Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹NBA Live 2003›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNBA Live 2003
Data produkcji14 listopada 2002
Producent Electronic Arts
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Koszykarskie święto
[„NBA Live 2003” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
czyli wielki powrót serii NBA Live

Bartosz Kotarba

Koszykarskie święto
[„NBA Live 2003” - recenzja]

czyli wielki powrót serii NBA Live

‹NBA Live 2003›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNBA Live 2003
Data produkcji14 listopada 2002
Producent Electronic Arts
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Pewna wielka firma o wdzięcznej nazwie Electronic Arts przyzwyczaiła nas, graczy, do tego, że zgodnie z ruchem wskazówek nieco rozregulowanego zegara, raz do roku ukazuje się kolejna część jej sportowej serii produktów. Do serii należą m.in. tak znane tytuły jak FIFA, NHL, czy NBA Live. Ostatnia z tych pozycji jest w pewien sposób wyjątkowa. Otóż jako jedyna z wyżej wymienionych została zamknięta (w wersji na PC). Stało się to po edycji oznaczonej numerem 2001.
Rok 2001 był dla autorów rokiem wahań i rozmyślań. Skutkiem tego „czasu zadumy” było przystąpienie do prac nad edycją 2003. Efekt tych wysiłków gracze na całym świecie mogli ocenić już pod koniec roku 2002. 29 listopada na półkach polskich sklepów zagościło niewielkie kompaktowe pudełko oznaczone: NBA Live 2003. Zawartości tegoż pudełka chciałem poświęcić kilka słów…
Przebudzenie
Seria NBA Live od początku uchodziła za sztandarową w całej linii produktów EA Sports. Niestety na poziomie edycji 2001 nastąpiło załamanie jakościowe, czego skutkiem były bardzo słabe wyniki sprzedaży. Co było powodem? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że zgubną okazała się pewna rutyna i schematyczność, w która popadli twórcy gry.
Jakże miłym zaskoczeniem okazała się edycja 2003!
Wprowadzenie
Jak łatwo się domyślić NBA Live poświecona jest najwspanialszej koszykarskiej lidze świata. Pozwala nam wcielić się w jedną z drużyn i rozegrać z nią calusieńki sezon (a nawet kilka).
Ekran tytułowy
Ekran tytułowy
Grę rozpoczyna oczywiście doskonale przygotowane intro, co zawsze było wizytówką tej serii. Wsady, bloki i niezwykłe akrobacje powietrzne zapowiadają przedsmak tego, czego możemy się spodziewać po nowym tytule serii NBA Live.
Zaraz po wstępie ukazuje się estetycznie i oszczędnie wykonane menu główne. Prostota formy jest w tym wypadku zdecydowaną zaletą.
NBA Live 2003 oferuje standardowe tryby rozgrywki: mecz pojedynczy, sezon, pojedynek „1 na 1"(tym razem na jednym z trzech możliwych boisk). Nowością jest opcja treningu, pozwalająca graczowi na doskonalenie techniki dryblingu oraz rzutów. Wydaje się to bardzo dobrym rozwiązaniem szczególnie dla graczy początkujących, którzy najpierw będą musieli troszkę poćwiczyć zanim staną przeciwko najlepszym drużynom NBA.
Jeśli już o tym mowa, trzeba przyznać, że stopnie trudności skonstruowano bardzo rozsądnie. Nawet niedoświadczony gracz po opanowaniu podstaw dryblingu będzie mógł powalczyć o zwycięstwo. Dla graczy zaawansowanych pozostają dwa najwyższe stopnie trudności.
Gracz-kreator
Czymś, co szczególnie zwróciło moją uwagę, okazała się opcja tworzenia własnego gracza. Możliwość taka występowała już w poprzednich edycjach, jednak nigdy wcześniej twórcy gry nie dali tak rozbudowanego narzędzia kreacji. Dla osób leniwych i niekoniecznie chętnych do dłubania w szczegółowych charakterystykach zawodnika stworzono predefiniowane profile zależnie od wybranej pozycji. Oczywiście istnieje możliwość ich modyfikacji, ale jeśli ktoś niespecjalnie zwraca uwagę na to, czy jego współczynnik rzutów z pola wynosi 87 czy też 85, jest to rozwiązanie doskonałe. Gwoździem programu jest oczywiście wizualizacja tworzonego przez nas osobnika. I tu właśnie należą się olbrzymie brawa autorom. Ilość parametrów mogących ulec zmianie w wyglądzie gracza jest znaczna, a ilość odmian tychże parametrów jest olbrzymia! Szczytem wszechstronności jest wybór butów, których do wyboru jest aż 51 rodzajów!!! Poza butami, możemy zmieniać posturę zawodnika, jego muskulaturę, kształt głowy, oczu, nosa, tatuaże, wygląd twarzy, włosy, zarost i jeszcze sporą liczbę innych rzeczy. Jak łatwo zauważyć, narzędzie to jest niezwykle rozbudowane i potrafi sprawić sporo radości w czasie tworzenia swojego komputerowego, koszykarskiego alter-ego.
Ekran z gry
Ekran z gry
Let’s play!
Tak naprawdę to nie możliwość tworzenia postaci decyduje o jakości tego tytułu. Tym, co przesądza sprawę, jest sama rozgrywka. Warto przypomnieć, że element ten mocno niedomagał w edycji 2001. Gra po niedługim czasie stawała się po prostu śmiertelnie nudna. A to największy grzech, jeśli chodzi o gry komputerowe. Bo jaki gracz zakupi grę, która zamiast bawić nudzi?
O NBA Live 2003 śmiało można powiedzieć, że jest w stosunku do 2001 zwrotem o 180 stopni. Już od pierwszej chwili widać, że twórcy postawili na dynamikę rozgrywki i doskonałą grafikę, która przykuwa uwagę. Pięknie wymodelowane postaci, łatwo rozpoznawalne twarze najsłynniejszych koszykarzy, refleksy świateł na parkiecie i odbijające się w wypolerowanej powierzchni sylwetki zawodników. Feeria barw atakująca widza zainteresuje nawet największego malkontenta..
Ekran z gry
Ekran z gry
Postarano się również o klimat. W czasie rozgrywki widzimy poklepujących się po plecach zawodników, żartujących rezerwowych czy wzburzonego trenera dyskutującego z sędziami. Po udanej akcji oglądamy świetnie przygotowaną powtórkę ukazującą ostatnią akcję z różnych kamer, oczywiście w zwolnionym tempie! Akcja zwieńczona celnym strzałem do kosza często wywołuje u graczy spontaniczne gesty triumfu. Wszystko to sprawia, że grający czuje się jakby oglądał transmisję telewizyjną z odbywających się właśnie rozgrywek NBA.
