Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michael Marcus Thurner
‹Podróż Turila›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPodróż Turila
Tytuł oryginalnyTurils Reise
Data wydania24 lutego 2011
Autor
PrzekładKatarzyna Sowa, Michael Sowa
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN978-83-7648-635-2
Format416s. 125×195mm
Cena36,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Podróż Turila – fragment 2

Esensja.pl
Esensja.pl
Michael Marcus Thurner
1 2 »
Prezentujemy drugi fragment powieści Michaela Marcusa Thurnera „Podróż Turila”. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Michael Marcus Thurner

Podróż Turila – fragment 2

Prezentujemy drugi fragment powieści Michaela Marcusa Thurnera „Podróż Turila”. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Michael Marcus Thurner
‹Podróż Turila›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPodróż Turila
Tytuł oryginalnyTurils Reise
Data wydania24 lutego 2011
Autor
PrzekładKatarzyna Sowa, Michael Sowa
Wydawca Prószyński i S-ka
ISBN978-83-7648-635-2
Format416s. 125×195mm
Cena36,—
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
2. Dzień wcześniej: Wyrocznia
Martwy Władca zwrócił się do Turila. Jego Chwalebność Pramain Bożyszczy zacisnął szczęki; miażdżący odgłos wytworzył dźwięki, które przy odrobinie fantazji można by zakwalifikować jako elementy komunikatywnego języka.
– Uspokaja mnie to, że ceremonia zabicia mnie spoczywa w rękach tak doświadczonego tanatologa – powiedział Bożyszczy. – Kres mojego żywota nie oznacza li tylko chwalebnego końca mej egzystencji, lecz również zaczątek nowego cyklu życia. Dla dostojnych dam dworu, dla ludu mego, dla całego Domiendramu.
Grabarz się ukłonił.
– Wasza Chwalebność, pochwała z tak szacownych ust jest dla mnie pokrzepieniem, którym rzadko dane jest mi się delektować – odparł, w myśl ceremonii. – Dołożę wszelkich starań, by Waszą śmierć zainscenizować dokładnie według zasad etykiety.
Wycofywał się powoli, z opuszczoną głową. Kroczek za kroczkiem oddalał się od Bożyszczego. Starał się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego z jego drugim obliczem, ową tłustą krągłością, którą tamten sobie przypiął do pasa i której winien był absolutną szczerość. Wyrażała ona emocje władcy za pomocą prostych emotikonów. Z całą pewnością odzwierciedlała teraz strach, niechęć i wstręt, bo słowa Pramaina nie były niczym innym, jak wierutnym kłamstwem. Domiendraminowie znani byli ze swojego lęku przed śmiercią, a Bożyszczy nie stanowił wśród nich wyjątku.
Władcę otaczało czterdzieści sześć dam dworu, troszczących się o jego dobre samopoczucie. Z całym oddaniem masowały jego zakorzenione w gliniastym podłożu odnóża, śpiewały upajające pieśni, wyszukując słowa, które schlebiałyby jego próżności. Władca oddawał się tej błogiej terapii, wydając pomruki zadowolenia. Głowa powoli opadała mu do tyłu. Podkurczył żylaste gałęzioramiona i przybierał embrionalną pozycję do snu.
Za Turilem zamknęły się wahadłowe drzwi. Tanatolog przywołał w pamięci przebieg zakończenia dworskiego ceremoniału i zastygł skulony w bezruchu na kilka chwil. Dopiero potem wyprostował się, rozciągając obolałe plecy.
– Jego Chwalebność zgadza się na wszystkie twoje żądania – powiedział zasuszony dworzanin, wyrastając obok niego znienacka. – Każdy środek służący do wypełnienia aktu zostanie ci udostępniony, tak szybko, jak to tylko możliwe. Do tego czasu chcielibyśmy cię prosić, abyś zwiedził naszą krainę, nasze miasto. Z pewnością znajdziesz tam inspirację do ramówki zabijania, jeśli tylko wmieszasz się w tłum i poznasz gruntownie życie na Domiendramie.
