Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Tom Clancy’s Ghost Recon›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTom Clancy’s Ghost Recon
Data produkcji23 listopada 2001
Producent Red Storm
Wydawca Ubi Soft
Dystrybutor Play-It
InfoRekomendowane: Pentium III 450MHz, 128MB RAM, 16 MB akcelerator 3D
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Cierń i duch
[„Tom Clancy’s Ghost Recon”, „Tom Clancy’s Rainbow Six Rogue Spear: Black Thorn” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jest rok 2008, we Wschodniej Europie powoli zapala się mały płomień lokalnego konfliktu, czy przerodzi się on w kryzys o globalnym zasięgu? Rosja, Gruzja, Litwa. Rosja wciąż marzy o odzyskaniu swych byłych republik.

Bartosz Kotarba

Cierń i duch
[„Tom Clancy’s Ghost Recon”, „Tom Clancy’s Rainbow Six Rogue Spear: Black Thorn” - recenzja]

Jest rok 2008, we Wschodniej Europie powoli zapala się mały płomień lokalnego konfliktu, czy przerodzi się on w kryzys o globalnym zasięgu? Rosja, Gruzja, Litwa. Rosja wciąż marzy o odzyskaniu swych byłych republik.

‹Tom Clancy’s Ghost Recon›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTom Clancy’s Ghost Recon
Data produkcji23 listopada 2001
Producent Red Storm
Wydawca Ubi Soft
Dystrybutor Play-It
InfoRekomendowane: Pentium III 450MHz, 128MB RAM, 16 MB akcelerator 3D
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
– Homes…. Homes!! Uważaj na ten budynek po prawej!
– Nikt stamtąd nie wyjdzie niezauważony, spokojna głowa.
– Reid, co z radiem? Gdzie jest grupa Bravo?
– Dochodzą do pierwszego wzgórza sir!
– Okay, powinno się udać, na razie nikt nas nie zauważył. Pamiętajcie, oficer ma zostać żywy… Reid, powiedz Jensenowi, żeby nie było jak ostatnio, przecież oni padali pod jego ogniem jak drzewa…
– Ależ sir, on nam uratował skórę, ten odwrót…
– Homes! Masz coś do powiedzenia? Jaki był rozkaz?! On go złamał…
Reid odwrócił się w kierunku porucznika Wonga.
– Sir! Basista zajął pozycję, widzi cały obóz jak na dłoni. Czterech ludzi przy namiotach, dwa patrole dwuosobowe. Widzi też grupę Bravo, będzie ich osłaniał
– Reid, powiedz Basiście, że ma zielone światło, wierzę, że 600 metrów to dla niego nie jest zbyt duża odległość, to od niego dziś zależy, kto wróci do domu… Homes!! Ruszamy! Nie wychylać się, jak najdłużej macie pozostać niezauważeni, tylko pewne strzały. Pamiętajcie, Ruskie nie będą się dwa razy zastanawiać. Reid, czyń swoją powinność.
Reid chwycił radiostację – grupa Bravo, macie zielone światło, oficer ma być żywy, reszta… niekoniecznie. Aha, Jensen… patrz do kogo strzelasz, bo nie chciałbym dostać Twojej kulki. My schodzimy ze wschodniego stoku, na zachodnim jest nasz anioł stróż. Spokojnie, jeszcze nie widziałem pudła w wykonaniu Basisty… możemy być spokojni. Go!
Świat musi zareagować. Szybkie i precyzyjne uderzenia w newralgiczne punkty militarnej infrastruktury armii rosyjskiej, sabotaż, błyskawiczne kontruderzenia… Świat potrzebuje wsparcia oddziałów Ghost…

