Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Piraci z Karaibów›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiraci z Karaibów
Tytuł oryginalnyPirates of the Caribbean
Data produkcji2003
Producent
Producent Akella
Wydawca Bethesda Softworks
Dystrybutor CD Projekt
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Piraci: Przed monitorem pod czarną banderą
[„Piraci z Karaibów” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
"Piraci z Karaibów" to gra cRPG, która ma reklamować film z Johnem Deepem wyprodukowany przez studio Disneya. Mylą się ci, którzy myślą, że gra jest interaktywną wersją filmu. Nic z tego, "Piraci z Karaibów" praktycznie w ogóle nie korespondują z treścią filmu. Jedyną cechą wspólną jest czas i miejsce akcji.

Bartosz Kotarba

Piraci: Przed monitorem pod czarną banderą
[„Piraci z Karaibów” - recenzja]

"Piraci z Karaibów" to gra cRPG, która ma reklamować film z Johnem Deepem wyprodukowany przez studio Disneya. Mylą się ci, którzy myślą, że gra jest interaktywną wersją filmu. Nic z tego, "Piraci z Karaibów" praktycznie w ogóle nie korespondują z treścią filmu. Jedyną cechą wspólną jest czas i miejsce akcji.

‹Piraci z Karaibów›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPiraci z Karaibów
Tytuł oryginalnyPirates of the Caribbean
Data produkcji2003
Producent
Producent Akella
Wydawca Bethesda Softworks
Dystrybutor CD Projekt
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Jakiś czas temu ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić grę komputerową na podstawie filmu. Potem dokonano tego w drugą stronę, kręcąc film w oparciu o grę komputerową. Od tego też czasu oba światy przenikają się wzajemnie, napędzając wielkie koło komercji. "Tomb Raider", "Resident Evil", "Batman", czy wreszcie ostatni "Matrix" to tylko nieliczne tytuły, które skorzystały z tej prawidłowości. Wchodzący właśnie we wrześniu film "Pirates of The Caribbean: The Curse of the Black Pearl" nie mógł pozostać w tyle...
"Pirates of The Carribean" lub jak kto woli "Piraci z Karaibów" to gra cRPG, która ma reklamować film z Johnem Deepem wyprodukowany przez studio Disneya. Mylą się ci, którzy myślą, że gra jest interaktywną wersją filmu. Nic z tego, "Piraci z Karaibów", którzy mają się ukazać na polskim rynku 11 września za sprawą CD Projekt praktycznie w ogóle nie korespondują z treścią filmu. Jedyną cechą wspólną jest czas i miejsce akcji.
Odrobina historii
W 2000 roku, niewielka firma Akella zdecydowała się na odważny krok. Wielu przed nią połamało sobie zęby na próbie powtórzenia sukcesu legendarnej gry Sida Meiera "Pirates!" Pomimo lepszych i gorszych prób nikomu ta sztuka się nie udała. Jednak 13 lat po premierze "Pirates!" ta sytuacja uległa zmianie. "Sea Dogs", bo tak nazywała się gra Akelli doskonale oddawała klimat morskiej przygody sprzed lat, oferując w pełni nowoczesną grafikę, dźwięk, a przede wszystkim grywalność. Po niezwykłym sukcesie rozpoczęto pracę nad kontynuacją. W tym samym czasie studio Disneya postanowiło wyprodukować film rozgrywający się, podobnie jak gra, na Karaibach w XVII w. Aby lepiej wypromować swoje filmowe dzieło, zaproponowano producentom gry zmianę nazwy na "Pirates of The Caribbean". Tym samym "Sea Dogs II" przemieniło się w "Piratów z Karaibów". Poza nazwą nie dokonano większych zmian w samej grze, a produkt, który trafi we wrześniu na półki sklepowe będzie po prostu kontynuacją "Sea Dogs" pod zmienionym tytułem.
W paszczy rywalizacji
Sama gra jak już napisałem jest klasycznym cRPG rozgrywającym się w świecie żagli XVII-wiecznych Karaibów. Zmagające się w wyścigu kolonizacyjnym potęgi morskie starły się właśnie na morzach karaibskich. Rywalizacja ta zaowocowała wzmożoną aktywnością flot wszystkich konkurujących państw, a szlakami morskimi natychmiast ruszyły statki kupieckie. Porty zaroiły się marynarzami, lecz nie wszyscy z nich byli kupcami. Część, łasa na łatwy i szybki zysk wciągała na maszt czarną banderę z trupią czaszką oddając się łupieniu kupieckich jednostek W tych realiach jako Nathaniel Hurt przyjdzie nam przeżyć największą przygodę naszego życia lub szybko zginąć pod ogniem dział nieprzyjacielskiego okrętu.
