Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 10 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jenna Burtenshaw
‹Wintercraft›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWintercraft
Tytuł oryginalnyWintercraft
Data wydania8 lutego 2011
Autor
PrzekładAgnieszka Sylwanowicz
Wydawca Prószyński i S-ka
CyklWintercraft
ISBN978-83-7648-624-6
Format304s. 130×195mm
Cena29,90
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Wintercraft – fragment 2

Esensja.pl
Esensja.pl
Jenna Burtenshaw
« 1 2

Jenna Burtenshaw

Wintercraft – fragment 2

– Kto jeszcze tu jest?
– Nie ma nikogo.
Lśniący czubek strzały przesunął się w stronę gardła Artemisa.
– Kto jeszcze?
– Już ci powiedziałem… Au!
Z wargi Artemisa pociekła krew. To opiekun psa uderzył go potężną pięścią, przewracając na ziemię.
– Nikogo tu nie ma! – powtórzył Artemis, usiłując się podnieść. – Powiedziałem ci… Auu!
Opiekun psa mocno kopnął Artemisa w kolano i chwyciwszy go za ramiona, postawił na nogi.
Oczy Kate zapiekły od łez. Nie mogła na to patrzeć.
U drzwi piwnicy pojawił się cień i Edgar delikatnie uścisnął dłoń dziewczyny. Pies przypadł do podłogi. U szczytu schodów stanął jakiś człowiek. Kate usłyszała szelest piór dużego ptaka siedzącego mu na ramieniu.
– Co tu macie?
Pies zaskomlał i przywarł do nóg swego pana.
– Księgarza – odparł opiekun psa. – Nie ma tu nikogo więcej. To musiał być on.
– Jesteś pewien?
Przybysz zszedł w krąg światła rzucanego przez latarnię i Kate zobaczyła go wyraźnie. Nie był ubrany jak strażnik, nawet nie mówił jak jeden z nich. Miał na sobie długi płaszcz, którego poły z szelestem ciągnęły się po podłodze, i mówił głębokim głosem, wymagającym uwagi każdego, kto go słyszał. Czarne włosy sięgały mu ramion. Był młodszy od Artemisa i poruszał się z pewnością siebie człowieka nawykłego do posłuchu, lecz jego najdziwniejszą cechą były oczy. Martwe oczy, pomyślała Kate. Oczy bez duszy. Obserwowała go uważnie, czekając, by te oczy zwróciły się w jej stronę, i kiedy tak się na chwilę stało, zrobiło jej się zimno ze strachu.
– Jego nazwisko?
– Winters – odparł kusznik.
Mężczyzna w długim płaszczu górował nad Artemisem, który sięgał mu ledwie do ramienia.
– Nie jego szukamy – stwierdził, rozglądając się wciąż. – Jest tu ktoś jeszcze.
– Nie – odezwał się Artemis niezwykle stanowczo. – Nie ma nikogo. Jestem tylko ja.
– Gdzie dziewczyna?
– Jaka dziewczyna?
Kate skuliła się w mroku. Ten człowiek wiedział o kosie. Wiedział o niej.
– Kłamstwa mnie nie powstrzymają. – Mężczyzna w płaszczu zwrócił się do swoich strażników. – Ty wyprowadź go na zewnątrz i umieść z innymi. A ty sprawdź na piętrze. Jeśli nie znajdziesz dziewczyny, spalę ten dom.
– Tak, sir!
– Nie! – zawołał Artemis i pobladły z rozpaczy, obejrzał się na kryjówkę. – Mój sklep! Moja praca!
– Teraz nie ma to już dla ciebie znaczenia. Jeśli jesteś jednym z Utalentowanych, jak sądzą ci ludzie, to twoje dotychczasowe życie się skończyło. Jeśli nie… to także prawda, tyle że w dużo bardziej ostateczny sposób. Wyprowadźcie go.
Artemis szamotał się przez całą drogę po schodach. Utykał bardzo. Pokonał ledwie połowę stopni, kiedy noga całkowicie odmówiła mu posłuszeństwa. Opiekun psa musiał postawić lampę na schodku i wciągnąć Artemisa do księgarni. Pies i kusznik szli tuż za nim.