‹Tom Clancy’s Rainbow Six Rogue Spear: Black Thorn›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTom Clancy’s Rainbow Six Rogue Spear: Black Thorn
Data produkcji1 listopada 2001
Producent Red Storm
Wydawca Ubi Soft
Dystrybutor Play-It
InfoRekomendowane: Pentium II 400MHz, 64MB RAM, akcelerator 3D
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Tak oto w skrócie można by opisać fabułę produktu Red Storm Enterteinment. „Ghost Recon”, bo tak nazywa się nowe dziecko Red Stormu, zostało ochrzczone przez graczy następcą sławetnego Rainbow Six. Obu tytułom patronowała znana wszystkim czytelnikom sensacji postać, a mianowicie Tom Clancy. Obie gry traktują właściwie o tym samym – o akcjach grup specjalnych. Różnią je tylko nazwy, pierwsza to Rainbow, druga to Ghost. Tak się składa, że całkiem niedawno na rynku ukazał się kolejny Rainbow, a mianowicie „Rainbow Six: Black Thorn”. Jak napisałem, oba tytuły mają sporo wspólnego, więc siłą rzeczy pojawia się pokusa porównania obu gier. Wszyscy fani produktów Red Stormu oburzą się, jak można porównywać te dwa tytuły, skoro Black Thorn to wciąż stary engine Rainbow Six, a Ghost Recon to już całkiem nowy twór?! Otóż tu właśnie tkwi sens tego porównania, a właściwie konkluzja: jak można wypuścić prawie równocześnie produkty o tak różnej jakości? Czy nie jest to wyciąganie pieniędzy od wiernych fanów serii Rainbow Six? Czy nie jest to zwykłe perfidne granie na sentymentach? Odpowiedź jest jednoznaczna. Owszem jest. I muszę przyznać, że sytuacja, jaka zaistniała, czyli właśnie ukazanie się tych dwóch tytułów prawie jednocześnie, bardzo mnie zaskoczyła. Może najpierw krótko o Black Thorn. Otóż jest to kolejny dodatek do świetnego swego czasu tytułu. Trzeba zaznaczyć, iż seria Rainbow do dziś jest niesamowicie grywalna, jednakże toporność grafiki, jak na ówczesne czasy, zaczyna być bolesna i niemiła. Co w tej kwestii zmienia Black Thorn? Otóż nic – i to właśnie uważam za nie fair w stosunku do gracza. „Cierń…” to właściwie kilka kolejnych misji i nic więcej. Dużym plusem było poszerzenie asortymentu broni, gdyż, jak wiadomo tego, zawsze było w Rainbole nieco za mało i trzeba było się ratować wszelkiego typu modami. Tym razem jest dużo lepiej. I to właściwie tyle. Gracz otrzymuje po raz kolejny tego samego dobrego Rainbowa, tylko ile razy można odgrzewać ten sam naleśnik? Tym razem panowie z Red Storma odgrzali o jeden raz za dużo… Całkiem niepotrzebnie, bo na horyzoncie już widoczny był….
…GHOST RECON! Ta gra, jak już wspomniałem, miała być następcą starego, dobrego, wręcz doskonałego, Rainbowa. Jak się niedawno okazało jest to nieprawda, a seria Ghost Recon stanie się najprawdopodobniej autonomiczną serią, gdyż już trwają prace nad nowym…. Rainbow Six. Lada moment ma się też ukazać pakiet dodatkowych misji do Ghost Recona pod tytułem Desert Siege. Tym razem nasze oddziały będą ratować pokój w Etiopii i Erytrei. Ale wróćmy do podstawowego Ghosta.
Kadr z gry Black Thorn
Kadr z gry Black Thorn