– Dziękuję ci za cenną radę. – Turil skinął głową w kierunku rozmówcy. Jego prośba była w istocie poleceniem. Rozkazem. – Byłbym ci wdzięczny, gdybyś mógł mi wskazać jakiegoś dobrze obeznanego z okolicą przewodnika.
– Będzie ci towarzyszyć świeżo wykluta Iskierka. – Dworzanin wskazał dłonią na małą świecącą istotę, która właśnie oderwała się od swojego macierzystego światła i podfrunęła w stronę Turila, machając filigranowymi ramionkami. – Ona już wie o twoich potrzebach i opowie ci wszystko, o czym musisz wiedzieć.
– Jesteś nad wyraz uprzejmy. – Kłamstwa i pochlebstwa stanowiły nieodzowną część turilowego życia, nie tylko w obcowaniu z klientami. Tanatolog nie przepadał za Iskierkami. Miały one zbyt wiele wolnej woli i były zbyt egoistyczne. Mimo wszystko wykonał coś w rodzaju ostatniego ukłonu w stronę sali tronowej, zanim nie odwrócił się bokiem i nie oddalił. Przeszedł obok otulonych fantazyjnymi okryciami dworaków, w tej chwili sprawiających wrażenie bardzo zajętych zapisywaniem pożółkłych woskowych liści niezwykle ważnymi notatkami, i wyszedł z najstarszej części dworzyszcza. Najpierw stawiał kroki po martwym przegniłym drewnie, potem po kamienistym podłożu, aż w końcu po wygodnie miękkiej wykładzinie. Domiendramowa straż oczekiwała go na końcu długiego korytarza. Poddano go nadzwyczaj dokładnej kontroli osobistej, podobnie jak w chwili przybycia, nie okazując przy tym nawet krzty szacunku, jaki mu się należał.
Turil pominął to wszystko milczeniem. Obserwował, sondował, zbierał wrażenia, włączając to do całościowego obrazu planety, na który składało się wszystko to, co do tej pory widział i słyszał.
– Prosimy cię o wybaczenie – jarząca się jasnym płomieniem Iskierka odezwała się po raz pierwszy. – Świat zewnętrzny nie jest taki, jaki powinien być. Miłujemy przytulne ciepło wewnętrznego dworzyszcza i życzylibyśmy sobie, żeby tak było w każdym miejscu na Domiendramie.
– Oczywiście.– Czy zechcesz nadać nam imię? Chętnie posiedlibyśmy jakąś osobowość.
– Nie. Jesteś Iskierką. Nie masz prawa do noszenia imienia.
Turil odebrał swój gruby płaszcz ceremonialny i zarzucił go na ramiona. Zanim dopuszczono go do wnętrza dworzyszcza, musiał pozostawić okrycie. Czyżby straż odkryła tajemnicę płaszcza? To raczej nieprawdopodobne. Wiedział, jak ją ukryć i zamaskować. Pomimo to poczuł ulgę, kiedy wymacał pośród ogromnej liczby kieszeni i wcięć insygnia swojej profesji. Jednocześnie skarcił się w duchu za chwilowy przypływ niezwyczajnych emocji.
– Dokąd zaprowadzisz mnie na początku? – zapytał Iskierkę.
– Dowiedzieliśmy się, że nigdy przedtem nie byłeś na Domiendramie. – Iskierka powstrzymywała swą naturę podpalacza. Ogień jej skrzydełek zmienił barwę z czerwonej na żółtą. Intensywnie się nad czymś zastanawiała. – Opuścimy dworzyszcze i przespacerujemy się po starówce. Sądzimy, że spodoba ci się Nekromancjon.
– Nekromancjon? – Turil aż się pochylił.
– Wyrocznia śmierci. Była założycielem dynastii naszych królów. Miejsce jej spoczynku znajduje się w katakumbach pod miastem. Żyje w ustronnym miejscu, dostępnym tylko niewielu Domiendraminom.
– Jestem... zainteresowany. – Tanatolog spróbował nie okazywać absolutnego znudzenia.
– A więc chodźmy. – Iskierka zachichotała. – Albo polećmy. – Załopotała szybko filigranowymi skrzydełkami, zataczając w powietrzu brawurową pętlę, po czym pofrunęła naprzód, ciągnąc za sobą cienką, ledwie zauważalną smużkę dymu.
– Jak długo będzie ci wolno żyć? – zapytał Turil.