Zostać piratem, a może...
"Piraci z Karaibów" od samego początku rozgrywki dają nam pełną swobodę w działaniu. Gra, choć posiada główny scenariusz, wcale nie zmusza nas do jego rozgrywania. Jeśli tylko chcemy możemy sami zadecydować o tym, kim stanie się Nathaniel. Wyłącznie od nas zależy, czy zostanie on wierny Anglii, zaprzyjaźni się z Francuzami czy może przejdzie na stronę Hiszpańską. Kiedy jednak żadna ze stron nie będzie nas satysfakcjonować możemy się oddać czystemu i niczym nieskrępowanemu piractwu i łupić statki niezależnie od bandery, jaka powiewa na ich maszcie. Należy też uściślić, że gra wcale nie zmusza nas do walki z kimkolwiek (chyba, że w obronie własnej). Jeśli obca jest nam morska przemoc, możemy oddać się urokom handlu z dnia na dzień powiększając nasz majątek. Zgromadzone pieniądze i doświadczenie pozwolą nam na zakup nowych, szybszych (lub bardziej ładownych) jednostek lub zwiększyć wkład w poczynione przez nas inwestycje.
Wilk morski
Kolejne przygody Nathaniela sprawią, że z czasem stanie się on wytrawnym żeglarzem. Zgromadzone punkty doświadczenia będzie można rozdysponować między takie cechy jak szczęście, fechtunek, nawigacja, czy handel. Zależnie od drogi życiowej, którą wybierzemy, każda z tych cech będzie odgrywać szczególną rolę. Dobrze rozwinięty instynkt kupca pozwoli na utargowanie korzystniejszych cen, gdy mistrzostwo w fechtunku pozwoli na łatwiejsze zwycięstwo z wrogim kapitanem i zagarnięcie jego okrętu. Cech charakteryzujących Nathaniela jest oczywiście więcej niż wymienione przeze mnie cztery, a każda z nich odgrywa istotną rolę w konkretnych sytuacjach.
Podejmując decyzję o karierze naszego młodego żeglarza musimy mieć świadomość, że każda nasza akcja spotka się z odpowiednią reakcją środowiska gry. Kiedy złupimy francuski statek handlowy, nie mamy co liczyć na miłe przyjęcie w jednym z francuskich portów. Podobnie, będąc hiszpańskim korsarzem, lepiej nie podpływać w okolice angielskich fortów. Piraci zaś mogą spodziewać się ataków z każdej ze stron.
Na lądzie i na morzu
Niezależnie od strony, którą wybierzemy będziemy mogli zawijać do portów (oczywiście tylko tych przyjaznych). Porty najczęściej strzeżone przez dobrze uzbrojone forty są centrum życia, które toczy się na wodach Karaibów. To tutaj będziemy mogli sprzedać lub kupić potrzebne towary, nająć załogę, dokonać koniecznych napraw czy wreszcie posłuchać miejscowych plotek. W mieście możemy także odwiedzić lokalnego gubernatora, oferując nasze usługi. Jeśli tylko gubernator wyrazi zgodę, możemy stać się jednym z korsarzy pływających pod banderą danego kraju. W porcie, o ile dopisze nam szczęście, możemy załapać jakieś intratne zlecenie (konwojowanie, przewóz towarów itp.) które skutecznie przyczyni się do zwiększenia ilości złota w naszych kieszeniach. Gra oferuje także eksplorację lądu poza miastami, gdzie w licznych jaskiniach i przeróżnych tajemniczych miejscach czekają na nas zapomniane przez wszystkich pirackie skarby i tym podobne kosztowne artefakty.
W przeciwieństwie do lądu morze będzie dla nas mniej łaskawe, wystawiając nas na próbę niemal każdego dnia rejsu. Poza wrogimi jednostkami będziemy musieli stawić czoła potędze natury, a jak niebezpieczny jest sztorm na pełnym morzu w załadowanej po brzegi pinasie, może wiedzieć tylko ten, kto to przeżył.
Ładować działa, gotować haki!
Jeśli umkniemy nieprzychylnym wiatrom i potężnym falom, nie umkniemy szybszym i potężniejszym statkom, a takich niemało na wodach mórz karaibskich. Walka podobnie jak to było w "Sea Dogs" czy "Pirates!" odbywa się w dwóch fazach. Pierwsza to walka manewrowo-artyleryjska, gdzie walczące statki starają się zdobyć jak najlepszą pozycję do oddania niszczycielskiej salwy. Zależnie od obranej taktyki możemy wybrać pociski, jakimi będziemy bombardować jednostkę (lub jednostki) wroga. Kiedy zdecydujemy się przechwycić jego statek, najlepszym wyborem są kule łańcuchowe, które drąc żagle przeciwnika skutecznie go unieruchomią. Potem za pomocą kartaczy pozostaje zdziesiątkować załogę i już można przybijać do burty w celu dokonania abordażu. Jeśli jednak zdecydujemy się posłać wroga na dno, najlepszym wyborem pozostają bomby i zwykłe kule armatnie. Walka to nie tylko huk dział, ale także umiejętna nawigacja i wykorzystanie sił wiatru. Łącząc wszystkie te umiejętności będziemy mogli skutecznie atakować jednostki wroga nie narażając naszych statków i załóg.
