Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

RPG po węgiersku

…czyli jak to się robi nad Dunajem.

Przemo Kusiakiewicz

RPG po węgiersku

…czyli jak to się robi nad Dunajem.
Ars Magica
Ars Magica
Zapewne większość z Was kojarzy Węgry z winem, papryką i czardaszem. No, może jeszcze z przysłowiową przyjaźnią, czy też niewymawialnym językiem, czego radosny przykład mieliśmy w filmie „CK Dezerterzy”. Jednak nie samą papryką żyje Węgier, a zwłaszcza młody Węgier. Zjawisko gier fabularnych rozwinęło się u naszych bratanków dość wcześnie i w nieco innej formie, niż u nas. Aby zacząć, jak mawiali starożytni „od jajka” i dowiedzieć się czegoś więcej o fenomenie gier fabularnych na Węgrzech, musimy cofnąć się pamięcią dwie dekady wstecz.
Początki
Wszystko zaczęło się we wczesnych latach 80. Wtedy to co odważniejsi rodzice ówczesnej młodzieży węgierskiej, podróżując za żelazną kurtynę, przywieźli swoim pociechom pierwsze podręczniki do AD&D. Przez długi czas gry fabularne były zastrzeżone więc dla „krewnych i znajomych królika”. Niewielu ludzi na Węgrzech wręcz zdawało sobie sprawę z istnienia tego rodzaju rozrywki.
Bestiarium
Bestiarium
Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że literatura fantasy była w owym czasie równie mocno zaniedbana, co i u nas. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to genialne tłumaczenie „Władcy Pierścieni”, w wykonaniu Arpada Gancza (który przez czas jakiś pełnił funkcję prezydenta Węgier w latach dziewięćdziesiątych), tak kanoniczne, jak dla wielu polskich czytelników praca pani Skibniewskiej.
Czas przemian politycznych w roku 1989 był okresem, w którym powstały pierwsze kluby rpg w Budapeszcie (zrzeszone przy Węgierskim Klubie Fantasy). Wtedy też skrystalizowało się w stolicy grono pierwszych fanów rpg (czytaj: AD&D, gdyż wówczas był to jedyny system rpg grywany u naszych bratanków). Z czcią przekazywano sobie kserówki „Dungeon Master Guide”, a wielościenne kości traktowano jak najprawdziwsze relikwie. Stare, dobre czasy – jak z rozrzewnieniem wspominają dziś trzydziestoparoletni gracze…
Pierwsze sklepy z artykułami RPG otwarto na początku lat 90. Dla wielu graczy możliwość bezpośredniego dostępu do nowych gier fabularnych była cudowną alternatywą na ograne już wtedy AD&D. Można było zaobserwować zjawisko porzucania „adeków” na rzecz Shadowruna, czy Zewu Cthulu. Jednocześnie coraz bardziej potrzebowano fachowego pisma, traktującego o grach fabularnych.
Codex
Codex
Grono ludzi związanych z Węgierskim Klubem Fantasy utworzyło wydawnictwo Valhalla Paholy (Loża Walhalli). Celem jako sobie wyznaczyli, było publikowanie i promocja literatury fantasy na Węgrzech. Oni też przyobiecali graczom wydać fachowe pismo, roboczo zatytułowane „Runa” (Run). Jednocześnie (i niezależnie) kilku weteranów światka rpg założyło wydawnictwo Biborhold Budapest LTD i zaczęło publikować magazyn „Biborhold” („Purpurowy księżyc”). Początkowo czasopismo miało bardzo amatorską formułę i skupione było wyłącznie na AD&D, lecz stopniowo zyskiwało na jakości i okazało się godnym konkurentem wciąż zapowiadanego „Runa”.