Jak napisałem wcześniej, polem walki będą tereny Gruzji, Litwy i Rosji w roku 2008. Powtarzając schemat Rainbow Six, nasze oddziały, zrzucone na terenie wroga, będą miały do wykonania szybkie precyzyjne uderzenia. Najczęściej będzie to zdobycie/utrzymanie pozycji. Zdarzą się też konwoje, akcje sabotażowe (np. wysadzenie mostu w celu powstrzymania marszu wojsk rosyjskich). Pierwsze, co mnie powaliło, gdy usiadłem do Ghosta, to grafika. Pochylające się na wietrze drzewa, trawa, duża ilość szczegółów… To wszystko wyglądało doskonale w porównaniu ze statycznym i raczej sztucznym Rainbowem. Tu idąc na bagnach aż czułem wszechogarniającą wilgoć, a opary mgły utrudniały mi śledzenie ruchów nieprzyjaciela. Ta gra powalała swoją grafiką. Oczywiście, przy drugim kontakcie z grą nie było już tak doskonale, ale wciąż z czystym sumieniem powiedzieć można, że Ghost Recon oferuje grafikę najwyższych lotów.
Sfera dźwiękowa właściwie nie zwraca jakiejś szczególnej uwagi. Ot, dobry, nie drażniący element. Odgłosy wystrzałów zostały oddane poprawnie, ciekawie „słychać” wybuchy granatów. Jest to dźwięk kojarzący się nieodparcie z rozrywaniem ziemi, przytłumiony wybuch- ciekawe wrażenie. Pomimo, iż nigdy nie słyszałem wybuchu granatu, myślę, że ten odgłos można nazwać realistycznym.
Kadr z gry Black Thorn
Kadr z gry Black Thorn
Jeśli chodzi o grywalność, to trzeba ją określić jako dużą, ale Ghost Recon nie ustrzegł się błędów, co dziwne błędy te są bardzo zaskakujące, gdyż już w serii Rainbow Six zjawiska te nie miały miejsca. Po pierwsze broń. Otóż, podobnie jak w R6, i tu wybieramy naszych żołnierzy i sprzęt. W Ghost Recon jednak owego sprzętu jest jak na lekarstwo. M16 z podwieszonym granatnikiem, pistolet z tłumikiem lub bez, M249, snajperka i M4. Można również wziąć pojedyncze granaty (brak rozróżnienia na typy), lornetkę i bodajże wyrzutnię rakiet i na tym koniec! Gdzie się podział dobór optymalnego sprzętu dla naszych wojaków, gdzie kamizelki, przeróżne typy broni krótkiej, snajperskiej? To, za co chwalono Rainbowa (choć zawsze jednak broni było za mało), tu zostało prawie całkowicie wyeliminowane. Rola uzbrojenia praktycznie przestała grać rolę. Drugą rzeczą są pistolety. Ghost Recon całkowicie uniemożliwia pojedynki z użyciem pistoletów, gdyż ich szybkostrzelność… nie istnieje. Można by raczej mówić o wolnostrzelności. Oddanie dwóch czy trzech strzałów w kierunku przeciwnika z karabinem jest właściwie niemożliwe, bo kiedy my właśnie zabieramy się za drugi strzał, w naszym kierunku już leci kolejna seria wrażych kul, lub po prostu już nie żyjemy. Trzecim przewinieniem Ghosta jest brak szybkiego poruszania się. Owszem, istnieje tryb biegu, lecz w porównaniu z innymi grami, a przede wszystkim z R6, można to nazwać powolnym joggingiem. Nawet nie pamiętam, ile razy zginąłem tylko przez to, że żołnierz, którym sterowałem, nie zdążył przebiec polany… Ostatnia z „Wielkich Win Ghost Recon”, jest jednak najmniejsza, gdyż po kilku (nastu) zejściach na placu boju gracz przestawi się na tryb wolniejszych i bardziej zorganizowanych akcji. Koniec ze szturmami w błyskotliwym tempie a’la szturm na porwany samolot w R6:Rogue Spear.
Kadr z gry Ghost Recon
Kadr z gry Ghost Recon