Druga faza walki rozgrywa się już bezpośrednio na pokładzie, kiedy zdecydujemy się na dokonanie abordażu. W chwili, gdy statki zderzą się burtami i uda się przerzucić haki przyciągające, gracz otrzymuje okazję do sprawdzenia swoich umiejętności w fechtunku, wcielając się w postać głównego bohatera. Decydujące są jednak nie tylko nasze umiejętności we władaniu szablą, ale także liczba załogi. Nikt bowiem nie wyobraża sobie chyba zdobycia 250-osobowego galeonu 15-osobową pisaną!
Stocznia
Każdy typ statku, którym będziemy dowodzić (a w grze jest ich całkiem sporo) ma swoje wady i zalety. Im większa jednostka, tym większa jej ładowność. Niestety ładowność okupiona jest najczęściej kosztem zwrotności i prędkości. Cięższe okręty wojenne swój wytrzymały kadłub, olbrzymią ilość dział i załogi okupują prędkością. Dlatego też dokonując wyboru musimy brać pod uwagę, do czego będziemy wykorzystywać daną jednostkę. Jeśli naszym głównym zajęciem jest handel, lepiej stawiać na ładowność, jeśli natomiast decydujemy się łupić statki czy atakować forty, najlepszym wyborem pozostaje ciężki okręt wojenny. Statki na szczęście, poza dość kosztownym nabyciem ich w stoczni, możemy zdobyć w drodze abordażu, co jest znacznie lepszym rozwiązaniem szczególnie, jeśli nie dysponujemy duża ilością złota (trzeba przecież pamiętać o regularnym opłacaniu załogi, aby uniknąć buntu). Awans na lepsze jednostki jest nie tylko uzależniony od zgromadzonego złota czy umiejętnego abordażu. Statki zostały podzielone na klasy. Ledwo opierzony wilczek morski nie ma szans na dowodzenie potężną korwetą czy fregatą i musi zadowolić się pinasą lub slupem. Dopiero zdobyte doświadczenie pozwoli mu stanąć za sterem potężniejszych jednostek.
Ach, jak tu pięknie...
Bez wątpienia poza grywalnością wielkim atutem "Piratów z Karaibów" jest ich oprawa wizualna. Grafika, którą mamy okazję podziwiać w grze zasługuje na najwyższe uznanie. Dynamicznie zmieniające się warunki pogodowe, piękne zachody słońca czy wreszcie groźne nawałnice- wszystkie te efekty zapierają dech w piersiach. Doskonale wykonane są także modele statków. Zadbano o każdy szczegół. Szczególnie cieszy oko uwijająca się po pokładzie załoga. W czasie walki chmury dymu zasnuwają obraz, a eksplodujące pociski wyrzucają w powietrze szczątki rozerwanych pokładów. Pociski, które nie trafiły w cel, uderzają w taflę, wzbudzając przy tym fontanny wody. Kiedy zaś nasze statki spokojnie prują morskie fale, możemy zauważyć harcujące delfiny.
Żagle w górę!
"Piraci z Karaibów" to bez wątpienia produkcja, która zasługuje na uwagę każdego gracza, który choć trochę daje się uwieść klimatom żeglarskiej przygody i tajemniczej pirackiej historii. Weterani komputerowej rozgrywki pamiętający jeszcze czasy "Pirates!" sięgną po ten tytuł z cała pewnością. Piękna, wciągająca i niesamowicie grywalna produkcja. Czy trzeba czegoś więcej?
A więc żagle w górę i do zobaczenia gdzieś na wodach Karaibów!
koniec
1 października 2003
Minimalne wymagania sprzętowe: -procesor: 800MHz -pamięć: 128MB RAM -grafika: akcelerator 3D -1.5 GB wolnego miejsca na twardym dysku

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
Miłosz Cybowski

17 II 2024

„Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Powrót księcia
— Bartosz Kotarba

Cisza i mrok
— Bartosz Kotarba

Koszykarskie święto
— Bartosz Kotarba

(Moc)ny produkt
— Bartosz Kotarba

Wsteczny przełom
— Bartosz Kotarba

Cierń i duch
— Bartosz Kotarba

Łowca z otchłani
— Bartosz Kotarba

Cywilizowany produkt
— Bartosz Kotarba

Mroczna atmosfera
— Bartosz Kotarba

Wreszcie coś się ruszyło
— Bartosz Kotarba

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.