WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Organizator | Targi Lipskie |
Cykl | Games Convention |
Od | 24 sierpnia 2006 |
Do | 27 sierpnia 2006 |
WWW | Strona |
Lipsk z muzyki słynącyPiotr ‘cct’ BielatowiczLipsk z muzyki słynącyWciąż mało? To co powiecie na to, iż jedną z kompozycji z Castlevani wykonywała sama kompozytorka, Michiru Yamane, grająca solowo na klawesynie? Żeby było zabawniej, jeśli idzie o instrumenty strunowe i solowe wykonania skradła serca publiczności inna wykonawczyni – Daniela Kosinova, pianistka-solistka z praskiej filharmonii. Jej solowe wykonanie suity z „Turricana 3” zapierało dech w piersiach. Nie w przenośni bynajmniej – calutka sala wstrzymała oddech, gdy przez niemal 5 minut pani Daniela wykonywała bezbłędnie, w dość odważnej aranżacji ten (przynajmniej mi) słabo znany utwór. Siedząc w pierwszym rzędzie dało się usłyszeć szelest kartek z nutami, przewracanych przez siedzącą obok wykonawczyni specjalnie w tym celu pomocnicę. Magiczny moment. Ta sama wykonawczyni grała zresztą na organach (innowacja w serii koncertów) i zebrała po koncercie największe brawa. Jedna z trybun składająca owacje na stojąco po zakończonym koncercie powitalnym Jeśli chodzi o pozostałe utwory, to naprawdę – ciężko je opisać. Część była świetna. Dla reszty brak słów uznania. Cały geniusz tego typu koncertów tkwi w połączeniu dwóch światów – pięknych brzmień i genialnego, nadspodziewanie bezbłędnego (pamiętajcie, to premiery tych utworów i zarazem jedyne ich publiczne wykonania!) wykonania symfonicznego z kompozycjami ze świata gier, nastawionego na wpadające w ucho melodie i lekkie, popularne brzmienia. Co najciekawsze, najlepiej wypadają utwory w oryginale jak najdalsze od symfonicznych aranżacji, potraktowane najluźniej. Finałowe „One-Winged Angel” z „Final Fantasy 7” było od razu pisane pod orkiestrę i chóry (tak, były w tym roku też chóry), przez co z tym – nota bene genialnym – utworem już się wszyscy zdążyli osłuchać, podobnie chociażby z Zeldą. Za to taki Sonic, w lekkim, ale pełnym energii i gracji wykonaniu, ujawnia swoją nieznaną twarz. W ogóle bogactwo brzmienia niekiedy objawiało się dość dziwnie – podczas jednego z kawałków nagle przyuważyłem lekko grające skrzypki. Po chwili skupienia wyłapałem je również uchem, ledwie dosłyszalne i ginące wśród innych instrumentów, ale wciąż charakterystyczne. To jest coś, czego nawet najlepsze kino domowe z blue-rayem nie zastąpi. W ogóle, akustyka sali jest tam fenomenalna. Teraz dla odmiany wypadałoby trochę pomarudzić. W tym roku zabrakło utworów robiących podobne wrażenie co wspomniana już Turrican, było ich więcej podczas ubiegłorocznej edycji. Kto był wtedy i pamięta narastające uniesienia w trakcie włączania się kolejnych instrumentów podczas theme z „Battlefielda”, które po skompletowaniu całej orkiestry wyciszało się, aby ustąpić pola genialnym bębnom (zeszłoroczny solista, kubańczyk Ronny Barrak) i po chwili znów zalać słuchacza bogactwem dźwięków, kto pamięta lekką, zaskakującą aranżację Donkey Kongi, czy rozpisany na całą orkiestrę + dwie gitary kawałek „Theme of Laura” z „Silent Hill 2”, z lekko swingującym podkładem i „solówkami” gitary prowadzącej oraz inne zapadające w pamięć utwory, może się czuć leciutko rozczarowany tegoroczną edycją. Nie było bynajmniej gorzej – było po prostu inaczej. Nie zmienia to faktu, że dla samych tylko tych koncertów warto do Lipska co roku jeździć. Lipskie sukiennice w około godzinę