Jeśli zaś chodzi o samą rozgrywkę obfituje ona w liczne wsady, bloki, przechwyty ipodobne akcje, wzbudzające wśród publiczności (a także u gracza) wybuchy zachwytu. Trzeba przyznać, że wszystko wygląda naprawdę pięknie. Świetnie oddane ruchy (dzięki doskonałemu systemowi motion capture) zawodników, olbrzymia gama zagrań ofensywnych (rzuty, wsady, drybling) jak i defensywnych (bloki, przechwyty) i stosunkowa łatwość w ich wykorzystaniu sprawiają, że gracz zostaje wciągnięty do zabawy sam nie wiedząc kiedy. Dodatkowym usprawnieniem rozgrywki jest wyróżnienie (w postaci niewielkiego znaczka) najlepszych cech danego zawodnika. Może on być specem w rzutach z dystansu, blokowaniu, twardej obronie lub świetnym ofensywnym zawodnikiem, dla którego wsad ponad defensywą przeciwnika to bułka z masłem.
Wyższe stopnie trudności wymagają jednak bardziej wyrafinowanego stylu gry niż radosne „pakowanie”. Aby wygrać z najlepszymi trzeba uciec się do różnych taktyk ofensywnych, a także defensywnych. Gra oferuje całkiem spory wachlarz tego typu zagrań, poczynając od podstawowego pick&roll, a kończąc na zaawansowanej technice gry tzw. trójkątami (ze stosowania, której znany jest Phil Jackson- trener Chicago Bulls, a obecnie LA Lakers). Także defensywne strategie prezentują się całkiem nieźle: pressing na całym boisku, tylko na połowie, obrona strefowa, indywidualna, podwajanie itd. Jest w czym wybierać i nawet najwybredniejsi gracze nie powinni narzekać.
Ekran z gry
Ekran z gry
Sezon
Chyba najwięcej radości sprawia każdemu graczowi rozegranie sezonu zwieńczonego zdobyciem mistrzowskiego pierścienia. Trzeba przyznać, że twórcy zadbali o to, aby tryb ten przynosił każdemu z grających sporo frajdy. Możliwość śledzenia na bieżąco naszej sytuacji w tabeli, codzienne wiadomości informujące nas o kontuzjach i transferach, pełen dostęp do statystyk graczy, drużyn, a nawet statystyk gracza! To, co wzbudza najwięcej emocji jeśli chodzi o statystyki to oczywiście tabele liderów w poszczególnych kategoriach (rzuty, bloki, asysty, przechwyty itd.) Mamy też możliwość obserwacji typowań pierwszej piątki na mecz gwiazd, który jak wiadomo rozgrywany jest w okolicach początku lutego. Nie muszę chyba pisać ile satysfakcji przynosi „wprowadzenie” któregoś z naszych podopiecznych do tego elitarnego grona! Osoby niecierpliwe mają możliwość pominięcia fazy rozgrywek zasadniczych i natychmiastowego przejścia do fazy playoff.
Brzmienie
Nadmieniłem już co nieco na temat oprawy wizualnej produktu EA Sports. Warto by wspomnieć też parę słów na temat muzyki, która nie odbiega pod względem poziomu od całokształtu. W tworzeniu ścieżki do NBA Live 2003 brali udział m.in. Monica, Snoop Dogg czy Fat Joe. Jak łatwo wywnioskować cała oprawa muzyczna pozostaje w tzw. „czarnych klimatach” i bardzo dobrze komponuje się z całością produktu.
Jak zwykle niedomaga komentarz (ale to już norma w produktach EA Sports), będąc po prostu dość nudnym relacjonowaniem sytuacji na boisku (często spóźnionym!) Na szczęście po paru minutach gracz po prostu przestaje rejestrować nudne ględzenie komentatorów.
Ekran z gry
Ekran z gry
Łyżka dziegciu
Nie ma gier idealnych. Są gry słabe, średnie, dobre i bardzo dobre. Ideałów po prostu nie ma. NBA Live 2003 to tytuł z pogranicza dobry-bardzo dobry. Tym, co powoduje moją wątpliwość w zakwalifikowaniu jej jako bardzo .dobrą, to błąd w poruszaniu się zawodników, którzy czasem mają przykrą tendencję do „blokowania się” o innych. Zdarza się bowiem, że zastawiony przez przeciwnika zawodnik zamiast próbować go ominąć, przebiera w miejscu nogami, prąc do przodu. Nie byłoby to aż tak wielkim przewinieniem, gdyby nie wpływ tego błędu na rozegrania taktyczne. Rozegrania te działają wyłącznie wtedy, kiedy każdy z zawodników znajdzie się na odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Wszystko bierze w łeb, gdy jeden z naszych właśnie się zawiesi na jakimś obrońcy. Niestety, odbiera to przyjemność rozgrywki szczególnie na wyższym poziomie trudności, gdzie bez zastosowania skutecznych taktyk właściwie nie można mówić o zwycięstwie. To największy błąd, aczkolwiek nie jedyny. Wypadałoby wymienić nienaturalną wręcz skuteczność niektórych zespołów czy zawodników sztucznie zawyżającą poziom trudności, błędy w podawaniu podczas wprowadzania piłki do gry z boku boiska, nienaturalne odbicia pozwalające wykonać skok z miejsca o dynamice takiej jakby to był skok z biegu (i to szybkiego) etc.
Rezultat
Wszystkie wymienione wyżej błędy nie odbierają jednak przyjemności gry w takim stopniu, żeby móc zniechęcić się do NBA Live 2003. Od czasu do czasu budzą w graczu mniejszą, bądź większą irytację, ale magia tej gry każe pozostać przed monitorem i grać, grać, grać…
Bez wątpienia NBA Live 2003 to gra, która spełniła swoją rolę. Seria zmartwychwstała i jak widać ma się całkiem nieźle. Wszyscy fani tego tytułu na pewno już nabyli swoje pudełka, jeśli jednak pozostali tacy którzy jeszcze tego nie zrobili… powinni to zrobić ;-)
NBA Live 2003 to po prostu kawał dobrego produktu, który bez wątpienia gwarantuje wiele godzin rozrywki podczas długich zimowo-wiosennych nocy.
koniec
1 marca 2003
Minimalne wymagania sprzętowe:
– procesor 450 MHz
– pamiec 128 RAM
– karta graficzna z 16 MB pamięci
– karta dźwiękowa kompatybilna z DirectX 8.1
– min. 300 MB wolnego na HDD
– klawiatura

