Apokalipsa z przerwą na herbatkęOdcinek 2
"To za świat, Mao!" albo "Świat, to za Mao!" Projekty do filmowej wersji Historia zaczyna się od szpitala psychiatrycznego. Jak zwykle. Miała miejsce kolejna masowa ucieczka. Tym razem nie wytrzymały zabezpieczenia w londyńskim Burtons Asylum. W trakcie jednej z tych opętanych burzą nocy, na zewnątrz wydostali się szaleni naukowcy. Wśród nich, doktor Odd. Tydzień później świat nie był już taki sam. Właśnie. Świat. Trzeba w końcu napisać coś o świecie, w którym toczyć się będzie akcja "Apokalipsy...". To Ziemia w niedalekiej przyszłości. Albo to co po niej pozostało. Rzeczywistość alternatywna? Być może. Tak naprawdę nie ma to znaczenia. Jestem pewien, że poznałeś już jego połowę. Na przykład filmy z Jamesem Bondem, w których to zagrożenie całkowitą katastrofą znanego nam świata, pojawiało się w tak krótkich odstępach czasu, że biedny 007 miał czas tylko na jeden stosunek pod koniec filmu, a każdy następny obraz zaczynał się od zakończenia kolejnej akcji. Tak, znacie już tępo i wizję globalnego zagrożenia. Teraz przybierzcie to pop- i kontrkulturowymi ozdóbkami. Wykopcie kilkanaście lat do przodu. Po 40 minutach wyjmujemy z piekarnika... Nie chciałem przyszłości z Mad Maxa ani Bladerunnera. To smutne światy. My natomiast zamierzamy się dobrze bawić. Bawić? Ale czym? Projekty do filmowej wersji Doktor Odd był geniuszem. Co akurat nie jest dziwne: szaleni naukowcy zazwyczaj są geniuszami. Odd był człowiekiem, który odkrył prawa złotej spirali. Prawa, które tłumaczyły i wyjaśniały spiralną symetrię znajdującą się w każdym przedmiocie. Od ziarenka piasku do całych galaktyk. Sam Odd twierdził, iż jego teorie dotyczyć mogą również rzeczy niematerialnych, takich jak czas, myśli albo koncepty. Jednak żadne z jego słów nie zostało udowodnione... do momentu, w którym uciekł ze szpitala. Pojawił się tydzień później. Na specjalnie zorganizowanej wideo-konferencji zaszantażował resztę świata. To, czego chciał nie jest istotne. Ważne jest to, co chciał zrobić, gdyby jego żądania nie zostały spełnione. Twierdził, że udało mu się stworzyć broń, która potrafi wyszukać spiralę symetrii w dowolnym przedmiocie i złamać ją w najsłabszym punkcie. I ma ją wycelowaną w Stany Zjednoczone. Wyśmiano go. Więc nacisnął spust. Wszyscy w śmiertelnej ciszy obserwowali przekaz nadawany przez satelity. Stany Zjednoczone po prostu się zapadły. To było niewyobrażalne, a jednak się stało. Pierwsza odezwała się Królowa Anglii, Katarzyna: - Pieprzony matkojebca! Właśnie tak. Cały świat był zdumiony. Słowa, które wypowiedziała, transmitowane były w czasie rzeczywistym do każdego znanego zakątka świata. Ale nikt nie był nimi oburzony, ponieważ wszyscy czuli dokładnie to samo. Gniew, złość i chęć zemsty. Królowa nie czekała na reakcję jej doradców. Obróciła się do postaci, która od zawsze towarzyszyła jej niczym cień. - Ojczymie? Modele z kolekcji J.P. Gaultiera - Rozumiem, Wasza Wysokość. Odpowiedni ludzie zostali już wysłani. Ci odpowiedni ludzie to Bohaterowie. Rola graczy w "Apokalipsie..." polegać będzie na ratowaniu świata. Cliche? Oczywiście. Ale nie sposób w jaki to robią. A już na pewno nie w jaki się ubierają. Organizacja Metasoli & Parafikcji (oficjalnie znana pod nazwą Instytutu Metereologii & Pogody) swoje narodziny zawdzięcza właśnie tamtej ucieczce doktora Odda. To wydarzenie jasno i klarownie wyjaśniło wszystkim, że "dziwne zagrożenie w tych dziwnych czasach, wymaga użycia dziwnych środków". Utworzono więc tajną komórkę, której głównym zajęciem są globalne akcje ratunkowe (oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem interesów Wielkiej Brytanii). Rekrutacją agentów zajmuje się Ojczym, tajemniczy doradca Jej Królewskiej Mości. Czym się kieruje przy ich doborze? Stylem. Bo styl jest wszystkim. A przynajmniej w świecie "Apokalipsy...". Popkulturowy postmodernizm zaprojektowany ręką anioła, będącego krzyżówką Andy Warhola i człowieka nazwiskiem Jean Paul Gaultier (jeśli szczytem elegancji są dla was ubrania ze sklepów marki Adidas, Big Star czy Levis, nie musicie znać tego ostatniego nazwiska). Eleganckie marynarki, buty na koturnach, czerwony podkoszulek z twarzą Che, luksusowy zegarek-cebula wystający z kieszeni na grubym łańcuchu, modna fryzura i ręcznie zdobiony Glock, załadowany kulami pokrytymi teflonem. Tak właśnie wyglądają agenci M&P. Ta nowofalowa fuzja odpowiada także stylowi życia i zachowaniu bohaterów. Stylowemu, szalonemu i nienagannie nowoczesnemu. Ale więcej na ten temat, znajdziecie w trzecim epizodzie. Tam też wyjaśnię szczegóły dotyczące organizacji, jej sposobu działania i tajemniczej Metasoli. Teraz drogie Panie i Panowie, proszę mi wybaczyć. Świat znowu mnie potrzebuje. Gdzie znajduje się najbliższa budka telefoniczna? 1 grudnia 2000 |
Jak na miesiąc, w którym „White Dwarf” świętuje swój pięćsetny numer, kwiecień minął bez większych warhammerowych nowości.
więcej »Na trzeci numer „Magii i Miecza” trzeba było poczekać zdecydowanie dłużej, niż na drugi, ale warto było. Po raz pierwszy bowiem pojawił się w niej artykuł poświęcony systemowi Warhammer, a także opublikowano pierwszą przygodę z prawdziwego zdarzenia.
więcej »Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.
więcej »Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski
Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski
Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski
Typowe miasto
— Miłosz Cybowski
Gnijący las
— Miłosz Cybowski
Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski
Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski
Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski
Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski
Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski
Apokalipsa z przerwą na herbatkę
— Joe Abrakadabra
Apokalipsa z przerwą na herbatkę
— Joe Abrakadabra
Apokalipsa z przerwą na herbatkę
— Joe Abrakadabra
Co jest ważniejsze w komiksie? Scenariusz czy ilustracje?
— Joe Abrakadabra