– Trzydzieści standardowych godzin. – W wyrazistych oczach Iskierki pojawił się blask. – Dosyć długo, nieprawdaż?
– Gratuluję. – Trzydzieści godzin. A więc grabarzowi przyznano tyle czasu do dyspozycji. On tymczasem miał się rozejrzeć po Domiendramie oraz przygotować się do wypełnienia swego zadania.
Opuścili dworzyszcze, wychodząc przez wielką bramę główną. Przywitał ich blask zachodzącego słońca, Remigarda, oraz nieznośna wręcz duchota. Turil włączył funkcje ochronne swojego płaszcza. Od razu owiał go podmuch chłodnego powietrza, a tlen został zredukowany do poziomu dobrego samopoczucia.
– Chalasim założono przeszło pięć tysięcy lat temu, jako pierwszą osadę na Domiendramie – oznajmiła Iskierka bezpłciowym głosem profesjonalnego przewodnika. Z pewnością ściągała swoją wiedzę z oficjalnych stron informacyjnych planety. – Odpowiedź na pytanie: „Co i jak?” odnośnie kwestii założenia miasta nie została dotychczas klarownie sformułowana, i to mimo zakrojonych na szeroką skalę prac badawczych. Jak zresztą wiele innych rzeczy, które wydarzyły się w tamtych czasach w Łysym Worze. – Machała niecierpliwie swoim ogoniastym odwłokiem. – Proszę za mną. Dostęp do najstarszych części miasta, pod Katedralem Błogosławieństwa, nie znajduje się daleko od tego miejsca. – Cichutko pobrzękując, frunęła naprzód, omijając zręcznie tłum przechodniów na szerokich, wyłożonych białym marmurem schodach dworzyszcza.
Turil podążał za swym małym przewodnikiem w kierunku tętniącego życiem miasta. Mimochodem wzrok jego zatrzymywał się na Domiendraminach. Wyrosłe z drzewa i mięsa istoty sprawiały wrażenie małych kopii swego króla. Najczęściej były kulistymi stworzeniami, z twarzami o wyrazistej mimice, odznaczającymi się bogatymi mazerunkami. Kroczyły sztywno, a ich długie ramiona pozostawały w ciągłym ruchu, nieustannie obmacując otaczającą je przestrzeń. Podczas wzajemnych dotyków – a zdarzały się one nader często – ich miękkie kiełkowe palce muskały się delikatnie. – Tutaj, tutaj proszę! – nawoływała Iskierka.
– Idę. – Turil rozumiał pośpiech sztucznej istoty. Miała do dyspozycji niewiele godzin. Jeśli niedostatecznie wypełni swoją życiową rolę, zakończy egzystencję w stanie głębokiej urazy. Poczucie wstydu przejdzie na jej następców i być może kolejne pokolenia Iskierek cechować będzie ograniczona funkcjonalność.
Pomimo to Turilowi potrzeba było czegoś więcej aniżeli zarządzone przez dwór zwiedzanie okolicy. Musiał umieć wyczuć Domiendraminów, musiał ich zrozumieć, rozpoznać ich motywy, wniknąć w ich duchowe życie. Tylko wtedy zdoła zainscenizować ceremonię pogrzebową w taki sposób, że pamiętać ją będą następne stulecia. Ta robota przyprawiała go o mdłości...
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każde martwe marzenie
Robert M. Wegner

3 XI 2017

Prezentujemy fragment powieści Roberta M. Wegenra „Każde martwe marzenie”. Książka będąca piątym tomem cyklu „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” ukaże się nakładem wydawnictwa Powergraph w pierwszej połowie 2018 roku.

więcej »

Niepełnia
Anna Kańtoch

1 X 2017

Zamieszczamy fragment powieści Anny Kańtoch „Niepełnia”. Objęta patronatem Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Różaniec – fragment 2
Rafał Kosik

10 IX 2017

Zapraszamy do lektury drugiego fragmentu powieści Rafała Kosika „Różaniec”. Objęta patronaterm Esensji książka ukazała się nakładem wydawnictwa Powergraph.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

… i półtora metra mułu
— Beatrycze Nowicka

Podróż Turila
— Michael Marcus Thurner

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.