartku” (2010), a o Radomiu – Krzysztof Kieślowski w telewizyjnym „Krótkim dniu pracy”, powstałym w 1981 roku, jeszcze w czasach tak zwanego „karnawału Solidarności”. Wątek buntu w Nowoczerkasku przewinął się w kinematografii radzieckiej dwukrotnie na początku lat 90. (choć akurat unikano wtedy jeszcze wymieniania nazwy miejscowości); miało to miejsce w obrazach „Lekcje pod koniec wiosny” (1990) Olega Kawuna oraz „Poszukiwany niebezpieczny przestępca” (1992) Gieorgija Kachokiji. Oba filmy są dzisiaj kompletnie zapomniane. Tak naprawdę dopiero okrągła pięćdziesiąta rocznica wydarzeń sprawiła, że temat ten podjęto na poważnie; nakręcono wówczas kilka dokumentów, powstał także serial Konstantina Chudiakowa „Pewnego razu w Rostowie” (2012), w którym w szerszym zakresie odniesiono się do tamtych zdarzeń. A teraz mamy jeszcze dzieło Konczałowskiego.
Nowoczerkask to stosunkowo młode miasto; założono je na początku XIX wieku z myślą o osadnictwie kozaków dońskich. Po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej trafiali tam przede wszystkim byli więźniowie łagrów i rozkułaczeni w poprzednich dekadach chłopi. Największym pracodawcą w mieście i całej okolicy był państwowy Nowoczerkaski Zakład Budowy Elektrowozów. Gdy 31 maja 1962 roku centralne gazety doniosły o planowanych podwyżkach cen między innymi na masło, mięso i przetwory mięsne, to właśnie tam doszło do buntu załogi, która następnego dnia, to jest 1 czerwca, odmówiła pracy i postanowiła wyrazić swoje wielkie niezadowolenie maszerując pod budynek Komitetu Miejskiego partii komunistycznej. Od tego zaczyna się film Andrieja Siergiejewicza. Główną jego bohaterką jest Ludmiła Daniłowna Siomina, kombatantka wojenna, sanitariuszka, która z frontu wróciła do rodzinnego domu z córeczką, Swietką. Teraz robi karierę w lokalnym aparacie partyjnym, odpowiadając za przemysł. Nie wyszła za mąż, ale ma kochanka, którym jest jej przełożony, Oleg Nikołajewicz Łoginow, pierwszy sekretarz w Komitecie Miejskim. Budząc się rano w jego łóżku, Luda ma obawy, jakie mogą być skutki zapowiedzianych dzień wcześniej podwyżek, które, co do tego nie ma wątpliwości, uderzą we wszystkich mieszkańców Kraju Rad.
Wracając do domu, robi po drodze zakupy w sklepie spożywczym; widzi tłum bijący się o podstawowe towary. Ona nie ma takich problemów; należy przecież do lokalnej elity, wszyscy się z nią liczą, może więc wejść na zaplecze i tam od usłużnej kierowniczki dostaje to, co jest jej potrzebne. Kiedy pojawia się w pracy, atmosfera jest nerwowa. Z oddali dobiega dźwięk syreny alarmowej, a w rozmowie telefonicznej pada słowo, jakiego w Związku Radzieckim – przynajmniej w kontekście spraw wewnętrznych – nie można było używać: „strajk”! Tysiące robotników – niektórzy z portretami Lenina, inni nawet Stalina – maszerują pod siedzibę władz. Przybyły z Rostowa Aleksandr Wasiljewicz Basow (to postać autentyczna!), pierwszy sekretarz Komitetu Obwodowego KPZR, stara się uspokoić tłum, ale jego słowa, że podwyżki pozwolą zwiększyć podaż brakujących towarów, nie spotykają się ze zrozumieniem – najpierw rozlegają się gwizdy, a następnie lecą kamienie. Aparatczyków ewakuują funkcjonariusze służb specjalnych. Władze państwowe w Moskwie nie lekceważą zagrożenia i już następnego dnia w Nowoczerkasku pojawia się pięcioosobowa komisja państwowa, na czele której stoi Froł Romanowicz Kozłow, członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego KPZR; zostają też sprowadzone do miasta oddziały wojskowe.