Wszystkie wymienione wyżej błędy są oczywiście dość poważne, ale pomimo wszystko Ghost Recon wciąga. Przeciwnicy nie tak łatwo idą na rzeź i często padając na ziemię ostrzeliwują się. Zdarza się im niestety czasem wejść naszym oddziałom pod lufę jak Kargulowej krowie na minę, ale nie zapominajmy, że to tylko gra. Natomiast elementem, który jest dużym postępem w stosunku do R6, jest dowodzenie oddziałami. Tu wydajemy rozkazy bezpośrednio na polu walki, kierując nasze oddziały zależnie od sytuacji na najlepsze pozycje. Nie jest to już wykonywanie misternie ułożonego wcześniej planu, lecz dynamiczna rozgrywka. Wynika to poniekąd ze specyfiki pola walki. Rainbow Six to przede wszystkim wąskie korytarze i pomieszczenia. Ghost to głównie plenery. Góry, doliny, przełęcze, bagna. Trzeba przyznać, że warunki pogodowe świetnie budują klimat. Wrażenie oblężenia w jednej z misji jest całkowite, kiedy w nocy, w strugach deszczu, nasze słabo umocnione pozycje szturmują oddziały rosyjskich jednostek specjalnych. Gracz widzi jedynie mrok i nagły błysk wystrzału. Na wyższym poziomie trudności to najczęściej ostatni widok. Gra oferuje, jak już napisałem, różne środowiska rozgrywki – od gór po doliny i bagna, od śniegów do upalnego lata, a sugestywna kolorystyka i nastrój wbija gracza w fotel i każe mu grać. Elementem, którego nie było w R6, są trzy pozycje, jakie może przyjąć nasza postać. Od stania, przez przykucnięcie do całkowitego padu. Czołgając się w szeleszczącej trawie gracz naprawdę zaczyna jedynie myśleć: Oby mnie tylko nie zauważyli, bo po mnie…
Kadr z gry Ghost Recon
Kadr z gry Ghost Recon
Wyżej wspomniałem tylko o elementach odróżniających serię Ghost Recon od Rainbow Six. Reszta to naprawdę kawał porządnie zrobionej gry i pomimo, że czasem brak jej dynamiki w postaci szybkich szturmów, nadrabia to świetną nawigacją na polu walki. Pozostaje dobrze zaplanować uderzenie, a wtedy już tylko wydać rozkazy i patrzeć przez lunetę naszego ulubionego snajpera, jak padają żołnierze wroga. Oczywiście samemu dokładając nieco ze swojej strony w ramach realizacji wyższych celów!
Pisząc o nawigacji na polu walki nie wspomniałem, że teraz bez żadnych przeszkód możemy przełączać się na dowolnie wybranego żołnierza w naszych oddziałach, od zwykłego riflemana przez supporta po snipera. Dla zaostrzenia apetytu, szczególnie fanów tego ostatniego typu żołnierza, powiem tylko tyle, że ostatnia misja gry rozgrywa się w pewnym bardzo znanym miejscu, gdzie można zrobić doskonały użytek właśnie ze snajperki. Ale nie zdradzę gdzie to, żeby nie zepsuć zabawy.
Kadr z gry Ghost Recon
Kadr z gry Ghost Recon
Podsumowując, pozostaje mi powiedzieć, iż Ghost Recon, pomimo swoich niedociągnięć, to bez dwóch zdań pozycja obowiązkowa dla fanów serii Rainbow Six, choćby na czas oczekiwania na kolejną odsłonę ukochanego tytułu. To po prostu trzeba zobaczyć (oczywiście okiem wprawnego snajpera!). No i te bujające się na wietrze drzewa…
Jednym słowem: grać mości Panowie (i Panie), gdyż już na horyzoncie widać spieczony żarem pustynnego słońca Desert Siege!
koniec
1 kwietnia 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
Miłosz Cybowski

17 II 2024

„Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Powrót księcia
— Bartosz Kotarba

Piraci: Przed monitorem pod czarną banderą
— Bartosz Kotarba

Cisza i mrok
— Bartosz Kotarba

Koszykarskie święto
— Bartosz Kotarba

(Moc)ny produkt
— Bartosz Kotarba

Wsteczny przełom
— Bartosz Kotarba

Łowca z otchłani
— Bartosz Kotarba

Cywilizowany produkt
— Bartosz Kotarba

Mroczna atmosfera
— Bartosz Kotarba

Wreszcie coś się ruszyło
— Bartosz Kotarba

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.