„Runa” ukazał się z początkiem roku 1993. Jak no owe czasy, doskonale wydany, (w porywach nawet 128 stronicowy!) magazyn poświęcony rpg, był strzałem w dziesiątkę. Zyskał sobie ogromną rzeszę fanów (można zaryzykować, że czytało go minimum 90% graczy na Węgrzech). Nakład czasopisma był jak na warunki węgierskie (ponad 10 mln mieszkańców) dość znaczny, bo wynosił 12 tysięcy egzemplarzy. Wywiady z Gigaxem, Rein-Hagenem, Jacksonem, materiały do Wampira, AD&D, czy Zewu Cthulu – przyciągały coraz to nowe zastępy czytelników. Niestety, od początków już pewna choroba toczyła korzenie Valhalli (wydawcy „Runa”). Z powodów wręcz otwartej wojny, wypowiedzianej na łamach pisma konkurencyjnemu „Biborholdowi” wkrótce środowisko graczy rpg na Węgrzech spolaryzowało się na zwolenników i przeciwników Valhalli. Miało się to jeszcze bardziej pogłębić z chwilą wydania pierwszej, węgierskiej gry fabularnej…
Cthulhu
Cthulhu
Madziarskie RPG
Sama gra zapowiadana była półtora roku wcześniej. Jednak jej premiera ostatecznie odbyła się pod koniec grudnia 1993 roku. Do dziś pamiętam, jak stałem w długaśnej kolejce, w księgarni przy Vaci ut. Praktycznie co drugi kupujący odchodził ze sklepu z wypiekami na twarzy, trzymając pod pachą zafoliowane, grube tomiszcze w malachitowo zielonej, twardej oprawie. Każdy chciał mieć swojego MAGUSa, ja także.
Kim byli twórcy i wydawcy MAGUSa? Jak już wcześniej pisałem, wywodzili się z Węgierskiego Klubu Fantasy. Głównym motorem i osobą od interesów był Csanad Novak. On zajął się stroną finansową i prawną wydawnictwa Valhalla (był też redaktorem naczelnym i de facto właścicielem). Z innych osób godnych uwagi, należy wymienić Zsolta Nyulaszi – autora systemu magii i jednego z pomysłodawców świata. Andrasa Gaspara – głównego rodzica świata MAGUSa, który był już wtedy poczytnym pisarzem sf. Zsolta Kornyę – on podobnie jak Gaspar, z sukcesem publikował swoje powieści (raczej dark fantasy). Na koniec też muszę wymienić genialnego grafika Csabę Zsivolvolgyi, którego prace nadały specyficzny klimat podręcznikowi do gry.
Faktem jest, że podręcznik główny sprzedawał się jak ciepłe bułeczki (czy raczej langosze – drożdżowe placki smażone na oleju).
Cyberpunk
Cyberpunk
Nie tylko Magus?
Bezpośrednio po wydaniu MAGUSa, na rynek trafiła zlokalizowana wersja „MERPa”. Jednak nie miała ona praktycznie żadnych szans z zyskującym coraz więcej fanów rodzimym produktem. Ani „Star Wars” (również wydany przez Valhallę w 1994 roku), ani węgierski „Armageddon 2092 Mars” (wydany rok później przez Biborhold, autorstwa Sandora Szigeti) nie mogły przebić się do graczy rpg owładniętych „magusomanią”.
Jednak rok 1995 przyniósł kryzys. Zarówno Valhall, jak i Boborhold dostały zadyszki. Drugie wydawnictwo znikło z rynku na dobre. Valhalla wstrzymała magazyn „Runa”, lecz nadal strumień forintów spływał do kieszeni wydawców, dzięki kolejnym powieściom i antologiom ze świata MAGUSa.
Wtedy też pojawił się na Węgrzech Magic the Gathering i wszyscy (podobnie jak i u nas) zaczęli prorokować rychły upadek rpg na korzyść gier karcianych. Cóż, przeżyliśmy to i dziś jedynie możemy śmiać się z tamtych mrocznych wizji, lecz bez wątpienia spora część młodzieży porzuciła gry fabularne, oddając się karcianej rozrywce.
Kapłani rycerze I
Kapłani rycerze I
Miłe złego…
Po zniknięciu z rynku „Runa” i wystąpieniu pewnych kłopotów finansowych, właściciel Valhalli, Csanad Novak poczynił kilka nerwowych posunięć, w wyniku których z wydawnictwa Valhalla odeszli Nyulaszi i grafik Zsivolvolgyi. Nad Valhallą zaczęły gromadzić się czarne chmury. Novak posiadał wszelkie prawa autorskie do MAGUSa, jako osoba od początku zajmująca się stroną prawną gry. Nyulaszi w wytoczonym procesie zachował jedynie prawa do swej, skądinąd niezłej powieści „Renegat” (jej fragment w języku polskim możecie przeczytać w moim tłumaczeniu tutaj: magus.vrpg.net/files/Renegat.pdf. Zresztą sam Nyulaszi jest bardzo chętny do współpracy wydawniczej. Swoja drogą, słyszeliście o węgierskim fantasy? A czytaliście? No właśnie.)