W piwnicy został tylko szarooki mężczyzna. Stał bez ruchu i wpatrywał się w ścianę, jakby widział kulących się za nią Kate i Edgara. Ptak siedzący mu na ramieniu przekrzywił głowę. Kate chciała się cofnąć od otworu, ale ruch mógł ją zdradzić. Edgar oddychał głośno ze zdenerwowania i chcąc go uciszyć, Kate uścisnęła go za rękę.
– Przeszukaliśmy wszystko, sir – dobiegł z góry głos kusznika. – Na piętrze jest dziewczęcy pokój, ale w domu nikogo.
– Dobrze. Wracaj na plac.
Szarooki mężczyzna otworzył obudowę lampy, wyjął z półki niewielką książkę i przytknął kartki do płomienia. Zajęły się od razu. Wszedł z płonącą książką po schodach.
– Spali księgarnię – szepnęła Kate, słysząc nad głową ciężkie kroki.
– Może tylko usiłuje zastraszyć Artemisa – odszepnął Edgar. – Żeby powiedział, gdzie jesteś.
Przesączył się do nich gorący zapach płonącego papieru i Kate wcisnęła Edgarowi klucz do ręki.
– Otwórz drzwi. Musimy stąd wyjść.
Edgar w panice upuścił klucz.
– Kate, ten człowiek…
– Wiem. Wychodzimy.
– Nie, nie rozumiesz…
Coś w pobliżu uderzyło głucho – otwierane drzwi.
– Co to było?
Kate z powrotem obróciła się do otworu do patrzenia. Po schodach schodził szarooki mężczyzna z twarzą lśniącą w blasku pochodni. Na dole zatrzymał się na chwilę, spojrzał na półki i wbił czubek pochodni w skrzynię, która stała najbliżej niego. Ogień głośno skwierczał. Zaczął się rozprzestrzeniać.
– O nie! – jęknął Edgar, rozpaczliwie szukając klucza na ziemi.
Mężczyzna przeszedł do następnej półki, a potem do jeszcze kilku, aż cała jedna strona piwnicy zmieniła się w rosnącą ścianę ognia. Edgar znalazł klucz i zaczął po omacku szukać zamka, ale Kate go powstrzymała, z całej siły ciągnąc za rękę. Mężczyzna nic nie usłyszał przez trzask ognia. Rzucił pochodnię na środek piwnicy, chwilę patrzył, jak pali się na kamieniach, a potem wrócił do skazanej na zniszczenie księgarni, zostawiając za sobą huczący pożar.
Edgar wreszcie trafił do dziurki i przekręcił klucz.
– Przestań! Już za późno – powiedziała Kate.
Przez otwory do patrzenia wpadał blask ognia i odbijał się w pełnych przestrachu oczach Edgara.
– Księgarnia płonie! Musimy się stąd wydostać!
– Nie, nie musimy. Daj mi klucz.
– Co? Nie! Powiedziałaś…
– Proszę, Edgarze.
– My tu zginiemy, Kate!
– Nie, nie zginiemy.
Kate uniosła róg koca i zastukała w podłogę. Powinien tam być kamień, lecz odgłos świadczył, że znajduje się tam pusta przestrzeń przykryta drewnem.
– Zamykając nas tutaj, Artemis wiedział, co robi – powiedziała dziewczyna. – Jest jeszcze jedno wyjście. Edgarze, zaufaj mi.
koniec
« 1 2
12 lutego 2011

Komentarze

12 II 2011   21:12:41

Jak dla mnie - strasznie schematyczne i koszmarnie napisane.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta: Marzec 2011
— Miłosz Cybowski, Anna Kańtoch, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Joanna Słupek

Wintercraft
— Jenna Burtenshaw

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.