Zalecana konfiguracja:
– procesor 700 MHz
– pamięć 256 RAM
– karta graficzna z 32 MB pamięci
– 700 MB wolnego na HDD
– pad

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zapiski niedzielnego gracza: Wolność i swoboda
Miłosz Cybowski

14 IV 2024

„Broforce” nie jest grą nową, ale lubię do niej wracać – ta brutalna platformówka nabija się z popkulturowych klisz w sposób podobny do filmowej serii „Expendables”. Robi to jednak o wiele lepiej. I zabawniej.

więcej »

Krótko o grach: Rodzina jest najważniejsza
Miłosz Cybowski

6 IV 2024

„Dziedzictwo: Testament Diuka de Crecy” jest jedną z tych gier, które w świetnym stylu łączą ze sobą temat z mechaniką. Rozbudowa drzewa genealogicznego naszej rodziny, aranżowanie udanych mariaży i dbanie o kolejnych potomków naprawdę wciąga.

więcej »

Erpegi ze starej szafy: Nie ma wody na pustyni
Miłosz Cybowski

17 II 2024

„Don′t Drink the Water” Matta Cuttera to solidna, nieskomplikowana przygoda, która świetnie oddaje klimat Martwych Ziem.

więcej »

Polecamy

Wyrzuty sumienia kanciarza

W świecie pdf-ów:

Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski

Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski

Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski

Typowe miasto
— Miłosz Cybowski

Gnijący las
— Miłosz Cybowski

Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski

Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski

Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski

Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski

Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski

Zobacz też

Tegoż autora

Powrót księcia
— Bartosz Kotarba

Piraci: Przed monitorem pod czarną banderą
— Bartosz Kotarba

Cisza i mrok
— Bartosz Kotarba

(Moc)ny produkt
— Bartosz Kotarba

Wsteczny przełom
— Bartosz Kotarba

Cierń i duch
— Bartosz Kotarba

Łowca z otchłani
— Bartosz Kotarba

Cywilizowany produkt
— Bartosz Kotarba

Mroczna atmosfera
— Bartosz Kotarba

Wreszcie coś się ruszyło
— Bartosz Kotarba

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.