Z początkiem roku 1996, byli współpracownicy Valhalli założyli własne wydawnictwo „Nitor” i stworzyli nową grę fabularną „Codex”. Ten kolejny konkurent MAGUSa bazował na orientalnym świecie, mocno zbliżonym do Rokuganu (Legenda 5 Kręgów). Mimo sporej popularności, gra nie zdołała odebrać MAGUSowi wielu fanów.
Kapłani rycerze II
Kapłani rycerze II
Odpowiedzią Valhalli było wydanie rok później gry karcianej MAGUS, która o dziwo przez pewien czas doskonale konkurowała z MtG!!! Klimatyczna grafika, interesujące zasady (oparte raczej na wykonywaniu „questów”, zbieraniu punktów i budowaniu własnej wieży; niż na sprowadzaniu do zera „20 punktów życia” przeciwnika), przystępna cena i rodzimy język, były niepodważalnymi atutami. Szkoda, że za cztery lata karciany MAGUS miał umrzeć śmiercią naturalną. Zapowiadał się nad wyraz dobrze.
I jako kolejną ciekawostkę przytoczę fakt, że w miejsce oczekiwanych dodatków (o których wydawcy nie wspominali ani słowem) wydano właśnie karciankę. Znów rzesze fanów MAGUSa RPG kupowały karty tylko po to, by dowiedzieć się jakie miasta są na Ynevie, jak zwą się (i wyglądają przy okazji) bohaterowie, potwory i magiczne przedmioty. Interesująca polityka, nieprawdaż?
Wkrótce też stało się tradycją, że każda powieść Valhalli, opatrzona logiem MAGUSa sprzedawała się w całym nakładzie bez względu na poziom i zawartość. Coraz częściej czytelnicy mieli jednak wrażenie, że publikowane powieści poza okładką nie mają nic wspólnego ze światem MAGUSa. Zresztą na łamach internetowego forum () ostrej krytyce poddawano każdego nowego autora, którego przypadkiem (lub nie) wydawano w MAGUSowym cyklu.
Renegat
Renegat
…A koniec?
Dziś każdy zainteresowany grami fabularnymi, może pogubić się w prezentowanej, bogatej ofercie. Na rynek węgierski weszły wszystkie, liczące się tytuły i wydawnictwa z Wizardami (MtG i AD&D) na czele. Przetłumaczono kilka interesujących pozycji (bardzo zbieżnych z tymi, wydanymi u nas). Dla przykładu: Earthdawn, Wampir, Cyberpunk, czy Ars Magica, Mit MAGUSa pozostał, ale z mitu nikt raczej nie wyżyje. Stąd też wynikają usilne zabiegi pana Novaka o podsycanie zainteresowania wokół „jego” gry.
Zabiegi dość dziwne, sami to przyznacie. Pod koniec zeszłego roku w serca fanów MAGUSA wstąpiła nadzieja. Nasłuchali się już dość o kolejnych procesach, sporach i kłótniach między Csanadem Novakiem, a byłymi współpracownikami. Tym razem jednak informacja była budująca: Valhalla utworzyła nowy zespół ludzi, który zaczął pracować nad produkcją dwóch dodatków. Całość miał koordynować jeden człowiek – Csaba Jardan. W istocie zapowiadała się gratka dla wielbicieli nieco archaicznego już dziś MAGUSa (patrząc na datę pierwszego wydania tego systemu, wkrótce będziemy mieli jego dziesięciolecie, nie jest to co prawda Traveller, ale …). Grupa Jardana przez rok pracowała nad dodatkiem opisującym Niare i Enosuke, dwa państwa północy kontynentu, podobnie jak Tiadlan wzorowane na krajach orientu, a konkretnie na Chinach i średniowiecznej Japonii. Drugą, przełomową pracą miał być atlas Ynevu (roboczy tytuł: „Geoframia”). Zbiór kolorowych map, z opisami geografii, mapami politycznymi i ujednoliceniem świata przedstawionego w powieściach i kolejnych edycjach podręcznika gry. Faktycznie więc, grupa Jardana podjęła ryzykowną pracę, z jednej strony musieli