Wszystko po to, aby następnego dnia nie dopuścić do kolejnego protestu. Tymczasem 2 czerwca na ulice wychodzi jeszcze więcej osób – są to nie tylko robotnicy, ale także zwykli mieszkańcy miasta, jak również pracownicy umysłowi i studenci, a wśród nich osiemnastoletnia Swietłana, córka Ludmiły. Budynku Komitetu Miejskiego strzeże wojsko, które ma rozkaz w przypadku zagrożenia strzelać w powietrze. Gdy jednak padają strzały, giną ludzie – często przypadkowi, niebiorący udziału w manifestacji. Na placu zaczyna się panika. Pada też pytanie: Kto, skoro nie żołnierze, strzelał do cywilów? Przypadek sprawia, że Luda wie – i jest to wiedza, która może kosztować ją życie. Co gorsza, kiedy wraca do domu, okazuje się, że nie ma Swiety, która nie wróciła z manifestacji. Siomina podejrzewa najgorsze; mimo to rusza na poszukiwanie córki – żywej bądź martwej. Film Konczałowskiego dzieli się wyraźnie na dwie części: w pierwszej reżyser opowiada z dokumentalną niemal dokładnością o tym, jak doszło do masakry; w drugiej przedstawia represje, jakie spadły nie tylko na uczestników wydarzeń, ale wszystkich mieszkańców Nowoczerkaska. Władze postanowiły bowiem zrobić wszystko, by nie tylko świat, ale również obywatelu Związku Radzieckiego nigdy nie dowiedzieli się, co stało się 2 czerwca 1962 roku w niewielkim mieście nad rzeką Aksaj.
Konczałowski świadomie wybrał jako bohaterkę, której oczyma patrzymy na dramat miasta i jej osobisty – kobietę politycznie zaangażowaną, dosłownie zaczadzoną komunizmem, która, doskonale wiedząc o zbrodniach Stalina, nie potępia go jednak. Ba! jest w stanie powiedzieć, że gdyby Stalin wciąż żył, w kraju już panowałby komunizm, nie byłoby więc bałaganu i chaosu, a takie sytuacje, jak ta w Nowoczerkasku nie miałyby po prostu prawa się zdarzyć. Początkowo nie trafiają do niej argumenty ojca, niegdyś walczącego w wojnie domowej po stronie „białych” kozaków, ani marzenia córki o tym, aby żyć w wolnym kraju. Dopiero z czasem zdaje sobie sprawę, w jak okrutnym systemie żyje, jak nieludzką władzę pomaga budować. W dużej mierze uświadamia ją w tym Wiktor, kapitan nowoczerkaskiego KGB. Człowiek o dwóch twarzach: z jednej strony wypełniający bez zmrużenia oka okrutne rozkazy przełożonych, z drugiej starający się wesprzeć Ludmiłę, nawet ryzykując karierą w służbach, a być może i życiem. Na film Andrieja Siergiejewicza można patrzeć jak na kolejny obraz rozprawiający się z nieludzkością systemu komunistycznego (podobnie zrobił ostatnio Andriej Smirnow we „Francuzu”), ale można także odczytywać go współcześnie. Pojawiły się nawet głosy krytyków, że „Drodzy towarzysze!” to również dzieło opowiadające o państwie rosyjskim anno Domini 2020. Jak więc widać, historia ponownie zatoczyła koło.
W głównej roli Konczałowski obsadził – i trudno było sobie wyobrazić inny wybór – swoją żonę Julię Wysocką („Raj”, „Wilk zmyślony”); w Swietę wcieliła się dwudziestoletnia debiutantka Julia Burowa, studentka Andrieja Siergiejewicza w moskiewskim Państwowym Instytucie Sztuk Teatralnych. Kochanka i przełożonego Ludmiły, Olega Łoginowa, zagrał Władisław Komarow („Dowłatow”), kapitana KGB – Andriej Gusiew („Trener”), z kolei wysokiego rangą aparatczyka Frołowa – mieszkający i pracujący od trzydziestu lat w Niemczech i Austrii Piotr Oliow („Panie proszą panów”, „Dworzec dla dwojga”). Autorem scenariusza był sam Konczałowski, ale w pracy nad fabułą wydatnie wspierała go, będąca zresztą jego etatową współpracownicą od 2014 roku (czyli od czasu „Białych nocy…”), Jelena Kisieliowa. Za wysmakowane czarno-białe zdjęcia odpowiadał doświadczony i na dodatek bardzo chętnie angażujący się w nieoczywiste, dalekie od kina popularnego projekty operator Andriej Najdionow („Córka”, „Znalezisko”, „Ołówek”). W ścieżce dźwiękowej wykorzystano muzykę i piosenki z epoki, a dominującym motywem jest pieśń Izaaka Dunajewskiego zaczerpnięta z komedii Grigorija Aleksandrowa „Wiosna” (1947).
Według oficjalnych danych w czasie tłumienia demonstracji, w czym brały udział milicja, KGB i wojska wewnętrzne Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zginęły dwadzieścia cztery osoby, a siedemdziesiąt zostało ciężko rannych (ilu z nich potem zmarło?). Dwa miesiące później nad częścią aresztowanych odbył się w Nowoczerkasku sąd. Siedmiu „podżegaczy” skazano na śmierć i rozstrzelano, sto trzy osoby natomiast skazano na kary więzienia od dwóch do piętnastu lat. W 1996 roku wszyscy – także ci już nieżyjący – zostali zrehabilitowani.
koniec
24 stycznia 2021