po zakończeniu koncertu. Grupki fanów wciąż czekają po swoje autografy i molestują kompozytorów Koncert obfitował też w większą niż rok temu liczbę przeszkadzajek, zwanych również mowami powitalnymi. Niektóre z nich, jak przemówienie jakiejś rządowej szychy do spraw Kultury i Mediów, były po prostu nudne – po kwadransie ludzie zdejmowali słuchawki do tłumaczenia symultanicznego, wyjmowali komórki (sic!), zaczynali szeptać. Bito trzykrotnie brawa licząc na koniec, za każdym razem z rozczarowaniem. Pożegnanie tego pana odbyło się za to już z żartem i przy ogólnym aplauzie, co uratowało atmosferę. Mam nadzieję, że organizatorzy wyciągną wnioski. Najjaśniejszym pozamuzycznym punktem była prezentacja Willa Wrighta o stanie gier video i ich postrzeganiu w dzisiejszych mediach. Sprawnie przeprowadzona, ilustrowana zabawnymi rysunkami na specjalnie na ten cel przygotowanym projektorze, poprowadzona od razu po angielsku, przykuła uwagę wszystkich na sali nie tylko formą, ale i ważną treścią. Była w niej mowa o memetyce (mem to najmniejsza komórka komunikacji w społeczeństwie, tak w skrócie tłumacząc), roli gier w edukowaniu młodszego społeczeństwa, czy prawdziwym obliczu gier jako symulatorów naszych zachowań w różnych sytuacjach. Ogółem, naprawdę inspirujący punkt wyjścia do rozmyślań nad kierunkiem, w jakim powinno się postrzeganie elektronicznej rozrywki rozwijać, aby zaczęło przynosić młodszej generacji korzyści. Powoli zbliżamy się do końca. Reszta zdarzeń, obejmująca spotkania trzeciego stopnia z niemieckimi graczami w hostelu, nocne wędrówki krajoznawcze ze znajomym po Lipsku, dręczenie ludzi o czwartej w nocy w innych pokojach, masę spotkań i prezentacji następnego dnia, czy późniejsze wielogodzinne kłótnie nad przyszłym wyścigiem konsol, trwające aż do przekroczenia granic Krakowa nad ranem po około 80-ciu godzinach niemalże bez snu, stanowią oczywiście nieodłączną i ciekawą część wyjazdów na targi, ale raczej już poza sferami zainteresowań czytelników. Nie pozostaje więc nic innego, niż napisać: To już jest koniec i bomba! A kto tam nie był – ten trąba. |
Rzetelny, terminowy dostawca wody do firm to oczekiwanie wielu firm oraz organizacji. Jeśli stoisz przed wyborem dostawcy wody mineralnej butelkowanej do firmy i Twoim celem jest zapewnienie pracownikom i klientom świeżej i zdrowej wody, jesteś we właściwym miejscu!
więcej »Od kilku lat w branży IT dało się zaobserwować pewien zastój w zapotrzebowaniu na informatyków i programistów. Wśród osób kształcących się w tym właśnie kierunku spowodowało to niemałą panikę. Czy jest się czego obawiać?
więcej »Przebarwienia na twarzy mogą mieć naprawdę różne pochodzenie. Mogą być wynikiem zarówno działania słońca, jak i zmian hormonalnych, stanów zapalnych, a także niewłaściwej pielęgnacji skóry. Zobacz jak sobie radzić z przebarwieniami.
więcej »Wyrzuty sumienia kanciarza
— Miłosz Cybowski
Więcej, ciekawiej i za darmo
— Miłosz Cybowski
Starzy Bogowie nie śpią
— Miłosz Cybowski
Typowe miasto
— Miłosz Cybowski
Gnijący las
— Miłosz Cybowski
Roninowie pod zaćmionym słońcem
— Miłosz Cybowski
Księga wiedźmich czarów
— Miłosz Cybowski
Pancerni bez psa
— Miłosz Cybowski
Słudzy Pana Rozkładu
— Miłosz Cybowski
Mali, brzydcy i zieloni
— Miłosz Cybowski
Ciemna Strona Mitu
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz
W cieniu kolosów
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz
Gdzie diabeł zapłakał na dobranoc…
— Piotr ‘cct’ Bielatowicz