wyłapać większość „błędów” będących w istocie efektem albo lenistwa autorów powieści, albo ich zbyt lotnej fantazji. Z drugiej strony musieli nadać sens i połączyć w logiczną całość wiele wątków powieści i umiejscowić je w historii świata, zrewidować „timeline” i odpowiedzieć na oczekiwania graczy, jakie pojawiły się w ciągu siedmiu lat istnienia na rynku gry. Oczekiwania były wielkie, podobnie jak ciężar zadania. Niestety im bliżej wydania (zapowiadanego na grudzień 2002), tym atmosfera w redakcji robiła się coraz mniej interesująca.
7 twarzy śmierci
7 twarzy śmierci
Całkiem niedawno w prywatnej korespondencji Csaba, ku mojemu całkowitemu zaskoczeniu, poinformował mnie, że mimo ukończenia prac, nie zostaną one wydane, zgodnie z decyzją Csanada Novaka. Uzasadnieniem było stwierdzenie, że wydanie owych dodatków uderzy bezpośrednio w pisarzy, „zawężając ich możliwości twórcze”.
Mocno zawrzało w środowisku graczy, wielu opowiedziało się po stronie Jardana, co oczywiście w niczym nie zmieniło faktu, że oba dodatki nie pojawią się nakładem Valhalli. Całej sprawie pikanterii dodaje pojawienie się zapowiedzi o kolejnej reedycji MAGUSa, tym razem opartej na mechanice …. D20 (ponoć na wiosnę 2003)!
Krąży wiele anegdot o mitycznej wręcz postaci Csanada Novaka, że chodzi wiecznie w ciemnych okularach, że tylko żona otwiera drzwi i odbiera telefony, że z nikim nie kontaktuje się osobiście, unika wszelkich konwentów, zjazdów i publicznych imprez, obawiając się stada rozwścieczonych współautorów, chcących wręczyć mu pozew o przywłaszczenie praw autorskich. Jak każda anegdota są to raczej przesadzone opowiastki, zawierające jednak ziarno prawdy. Jakby nie było, bez Novaka Węgrzy byliby ubożsi o spory kawałek historii gier fabularnych, a kto wie, ilu obecnie uznanych pisarzy fantasy, dalej zajmowałoby się stolarką (Zsolt Kornya), czy leczeniem ludzi (Peter Gaspar).
koniec
1 grudnia 2002
Autor pisze o sobie:
Rocznik 1972 dobry, jak wytrawne Bordeaux. Absolwent poznańskiej hungarystyki i marketingu na WSB. Żonaty, jedno dziecko – roczny Adaś. Typ człowieka renesansu, o zainteresowaniach sięgających w każdą dziedzinę, od medycyny naturalnej, poprzez historię plemion prawęgierskich, kuchnię włoską i literaturę fantasy, aż po teorie gier, komputery i średniowieczną broń białą. Od lat miłośnik gier fabularnych, popularyzator węgierskiej gry MAGUS.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Magia i Miecz: Z niewielką pomocą zagranicznych publikacji
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 IV 2024

Na trzeci numer „Magii i Miecza” trzeba było poczekać zdecydowanie dłużej, niż na drugi, ale warto było. Po raz pierwszy bowiem pojawił się w niej artykuł poświęcony systemowi Warhammer, a także opublikowano pierwszą przygodę z prawdziwego zdarzenia.

więcej »

W krainie Wojennego Młota: Marzec 2024
Miłosz Cybowski

3 IV 2024

Marzec nie przyniósł zbyt wielu nowości ze świata Warhammera – do najważniejszych należy zaliczyć prezentacje kolejnych dwóch armii do The Old World.

więcej »

Magia i Miecz: Siłą rozpędu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

13 III 2024

Drugi numer „Magii i Miecza” ukazał się na zasadzie siły rozpędu. Jeśli wierzyć informacji zawartej we wstępniaku, miał premierę dwa tygodnie po pojawieniu się numeru pierwszego.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Wiele hałasu o nic?
— Przemo Kusiakiewicz

Magus
— Przemo Kusiakiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.