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Pięciokąt miłosny
Sebastian Chosiński

19 V 2024

Kiedy na ekrany trafiają melodramaty, najczęściej mamy do czynienia z historiami, które zajmują się miłosnymi trójkątami. Tymczasem w uzbeckim dramacie „Wybacz mi” jego scenarzystka i reżyserka Durdona Tulaganowa pokazała… pięciokąt miłosny. Składają się na niego dwie pary małżeńskie oraz samotna kobieta, która stara się owinąć sobie wokół palca młodych mężów.

więcej »

Co nam w kinie gra: Monster
Kamil Witek

17 V 2024

„Czy przeszczepiając człowiekowi mózg świni, będzie on jeszcze człowiekiem czy już świnią?” – zdanie wypowiedziane przez jednego z nastoletnich bohaterów „Monstera” spokojnie mogłoby posłużyć za oś scenariusza w filmie Davida Cronenberga.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Co tam dolary, gdy można zarabiać ruble!
Sebastian Chosiński

15 V 2024

Przyznaję, że filmowymi ekranizacjami powieści Brunona Jasieńskiego „Człowiek zmienia skórę” zająłem się nie „po bożemu”, bo od końca. Najpierw przedstawiłem pięcioodcinkowy miniserial z 1978 roku, a dopiero teraz zabieram się za nakręconą dwie dekady wcześniej dwuczęściową kinową epopeję autorstwa Rafaiła Perelsztejna.

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Pięciokąt miłosny
— Sebastian Chosiński

Zeus = Zero. Wielki Zero!
— Sebastian Chosiński

Ciemne chmury nad Anatewką
— Sebastian Chosiński

Ucz się (nieistniejących) języków!
— Sebastian Chosiński

Czy można mieć nadzieję w Piekle?
— Sebastian Chosiński

Wielkie bohaterstwo małych ludzi
— Sebastian Chosiński

Gdy rzeczywistość zastępuje fikcję
— Sebastian Chosiński

Dwie siostry i pamięć o matce
— Sebastian Chosiński

W poszukiwaniu straconego życia
— Sebastian Chosiński

Azerski „bękart wojny”
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.